Żydy na Kremlu zapewne otwierały szampana świętując obiór przez Trumpa na swego wiceprezydenta ''DJ'' Vance'a. Bowiem reprezentuje on tych stronników byłego, a być może też i przyszłego przywódcy USA, których hasło winno brzmieć nie ''America'' co raczej ''Israel first!''. Niestety głównie kosztem Ukrainy, gdyż jego ''realizm'' polityczny, podobnie jak u Warzechy błyskawicznie ulatnia się, o ile rzecz poczyna tyczyć żydowskiego państwa okupującego Palestynę. Budzi to mesjanistyczne demony zalegające ''syjonofilom'' we łbach, a przy okazji obnaża też ich hipokryzję i podwójne standardy. DJ Vance zarzuca bowiem Ukrainie, że jest skorumpowanym krajem - owszem, nikt temu nie przeczy, ale wielbiony przezeń Izrael to niby nie? Trudno zresztą, by żydowskie państwo nie było ufundowane na geszefcie, stąd włada nim znany polityczny aferzysta Bibi Netanjachuj i jego ''koszer nostra'' judeoczarnosecińców. Podobnie rzecz się ma z podnoszoną przez Vance'a jakoby ''nierozstrzygalnością'' i ''ślepym zaułkiem'' w jaki miała zabrnąć wojna na Ukrainie. Obiekcje te zanikają wszakże u niego w przypadku Izraela, który nawet jeśli dokona czystki etnicznej w strefie Gazy i tak nie rozwiąże żadnego ze swych zasadniczych problemów, gdyż sam jest ich źródłem! Braknie Hamasu to będzie Hezbollah, albo Iran czy insze judeożercze bojówki islamistów, więc niby jak zapewnić w takich warunkach trwały pokój na Bliskim Wschodzie - obracając go w perzynę? Nazywając rzecz po imieniu: żydowskie państwo to jeden wielki kolec w arabskiej dupie [ i ogólnie muzułmańskiej ], stąd zawsze będzie ją uwierał póty go się zeń nie usunie, oby humanitarnym sposobem. ''Porozumienia abrahamowe'', jakie daje za przykład Vance tylko zmotywowały przywództwo Hamasu, by aktem zbiorowego mordu dowieść Izraelowi, oraz sąsiadującym z nim krajom islamskim, że ''nic o nas bez nas''. Dla owych terrorystów zaś nie miało znaczenia, iż dostaną za to srogi odwet, gdyż podsyci on jedynie wewnątrzsemicką nienawiść między Żydami i Arabami, która jest im na rękę. Tymczasem o ile wedle Vence'a Stany Zjednoczone nie są w stanie jakoby zabezpieczyć militarnych potrzeb walczącej Ukrainy, już Izraelowi na jego ''wojnę'' z Hamasem winny dawać broni ile tylko wlezie, bez limitu. Dzięki kabale zapewne ''niewydolny'' dotąd przemysł zbrojeniowy USA okazuje się może produkować wystarczającą ilość amunicji itp., bowiem w optyce fanatycznych trumpistów wszystko ulega cudownemu rozmnożeniu, kiedy tylko rzecz przestaje tyczyć Europy Wschodniej, a poczyna ''Ziemi Obiecanej''. Pomijam już, co to za dziwna ''strategia negocjacyjna'' z Rosją polegająca na demonstrowaniu własnej słabości, rzekomym braku środków by na niej cokolwiek wymusić. Rad bym stąd wiedzieć, jakim to sposobem szabesgoje MAGA
chcą przemóc Chiny, jeśli porzucą Kijów na pastwę Moskwy, a to będzie oznaczał ''pokój'' na warunkach Puterasty, kto im po tym
da wiarę w Azji na czele z Tajwanem? Państwa Dalekiego Wschodu uważnie przypatrują się wojnie na Ukrainie, traktując ją jako test wsparcia udzielanego przez Zachód pod przewodnictwem USA, póty co zaś wygląda ono tak sobie i to oględnie zowiąc. Dlatego premier Japonii podczas wizyty dyplomatycznej zaklinał w Kongresie takich szabesgojów co Vance, aby opamiętali się i zaprzestali blokowania wsparcia dla Kijowa - acz nie mają oni nic przeciwko marnowaniu miliardów z amerykańskiego budżetu łożąc na geszefciarskie państewko w Palestynie!
Ślepa syjonofilia twardogłowych stronników Trumpa uniemożliwia im przezwyciężenie Chin również dlatego, że będzie ono wymagało blokady strategicznie ważnej, kluczowej właściwie cieśniny Malakka. Prawdziwej ''bramy na świat'' dla chińskiego handlu, nad którą kontrolę obok Singapuru sprawują, tak się akurat składa, głównie dwa muzułmańskie państwa regionu, Malezja wraz z Indonezją. Ostatnia posiada najliczniejszą na świecie populację wyznawców islamu, gorąco wspierającą wraz ze swym politycznym przywództwem sprawę palestyńską. Dla zamanifestowania tego w stolicy kraju Dżakarcie odbywały się gigantyczne wiece, z udziałem jeśli nie milionowych, to na pewno idących w setki tysięcy rzesz tamtejszych muzułmanów, do których przyłączali się nawet miejscowi katolicy i buddyści. Podobne miały miejsce w innych rejonach Indonezji, tak samo było w sąsiedniej Malezji, ciekawym stąd jak w takich warunkach DJ Vance i jemu pokrewni trumpowi szabesgoje wyobrażają sobie triumf nad Pekinem ze swym proizraelskim pierdolcem? Tym bardziej, iż w całym regionie działa potężna chińska diaspora odgrywająca rolę ''Żydów Dalekiego Wschodu'', dominująca nadal w sektorze finansów i handlu. Acz nie można jej utożsamiać do końca z poparciem dla postkomunistycznego reżimu w Pekinie, niemniej będzie miał on dzięki temu narzędzie wpływu, choć jak widać z powyższego bez większego wysiłku osiągnie zamierzony efekt antyamerykańskiej dywersji. O ile same władze USA w tym nie pomogą swym proizraelskim zaślepieniem, jeśli rządy nad krajem obejmą ''syjonofile'' podobni Vance'owi. Skądinąd owe wiece poparcia dla Palestyny na Dalekim Wschodzie doskonale okazują nędzę ''biedarealizmu'', bo niby jakim to ''geopolitycznym interesem'' Indonezji można je objaśnić? Bliźniaczy fanatyzm religijny, tylko wobec Izraela, żywią amerykańscy szabesgoje, nie mają stąd prawa zarzucać swym przeciwnikom ''zaślepienia ideologicznego'', gdyż sami nim grzeszą o jedynie innym wektorze. Trudno bowiem o jakikolwiek racjonalny powód, by USA angażowały się militarnie jak dotychczas po stronie żydowskiego państwa, a już na pewno nie kosztem Ukrainy! Nie dziwota stąd, że obserwując burdel panujący za oceanem, władze w Kijowie poczęły czynić pojednawcze gesty pod adresem Pekinu, by ten objął rolę mediatora z Rosją, skoro wsparcie Zachodu jest tak chwiejne. Nie oznacza to oczywiście zaraz przyjęcia
przez Zełeńskiego ''jarłyku'' od głównego rywala Ameryki, a jedynie próbę jak sądzę prowadzenia bardziej zrównoważonej niż dotąd polityki zagranicznej. Zresztą Kijów tradycyjnie ciąży ku mocarstwom Południa
- przecie pierwszym wyborem strategicznym Chmielnickiego nie była wcale
carska Rosja, lecz krymska orda i osmańska Turcja! Ostatniej bowiem
podlegał grecki Fanar, prawosławny patriarchat w opanowanym przez
muzułmanów Konstantynopolu, z jakim cywilizacyjnie związane było na
dobre i złe ówczesne Zadnieprze. Ukraińscy nacjonaliści, z których wielu niestety przybrało pozę jakoby obrońców ''przedmurza Okcydentu'', nie chcą pamiętać najwidoczniej, iż czczona przez nich Ruś Halicka stanowiła integralną część ''Pax Mongolica'', nawet jeśli pozostającą w znacznie luźniejszej relacji lennej z chanami co Moskale. Dziś więc do rangi symbolu urasta, że
jeden z pierwszych kontenerowców, jakie wpłynęły do portu w Odessie po
zdjęciu rosyjskiej blokady pogromem Floty Czarnomorskiej, przybył tam bezpośrednio
z Chin...
