...i linki, ciekawe bardzo i mówiące za siebie, nie wymagające odautorskiego komentarza :
''System sowiecki był wspierany,
finansowany na bardzo wiele różnych sposobów przez tych, którzy
nominalnie pozostawali jego głównymi przeciwnikami. Przez tych samych
kapitalistów, którymi politrucy straszyli grzecznych obywateli
sowieckich. To tylko jeden spośród faktów spychanych do domeny teorii
spiskowych. Związek Sowiecki nie utrzymałby się przez tyle
dziesiątków lat, gdyby nie periodycznie ponawiane zastrzyki finansowe,
których temu imperium udzielał
a międzynarodówka
finansowa. Nie utrzymałby się, ponieważ systematycznie doznawał
finansowej zapaści (przelewanie z pustego w próżne ma zawsze bardzo
ograniczony horyzont czasowy).
A zatem musiał
szukać jakiejś terapii odmładzającej. Środków na nią udzielali zawsze
jacyś ludzie interesu, który sami w Związku Sowieckim mieszkać by nie
chcieli. [...] Czy Związek Sowiecki był
autonomicznym i suwerennym projektem, którego twórcy, autorzy i
budowniczowie oszukali i wykorzystali naiwność zachodu dla swoich celów,
czy też Związek Sowiecki był projektem politycznym powołanym do
istnienia przez ludzi, którzy nigdy nie mieszkali na Kremlu, wykorzystali ZSRS jako walec do zniwelowania gruntu pod budowę jeszcze
większej wieży Babel. To jest pytanie, które, mam nadzieję, będzie się
wyłaniać z tego cyklu.'' :
http://www.pch24.pl/od-lenina-do-putina,10716,i.html
http://www.pch24.pl/od-lenina-do-putina--cz--ii-,10810,i.html
''Ideologiczny i obyczajowy matriarchat już istnieje. Ale upowszechnianie
się intelektualnego pozerstwa, do złudzenia przypominającego mentalność
literackiej żony modnej, nie znaczy, że wkrótce nastanie matriarchat w
sensie politycznym. Podobnie, jak nigdy nie będzie realnej pajdokracji.
Zza pleców króla Maciusia I i jego rzeczniczek władzę będzie trzymać
postkomunistyczna , postudecka albo inna mafia. Wagon czekolady dowolnie
przekabaci bowiem wyśniony przez panią Łopatkową parlament dzieci, a
urzędnicze honory zaspokoją apetyty feministek.
Prawdziwa władza
pozostanie jednak poza nimi – w rękach zręcznych graczy, którzy z pozoru
tylko ustąpili pola łatwo sterowalnym harcowniczkom. Realizacja
lewicowych idei byłaby ekstremalnie trudna z profesorem Wolniewiczem,
Bronisławem Wildsteinem czy Ludwikiem Dornem – dużo prostsza z łakomą
Zosią Samosią. Wyrażane na łamach prasy nadzieje Aleksandra Smolara na
rządy kobiet mogą być odczytywane dosłownie tylko przez tych, którzy nie
doceniają błyskotliwej inteligencji tego autora.'' :
http://www.prawica.net/node/18076
''Teraz także ceny artykułów przemysłowych są w Polsce dużo wyższe, zaś
płace nieporównywalnie niższe. Na tym polega interes firm zagranicznych.
