niedziela, 24 marca 2024

Kacap znaczy rezun.

Ledwie z miesiąc temu przypominałem w tymże miejscu, ''iż ''kacap'' znaczy z turkijskiego rzeźnik, bowiem dla ludów turańskich Rosjanie to jeno dzikie rezuny''. Brzmi jakże aktualnie w kontekście bestialstw, jakich dopuszczają się Rosjanie wobec złapanych terrorystów rodem z Azji Centralnej, którzy dokonać mieli zamachu w podmoskiewskim centrum rozrywki. Oto rosyjski naziol z ''Rusicza'' RaSSakazow ps. ''Topaz'' [ ten co to mu stawało od zabijania Ukraińców ] chełpi się, że jeden z konsumentów jego trollingu oderżnął ucho zatrzymanemu przezeń tadżyckiemu zamachowcowi. Z kolei drugi znany Z-vloger, niejaki ''Trzynasty'' sra w portki ze szczęścia, publikując materiał na którym inny z terrorystów zmuszany jest przez kacapstwo do zjedzenia własnego ucha. Reporter wojenny, pracownik rosyjskiej telewizji państwowej, nie kryje wcale swego orgazmu tymże bestialstwem, zaś jeden z głównych patronów ruskiego naziolstwa Rogozin już nawołuje do odwetu na Ukraińcach. Mimo, iż zamachowcy nie byli nawet Czeczeńcami co jeszcze od biedy można by jakoś powiązać ze zbrojną opozycją przeciw tyranii Kadyrowa, jakiej przedstawiciele właśnie teraz wojują na terenie Rosji wraz z bojownikami RDK. Skądinąd ciekawym, jakim to kurwa cudem owi tadżyccy przeważnie terroryści zamierzali przedostać się do Kijowa byle cywilną ''renówką'', skoro całe niemalże pogranicze Rosji z Ukrainą ogarnięte jest obecnie walkami już na masową skalę? Rosjanie nie dbają wcale o uwiarygodnienie swej wersji wypadków, bo też i po co skoro przysłowiowy ''durak Wania'' i tak wszystko łyknie, podobnie co i niestety całkiem spora rzesza ''pożytecznych idiotów'' na Zachodzie. Dlatego Putinowi w oficjalnym wystąpieniu po owej tragedii nie chciało się nawet powtórzyć słynnej niegdyś frazy o ''dopadaniu terrorystów choćby i w kiblu'', poza tym jest stary i pewnie nie ma ochoty wysilać się niepotrzebnie. Acz nie tylko on jeden spośród Rosjan ma na to wyjebane, wspomniany na wstępie kacap co urżnął ucho zamachowcowi z Tadżykistanu, z dumą wskazuje okrwawionym nożem na ewidentnie nazistowski symbol ''czarnego słońca'', który nosi na przedramieniu. Nie przeszkadza to jednak rosyjskiej propagandzie obwiniać za ów akt terroru ''ukraińskich nazistów'', najlepiej tych rosyjskojęzycznych z ''Azowa'', bowiem nie istnieje dla niej granica bezczelności, do jakiej mogłaby się jeszcze posunąć. Dlatego na ten przykład RaSSkazow zajmuje się obecnie działalnością ''humanitarną'', oraz zwalczaniem ''rusofobii'' panującej na Zachodzie a jakże, odżegnując przy tym żarliwie od niegdysiejszego naziolstwa, bo to wiecie był jedynie taki yntelygentny ''trolling wroga''. Rasowy kacap wszakże zeń wyłazi jak widać przy nadarzającej się okazji, gdyż swych korzeni i rodowodu nie sposób się zaprzeć, jest więc moskalskim rezunem choćby nie wiem co. Rzecz nie w litowaniu się nad sfanatyzowanymi mordercami, acz rażenie prądem ich genitaliów i obnoszenie się z tym przez Moskali dowodzi zbydlęcenia owej populacji postępującego w zatrważającym tempie. Degradacja Rosji, czy raczej obnażenie jej prawdziwej natury jest obecnie faktem tak dojmującym, iż unieważnia cały bełkot o ''wielkiej kulturze'' i Tołstojewskim. Ukraińcy zaś owszem zabijają także murzyńskich ''czornożopców'', ale jedynie tych co przyleźli z bronią na ich ziemię i w mundurze rosyjskiego sołdata. Wątpię stąd, by wspólną sprawę z nimi mieli islamiści wrzeszczący ''Allahu akbar'' podczas mordowania przerażonych moskwian, a też i pewne wątpliwości budzą niektóre relacje świadków zamachu, gdzie nie sposób dostrzec zbytniej paniki mimo huku wystrzałów, no i co na litość robią widoczni tam, przyglądający się biernie rzezi ludzie?

Nie będę wszakże brnął w jałowe spekulacje o ''inscenizacji'' jakoby i ''aktorach kryzysowych'', na które onegdaj trawiłem czas, wystarczy mi bowiem wspomnienie afery z ''riazańskim cukrem'', tak naprawdę zaś workami z heksogenem i zapalnikiem, podrzuconymi do piwnic jednego z bloków mieszkalnych przez funkcjonariuszy FSB. Natomiast inny aspekt owych wydarzeń przykuł mą uwagę: otóż dziwnym trafem przez ostatni tydzień YouTube w polecanych materiałach podsyłał mi klip rosyjskiej grupy ''Piknik'', na której koncercie doszło do zamachu. Mimo, iż dotąd ani razu o niej nie słyszałem, ani tym bardziej teraz nie zamierzam, gdyż nie wiadomo co gorsze - islamiści czy rosyjski rock. Co ciekawe i może nader istotne, lider zespołu jest z pochodzenia Polakiem, acz wspierającym zbrojną napaść Rosji na Ukrainę. Do tego jak głosi biogram grupy, odbył on na pocz. lat 90-ych pieszą pielgrzymkę do Częstochowy na spotkanie z Janem Pawłem II, po czym wróciwszy do Rosji wziął udział wraz z kolegami z zespołu w koncercie pod hasłem ''Rock przeciw czołgom''... Zorganizowanym w proteście przeciw puczowi Janajewa, a ze wsparciem ówczesnego mera Petersburga Sobczaka i jego zastępcy, niejakiego Putina - stąd opowiedzenie się ''piknikowców'' po stronie ''specoperacji wojskowej'' jest w sumie jednak logiczne. W każdym razie podstarzali rosyjscy rock'and'rollowcy celebrują ''tradycyjne rosyjskie wartości'' na koncertach w oprawie ewidentnie okultystycznej i neoszamańskiej symboliki, ot ''konserwatywna'' Rosja w pigułce. Lider grupy Edmund Szklarski aktywnie praktykuje jogę, co nie przeszkadza mu uważać się za ''katolika'', maluje obrazy przepełnione mroczną ezoterią a również dba o takąż scenerię swych występów jako się rzekło i jest fanem Niemena. Dodać wypada, iż jego dziad polski inżynier zasłużony dla carskiej Rosji a szczególnie ZSRR, nie powrócił przeto do odrodzonej Polski, za to przeżył pomyślnie antypolskie czystki w trakcie stalinowskiego ''wielkiego terroru''. Powstaje więc pytanie jakim kosztem, czy aby nie donosicielstwa na swych rodaków, jak wówczas zazwyczaj bywało, co bodaj tłumaczyłoby wiele z obecnej postawy wnuka, gdyż niedaleko pada zgniłe jabłko od zżeranej zarazą jabłoni. Bynajmniej nie twierdzę, iż powyższe fakty świadczą na korzyść tezy o rzekomej ''inscenizacji'' zamachu w podmoskiewskiej hali koncertowej, prędzej już sprokurowaniu go przez rosyjskie tajne służby, po co jednak by to im było przekonamy się zapewne wkrótce. Istotne na teraz, że w osobie zrusyfikowanego rockmena o polskich korzeniach możemy obaczyć ''prawosławną, konserwatywną'' Rosję zwalczającą ''satanistyczny'' reżim ''ukronazistów'' na jednym obrazku:


- powstrzymująca zło ręka katechona, czy raczej jego demonicznej odwrotności siejącej na Ziemi spustoszenie? Niewątpliwie prędzej to drugie!

ps.

Nie zdzierżę jednak, okazuje się bowiem, iż w przeddzień zamachu na miejscu zjawiła się spora grupa rosyjskich kiboli. Przybyli tam na umówioną bójkę ze swymi kaukaskimi odpowiednikami, lecz zastali jedynie gliniarzy, którzy ich aresztowali. Rosję od dawna zresztą rozdziera narastający konflikt na tle etnicznym i religijnym, do czego wydatnie przyczynia się reżim Putina masowo sprowadzając migrantów i wykorzystując nachodźców jako narzędzie prowokacji granicznych przeciw Polsce, krajom bałtyckim czy ostatnio Finlandii. Poniekąd więc można rzec, iż własne łajno wylądowało mu na twarzy, tak się bowiem kończą umizgi władz w Moskwie do islamistów z Hamasu czy Hezbollahu. Wojna pustosząc nie tylko mniejszości etniczne Rosji, ale i samą ruską większość ludności kraju sprzyja zastępowaniu jej przez muzułmańskich migrantów, jak to ma już miejsce w ''Mariupolbadzie''. Nic w tym z przypadku, lecz jest systemową polityką rosyjskiego nierządu usankcjonowaną prezydenckim dekretem Putina jeszcze z 2007 roku, który nakazuje sprowadzanie co najmniej 300 tysięcy migrantów rocznie. Ostatnie zaś rekomendacje kremlowskich demografów zalecają dla podtrzymania jedynie populacji kraju dopełnianie jej nawet milionem obcej ludności każdego roku! Reżim jest przez to w pułapce: musi polegać na migrantach, by zastępować nimi ginących na froncie wojny z Ukrainą rodzimych pracowników, wszakże nie sposób ich zintegrować, gdyż przeważnie to biedni i niewykształceni mężczyźni wyznający zazwyczaj islam. Wcielić ich do wojska w większej liczbie również nie sposób, mogą bowiem wtedy obrócić broń przeciw rosyjskim przełożonym, nawet specsłużby nie dadzą im rady. Dlatego poczynam wątpić jednak, czy aby faktycznie stały one za owym zamachem, gdyż oznacza on ich totalną kompromitację. Rosgwardyjcy i Specnaz przeszło godzinę przypatrywali się biernie, jak giną ludzie w podpalonym przez terrorystów budynku, zamiast go szturmować woleli rozganiać kopniakami i razami zgromadzoną wokół ciżbę dziennikarzy, do tego bowiem są zdatni: gnojenia bezbronnych. Sam Putin jawnie zlekceważył ostrzeżenia Amerykanów przed zamachem, niemalże w przeddzień ataku nazywając je podczas spotkania z funkcjonariuszami FSB ''prowokacją'' i próbą ''wywołania smuty'' w Rosji. Jeśli zaś faktycznie stały za nim tajne wywiady Zachodu, tym bardziej należało wzmóc czujność, nie zaś okazywać tak bezczelnie pogardę i zatrważającą wprost niefrasobliwość! Próby obwinienia Ukraińców wyglądają bardziej na desperackie zakłamanie problemu, niż powzięty z góry plan, gdyż skoro faktycznie uszykowali oni jakoby ''okienko'' dla uciekających zamachowców, to przebić się doń można było tylko dzięki niedołęstwu rosyjskich pograniczników i takichże wojskowych, których jest tam teraz co niemiara. Nic się tu kupy nie trzyma jednym słowem i nawet wspomniana na wstępie głupota kacapskiego Wańki, oraz pożytecznych idiotów z Zachodu tego nie tłumaczy. Natomiast jeśli rzeczywiście islamiści zorganizowali ów akt terroru, znaczy chcą skorzystać na obecnym konflikcie między imperiami ''niewiernych'', zapewne wzorem samego Mahometa i jego następców, którzy przecież zyskali dzięki osłabieniu Bizancjum i Persji wskutek wyniszczającej obie potęgi długotrwałej wojny. W wersji zaś bardziej ''spiskowej'' można w tym upatrywać próby pojednania zwaśnionych mocarstw powrotem do zwalczania muzułmańskiego terroryzmu, jaki stanowi zagrożenie tak dla Izraela i USA co Rosji oraz Chin. Wątpię jednakże by to wystarczyło, sprawy bowiem zaszły już pod tym względem za daleko, aby znowu udawać ''koniec historii''.

