sobota, 21 września 2024

Kot-echon.

Pochlebiam sobie, że dałem spokój z Trumpem akurat zanim począł kreować się na jakowegoś ''cat-echona''. Facet spektakularnie odstrzelił se fiuta sprowadzając kwestię masowej migracji do bredni o zjadaniu jakoby kotów i psów przez wyznawców voodoo. Dając w tym posłuch zapewne Laurze Dumber Loomer - izraelskiej prowokatorce szerzącej także prorosyjską chujnię, popleczniczce negacjonisty Holocaustu Nicka Fuentesa. Pojmuję, że kampania wyborcza ma swoje prawa, ale to było już tak durne, że nie zdzierżyli nawet najbardziej fanatyczni wyznawcy MAGA, pokroju ''Moscow Marjorie'' [ tej od ''żydowskich laserów kosmicznych''! ]. Nie wiem czemu Trump sobie to robi, zatracił niemal cały ''flow'' prawicowego populisty sprzed niespełna dekady, który zapewnił mu wówczas triumf nad establiszmętową Clinton. Być może uznał, że po wykopaniu Bidena przez Demokratów przepadły szanse na wygraną, postanowił stąd powielić ich metody nieczystej gry, zaś amerykańcy naziole i KKK mają być jego ''Antifą'' i BLM? Cóż, w takim razie zapomniał, iż jak głosi starożytna maksyma wszystkich meneli ''nie wchodzi się dwa razy do tego samego ścieku''. Sądzę jednak, że sprawa jest znacznie prostsza: zwyczajnie dziką satysfakcję sprawia mu wkurwianie lewactwa, nieważne nawet jak głupie, byle tylko dostawało dzikiej piany na ustach z powodu łamania przezeń politpoprawnych tabu. Sucker Carlson przyznaje to niemal wprost, nie zdając sobie przy tym chyba sprawy, jak bardzo jest to durne i żenujące. Bowiem w praktyce okazuje całą pustkę programową obozu Trumpa i brak u niego realnej alternatywy wobec kampanii Harris/Walz. Rzecz nie w ''rasizmie'' a ordynarnym łgarstwie, jakiego dopuścił się były [ oby już na zawsze ] prezydent USA. Niech będzie, że Haitańczycy o których poszło, jacy masowo poczęli napływać do Springfield w Ohio akurat jeszcze za kadencji Trumpa, faktycznie żrą domowe zwierzęta wcześniej poświęcając je podczas ceremonii voodoo - no i co kurwa z tego?! Przecież rzeczone miasto to niestety typowy ''shithole'' z amerykańskiego ''pasa rdzy'', pogrążony w strukturalnej zapaści cywilizacyjnej wskutek dezindustrializacji USA trwającej od DEKAD. Trump więc bezczelnie łże bredząc, jakoby było to ''bjutiful plejs'' zanim nadciągnęły tam hordy karaibskich Murzynów, oni bowiem stanowią jedynie skutek problemów takich miejsc co wzmiankowane Springfield, a nie ich przyczynę. Główną winę zaś ponoszą tu neoliberalne skurwiele pokroju Myltona Friedmana, które pomogły stworzyć absolutnie zwyrodniałą postać kapitalizmu, służącą nie produkcji realnych dóbr, lecz tzw. ''optymalizacji''. W praktyce oznaczającej zwykle masowe zwolnienia pracowników i zamykanie całych fabryk, byle wyniki firm prezentowały się fantastycznie w Excelu i garstka giełdowych pasożydów mogła zarabiać gigantyczne sumy na kreowaniu baniek spekulacyjnych. Bowiem im bardziej ekonomia staje się wirtualna, tym mniej zaspokaja rzeczywiste potrzeby szerokiego ogółu ludzi, za wyjątkiem dość wąskiej grupy coraz bardziej wyalienowanych najbogatszych socjopatów.

Nie wspomni o tym ni słowem zgrywający ''populistę'' Vance, gdyż sam jest kreaturą libertariańskich ''autorytarian'', jakimi są Peter Thiel i Elon Musk. Zaciekli wrogowie ''regulacji rządowych'', którzy zbili majątek na ścisłej współpracy z amerykańską władzą. W przypadku Muska ''zapomniał wół jak cielęciem był'', kiedy robił za pieszczocha obamowej administracji, wspomagającej ogromnymi sumami jego ''zielone'' inwestycje. Bodaj jeszcze ciekawiej rzecz ma się u Thiela - konserwatywnego pedała nienawidzącego lewactwa, choć sam żyje w paramałżeńskim ''homozwiązku'' z dwojgiem dzieci urodzonych mu przez ''surogatkę'' [ oczywiście nazywanie tak kobiety nie jest jej uprzedmiotawianiem, sprowadzając do roli chodzącej macicy, gdzieżby tam ]. Na szczęście idzie o córki, więc są bezpieczne... no i nie mogą narzekać na brak ojca, jak potomkowie Muska, bo mają ich całą parę:). Acz nie wiem, czy dobrym wychowawcą dziewcząt będzie typ uznający prawa wyborcze kobiet za jedną z głównych przeszkód, dla których tacy ''wolnościowcy'' jak on nie mogą dziś uzyskać politycznej władzy! Dlatego postanowił ją zniszczyć za pomocą nowych technologii, z inwestycji w które słynie, niwecząc doszczętnie niemal jej autorytet w społeczeństwie, czym otwarcie się chełpi. Zarazem sam pragnie władzy tylko dla siebie i podobnych mu ''wybitnych jednostek'', gdyż tak w istocie pojmuje wyznawany przezeń libertariański indywidualizm. Faktycznie skrajny egotyzm zatrącający o psychopatię, połączony z typową dla pedała fiksacją na punkcie muskulatury, stąd Thiel zżerany jest żądzą nieśmiertelności i zachowania wiecznie młodego wyglądu. Łoży więc znaczne sumy w transhumanistyczną krionikę, jaka ma go przerobić na mumię czekającą ożywienia w ''lepszych czasach'', dosłownie ''konserwatyzm'' co się zowie:). Facet mógłby robić za dr. No w wersji ''homo'', gdyby nie był jedynie emanacją ''deep state'' utkaną z samych sprzeczności. Paradoksalnie w tym leży tajemnica jego sukcesu, gdyż będąc pierwszym znaczącym inwestorem Facebooka, zarazem kładł niemałe pieniądze we wrogą temuż firmę, bo wykradającą dane użytkowników portalu Cukera. Postępuje zresztą podobnie do dziś, tyle że już na znacznie większą, międzynarodową wprost skalę i wykorzystując w tym celu polityczne narzędzia, których jakoby tak nie znosi. Dowodem wojna na Ukrainie, gdzie jego firma Palantir - powołana dzięki funduszom CIA - aktywnie działa głównie w militarnym, acz i administracyjnym zastosowaniu ''sztucznej inteligencji''. Zarazem jego pachoł Vence torpeduje wsparcie zbrojne USA dla Kijowa, zaś przekształcona przez nich wspólnie w ''prawicowy YT'' platforma Rumble stała się przystanią dla najgorszej prorosyjskiej hołoty. Wytłumaczyć ową sprzeczność można jedynie tym, iż powodzenie ukraińskiej kontrofensywy latem zeszłego roku zbyt szybko jak na potrzeby takich jak Thiel zakończyłoby proces udoskonalania nowych technologii na polu boju [ a że kosztem życia tysięcy żołnierzy, co to obchodzi podobnych socjopatów z ''kompleksem Boga'' ].

Gdyby zaś Rosja stanowiła realną przeciwwagę wobec Zachodu, nie brałaby udziału w owym zbrodniczym procederze, jednostronnie wycofując wojska z Ukrainy. Putinowi nie groziłby za to bunt ''opinii publicznej'', ta bowiem w jego kraju nie istnieje i gówno znaczy. Kremlowskie media przećwiczywszy skuteczne wmawianie najgorszych bredni o ''bojowych komarach NATO'', bez trudu przedstawiłyby rzecz jako ''sukces'' masom kacapskich ''rabów''. Dowodzona celowo przez bałwanów i złodziei armia nie obali reżimu, zaś posiadające jako jedyne w kraju sprawczość tajne służby specjalnie rozbito na mnogość ponad miarę rozrośniętych agencji, by wzajemnie się szachowały każda niezdolna do zdominowania pozostałych. Wszystko to co prawda odbywa się kosztem ich skuteczności, ale zapewnia dzięki temu kremlowskiej władzy stabilność, więc nie zagroziłaby jej w istotnym stopniu rezygnacja z zaboru i tak zrujnowanych przeważnie okupowanych ziem Ukrainy. Jednakże ów szczęsny scenariusz zdarzeń nie ziści się, bowiem tym co łączy rosyjską satrapię z ''autorytarianami'' Zachodu jest skłonność ku narzucaniu poddanym ich woli masom ''cyberniewoli''. Dowodem sama Moskwa, która pod rządami ''liberalnego'' mera Sobianina poczęła nabierać cech realnej dystopii, z wszechobecnymi niemalże kamerami i systemem do śledzenia ruchów ludności, karanej za przemieszczanie się w trakcie srogich ''lockdownów'' podczas coronawirozy. Nie mówiąc już o stołecznej procedurze ''elektronicznego głosowania'', umożliwiającej fałszerstwa wyborcze w stopniu dotąd niebywałym nawet w Rosji. Wreszcie niedawno centralny bank kraju pochwalił się ''cyfrowym rubelkiem'', walutą o ''dedykowanym'' charakterze tj. uniemożliwiającą płacenie nią za przejazdy, tudzież hotele kiedy na pełnej wróci ''pandemia'' [ co zapewne nastąpi w przyszłym roku, jak tylko przygasną walki na froncie rosyjsko-ukraińskiej wojny ]. W tym kontekście warto przyjrzeć się, jakim ''cudem'' obłożona sankcjami Rosja zdolna jest nadal produkować masowo złożoną technologicznie broń rakietową, a ma to miejsce głównie dzięki platformie sprzętowej Siemensa. Tak się zaś składa, iż Thiel jest z pochodzenia Niemcem, płynnie posługuje się mową kraju przodków i dość regularnie go odwiedza, więc... Nie twierdzę tym samym, iż mamy do czynienia z machinacjami jakowegoś ''rządu światowego'', natomiast cichą zmową władz największych mocarstw owszem już tak, acz wcale nie musi ona posiadać sformalizowanego charakteru. Wystarczy, że dla wszystkich od Chin po USA zbrojna agresja Rosji na Ukrainę jest korzystna, pozwalając na wypróbowanie nowych technologii w skrajnych warunkach, tak bojowych co i zarządzaniu kryzysem energetycznym grożącym zapaścią cywilizacyjną itp. Nie mam pojęcia czy rzecz była ukartowana z góry, czy też co bardziej prawdopodobne nadarzyła się jako szczęśliwa okazja i prawdziwy ''dar niebios'' dla takich firm, jak Palantir ale i Google, na równi z chińskimi czy irańskimi producentami dronów. W każdym razie biorąc powyższe niech nikt mi nie pierdoli, że Trump stanowi jakowąś alternatywę dla globalistów, bo zabiję go kurwa śmiechem. Facet jest już tylko ordynarnym lobbystą Izraela, wprawdzie od początku nim był, ale wcześniej miał przynajmniej ową żyłkę populisty, z której ku memu żalowi nie ostało się bodaj już nic. Odebrało mu ją zbytnie uleganie sekcie libertariańskich ''autorytarian'': Thiela i Muska...

Acz przyznać należy, iż fundator Palantira inwestował w kampanię Trumpa, kiedy jeszcze mało kto dawał mu szansę, występując z poparciem dlań jako pierwszy bodaj jawny homoseksualista na wyborczej konwencji Republikanów. Wszakże o ironio jego wpływ był wówczas mniejszy śmiem twierdzić, niż gdy teraz odżegnuje się od wsparcia byłego prezydenta USA, do czego publicznie nawołuje jego pachoł Vence. Znać to właśnie po wygłupach o pożeraniu jakoby przez haitańskich voodoo'ystów kociąt, z czego słynął Thiel i jego kompani w założonym przezeń akademickim periodyku ''The Review'', podczas studiów na kalifornijskim Stanfordzie. Lubowali się w prowokowaniu dominujących tam lewaków, choć sami często nie stanowili wzorca konserwatywnych cnót obyczajowych i to bardzo oględnie zowiąc. Thiel wspomina w jednej ze swych prac miażdżących politpoprawny mit ''różnicy'' i ''wielokulturowości'', jak to jego ''skrajnie prawicowy'' kumpel ze studiów a później współpracownik w biznesie Keith Rabois, przy tym pederasta jak i on sam, wydzierał się na jakiegoś lewicowego aktywistę: ''Pedale, umrzesz na AIDS! Dostaniesz na co zasługujesz!'':). Na łamach redagowanego przez nich ''konserwatywnego'' pisma zaś potępiali ''trawionych żądzą zboczeńców'', kopulujących nieustannie po toaletach w akademiku opisując to z wyraźnym znawstwem tematu. Bowiem owa ''prawicowość'' Thiela i jemu podobnych jest tylko skandalizującą pozą ''homofobicznych gejów'', śmiertelnie znudzonych jałowym dyskursem lewicowo-liberalnego establiszmętu. Faktycznie, tam gdzie ''progresywizm'' staje się ortodoksją, jedyną realną transgresją jawi się paradoksalnie ostry konserwatyzm, by nie rzecz wprost reakcjonizm na pełnej. Rzecz w tym jednakże, iż to wszystko jest tu jedynie udawane, no chyba że na serio uznamy za hołubione przez Vance'a dzietne pary również ''homomałżeństwa'' podobne związkowi jego protektora... W tak osobliwie rozumianym ''konserwatyzmie'' pedał z urodzonymi mu przez ''surogatkę'' córkami stoi o niebo wyżej, niż godna pogardy samotna baba ze stadem kotów zamiast rodziny, na które tylko czyhają haitańscy Murzyni by je zeżreć! Thiel doznaje również podobnych ''heterykom'' upokorzeń w swym paramałżeństwie, kiedy własna ''mężyna'' urządziła mu awanturę niczym rasowa żona za to, iż na wydane przezeń przyjęcie przylazł jego kochanek. Niedługo po tym miał on zabić się, gdy sterroryzowany przez ''partneryszcze'' biznesmen odciął go od kasy, choć wcześniej urządzali wystawne orgie w luksusowym domu należącym uprzednio do dziwacznego seks-kultu NXIVM. Życie czasem pisze tak kiczowate scenariusze, że aż nieprawdopodobne - a jednak! Wspominam o tych historiach rodem z ''gej pudla'' wyłącznie po to, by ukazać obmierzłą hipokryzję takich rzekomych ''prawicowców'' co Vance, a poniekąd i sam Trump umizgujących się jednako do prawdziwego degenerata, jakim niewątpliwie jest Thiel. Mnie wszakże bardziej intrygują jego związki z amerykańskim ''głębokim państwem'', gdyż okazuje się zarówno Palantir co i Facebook bazować mają na rządowych programach szpiegowskich powziętych jeszcze na początku obecnego stulecia, tuż po zamachach 11 września. Ponoć już wtedy w owym celu poczęto rozwijać ''sztuczną inteligencję'', a choć oficjalnie projekty zamknięto ze względu na protesty amerykańskiej opinii publicznej, w rzeczywistości tylko je sprywatyzowano przekazując w ręce Thiela i Cukera. Bardzo sprytnie, bo durne libki histeryzujące z powodu nieśmiałej choć próby inwigilacji przez rząd, dziwnie spolegliwie przyjmują kiedy dokładnie to samo czynią prywatni przedsiębiorcy. Podobnie rzecz ma się z monopolami, a jak słusznie akurat spostrzegł Thiel ''konkurencja jest dla przegrywów'', stąd żaden porządny kapitalista nigdy nie będzie podchodził serio do wypocin nieudacznych ''misesologów''. Tak czy owak Trump mając równie odrażających protektorów nie zasługuje, by prawica także w Polsce traktowała go wciąż niczym jakowegoś ''mesjasza''. Owszem, należy i tu lobbować w swym interesie, o czym dobrze wiedzą Ukraińcy starający się oddziaływać na o ileż mniej im przychylne niż Demokraci stronnictwo MAGA, szczególnie przez swych ''homofobicznych'' pastorów typu Rusłana Kucharczuka. