Nie chciałem zanadto rezonować w okresie Świąt, ale teraz już uleje mi się nieco jadu, bo nie widzę powodu dla przymusu zabawy, szczególnie gdy karnawał w tym roku zapowiada się wyjątkowo ponury. Bowiem do szału doprowadza mnie żałosne skomlenie PiSdusi o rzekomej ''dyktaturze'' PO - coś takiego w wykonaniu formacji odwołującej się do dziedzictwa piłsudczykowskiej sanacji!!! Sam Józef chyba przewraca się w grobie widząc, jakich dochował się epigonów we współczesnej Polsce. Należy stąd orzec jasno, iż PiS przegrał poniekąd na własne życzenie, usiłując przeciwstawić ''libekraturze'' pułkowników PO własną wersję ''narodowej demokracji''. Poronionej tak samo jak przedwojenna, stąd obecnie to przeciwnicy PiS odwołują się do sanacyjnych metod działania, dokonując zamachu stanu niczym majowy, acz bezkrwawego - póki co przynajmniej... Obwoływanie zaprowadzanego przez PO zamordyzmu ''dyktaturą'' jest zwyczajnie haniebne u polityków mających ambicje stać się następcami piłsudczyków. Dowodzi kompletnego pomieszania pojęć i fałszywego rozumienia wolności przez polityków PiS, niczym u liberałów przeciwstawiającego jednostkę państwu. Tymczasem państwo to my dla republikanów, gdyż ludzie mogą być wolni jedynie w takiej mierze, jak zdolni są rządzić się sami, nade wszystko budować niezbędne ku temu struktury administracyjne, cywilne co i wojskowe. Dopiero na owym tle widać, iż rzetelnie pojmowana dyktatura jest instytucją arcyrepublikańską i wolnościową, a co więcej ma charakter tymczasowy. Wcale też nie musi sprawować jej, rzekłbym zaś wręcz nie powinien wojskowy, lecz cywilny polityk, gdyż tak jak niedobrze jest kiedy ''cywilbanda'' pcha się żołnierzom w dowódcze kompetencje, tak samo armia nie powinna zajmować się tym na czym kompletnie się nie zna np. zarządzaniem ekonomią kraju. Dowodem junta Jaruzelskiego co i Pinocheta, który postanowił zwalczać socjalistyczną dżumę liberalną cholerą gospodarczą, zamieniwszy tylko radzieckich ''doradców'' Allende sprowadzonymi z USA ''czikago bojs''. Biorąc powyższe uważam stąd, iż Mariusz Kamiński powinien znaleźć się w więzieniu, acz pod diametralnie innymi zarzutami, niż stawiane mu przez takich ''pułkowników'' co Bartuś ''piroman'' Sienkiewicz. Przede wszystkim za pucowanie tego szkodnika Szymczyka, bo to pod jego komendą nafetowane bydło w policyjnych mundurach ledwie parę lat temu katowało uczestników, a nawet zwykłych obserwatorów ''Marszu Niepodległości''. Pomijam już co skurwiel odpierdolił z ukraińską bazuką, wybitnie szkodząc relacjom między Kijowem a Warszawą, jak bowiem traktować niczym wiarygodnego sojusznika kraj, gdzie komendantem głównym policji jest takowy pajacyna?! Czym sobie jednak przejebał kompletnie to swoją postawą w trakcie ''rewolty Julek'' - na boku całkiem zostawiamy stosunek do hierarchii kościelnej w Polsce, zwłaszcza jej obecnego stanu. Sam opowiadam się za najrychlejszym odspawaniem niepodległościowej prawicy od rzymskiego katolicyzmu, obserwując tempo w jakim zamienia się on w ''prawoczłowieczy'' NGOs, choć żywiłem jeszcze parę lat temu jakieś złudzenia w tym względzie. Doszło już nawet do tego, iż episkopaty Ukrainy, Afryki a po części i Polski muszą bronić chrześcijańskiej tradycji przed swym zwierzchnictwem z Watykanu! Nie o to wszakże się rozchodzi, lecz zasadę ''wolności religijnej'' na jakiej straży ma stać, w razie ataku na nią, każdy funkcjonariusz państwa z policjantem na czele. Osobiście mogę uważać np. ''rodzimowierców'' za bandę durniów, którzy w XXI wieku hołdują groteskowym zabobonom, wszakże gdyby tłum katoli, protesrantów, parchów czy kozojebów rzucił się palić im chramy, psim obowiązkiem Szymczyka byłoby wysłać podwładnych do ich obrony. Tymczasem dokonał on jawnej frondy, nie ponosząc zań najmniejszych choć konsekwencji! Przez co ''strasznemu dyktatorowi'' Kaczyńskiemu pozostało żałosne apelowanie do zwykłych katolików, by bronili swych świątyń w zastępstwie nie wywiązującej się ze swych obowiązków policji - skandal kurwa jakich mało. Ostatecznie zaś sytuację uratowali narodowcy i ''kibole'', w tym wielu neopogan, traktujących to jako wyśmienity pretekst dla rozjuszenia lewactwa, no i zmobilizowanie niepowołanej ku temu żandarmerii wojskowej. Dlatego owszem - Mariusz Kamiński winien znaleźć się w więzieniu, podobnie jak i pucowany przezeń komendant główny, acz nie z woli obecnej władzy ani pod stawianymi mu przez nią zarzutami.
