sobota, 25 maja 2024

''Gaśnicowy'' Braun.

W związku z ''gaśnicowym'' tournee Grzegorza Brauna po kraju, poraził mnie cynizm i bezczelność z jaką jego ojciec Kazimierz przeczy domniemanym żydowskim korzeniom rodziny, powołując się na genealogiczne opracowanie autorstwa córki Moniki wydane... przez żydowskie wydawnictwo ''Austeria'':))). Wprawdzie rzeczonej książki nie sposób już uświadczyć na stronie owej ''żydowskiej księgarni'', gdzie można najść takowe ''cymesy'', jak ''Europejczycy z kantonu Polska''. Natomiast jest tamże biogram autorki opatrzony laudacją... Hartmana, ''judeofilopedofila'' tak przypominam. Skądinąd brakło również całej serii książek ''podróżniczych'' Palikota, jakie ukazały się nakładem ''Austerii'', wszak nadal są one dostępne w sieci. Trudno bodaj o lepszy dowód iście żydowskiej chucpy, jak i niestety przysłowiowej już durnoty wielu polskich ''gojów'' dających się na to nabierać. Pal licho zresztą mniemane żydostwo Gerszona Klauna, ale z badań jego siostry wynika, iż po prababce Braun jest pomiotem niemieckich krzyżowców z inflanckiego zakonu ''Kawalerów Mieczowych'', którym wedle słów pani Moniki cała rodzinka zawdzięczać ma skłonność do awanturnictwa:). Nie kryje przy tym swej ekscytacji wyobrażeniem, jak ów ''rycerski praszczur'' rodu podbijał ''dzikie słowiańskie ziemie''... Przyznaje ona również, iż ojca jej i Grzegorza, podobnie co resztę krewnych nie interesuje prawda, lecz rodzinne mity, stąd nie chciał uwierzyć, że 3xpradziadek okazał się bękartem ubogiej wyrobnicy z Wielkopolski, a opowieści o jego szlacheckim pochodzeniu i rzekomym udziale w wojnach napoleońskich, oraz Powstaniu Listopadowym zmyśleniem kryjącym wstydliwą przeszłość. Ordynarnie łże utrzymując w powyżej zalinkowanym wywiadzie, iż pewnym jest austriacki rodowód przodków, nic takiego nie wynika z badań genealogicznych córki, generalnie Braunowie to potomkowie ubogich galicyjskich urzędników i stolarzy, a także drobnej niemieckiej szlachty z d. Inflant, ponadto jednemu z pradziadów Grzegorza wyznawany katolicyzm nie przeszkodził zostać bigamistą... Na owym tle nie jawi się więc już takim ekscesem porzucenie przezeń długoletniej partnerki, z którą żył dotąd bez ślubu, po czym pospieszny ożenek z dużo młodszą kobietą w tradycyjnym rzymskim rycie, akurat dziwnym trafem zbieżny z początkiem jego przeszłej ''kampanii prezydenckiej''. Takowych i jeszcze bardziej cuchnących ''trupów w szafie'' żywot Brauna zawiera więcej, alem się o tym już rozpisywał wystarczająco onegdaj, tamże więc odsyłam kto ich ciekaw. Siostra zaś z rozbrajającą szczerością wyznaje, iż poczęła podejrzewać czy aby nie jest okłamywana przez rodziców i krewnych, jeśli idzie o pochodzenie i religię dalekich przodków, co pozostaje kwestią otwartą wobec niemożności ustalenia skąd w istocie przywędrowali Braunowie do Lwowa w XVIII stuleciu. Nawet ich chrzest w obrządku katolickim nie rozwiewa wątpliwości, bowiem mało to bywało w dziejach przechrztów? Doprawdy, ''judeokrzyżackie'' geny wiele by tłumaczyły w zachowaniu i postawie Grzegorza Brauna:))). Podobnie co i jego ciotki Teresy Reklewskiej, ''katoliczki otwartej'' niczym odbyt starego pederasty, której monografię poświęciła również siostra - można tam min. przeczytać o niej:

''Nieco wcześniej Reklewska nawiązała także znajomość z Renatą i Andrzejem Grzegorczykami, co miało między innymi wpływ na jej dalszą formację religijną. [...] W późniejszych latach Grzegorczykowie, już jako małżeństwo, w ramach dialogu z prawosławiem organizowali u siebie spotkania z rosyjską inteligencją. Reklewską połączyła z nimi przyjaźń na całe życie. To dzięki nim w 1955 roku podczas V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów , odbywającego się w atmosferze zbliżającej się „odwilży”, Reklewska, pracująca przy festiwalu jako tłumaczka (znakomitą znajomość francuskiego wyniosła z domu i ze szkoły), poznała Hildegard  i Jeana Gossów . Przyjeżdżali oni wielokrotnie do Warszawy z Francji, by szerzyć informacje o prowadzonym przez siebie ruchu non‑violence, który oboje Grzegorczykowie aktywnie wspierali i propagowali. Gossowie byli przedstawicielami francuskiego nowoczesnego katolicyzmu, czerpiącego coś z klimatu epoki, jej liberalizmu i tendencji do sięgania po niezużyte rozwiązania...''

- po takowej lekturze aż jąłem sprawdzać na stronie ''lustrator polski'', czy aby prowadzący ją nie doszukał się czego w archiwach IPN o szacownej ciotuni witrażystce. O dziwo, nic póty co przynajmniej na ów temat uświadczyć tam nie sposób, może to jednak tylko wina fatalnego stanu w jakim znajdują się zbiory dokumentów pozostałych po komunistycznej bezpiece. Jedno natomiast pewne, że mitomania jest u Braunów najwidoczniej rodzinna, także siostra Grzegorza na nią cierpi twierdząc, jakoby ''sposoby jakich na scenie używa aktor nie różnią się zasadniczo od tych którymi posługujemy się na co dzień, a życie społeczne daje się najlepiej pojąć jako ciąg performansów'', co też i jej brat wciela z zapałem swą parapolityczną aktywnością. Cóż mu bowiem szkodzi wcisnąć paru głupkom gaśnice ze swym autografem, nabijając sobie przy tym popularność, a może i kabzę? Zdziwiłbym się, gdyby nie miał podpisanego kontraktu z producentami wyposażenia przeciwpożarowego, w każdym razie powinni go nająć za tak spektakularną akcję promującą ich wytwory:). Byłbyż więc Braun jeno cwanym akwizytorem?

ps.

W tle natomiast postępuje znacznie poważniejszy proces, otóż Izrael i Rosja jednako tracą rentę dziejową po Hitlerze, z jakiej oba kraje dotąd czerpały polityczny kapitał. Europa bowiem zamienia się gwałtownie w ''Afrykazję'', trwa w niej podmiana ludności z rodzimej na pochodzącą z innych kontynentów, dla której wódz III Rzeszy nie znaczy nic, lub jeśli już kojarzą go raczej pozytywnie. Przecie tępił żydostwo, pokonał francuskich kolonialistów, a i wojował z brytyjskimi oraz USA, jednym słowem dla nich ''swój chłop''... Dlatego Izrael przynajmniej w obecnym kształcie nie może dalej trwać, co tłumaczyłoby czemuż Amerykanie zdają się dusić go w przyjaznym uścisku, Putin zaś sam zarżnął pamięć o stalinowskiej wojnie swym opętańczym kultem ''pabiedy'', oraz towarzyszącym mu koszmarnym wprost kiczem gównianych zazwyczaj filmów o ''bohaterskich krasnoarmiejcach''. Na razie jednak póty co obserwujemy konwulsje ''Holocaust Industry'', a takoż resentymentów po ZSRR dogorywających w dymie walk na Ukrainie, stąd pewnie Braun tak ciśnie, aby zdążyć co jeszcze na tym ubić dla siebie, jak przystało na pazernego dusigrosza z d. Galicji [ mniejsza już, czy ''judeokrzyżaka'' z rodu ]. Acz ze swym gaśnicowym interesikiem to jeno nędzny detalista przy pewnym ''marxist with a massive software company'' pracującym na rzecz Chin, jego rudowłosej eko-wiedźmie, która przesiąkła nie tyle nasieniem co pieniędzmi męża, czy owym żydowskim lodziarzu przeciwstawiającym się zdecydowanie wsparciu zbrojnemu dla Ukraińców stawiających zbrojny opór Rosji.