Gdyby płace, żądaniem związków zawodowych, doprowadzono do poziomu
wynagrodzeń za granicą, to koncerny przeniosłyby się do Rumunii,
Bułgarii, na Białoruś, do Chin, a nawet do Afryki. [...] Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który kombinuje,
by eksploatować kraje Europy Środkowej. To mają być neokolonie. Temu
służy likwidacja polskich banków, ciężkiego przemysłu i handlu. To są
ostatnie lata polskiego handlu. Tylko w tym roku Carrefour i Biedronka
zamierzają otworzyć paręset nowych placówek.'' :
http://www.tygodniksolidarnosc.com/2011/12/5_pol.htm
'' Polacy stają się kafirami Europy. Pracujemy najwięcej na świecie, zaraz
po Koreańczykach z Południa, a zarabiamy mało. Cały system edukacji jest
nastawiony na kształcenie pracowników dla międzynarodowych korporacji. [...] Kacyk często wyprzedaje obcym kawałki swojej ojczyzny, a zdobyte środki
przejada. I jeszcze się zadłuża u obcych, którzy mogą go kontrolować
dzięki tym długom. Przez 20 lat elity w Polsce sprzedały kapitałowi
zagranicznemu większość sektorów polskiej gospodarki, pieniądze
przejedzono i jeszcze narobiono nowych długów na prawie bilion złotych.
Kolejne przykłady można mnożyć…'' :
http://nczas.com/publicystyka/rybinski-polacy-kafirami-europy/
''Czy wobec tego Unia Europejska to współczesna wersja pomysłów sprzed II
wojny światowej? - Jeżeli spojrzymy na wiek XX, to znajdziemy argument
nowego porządku w Europie. Takie hasło pojawiało się też w polityce
nazistowskiej.[...] Zdaniem
Marka Cichockiego istnieje w tym zakresie pewne
podobieństwo w koncepcji zbiorczego uporządkowania Europy. - Problem
polega na tym, że naziści widzieli Europę, jako kontynent
samowystarczalny, który sprostałby presji ze strony świata
anglosaskiego, jak również ze strony świata komunistycznego i
stalinowskiej Rosji. W tym sensie mieli koncepcję geostrategiczną [...] Czy suwerenność w czystej formie dzisiaj istnieje? – Myślę, że nie.
Można ewentualne poszukać przykład w Chinach albo Ameryce Północnej. Być
może to są najbardziej suwerenne formy w sensie zdolności działania
samodzielnego, bez oglądania się na innych.'' :
http://www.polskieradio.pl/9/396/Artykul/771345,Suwerennosci-dzisiaj-nie-ma-No-chyba-ze-w-Chinach
http://wpolityce.pl/wydarzenia/45638-marek-cichocki-w-plus-minus-unii-europejskiej-ktora-znalismy-do-ktorej-wstepowalismy-juz-nie-ma-europejski-bal-sie-skonczyl
'' Po 1945 roku nie było Europy. Byli tylko zadomowieni na jej terytorium
historyczni autorzy; nie Europejczycy, ale spadkobiercy rozmaitych
narodowych imperializmów. Europa sprzed wojny była dziwacznym
konglomeratem sześciu, może siedmiu imperializmów, zorganizowanych
głównie na bazie państw narodowych. Były wśród nich imperializmy
całkowicie zapomniane, jak belgijski. Kiedy dziś mówimy „Belgia”,
myślimy tylko o czekoladzie i chaosie w ich parlamencie. Mało kto
pamięta, że belgijski król w 1900 roku miał we władaniu dwa miliony
kilometrów kwadratowych! W XIX wieku także Niemcy zapragnęli zbudować
Imperium, podobnie postąpiła Katarzyna Wielka z Rosją i inni. Taka
aglomeracja nie mogła zbudować żadnej koherentnej jedności, ani na
gruncie politycznym, ani religijnym. Później dwie wojny światowe
unicestwiły kontynent.