Nie może być inaczej w obliczu coraz bardziej chaotycznej postpolityki uprawianej przez USA. Zwłaszcza razi
nieudolność Bidena i jego ekipy w radzeniu sobie ze zbrojną agresją
Rosji, tudzież dwuznaczna co najmniej postawa obozu Trumpa wobec reżimu Puterasty. Z jakim łączą ich ''syjonolubne'' zapatrywania, bowiem Kreml mimo oficjalnego wsparcia dla ''powstańców'' ze strefy Gazy, oraz kumania się z Iranem aresztował niedawno promuzułmańską działaczkę Nadieżdę Keworkową, zatrzymaną onegdaj przez Izrael za udział w pomocy humanitarnej dla Palestyńczyków. ''Judeorosy'' poczęły także prace nad zakazem noszenia hidżabu przez muzułmanki w miejscach publicznych, wysługując w tym celu rosyjskimi komunistami, jacy wystąpili z inicjatywą jeszcze w kwietniu. Następnie przejęła ją od nich partia ''Nowi ludzie'' - coś pomiędzy odpowiednikiem naszej Kucfederacji a Trzecią Nogą, generalnie libki podporządkowane Kremlowi. Podeszli do tego sprytniej niż komuchy, spychając odpowiedzialność za egzekwowanie zakazu z rządu na władze regionów kraju i miast, oraz rady uczelniane i szkolne. Póty co projekt jest procedowany dopiero, ale sam fakt postawienia sprawy znamienny, jako reakcja na gwałtownie postępującą ''[afro]eurazjatyzację'' Rosji zalewanej
rzeszami migrantów już nie tylko jak dotąd z muzułmańskiej Azji
Centralnej, ale nawet Afganistanu i czarnej Afryki. Czemu stoi na drodze
pokraczny sojusz rosyjskiego żydostwa i neoczarnosecińców, jednako
obawiających się islamu i chińskiej dominacji. Acz ów proces wiele
Polsce nie przyniesie dopóki Moskowię dusić będzie mafijna ośmiornica z
Petersburga, politycznie i finansowo powiązana z europejskim Okcydentem,
a nade wszystko Niemcami. Na korzyść nam trzeba by przeniesienia
tamtejszych ośrodków władzy za Ural i na Powołże, gdyż ''póty Rosja w
Europie nie masz Rzeczpospolitej''. Tymczasem zachodnioeuropejskie elity nie skrywają już zbytnio swej gorącej chęci zrzucenia ''jankeskiego jarzma''.
Dlatego zapewne wskrzesiły z martwych posowiecki przemysł zbrojeniowy,
co prowadzi do szokującego dla okcydentalistów wniosku, iż Rosja w zmowie z krajami ''starej UE'' pragnie wyrugować Amerykanów z Europy,
gdyż panicznie obawiają się one pogrążenia przez konfrontację z Chinami w
jaką usiłuje zaprząc je Waszyngton. Kacapia może produkować
masowo rakiety, jak ta co uderzyła w kijowską onkologię dziecięcą,
wyłącznie dzięki zachodnioeuropejskim koncernom, a nie z Azji czy
Ameryki. Trudno wierzyć, by rząd Scholza nie miał pojęcia o zaangażowaniu
Siemensa w ów zbrodniczy proceder, rzecz tyczy militarnych technologii
posiadających strategiczne znaczenie [ równie dobrze można dawać wiarę
niemieckim bredniom, jakoby Nord Stream był ''prywatną inicjatywą'' ]. Mimo to ukraińskie władze uporczywie ignorują powyższe fakty, skupiając się na zawartych w rosyjskich rakietach procesorach głównie amerykańskiej produkcji, zapewne by wywierać presję na Waszyngton.
Nie
mam pojęcia czemu władcze elity USA dają sobą pogrywać ''unijczykom'',
miotając pomiędzy żałosnym postobamowo-bidenowskim ''reseciarstwem'', a
jawnym filokremlowskim pierdolcem trumpowej MAGA. Bartosiakowe gadki o
ich ''odchodzeniu na Pacyfik'' można se darować, gdyż właśnie ze względu
na Chiny Stany Zjednoczone nie mogą odpuścić Europy, szczególnie
północnej. Bowiem idzie o to, by ''czerwona orda'' z Pekinu nie
rozpychała się w strategicznie ważnej dla USA arktycznej Hiperborei, za
pośrednictwem ubezwłasnowolnionej przez nią Rosji. Co by tłumaczyło, acz
nie usprawiedliwia, zjednoczony front prokacapskich zjebów wśród
amerykańskiego establiszmętu, od ''syjonolubnego'' prawaka Jordana
Petersona po ''izraelofobicznego'' lewaka Finkelsteina, obaj są przecież
jego ''antysystemowymi'' członkami - jak w swoim czasie ''guru
kontrkultury'' Timothy Leary. Nawet jeśli tak jest, niestety odbywa się
kosztem Polski, oraz innych krajów regionu, choć ciekawie w owym