PiS przez prawie dekadę rządów demonstrował żenującą wprost słabość wobec agresji swych przeciwników politycznych i teraz płaci za to należycie. Skoro wiesz, że za wrogów masz ordynarną bandę i sfanatyzowanych sekciarzy w jednym, nie cackasz się z nimi zaprowadzając wspomnianą republikańską dyktaturę. Nie pojmuję czego niby spodziewało się otoczenie Kaczyńskiego po TuSSku i jego gangolach? Dziś to oni przeprowadzają nad Wisłą faktyczny zamach stanu, ufni w poparcie Niemiec i co najmniej przyzwolenie ze strony obecnych władz USA. W czym niepoślednią rolę odgrywa synalek Brzezińskiego, bo pewnie marzy mu się jak tatuśkowi ''rozszerzony Zachód'' od Vancouver po Władywostok, tylko ci uparci Rosjanie brużdżą temu odmawiając cholera wymiany ''nacjonalisty'' Putina na ''liberała'' Miedwiediewa. Inaczej Kobosko, człowiek o ewidentnie atlantyckich powiązaniach i faktyczny przywódca Trzeciej Nogi, gdyż Hołownia robi tam jedynie za ''gwiazdusia'' zaś Kosiniak polityczną ''przystawkę'', nie nawoływałby otwarcie do siłowej rozprawy z PiS. Dureń jedynie wyciągnie stąd pozornie logiczny wniosek, iż trzeba w takim razie Polsce zwrócić się ku Moskwie, gdyż ta prędzej znajdzie ponownie ''wspólny język'' ponad naszymi głowami z Berlinem a nawet i Waszyngtonem. Niech no tylko obrzydną już całkiem kacapom ''rupiący'' ich totalnie na kasę Azjaci, sami obwołają się na powrót częścią ''proklatego Zapada''! Tym bardziej, skoro bez niego nie są w stanie wykarmić swej populacji kurzymi jajkami wyhodowanymi na miejscu, stąd zmuszeni importować je z Turcji czy nawet Iranu:). Zapewne aby temu nie stać na drodze, służy trwająca właśnie pacyfikacja Polski oraz Ukrainy, pozbawianej przez Zachód należytego wsparcia zbrojnego, choć obym się mylił w owej kwestii. Tłumaczyłoby to również woltę Arestowycza, który siedząc w Nowym Jorku głośno wyrzeka na tamtejszych hipsterów, że im się nie chce wojować ni kalać harówką w amerykańskiej zbrojeniówce. Poza tym marudzi, iż Ukraina już przegrała stawiając na ''zgniły Zachód'', gdy należałoby dogadać się z Putinem, przedstawiając wespół z Rosją zbiorowy pozew przeciw Okcydentowi, który ''zdradził'' jednako obie ruskie nacje itp. głupoty. Jednakże gromy słane pod adresem amerykańskich co i europejskich decydentów nie przeszkadzają mu w licznych z nimi spotkaniach, oraz wygodnym życiu w samych USA. Na Ukrainie zaś obwołali go już wręcz ''ruskim agentem'', choć był on rzecznikiem władz w Kijowie podczas oblężenia miasta przez kacapskie hordy, a nawet miał koordynować ich ostrzał artyleryjski jako agent czy funkcjonariusz ukraińskiego wywiadu wojskowego. Typ nie siedzi bynajmniej na Kremlu, lecz buszował jeszcze całkiem niedawno po amerykańskim Kapitolu, przyjmowany przez kongresmenów i senatorów tak spośród Demokratów co Republikanów - z jawnym Stirlitzem by gadali? Jeśli więc zeń ''ruski agent'' to przewerbowany przez Jankesów, niczym WSIoki z TVN, całkiem możliwe więc, iż jak sugeruje jeden znajomy Arestowycz szykowany jest na ukraińskiego Baal-cerowicza, jako bardziej spolegliwy przywódca kraju niż Zełeński. Z nim jednak nie