ps. 2

No i ''się stanęło''! Dugin objaśnił kto stoi za ''krokusowym'' zamachem - któż by inny, jak nie Żydy z Mosadu:) [ skądinąd podobną wersję na rodzimym gruncie lansuje Kurak, nie zdziwiłbym się jeśliby Michalkiewicz również ]. Mówiąc zaś serio powtórzmy: rzecz nie w litowaniu się nad sfanatyzowanymi zbrodniarzami, lecz postępowaniu z nimi samych kacapów. Otóż stosowanie tortur jest w samej Rosji NIELEGALNE, nie kto inny co Putin zatwierdził ustawę zaostrzającą sankcje karne dla dopuszczających się ich funkcjonariuszy, o ironio czyniąc to ledwie parę miesięcy po rozpoczęciu agresji zbrojnej na Ukrainę. Cóż to więc za ''państwo'' nie szanujące własnych praw, którego urzędnicy mający stać na ich straży ostentacyjnie je łamią? Owszem, ''dojrzałe demokracje'' także odwołują się czasem do ''ekstraordynaryjnych'' metod zwalczania terroryzmu np. nie wierzę w ''samobójstwa'' przywódców lewackiego RAF, USA jak wiadomo obcesowo obchodziły się z zatrzymanymi przez nie islamistami. Wszakże ci z Amerykanów co przekroczyli swe uprawnienia zabawiając się z przesłuchiwanymi w sado-maso lądowali później często w więzieniach, tymczasem u Rosjan rzadko kiedy przestępcy w mundurach ponoszą równie srogie konsekwencje swych czynów, choć problem trwa od lat i ma tam charakter systemowy. Otóż sednem ''ruskiego miru'' jest anarchia i bezprawie władzy stojącej ponad państwem i jego przepisami, bez większej różnicy czy uosabianej przez prawosławnego cara, komunistyczne politbiuro, lub liberalnego tyrana, jakim w istocie jest Putin. Czymże więc owa jaczejka kremlowskich terrorystów odróżnia się od islamistycznej konkurencji, bo póty co rzecz wygląda li tylko na porachunki gangsterów, jedna banda bierze srogi odwet na drugiej i to z ostentacyjnym okrucieństwem na jakie nie pozwalał sobie nawet Stalin [ jego siepacze zwykle maskowali ślady tortur ofiar ''procesów moskiewskich'' ]. Lansowana zaś przez reżim Putina wersja wydarzeń jest dlań zwyczajnie kompromitująca, jeśli bowiem Ukraina wespół z ''przeklętymi Anglosasami'', lub izraelscy szpiedzy jak chciałby Dugin, mieli jakoby stać za ''krokusowym'' zamachem, znaczy rosyjskie tajne służby kompletnie spierdoliły sprawę pozwalając obcej agenturze panoszyć się na przedpolach stolicy! Pogardzane tak ''chachły'', a niechby wspierane przez wywiady państw NATO, wymierzyłyby solidnego kopniaka w dupę aroganckim Moskalom urządzając takowy numer całkiem niedaleko od Kremla. Czegóż się jednak spodziewać po rosyjskim nierządzie, który za przestępstwa wojenne nagradza wolnością morderców kobiet i dzieci, karząc jednocześnie wieloletnimi zsyłkami do kolonii karnych o zaostrzonym rygorze udział w nieprawomyślnych demonstracjach i skandowanie podczas nich politycznych haseł? Źródła zaś owego despotyzmu nie tkwią bynajmniej w dziedzictwie ''mongolskiego jarzma'', co prędzej tyranii starotestamentowego jahwizmu z którego inspirację czerpała sekta ''żydowinów'', jaka opanowała elity moskiewskie u progu nowożytności kładąc wówczas zręby rosyjskiego ''samodzierżawia''. Dugin stąd zamiast tropić mocodawców ''krokusowego'' aktu terroru aż w dawnej Judei, powinien raczej poszukać ich na Kremlu obojętnie czy faktycznie za nim stoją, lub też przyzwolili nań swym rażącym niedołęstwem. Zamiast bowiem zajmować się zwalczaniem realnych zagrożeń dla kraju, znęcali się głównie nad bezsilną opozycją, tudzież posyłali masowo rosyjskich ''zbywateli'' na frontową rzeź. Przeto Rosja to żadne państwo, a jedynie zbiurokratyzowana anarchia - jak UE...