Europa jest wynikiem eksplozji, jest klubem
pokonanych imperiów. Jej psychopolityczną analizę należałoby zacząć od
fundamentalnego słowa „upokorzenie”. :
http://kulturaliberalna.pl/2012/12/18/peter-sloterdijk-europa-to-klub-upokorzonych-imperiow/
''Skutki Rewolucji Francuskiej nie miały polegać na tym, że społeczeństwo
zdobywa prawo zachowywania się jak kanalia; przeciwnie, lud miał zostać
podniesiony do stanu szlacheckiego, niestety, udało się wypuścić na
wolność kanalie, inne zamiary nie powiodły się. [...] Od dawna już żyjemy de facto w zintegrowanym przez massmedia,
sfiskalizowanym do granic możliwości półsocjalizmie na bazie gospodarki
napędzanej przez kredyt, którą wielu ludzi nazywa kapitalizmem; obecny
system to pół-socjalizm, sprzymierzony z bankami, od których pożycza się
w nocy, aby rano móc robić wielkie wrażenie na wyborcach. [...] Lewicowa krytyka kapitalizmu przeocza chciwe państwo; wynika to
częściowo z tego, że w Niemczech czytano za dużo Hegla, a za mało
Hobbesa; państwo nie jest wcieleniem rozumu jak sobie uroili
antykapitaliści, jest często głupie i pożądliwe; i to w imię
sprawiedliwości społecznej.'' :
http://www.tomaszgabis.pl/?p=1076
''
EUROPA: „Historia to opowieść o eksploatacji gniewu” – pisali
Marks z Engelsem. Wspólnota ogarniętych gniewem jest dziś liczniejsza
niż zwykle. W wyniku kryzysu ludzie tracą domy, pracę, pieniądze. A mimo
to prawie nikt nie wychodzi na ulicę. Jak doszliśmy do tego stadium:
coraz więcej zagniewanych i nic się nie dzieje? PETER
SLOTERDIJK*: Nie dzieje się nic, ponieważ gniew utracił związek z
nadzieją. To dla naszej epoki najbardziej charakterystyczna zmiana.
Psychopolityczny związek gniewu i nadziei decydował o dynamice polityki
przez ostatnie dwa stulecia. Dzisiejszy gniew bez nadziei zmienia się w
ślepą wściekłość, w głuchy resentyment, w autyzm rozgoryczenia. [...] Dziś złość jest wszechobecna, ale utraciła polityczne znaczenie i
zmieniła się w neurozę właściwą cywilizacji konsumpcyjnej. Wszyscy
skarżą się na wszystkich, ale nic z tego nie wynika. Rozgorączkowani
aktywiści dawnych czasów byli aż nadto pewni, że teraźniejszość jest
pełna śladów tego, co dopiero nadejdzie. Dzisiejsi rozczarowani są
pewni, że przyszłość już nadeszła i nie ma nam nic nowego do
zaoferowania. Nikt nie ma ochoty na opowieści o kolejnym zwiastowaniu. [...]
Co pan sądzi o tych, którzy głoszą dzisiaj powrót Marksa?
–
Że stracili rozum. Marksiści – których nie ma sensu czytać, bo ich
teksty brzmią jak żywcem wyjęte z podręcznika dla przegranych – sądzili,
że kapitalizm polega na tym, iż przedsiębiorca wyzyskuje pracowników.
To absurd: wyzysk wcale nie stanowi koła zamachowego kapitalizmu. Każdy
system ekonomiczny opiera się raczej na jakimś rodzaju systemowego
stresu. W systemach feudalnych była to presja wywierana przez seniora na
wasali. W kapitalizmie prawdziwym motorem gospodarki są długi. Chodzi o
stres wywoływany przez widmo komornika wymuszający na przedsiębiorcy
spłatę zobowiązań. Zaś sedno postmodernistycznej frywolności ostatnich
lat polega na tym, że zneutralizowano bankructwo ekonomiczne. Dzisiaj
wielcy bankruci śmieją się ludziom w nos i wyjeżdżają na wakacje.
To kolejna pozostałość dawnych podziałów klasowych. Jest lud,
czyli dłużnicy spłacający długi, oraz nowe elity – ludzie, którzy nigdy
nie płacą.
– A w samym środku skandalu znajdujemy nowoczesne
państwo, które postanowiło, że nie spłaci swoich długów i anuluje je za
pomocą inflacji. Jak choćby dzisiejsza Ameryka. Inflacja to najtańsza
metoda pozbycia się długów. Robi się piękne bankructwo, a następnie
pisze piękny list kondolencyjny do wierzyciela: „Pańskie pieniądze
zniknęły. Łączymy wyrazy szacunku”.
[...] Niezwykłe jest to, że na polu wartości przez ostatnie 20 lat
obserwowaliśmy skryte odchodzenie od wolności ku bezpieczeństwu. Dziś
polityka ma cechy właściwe instytucjom bezpieczeństwa publicznego.
Klasyczna polityka oznaczała albo domaganie się praw liberalnych –
liberalizm stosowany – albo domaganie się praw dla klas produkujących –
socjalizm stosowany. Dzisiaj rewindykacje liberałów i klasy pracującej
zostały w mniejszym czy większym stopniu zrealizowane, przez co mamy
obecnie epokę obrony zdobyczy, politykę bezpieczeństwa. Ta polityka
towarzyszyła nam zresztą przez całą erę neoliberalnej frywolności. Nic w
tym dziwnego: istnieje oczywisty związek pomiędzy frywolnością a
sekurytaryzmem. Na frywolność można sobie pozwolić jedynie wtedy, gdy w
tle mamy bezpieczeństwo gwarantowane przez państwo i inne instancje
życia zbiorowego.'' :
''O co chodzi tak naprawdę? O to, że nie ma w Polsce gdzie zarobić
prawdziwych pieniędzy, albowiem te są pod kontrolą sitw i koterii,
podobnie jak lukratywne miejsca i różne ambony z których mędrcy głoszą
swoje światłe poglądy.[...] Jeszcze raz powtórzę: w Polsce muszą być możliwości zarabiania
pieniędzy. Jeśli nie ma takiej możliwości, a nie ma, żadne gadanie nic
nie pomoże. Żeby zaś była taka możliwość Polska musi odzyskać
podmiotowość polityczną, czyli przestać się integrować z Unią. Po
prostu., Gdyby integracja była lekarstwem na całe zło, nasze zarobki już
dawno byłby tak duże jak unijne. Nie są. Nie ma więc co pokładać
nadziei w dalszej integracji.'' :
http://coryllus.salon24.pl/486774,fikty-i-fakcje
O kolonialiźmie białych wobec białych - Polacy jako ''europejscy murzyni'' :
http://rzeczywspolne.pl/thompson-jeszcze-raz-o-polskim-sarmatyzmie/
''Polska w 2008 r., uzawodowiając swoje siły zbrojne, zdecydowała o przekształceniu Wojska Polskiego w
małą armię ekspedycyjną, przeznaczoną do prowadzenia operacji w misjach międzysojuszniczych poza granicami Rzeczypospolitej.
(
W tym kształcie WP nie jest bowiem w stanie bronić terytorium własnego
kraju). Postawiła więc przed swoimi żołnierzami zadanie polityczne, a
nie militarne. Zadaniem tym jest budowa pozycji Polski w NATO i w UE
oraz demonstrowanie zasady solidarności międzysojuszniczej z nadzieją na
wzajemność w razie zagrożenia naszego państwa. Istotą polityki
bezpieczeństwa narodowego RP jest zatem oparcie jej na protekcji
silniejszych sojuszników. Wojsko Polskie, służąc ich interesom, ma
przekonywać ich o wartości sojuszniczej Polski i tym samym pośrednio
służyć bezpieczeństwu Rzeczypospolitej. Jest to polityka błędna, acz
spójna i logiczna – warta osobnego artykułu.'' :
http://niezalezna.pl/38117-czy-polska-powinna-wesprzec-walczacych-w-mali-francuzow
''...znajdujemy się jako społeczeństwo niestety w tragicznej kondycji
intelektualnej, a elity używają swego intelektu do zdobywania albo
łatwej popularności, albo płytkiej krytyki („hańba, zdrada”). A
nadchodzą nowe czasy, co już obserwujemy. Kryzys w strefie euro i
całkiem prawdopodobny „eurogedon”, który zanegowałby sens wizji III RP w
ostatnich 20 latach. Zmieniło się nasze położenie geopolityczne.
Ameryka wycofała się nie tylko z Europy Środkowej, ale z Europy w ogóle.
Ma miejsce zwrot w stronę Pacyfiku oraz last but not least wzrost
znaczenia Chin, niezwykle zainteresowanych Polską, z którą w grudniu
2011 roku podpisały strategiczne partnerstwo i już wkrótce pojawią się w
naszym kraju i regionie. [...] po latach straszenia Chinami jako krajem Orwella, łamiącym prawa
człowieka, przechodzimy na kolejny etap – tym razem „bayerfullizacji”
polskiego postrzegania Chin, w którym zdezorientowane społeczeństwo kupi
każdą bzdurę, nawet taką, że Bayer Full sprzedał w Chinach 60 milionów
płyt, podczas gdy tak naprawdę zagrał tylko w paru nocnych barach, a w
Chinach rzadko słucha się muzyki na CD, a jeszcze rzadziej je kupuje. [...] Nie brak również głosów, że we współczesnym świecie mamy do czynienia z
kryzysem średniej wielkości państw narodowych. Na scenie globalnej poza
BRIC i G8 pozostanie tylko kilka z nich, np. Meksyk czy Turcja – inne, w
tym Polska, będą posiadały jakieś godło, flagę i inne symbole, ale będą
raczej naśladować większe kraje czy uzgadniać swoje stanowisko z
organizacjami ponadnarodowymi.'' :
http://nczas.com/publicystyka/gangnam-style-po-polsku-jak-promowac-polske-w-takich-krajach-jak-chiny-indie-czy-brazylia/
''Wskazaliśmy wewnętrzne sprzeczności w
teorii Marksa, które pokutują do dzisiaj w środowisku lewicowym. Tak
zaczęła się moja przygoda z niewiarą w komunizm. Otóż komunizm jest utopią. Komunizm jest
wiarą. Marksizm jest doktryną wiary. Posługując się radykalnym
materializmem dialektycznym możemy z całym przekonaniem powiedzieć, że
zapowiadany przez Marksa i Engelsa koniec historii nigdy nie nastąpi.
Dlatego też fundamentalną kwestią filozofii rewolucyjnego
interkomunalizmu jest zagadnienie wolności, jako tego celu, do którego
społeczeństwa będą dążyć przez cały okres swojego pobytu na ziemi. Tyle i
aż tyle. Uznaliśmy, że komunizm był ideologią nie
tylko utopijną, niemożliwą do zrealizowania, lecz także ideologią,
zrodzoną w wyniku walki europejskich robotników z burżuazją
imperialistyczną o sprawiedliwy podział dóbr. Dóbr oczywiście
zrabowanych z Trzeciego Świata. Komunizm więc od początku był ideologią
konsumpcjonizmu, opartego na zasadzie sprawiedliwości, ale
sprawiedliwości dla białych, kosztem kolorowych. Komunizm to utopia,
marzenie, raj na ziemi dla białych, coś, co miało białej ludzkości
zapewnić wieczne trwanie w dobrobycie, konsumpcję na ogromną skalę. To
marzenie podnosi ciągle lewica, widząc zarówno socjalizm jak i komunizm
jako systemy sprawiedliwej, nieograniczonej konsumpcji. Doszliśmy ostatecznie do tego, że marksizm się przeżył, a komunizm nie jest wcale celem, do którego chcemy dążyć.'' :
http://xportal.pl/?p=7742
''Sorel wraz z Bergsonem, u którego jest zadłużony, powraca jako
alternatywa dla dziedzictwa strukturalizmu. Idzie o wyzwolenie twórczej
energii społecznej, czy po prostu ludzkiej. O przezwyciężenie
przekonania, że bez reszty kształtują nas zewnętrzne struktury, języki,
urządzenia. Zarazem myśl Sorela pozwala zakwestionować pomysł, że siłą
zmiany może być wyzwolone pragnienie. Zwolennicy tezy o rewolucyjnej
sile pragnienia sądzili, że skoro system, w którym żyjemy, jest
represyjny, odbiera ludziom przyjemność, to samo osiąganie przyjemności
będzie siłą wyzwalającą zmianę. Dziś ta myśl wydaje się trudna do
utrzymania.