pójdzie im tak łatwo co z Kaczyńskim i Dudą, bo to nie żoliborski inteligent a tym bardziej krakowski [ tfu! ], lecz krzyworoski ordynus rodem ze wschodniej, rosyjskojęzycznej do niedawna Ukrainy. Obcesowo, chamsko wręcz traktujący swych przeciwników w kraju, jak i zagranicznych partnerów o czym przekonały się min. polskie władze, gdy tylko skończyły się wzajemne uściski a poczęła brutalna gra interesów między oboma państwami. PiS podobnie jak w konfrontacji z POjebstwem i tu wykazał się zawstydzającą wprost nieudolnością, nie pojmując jakby, iż nie bierzemy udziału w krucjacie ''demokracji przeciw totalitaryzmowi''. Kierując za to żywotnym interesem Polski, wspieramy w morderczym zmaganiu dwóch sąsiednich posowieckich mafii politycznych mniej z nich dla nas groźną, gdyż słabszą i bez broni nuklearnej. Formacja Kaczyńskiego nie zadbała też najwidoczniej, by ze swym przekazem dotrzeć do samych Ukraińców, skoro w ichnich mediach praktycznie nie istnieje, zaś Polskę reprezentuje tam Misiek Kamiński, albo co gorsza Michał Broniatowski JPRDL. Najrozsądniejszym zaś z Polaków wypowiadających się na Ukrainie jest stary komuch Piotr Kulpa, który był wiceministrem w rządzie Marka Belki. Wygląda więc na to, iż podobnie jak w starciu z UE, jeśli idzie o rzekomą ''politykę giedroyciowską'' a już nie daj ''prometejską'' na Wschodzie Europy, PiS ogranicza się głównie do głoszenia frazesów bez pokrycia - tacy z nich następcy piłsudczykowskiej ''sanacji'', psia ich mać!
Na pewno nie zastąpi ich w tym względzie beznadziejnie zliberalizowana Konfederacja, formacja nieudacznych kucerzy mądrzących się o ekonomii a nie potrafiących nawet porządnie napisać ustawy podatkowej. Wespół z przecwelonymi wolnorynkowo postnarodowcami pokroju Bosaka, zdążających jednako śmiało by skończyć niczym węgierski Jobbik, albo szkoccy ''niepodległościowcy'' sponsorowani przez Sorosa. Potrzeba w tym celu ugrupowania rzeczywiście nacjonalistycznego, a przy tym bez endeckiej skazy, jaka zadecydowała o porażce PiS, natomiast kwestię czy powstanie takowego jest obecnie możliwe nad Wisłą pozostawiam otwartą. Biorąc powyższe, na niepojęty amok ze strony władz w Kijowie zakrawa, iż pchają kraj do UE, skoro jak trafnie wskazuje ukraiński filozof Serhij Forkosz, którego wielu z uczniów walczy teraz na froncie, własne państwo nie jest dla nich tematem abstrakcyjnych rozważań, a kwestią dosłownie egzystencjalną! Ukraińcom przyjdzie jeszcze zapłacić srogo za ów okropny błąd dziejowy i pozorną jedynie alternatywę dla kursu na Moskwę, poniekąd na własne życzenie i niezależnie od wspomnianej indolencji PiS w dziedzinie polityki informacyjnej we wschodniej Europie. Bowiem wojna na Ukrainie stanowi dowód konieczności państwowej i narodowej suwerenności w XXI wieku, tudzież znakomity probierz ile faktycznie są warte frazesy tak o ''wolnym świecie'' co i ''ruskim mirze''. Ukraińcy zdradzający swój kraj na rzecz Rosji zostali przez nią ordynarnie, po knajacku wydymani czego wykazaniu poświęciłem ostatni, nadto obszerny tekst na drugim ''antyblogu'', z konieczności i tak pobieżnie traktując ów temat. Natomiast reszta lojalna wobec własnego państwa przekonuje się właśnie boleśnie, co znaczy wisieć na cudzej klamce, zależąc od wsparcia zbrojnego i finansowego ''liberalnego Zachodu''. Prawda wygląda tak, iż żaden ''dobry wujek'' z Ameryki, czy tym bardziej Moskwy ni Berlina, nie wyręczy Ukraińców w zadbaniu o własne dobro, to samo rzecz jasna tyczy i nas Polaków. Tymczasem w desperackiej pogoni za iluzją i powodowani zwykłym dziejowym tchórzostwem, gremialnie przyssali się oni do cyca Wielkiej Matki Brukselskiej. Akurat kiedy innym sąsiadom Rosji, czy to bezpośrednio dotkniętym jej agresją [ Ukraina ] lub póki co zagrożonym jedynie [ Kazachstan ], albo przez nią stłamszonym [ Białoruś ], przyszło już żyć w surowych realiach dyktowanych przez zbiorową psychopatię Moskali. Wreszcie mogą oni bowiem zostać sobą, uwolniwszy się od więzów narzucanych im dotąd przez idealistyczny niemiecki imperializm, tudzież ''żydobolszewicki'' prometejski mesjanizm, wypróżniwszy się potężnie sąsiadowi na podwórko, jak tylko oni to potrafią. Najchętniej zalewając cały świat własnym gównem, jeśli ich się nie powstrzyma, gdyż uwielbiają się w nim tarzać niczym wieprze robiąc wszędzie chlew. Dowodem ostatnia afera z gołą ''wieczerinką'' Nastii Iwlejewej, prawdziwej carycy wulgarnego ''glamouru'' i uosobienia ''faszyn from raszyn'' w jego współczesnym wydaniu. Prowadzącej min. show z transwestytami o nazwie ''królewskie kobry'' jeszcze po inwazji na Kijów, wpisującej się swym wystawnym, ''szykarnym'' trybem życia w dotychczasową politykę rosyjskich władz. Twierdzących do niedawna, iż wszystko idzie ''po planu'', sankcje jakoby ''nie działają'' i ogólnie jest ''charaszo'', jak gdyby nigdy nic. Wszakże żarty się skończyły kiedy wyszło na jaw, że z ekonomiką kraju nie jest wcale tak dobrze, jak to na liberalnym Zachodzie malują. Nawet czołowi decydenci, jak obecny mer Moskwy Sobianin poczęli głośno przyznawać, iż sławetny ''zwrot ku Azji'' w wykonaniu Rosji nie powiódł się, gdyż cywilizacje ''turańska'', chińska tudzież ''bramińska'' okazuje się traktują Kacapię jeszcze bardziej obcesowo, niż przebrzydły Okcydent. Nade wszystko jednak coraz więcej samych Rosjan poczęło odczuwać bolesne skutki trwającej drugi rok wojny, bowiem łatwo drzeć ryja na chwałę ''ruskiego miru'', póty nie przychodzi płacić zań z własnej kieszeni, a nawet krwią swych bliskich lub samemu. Oczywiście to samo tyczy ''wolnego świata'', wystarczy zastanowić się choćby, iluż to z uczestników ''tęczawych'' parad bezradności gotowych jest walczyć zbrojnie z jawnie ''homofobiczną'' Rosją? Zapewne niemało homoseksualistów robi to właśnie teraz w szeregach ukraińskiej armii, wszakże należałoby ich w takim razie zapytać co sądzą o kierownictwie ukraińskiego ruchu LGBT, które spieprzyło przed rosyjską inwazją do Berlina. Życząc stamtąd jeszcze śmierci ukraińskiemu ultrasowi Jewhenowi Karasiowi za to, iż ten jest zdeklarowanym ''homofobem'', choć tkwiąc w okopach gdzieś na Zaporożu chroni on także ich pedalskie, zryte całkiem dupska - warto by to jednak docenić bez akceptacji dla jego poglądów.
Rzecz jasna surowe kary administracyjne i finansowe, jakie spadły na uczestników orgietki Iwlejewej na czele z nią samą, nie oznaczają w żadnym razie ''konserwatywnego zwrotu'' Rosji. Zwyczajnie władzom na Kremlu poczęło brakować środków na karmienie wszystkich przedstawicieli swych ''yelit'', kołderka robi się coraz krótsza i nie starczy już dla takich, jak ''Nastiusza''. Poza tym trzeba było rzucić kogoś na pożarcie masom zwykłych Rosjan, coraz bardziej rozeźlonych pogarszającą się gwałtownie sytuacją gospodarczą i polityczną kraju. Najwyżej puszczalską Iwlejewą i pedała Kirkorowa zastąpią wiecznie zapijaczonym Lepsem i Cziczeriną, której narkotyki już dawno zeżarły całkiem mózg. Twarzą ''kampanii prezydenckiej'' Putina ostał się zaś właśnie gwiazdor ''Szaman'', noszący arcyruskie blond-dredy twórca ''patriotycznego rocka''. Skądinąd rozwodnik, żyjący obecnie ze starszą odeń o kilkanaście lat MILFą, a jego była żona [ takoż ''pieśniarka ludowa'' ] miała go zdradzać z facetem również w ''dojrzałym wieku'', oboje więc najwidoczniej cierpią na ''geriatrofilię''. Nic strasznego, ale skoro moskiewska władzuchna poczęła tak moralizować, warto i jej zajrzeć w ufajdane dość mocno gacie. Przyznać stąd należy, iż ''Szaman'' pasuje do rozwodnika Putina, futrującego niebotycznymi sumami z publicznej kasy swe kochanki i bachory, jakie z nimi począł. Uprawiającego moralizatorstwo jedynie na pokaz, podobnie jak reszta z jego najściślejszych współpracowników, która po staremu będzie mogła chlać, rypać kurwy i wciągać najlepszą kokainę, jak rosyjska generalicja za sute łapówki od członków moskiewskich elit, opłacających nimi ''absencję'' swych synalków na froncie. Co najwyżej pośle się tam paru tych, jacy wypadną z łask imperatora, gdzie doświadczą prawdziwej ''gejozy'' rozbierani do naga przy najmniejszej choć niesubordynacji i upokarzani publicznie zmuszaniem pod groźbą użycia broni do ''innych czynności seksualnych''. Głusząc już nie tylko wódą, ale i narkotykami swój strach i fizyczny ból, jak reszta zwykłych żołnierzy pochodzących najczęściej z rosyjskiego plebsu. Muszę więc przyznać, iż kolejny raz stanowczo przeceniłem Rosję sądząc, że jej rzekomy ''konserwatywny zwrot'' jest obliczony li tylko na użytek ''pożytecznych idiotów'' z amerykańskiej i zachodnioeuropejskiej prawicy. Nie przyszło mi bowiem do głowy, że tacy propagandyści reżimu, jak jawny pedał Anton Krasowski sami są w stanie zrobić sobie krzywdę i począć żreć się między sobą już teraz, w trakcie wojny. Trudno bowiem wierzyć serio w jego ''zatrucie'' jakoby przez ukraińskie tajne służby, skoro w mieszkaniu znaleziono wraz z nim martwe ciało młodego kochanka, znanego moskiewskiego aktora. Najwidoczniej panowie urządzili sobie kameralną ''wieczerinkę'' i albo sankcje spowodowały obniżenie jakości dostępnego na rynku ''towaru'', do którego dilerzy zmuszeni są dosypywać wszelkie świństwo aby wyjść na swoje, albo też sami pomieszali coś nie tego lub zwyczajnie przedawkowali za dużo ''białka''. Ewentualnie pozostaje jeszcze wersja romantycznego, wspólnego samobójstwa a la ''Romeo i Julian'':). Pojmuję daleki od entuzjazmu nastrój rosyjskich elit, skoro jak trafnie wskazuje z aresztu Girkin, mimo ''bohaterskiego'' odparcia kontrataku znacznie słabszego przeciwnika przez armię Szojgu, kremlowska ''specoperacja'' wojskowa nie dosięgła żadnego ze swych celów i w drugim roku jej trwania końca wciąż nie widać. Bowiem ostatnie ''sukcesy'' kacapskich wojsk na lądzie są więcej niż pozorne, trudno bowiem za takowe uznać realnie wymęczone zdobycie przedmieść Doniecka, jakim jest zrujnowana już całkiem Marinka, a podobnie będzie z ewentualnym wzięciem Awdiejewki. Co najważniejsze jednak, Ukraińcy sukcesywnie unicestwiają Flotę Czarnomorską podważając sens jej obecności na Krymie, który w takim razie do czego jeszcze u cholery potrzebny jest Rosji?! Od niego i Sewastopola przecież wszystko się poczęło, już w latach 90-ych gardłował w owej sprawie ówczesny mer Moskwy Łużkow i jemu podobne wielkomocarstwowe spierdoliny z rosyjskich elit władzy. Pierwsze stąd podejście do zajęcia Krymu przez Rosję nastąpiło jeszcze za Jelcyna, drugim zaś była zbrojna próba sił między Moskwą a Kijowem o Tuzlę za wczesnego putinizmu na pocz. nowego stulecia. Za każdym razem wojna dosłownie wisiała na włosku, o sewastopolską bazę Floty Czarnomorskiej szły dzikie awantury wśród deputowanych do ukraińskiej Werchownej Rady, a teraz co - okazuje się jakoby nie miało to większego znaczenia, bo Rosjanom kosztem niesłychanych strat udało się wziąć jakąś kupę gruzów, obrócone przez nich w perzynę donbaskie miasteczko? Tylko bez jaj, proszę.