kontekście wygląda wojna na Ukrainie. Z jakiej nie da się patrząc
trzeźwo zrobić ''bastionu Zachodu'', czy inszej ''wysuniętej na wschód
kasztelanii'' o jakiej roi ''niedoktorant'' Bartosiak, z podanych wyżej powodów. W ogóle USA nieustannie cisnąc na militaryzację
''starej UE'' nie dostrzegają jakby, że zwiększyłoby to jej ''autonomię
strategiczną'' względem Waszyngtonu, kładąc podwaliny pod ''Eurosję'' [
pomijam czy Berlin i Paryż w ogóle są do tego zdolne, gdyż wygląda na
szczęście, że bynajmniej i stąd pewnie uzbroiły Moskali, by odgrywali za
nich ''czarnego luda'' ]. Zarazem staje się przez to zrozumiała awersja Trumpa do NATO, bo po jaką cholerę Amerykanom
tacy ''sojusznicy'', co wzbraniają się pójść wraz z nimi na
konfrontację z Chinami? Acz chyba jedynie owa niechęć Niemiec czy Francji do ''decouplingu'' ratuje przed powstaniem syjonofilskiej ''osi zła'': [anty]amerykańska MAGA-Netanjachuj-Puterasta. Przypominam bowiem, że Izrael i Rosję łączy wspólnota interesów, oba kraje przecież korzystają z renty dziejowej po Hitlerze, jednako zbijając na niej swój kapitał polityczny. Pierwszy na tzw. ''Holocaust Industry'', drugi zaś wprost opętańczym kulcie ''pabiedy''. Dlatego Netanjachuj tak właził w tyłek Puteraście min. uczestnicząc wraz z nim w specjalnym przedpremierowym pokazie na Kremlu kłamliwego filmidła, obwiniającego polskich chłopów o jakoby mordy na żydowskich uciekinierach z obozu koncentracyjnego w Sobiborze [ o, nie zapomnę wam tego skurwysyny! ]. Co w owej sytuacji pociesza, iż jak celnie zauważył Fox wiceprezydent nie ma zwykle większego wpływu na politykę w USA, za wyjątkiem nadzwyczajnych sytuacji typu śmierci F. D. Roosevelta podczas wojny, czy zamachu na Kennedy'ego. Oby więc obranie kandydatury DJ Vance'a na to stanowisko było ze strony Trumpa pacyfikacją użytecznych mu skądinąd oszołomów, bez żadnych istotnych koncesji na ich rzecz. Inaczej w przypadku wyborczego zwycięstwa szabesgoje MAGA będą musieli zdecydować się co jest dla nich ważniejsze: mocna chęć dokopania Chinom, wszak bez udziału ''Eu-Rosji'', czy też ich ślepe uwielbienie dla Izraela, bowiem pogodzić tego ze sobą - nie sposób!
ps.
Z doopy, ale trudno przejść wobec owego faktu obojętnie: otóż na Ukrainie zginęła w zamachu komsomolska banderystka Iryna Farion. Na jej przykładzie jasno widać, że nie opłaca się być ''ruską kurwą'', gdyż babsko zajmowało się prowokacjami służącymi Moskwie, która najwidoczniej uznała, iż bardziej jej się przyda martwy agent niż żywy. Śmierć owej starej ''chwojdy'' może bowiem podsycić konflikty w środowisku ukraińskich nacjonałów, zwłaszcza jeśli idzie o żołnierzy ''Azowa'' do jakich Farion dopieprzała się za mówienie po rosyjsku. Sama jednak namawiała do nauki tego języka zagranicznych studentów, kiedy za późnego ZSRR robiła za komuszą aktywistkę. Nie ma więc po kim płakać, acz bynajmniej oznacza to pochwałę politycznego mordu, gdyż Farion powinna była siedzieć w więzieniu dla własnego dobra, a nade wszystko samej Ukrainy. Bezpiecznie tam chroniona przed ''seryjnymi samobójcami'', bez możliwości zatruwania swym jadem przestrzeni publicznej kraju podżeganiem rodaków do wzajemnej nienawiści w interesie Kremla, jaki najpewniej kazał ją zlikwidować... Nie chciałbym jednakże, aby z lektury mego tekstu powstało fałszywe wrażenie o jakoby rychłym ''upadku USA''. Bynajmniej, mają się one całkiem dobrze wbrew pozorom, co można obaczyć w całej krasie na wideoblogu pewnej hożej dziewuchy z amerykańskiego Midwestu. Zwraca tam uwagę bardzo ciekawy zabieg operatorski, pozwalający skupić się na tym co najważniejsze - mam rzecz jasna na myśli sam GOŁY przekaz refleksji owej pani. Posiadającej również profil na OnlyFans, jak przystało na przedstawicielkę ''tradycyjnej'' farmerskiej Ameryki, czego z oczywistych względów nie zalinkuję w tym miejscu, ale dla chętnego znalezienie go nie będzie przedstawiało najmniejszego problemu.