niedziela, 10 marca 2024

Agatyszcze.

...Wojda jest uosobieniem ''niebinarnopłciowej'' postpolityki UE w wydaniu lokalnym. Wprawdzie nie ma co w Kielcach i okolicy liczyć raczej na godziwą pracę i dobre zarobki, bo zwykle tu jest ona marna i takoż opłacana. Zatrudnienie na ciepłej posadce w instytucjach publicznych głównie dzięki kumoterstwu, perspektyw rozwoju miasta praktycznie żadnych, ale za to jakie mamy ''europejskie'' ławki w kolorach ruchu LGBT i jego ''parady bezradności'' w miejskim parku! Można też wykonać publicznie rytualne hołubce w proteście przeciw ''dyktaturze kobiet'' czy jakoś tak, albo przyjść do lokalnej biblioteki z ulubionym zwierzakiem. Najlepiej owczarkiem niemieckim, po egzemplarz krytycznego wydania poradnika motywacyjnego pt. ''Moja walka'', autorstwa pewnego słynnego ''przedsiębiorcy idei''. Owym inicjatywom ''aktywiszcza'' Wojdy basuje nieudolnie kandydat Lewycy na prezydęta Kielc Marcin Chłodnicki, patronując ''spacerom HERstorycznym'' feministek po opustoszałym z handlu śródmieściu. Niestety dla niego nie posiada mile widzianej obecnie ''orientacji seksualnej'', co skazuje go na wieczne bycie ''tym drugim'' po Wojdzie, bo żona i dzieci to dziś raczej obciążenie wizerunkowe dla polityka lewicy, czy raczej tego co z niepojętych zupełnie powodów wciąż określane jest owym mianem. Dlatego kielecka stara/nowa komuna prędzej powinna wystawić w tychże wyborach kandydaturę towarzysza Jaskierni... Na obecne czasy byłby w sam raz, o ile tylko wyjdzie wreszcie na jaw z ubeckiej szafy. Natomiast z Chłodnickim mimo różnic partyjnych Agate poczuwa się do ''mentalnego pokrewieństwa'', czemu doprawdy nie sposób dziwić biorąc powyższe. 