Proces, o którym mówisz, znamy z roku ’68. Co z tego zostało?
Okazało się, że przyjemność wiąże nas z tym, co jest, i nie prowadzi do
twórczości. Szuka wyłącznie zaspokojenia, obiektów, na których mogłaby
się zaczepić. Dla Sorela istotna jest kategoria pracy, która wiąże się z
przełamywaniem oporu rzeczywistości, z wysiłkiem, trudem, będącym
warunkiem twórczości, a jednocześnie rodzajem heroizmu. Człowiek
wyodrębnia się z rzeczywistości, poznaje siebie w akcie twórczym, w
pracy, która pozwala mu cokolwiek o sobie powiedzieć, zbudować siebie
poprzez doświadczenie, a nie pozbawione znaczenia wrażenia, i zarazem
wykroczyć poza to, co jest, wyjść z przestrzeni konieczności w
przestrzeń wolności. Oczywiście musi to być praca niewyalienowana,
niebędąca towarem, praca, której wartość nie jest określona zapłatą. [...]
Nie chodzi więc nawet o treść różnych decyzji, które zostały podjęte w
Polsce po 1989 roku, tylko o sposób ich podejmowania. Chodzi o to, że
ludzie stracili wiarę w to, że mogą nad swoim życiem panować. I zostali
zepchnięci w otchłań desperacji. Jedni radzą sobie, starając się ze
wszystkich sił zrealizować model, który został im zewnętrznie narzucony
jako bezalternatywny. A ci, którzy sobie nie radzą, zostają
zagospodarowani przez katolicką prawicę. Wydaje mi się, że polska
choroba po ’89 polega na tym, że inteligencja stała się klasą panującą,
dlatego też myśl Sorela wydała mi się atrakcyjna. Inteligencja polska z
jej moralizującym językiem, z przekonaniem o koniecznych historycznie
zmianach i ich nieuchronnych ofiarach, skompromitowała język wartości i
utorowała drogę cynicznym specjalistom od zarządzania zasobami ludzkimi.'' :
http://www.funbec.eu/teksty.php?id=130
http://tygodnik.onet.pl/1,66308,druk.html
''Multikulti prezydent Obama stojąc na Kapitolu przed setkami tysięcy
Amerykanów wymienił w mowie inaugurującej drugą kadencję miejsca
upamiętnione walką o wolności kobiet i Murzynów. I po raz pierwszy
został wspomniany przy tak wzniosłej okazji bar gejowski Stonewall Inn
na Christopher Street w Nowym Jorku, prowadzony przez mafię. Zbierali
się tam także transwestyci. W czerwcu 1969 roku w trakcie najazdu
policji, rozżaleni śmiercią Judy Garland, zdjęli pantofle i zaczęli
okładać policjantów. Rozruchy trwały kilka dni. [...]
Większość barów gejowskich w Nowym Jorku należała do mafii. Opłacała
policję za spokój. Stonewall był zwykłą restauracją z klubem nocnym,
kiedy w 1966 roku kupili go człokowie rodziny Genovese na czele z
„Grubym Tony" Lauria. Ważył 200 kg i wolał mężczyzn. Przerobił lokal na
przybytek gejów, żeby łatwiej wyszukiwać partnerów i zaspokoić popyt
środowiska na bezpieczne miejsce spotkań. Policjantom rejonowego
posterunku płacił 2000 dolarów co tydzień, a i tak miał wielkie zyski.
Wielu
mafiosów zarządzających klubami gejowskimi miało szczególną skłonność
do transwestytów, bo przebieraniec w ciuszkach nie zagraża męskości
samca alfa, jakim musi być gangster. Choćby bramkarz „Petey" w Stonewall
miał mocny włoski akcent, nosił czarne koszule i krawaty. Był
wcieleniem mafijnego zbira, lecz zadawał się z kolegami i klientami. Zaś
najbardziej polubił „Desiree", włoskiego transwestytę, stałego gościa
baru. Menedżer Ed „Czaszka" Murphy, zbój i były więzień, miał upodobanie
do Murzynów i Latynosów. Dzięki temu Stonewall był najbardziej otwartym
rasowo barem w całym Nowym Jorku.'' :
http://www.rp.pl/artykul/61991,981127-Mecenat-mordercow.html
Engels-homofob, Lincoln-rasista, Bismarck-rewolucjonista :
http://www.pch24.pl/engels---opowiesc-o-lewicowych-tradycjach,5562,i.html
http://www.pch24.pl/o-nienawisci-rasowej,2688,i.html
http://www.pch24.pl/prezydent---segregacjonista-i-przegrana-wojna-o-niepodleglosc,12246,i.html
http://www.pch24.pl/kulturkampf---krwia-i-zelazem-do-wolnosci-i-postepu,473,i.html
Sienkiewicz w Nju Jorku :
''Miasto zabłocone, brudne, źle wybrukowane; miejscami stoją małe kałuże
czarnego błota, które nie może spłynąć przez zatkane ścieki ku morzu.
Mnóstwo papierków, szczątków z gazet, podeptanych skórek z jabłek i
pomarańcz leży wszędzie, tak na chodnikach jak i na środku ulicy, między
pysznymi powozami, omnibusami – jeżdżą wozy ładowne ogromnymi pakami
towarów lub przechadzają się świnie, nie wiadomo do kogo należące, z
powystrzępianymi przez psy uszami. Świń tu mnóstwo.[...] Teraz jest zapewne już mniej tych stworzeń, niż było za czasów pana
Dickensa, ale i teraz spotkać ich można więcej niż w dziesięciu
europejskich miastach, zwłaszcza w dolnych ulicach New Yorku.''
''Między ludnością spotykamy coraz więcej Murzynów. Są to furmani,
wyrobnicy, tragarze towarów itp. Ubrani są po największej części tylko w
spodnie i flanelowe koszule. Wełniste głowy ich, nie znające grzebienia
ani nożyczek, wyglądają jak kłęby czarnej wełny. Niektórzy z nich
pracują, inni stoją przed domami, z rękoma w kieszeniach, nic nie
robiąc, paląc krótkie fajki, poruszając szczękami wypchanymi tytuniem i
gapiąc się na przechodzących. Wyglądają wszyscy brzydko i niechlujnie.
Kobiety, jeszcze brzydsze, różnią się zresztą od mężczyzn, nie noszących
zarostu, więcej ubiorem jak twarzą, mają bowiem takież same spłaszczone
nosy, takież same krótkie wełniste włosy i czarną skórę. Czarne owe
ladies również są brudne jak i ich dżentelmenowie i na głowach nie noszą
kapeluszów, a natomiast noszą wszelkiego rodzaju pakunki, towary,
naczynia, a nawet i zapasy żywności. Tam, gdzie biały człowiek posługuje
się plecami i rękoma, czarny najczęściej używa głowy, która widocznie
stanowi najtwardszą część jego organizmu. Widziałem Murzynkę, która
kupiwszy pomarańczę, natychmiast zamiast nieść w ręku, umieściła ją w
czuprynie. Pomarańcza chwiała się wprawdzie cokolwiek na prawo i na
lewo, ale otoczona tęgą, pokręconą wełną, spaść nie mogła. Widząc że
patrzę na jej głowę, czarna miss zaczęła podskakiwać wraz z pomarańczą,
na koniec wykrzyknąwszy: “All right, sir!” – ukazała mi szereg białych
wielkich zębów i oddaliła się, bardzo zadowolona ze swej zręczności.''
http://magazynzapisz.wordpress.com/2013/01/19/henryk-sienkiewicz-listy-z-podrozy-do-ameryki-1876/