Owszem, nie jest to pogrom morski na miarę Cuszimy, niemniej wyeliminowanie praktycznie blisko piątej części marynarki wroga przez kraj pozbawiony własnej floty zbrojnej to nie lada sukces. Dlatego nie widzę powodów dla panikarskiego tonu zachodniej prasy, jak i sekundującego jej Arestowycza, choć w tym jednym akurat ma rację, iż wojna na taką skalę stanowi nadzwyczaj trudną próbę dla ukraińskiego, słabego państwa i jego nacji jeszcze bardziej skłonnej do warcholstwa, niż my Polacy. Czego dowodem afera z ''Kernelem'', bodaj największym tam potentatem rolnym, jakiego główny właściciel niejaki Werewski był politykiem prorosyjskiej partii Janukowycza, a ostał się teraz mniemanym ''patriotą'' swego kraju. Cwaniaczek kombinuje niestworzone przekręty, byle ciągnąć kasę z frajerów np. wymyślając wespół z ukraińskim MSZ akcję pt. ''miód z pól minowych''... Niby że to pszczoły będą zbierać z nich pył kwiatowy do chyba pancernych uli, skoro trzeba by je umieścić w przyfrontowej strefie walk, po czym zmilitaryzowane najwidoczniej ''oddziały pszczelarskie'' zrobią z nich miód, jakim dyplomaci Kijowa mają obdarowywać zachodnich polityków, jednym słowem żenująca chucpa. Na szczęście ''żłopa'' Werewskiego postanowili wespół przywołać do porządku tak polscy, co i ukraińscy udziałowcy mniejszościowi ''Kernela'', na czele z Rafałem Rzeszotarskim i Pawłem Bojką. Tak właśnie należy postępować, zamiast wykorzystywać tylko aferę do grzania antyukraińskich nastrojów, jak Ksysiu Bosak i jemu podobne kucfederackie spierdoliny, tudzież ignorować problem co do czasu czynił PiS obudziwszy się zbyt późno. Przegrywając więc przy urnach poniekąd na własne życzenie, czemu wydatnie pomogły nie tylko Niemcy, ale i ''sojusznicy'' zza oceanu co politykom formacji Kaczyńskiego trzeba dogłębnie przemyśleć, jeśli chcą jeszcze kiedykolwiek powrócić do władzy nad Wisłą. Przede wszystkim nie można dopuścić, by jakiś osiłek nasłany przez ''Sienkiewkę'' swobodnie roztrącał polityków partii do niedawna rządzącej, szturmując gabinet prezesa tv. Należy mieć stąd własnych, jacy bydlakowi w razie fizycznej napaści złamią rękę, a jak trzeba to i skręcą kark zamiast ograniczać się do żałosnego gardłowania o ''zagrożonej demokracji''. Niczego to nie zdziała wobec przemocy ze strony kanalii, jakie cynicznie łamią ''praworządność'' i ''konstytutę'' na które dopiero co gromko się powoływali. Polemizować z bezczelnym chamem czy kołtunką można jedynie za pomocą kija - póty decydenci PiS nie nauczą się tego, będą zbierać od wrogów srogi łomot. Żenująco wygląda kreowanie Lichockiej i Rachonia na domniemanych obrońców wolności słowa, acz słusznie postawili się, bo z gangusami TuSSka inaczej nie wolno. Nie mam nic przeciwko stosowaniu rozwiązań siłowych w polityce, byle służyły one zachowaniu realnie choć resztek suwerenności państwowej i narodowej kraju. Tak właśnie postąpili piłsudczycy, którzy uratowali Polskę przed demokracją parlamentarną zaprowadzoną przez endeków, jaka zgubiłaby rychło świeżo odzyskaną niepodległość, gdyby sanacyjni pułkownicy nie postąpili należycie z ówczesnymi obrońcami ''konstytuty''. Niechże więc PiS pocznie wreszcie traktować serio dziedzictwo polityczne swych patronów, albo ustąpi tym co zrealizują je w obecnych warunkach! Wprawdzie nie widzę kto niby miałby to zrobić, skoro wszystkie ''Szturmy'', NOP-y i ONR-y robią póty co za plankton, jednakże tak jak dotąd postępować demoliberalnymi metodami dłużej już się nie da. Bowiem parodiując ''sanację'' PO i przystawki szerzą chaos w państwie, dążąc w perspektywie do jego upadku i ponownego rozbioru, nikogo nie namawiam przy tym, aby w pozornej tylko kontrze ostawał się nowym ''wyklętym'', ale jakaś postać ''liberum conspiro'' odporna na prowokacje Bartusia piromana staje się w obecnej sytuacji wręcz niezbędna. Dlatego ''Ziemkiewicz won z prawicy!'', parafrazując hasło samego redaktora sprzed lat, gdyż cwaniaczek szerzy szkodliwe bzdety, jakoby za porażkę wyborczą PiS odpowiadała jego rzekoma ''sanacyjność''. Samego Kaczyńskiego mianując z uporem maniaka ''komendantem'', choć zdecydowanie bliżej mu jako politykowi gabinetowemu do znienawidzonego przezeń Dmowskiego - nie poglądami rzecz jasna, a charakterem i ''narodowodemokratyczną'' formułą podległej mu partii.
ps.
Poniewczasie spostrzegłszy, iż wyszło mi zaprawione mocno goryczą podsumowanie roku, a nie chcąc kończyć go aż tak ponurym tekstem postanowiłem poczynić krótki, dość żartobliwy sądzę dopisek. Podzielę się stąd moją prywatną ''teorią spiskową'', jaką należy traktować z ironią, acz po części i nieco serio. Otóż uważam internetowe porno za kapitalne narzędzie mapowania zbiorowej nieświadomości mas, dlatego tradycyjnie już sprawdzam podsumowanie najchętniej wybieranych kategorii przez użytkowników PornHuba w danym roku, uszeregowane wedle krajów. Bowiem sądzę mówi to wiele o stanie ducha, jak by to kuriozalnie nie zabrzmiało, zamieszkujących je nacji. Polska niestety pozostawała w 2023 światowym mocarstwem jeśli idzie o MILFy, czyli seks ''mamuśki'', wraz z państwami nadbałtyckimi. Natomiast na żyjących w cieniu Kremla Białorusi, Kazachstanie i zmagającej się z nim Ukrainie, bezwzględnie królowało już REALITY... I czyż widomym dowodem na powrót Rosji do siebie nie jest, iż carem została tam kategoria ''Russian'', choć jeszcze parę lat temu krajem władał ''Hentai'', czyli japońskie kreskówkowe porno? Wszakże ''zwrot ku Azji'' samych Moskali zesr... się, pozostało im więc swojskie ''snochactwo'', czyli rypanie krewniaków:). Ponieważ upuściłem mocno żółci z wątroby, wbrew początkowym deklaracjom finał będzie jednak dość karnawałowy, acz nieco melancholijny. Zanim przejdę do tańców zastrzegam, iż taki ze mnie ''ukrainofil'', że uważam Banderę i Szuchewycza za antypolskich terrorystów, którzy powinni skończyć na szubienicy jeszcze przed wojną. Pierwszy za zorganizowanie zamachu na sanacyjnego ministra Pierackiego, drugi zaś mord polskiego kuratora szkolnego we Lwowie. Tak by się stało, niestety w trakcie ich procesów II RP zrezygnowała z kary śmierci, zaiste wielki błąd kosztujący wiele Polskę! A teraz przejdżmyż do korowodu:
Trochę dziecinnej nieco, za to uroczej turecczyzny dla kontrastu:
...i coś w sam raz na posylwestrowy zjazd o 4.00 nad ranem - ściana dźwięku kompozycji ''In C'' Terry Rileya, w jazz-rockowym wykonaniu grupy The Styrenes [ zwłaszcza fragm. gdzieś od 9 do 18 min. i finał ]:
Do siego!