Akurat miałem okazję obserwować na sesjach miejskiej rady jeszcze za prezydentury Lubawskiego, jak w praktyce wyglądała działalność Wojdy. Tworzyły wtedy wraz z Katarzyną Zapałą ''frakcję nieheteronormatywną'' w kieleckim PO, potrafiąc godzinami z pianą na ustach gardłować za ''młodzieżową radą miasta'' i tego typu pierdołami, po czym godzić się potulnie na kolejne pożyczki brane przez magistrat rok w rok, każda po 100 milionów złotych. Z czego jedna część szła na spłatę poprzednio zaciągniętych zobowiązań, czyli klasyczne ''rolowanie długu'', resztę zaś przeznaczano na niezbędny dla uzyskania unijnych dopłat tzw. ''wkład własny'' miasta - na kredyt:). Szczytem zaś było przyklepanie min. przez Wojdyszcze rekordowej w historii Kielc pożyczki o wysokości 250 milionów zł [ właściwie zaś blisko 300 ], udzielonej przez unijny ''bank inwestycyjny'' z siedzibą w Luksemburgu, znanej na świecie pralni lewych pieniędzy. Nie przeszkadzało to zarazem owej ''osobopostaci'' gromko bóldupić o np. setki tysięcy przeznaczane z budżetu miasta ''na promocję'' dla klubu piłkarskiego Korony Kielce. Bezczelność bowiem i absolutny brak samokrytycyzmu cechuje jej/jego charakter, czyniąc idealnym kandydatem na ''prezydentynię'' z ramienia tak kaprawej formacji co PO, gdzie wprost roi się od podobnych ''niebinarnych'' politycznie kreatur. Przy czym sam poziom zadłużenia miejskich finansów, do którego ochoczo przyłożyło rękę ''państwo'' Agata, nie byłby aż takim problemem, gdyby choć było czym to spłacać. Sęk w tym wszakże, iż baza podatkowa na miejscu sukcesywnie kurczy się od lat, zaś Kielce do dziś nie otrząsnęły z upadku formuły PRL-owskiego industrializmu, na jakiej ufundowano je w obecnym kształcie. Przykro mi, ale nie zaradzą temu ślepe uliczne ''woonerfy'', kolejne ścieżki rowerowe, czy nawet potrzebne skądinąd nasadzenia drzew akurat tam, gdzie ledwo co dopiero je wycięto. Cóż, długo można by wymieniać mętne sprawki Wojdy w urzędzie miasta czy jeszcze wojewódzkim, gdzie onegdaj rzecznikowała, ale są w Kielcach osoby bardziej ode mnie kompetentne, by np. opowiedzieć z detalami o jej udziale w dewastowaniu lokalnego transportu publicznego, sygnalizuję stąd jedynie sprawę. 

Osobiście nie daruję jej wszakże pogardy z jaką potraktowała kielczan i resztę mieszkańców Świętokrzyskiego podczas pierwszego ''kryzysu nachodźczego'', będzie już prawie z dekadę temu. Przyjmując wobec nich wtedy postawę ohydnego protekcjonizmu, typową zresztą dla cierpiącej na kompleks prowincjusza i stąd aspirującej do statusu ''eurokratki'' zwykłej chamki. Dla niej problem więc leżał głównie w ''zmianie mentalności związanej z postrzeganiem uchodźców szczególnie, gdy reprezentują całkowicie odmienną kulturę czy religię''. Hołubiony bowiem przez takich jak ona mityczny ''Inny'' nie może być sam z siebie rasistą, traktującym podle kobiety mizoginem, czy wyznaniowym lub ideologicznym fanatykiem. Najwidoczniej w obranej przez nią optyce wina leży wyłącznie po stronie tych, którzy nie chcą przyjąć nachodźcy w swe progi, nawet gdy ów nie ma zamiaru uszanować praw obowiązujących w gościnnym domu. Wedle małej Agatki uwięzionej w ciele dużego chłopca, o ile tylko ''okażemy solidarność'' byle swołoczy z drugiego końca świata, ta na pewno odpłaci nam się tym samym. Postpolityczny infantylizm Wojdy wyłazi też z jej postawy wobec wojny na Ukrainie - zebrane pod jej patronatem odpady do produkcji świec okopowych na pewno zmogą rezunów Putina. Typu neonazisty Milczakowa z ''Rusicza'', chełpiącego się preparowaniem makabrycznych ''trofeów wojennych'' z odciętych przezeń kończyn pomordowanych wrogów: jak by nie patrzeć, to też recykling... Bliźniaczo podobne jej ukraińskie feminazistki i działaczki LGBT zajmują się de facto ideologiczną dywersją w ogarniętym wojną kraju, zwalczając wydumany ''patriarchat'', a nie realną rosyjską agresję, wszystko zaś za pieniądze niemieckiej fundacji im. Róży Luksemburg. Pasuje to jednak doskonale do UE, która nie może wywiązać się z zadeklarowanych ilości amunicji dla walczących Ukraińców, gdyż wyzbyła się niemal całkiem swej produkcji zbrojnej w tym względzie, bowiem przeczy ona obranej przez jej władze strategii ''zrównoważonego niedorozwoju''. W praktyce samobójczej dla Europy, nie dziwota stąd, że Agate stanowi powiadam uosobienie takowej postpolityczności w jej miejscowym wydaniu, równie pustym aktywizmem pokrywając brak realnych efektów.

Dzieje się zaś tak, gdyż UE nie jest ani nigdy będzie państwem, bo od swego zarania stanowi zanegowanie samej jego istoty. Cóż to za ''państwo'', które nie chroni własnych granic przed ''nachodźcami'', czy swego bezpieczeństwa żywnościowego pozwalając na zalew rynku wewnętrznego produkcją nie tylko z Ukrainy, ale i Rosji czy Latynoameryki? Projektowana zaś ''Unia Obronna'' prędzej służyć będzie zgodnie z zamysłem Spinellego do pacyfikacji samych Europejczyków, niż obronieniu ich przed zagrożeniem ze strony Azji, Afryki lub którejś z Ameryk. Nie pojmują tego Kucfederaci i niestety większość krajowych przeciwników ''unionizmu'', myląc rozbuchaną brukselską administrację z jakowymś ''etatyzmem''. Tymczasem anarchia może przybrać i biurokratyczną postać, tym przecież trudni się obecny nadwiślański nierząd, siejąc chaos w polskim państwie mnożeniem jego urzędów i wzajem znoszących się funkcjonariuszy, wszystko to zaś z pełnym błogosławieństwem ''uniokratów''. Prędzej więc mamy do czynienia w przypadku UE z rakowatą naroślą na europejskich państwach narodowych, rodzajem trawiącej je instytucjonalnej huby, wręcz monstrum ustrojowym bez precedensu w dziejach ludzkości, stąd i pozbawionym odpowiedniej dlań jeszcze nazwy. Dlatego przypomina wielką piaskownicę dla dużych dzieci, lub azyl neurotyków pełen ''ostatnich ludzi'' Nietzschego, jak celnie ujął to ukraiński filozof Andrij Baumeister. Formuła UE oznacza w praktyce dogasanie i marazm, gdyż oparto ją na zanegowaniu historii utożsamionej z tragizmem wojen i konfliktów politycznych. Wyłoniła się bowiem z gruzów dawnego Okcydentu, który sczezł w obu wojnach światowych i na opustoszałym po nim miejscu, stąd w istocie jest Unią Antyeuropejską dążąc do ostatecznego zniweczenia nawet tych resztek przeszłego świata, jakie tutaj jeszcze ocalały z dziejowej pożogi. Docelowo idealnym ''zbywatelem'' UE może więc być chyba już tylko jakaś ''niebinarnopłciowa'' postludzka ameba, wyzbyta własnej woli, rozumu i osobowości, której bohaterka niniejszego tekstu stanowi ledwie mocno niedoskonały wciąż prototyp. Bowiem póty co rozsadza ją wręcz ''wola mocy'' i stanowczy przerost ambicji nad realnie posiadanymi możliwościami, niemniej cel uosabianych przez nią wzorcowo, jak na obecne uwarunkowania, zmian jest jasny - i straszny.

Dlatego choć nie wierzę szczerze powiedziawszy, aby w ramach lokalnych wyborów można istotnie zmienić smutny los regionalnych ośrodków jak Kielce, wezmę w nich udział jedynie by zagłosować przeciw Wojdzie, gdyż niemal każdy inny kandydat będzie od niej lepszy - niemal, bo z wymienionych przyczyn nie dotyczy to Chłodnickiego. Poza tym jednak powtarzam KAŻDY: nawet, o zgrozo, ''bezpartyjny'' syn partyjnego, w pokracznej koalicji z porażonymi ekonomicznym ''januszyzmem'' kucerzami, jakich serdecznie nie cierpię jako zadeklarowany państwowiec, czyli nienawistny im ''etatysta''. Skądinąd cieszy mnie wściekle ewolucja ''bezideowej prawicy'', gdyż im prędzej dotrze do wszystkich, że tworzący ją karierowicze są liberałami także obyczajowymi tym lepiej. Odgrywający performens ''Polaka-katolika'' Braun już teraz omal nie narobił w portki z radości, witając w samorządowej koalicji małżonkę ''bezpartyjnego'', jaka ledwie parę lat temu wespół z miejscową komuną postulowała nazwanie jednego z miejskich rond ulicznych na cześć ''srajku bab''. Uczciwie należy też przy tym rzec, iż to Suchański wespół z Burszteinem ponoszą współodpowiedzialność za martwy praktycznie dla Kielc okres nierządu Wenty w magistracie. Oni przecież pomogli go tam umieścić, po czym pożarli się między sobą wskutek czego uczyniono z kadencji trenera pośmiewisko, pozbawiając go na starcie jego politycznej podpory, którą była Danuta Papaj. Faktyczna naonczas ''nadprezydent'' miasta, zaszczuta wściekłą nagonką w lokalnych mediach, wprawdzie nie mam dowodów, że stali za nią wspomniani miejscowi wielmoże, ale na pewno prym w niej wiódł Dariusz Gacek z lokalnego portalu ''scyzoryk'', startujący teraz do miejskiej rady z rekomendacji Burszteina. Życzę stąd owej paradziennikarskiej świni, aby własne łajno jakim tak lubi obsrywać innych, w końcu wylądowało jej samej na ryju. Wszakże nawet takowe kreatury jakoś wyglądają na tle ohydy unijnej postpolityki ucieleśnionej w ''osobopostaci'' Wojdyszcza. Cóż, przyjdzie więc zatkać nos i oddać przeciw niemu głos - dla spokojności sumienia, tudzież z pragmatycznych powodów niniejszym spisanych. Do czego i zachęcam, acz bez złudzeń: ktokolwiek zwycięży w owych wyborach i tak mamy jako kieleccoki przejebane, od nas zależy tylko jak bardzo...

ps.

Poniewczasie spotkałem się z zarzutami jakoby ''nadmiernego krytycyzmu'' i braku przy tym ''pozytywnego programu'' dla Kielc. Bynajmniej, wręcz gryzłem się w język, skoro jednak zostałem wywołany dopowiem rzecz do końca. Otóż Kielce umierają wraz z Polską i całą Europą, nie mamy przyszłości, bowiem demografia jest pod tym względem bezlitosna. Brutalna prawda wygląda tak, iż dogorywamy w zbiorowej umieralni majacząc przy tym na głos o ''prawach reprodukcyjnych'', LGBT i ''woonerfach'', a owe przedagonalne halucynacje podsyca morfina unijnych dopłat. UE stąd nie zbawi nas, gdyż stanowi poroniony od swego zarania postpolityczny projekt oparty na utopii ''bezdziejowości'', liberalnego ''końca historii'' tworzącego alternatywną nierzeczywistość, gdzie jakoby można obrać sobie płeć itp. bzdury. Pełniąc w praktyce rolę przysłowiowej orkiestry na Titanicu, która tym mocniej hałasuje, im bardziej zdążamy na dno jako Europejczycy, byle zagłuszyć krzyki tonących. Tak więc rzecz nie w jałowych mrzonkach o jakowychś ''pozytywnych programach'', lecz trzeźwym widzeniu realnego wyboru, jaki nam kieleccokom jeszcze pozostał: między lokalną sitwą uosabianą przez ''bezpartyjnego'', a tą całkiem już ''uniopejską'' wcieloną w ''osobopostać'' Agatyszcza. Za co serdecznie ''podziękuję'' jej/jemu przy urnie, nie mógłbym bowiem darować sobie takowej okazji:).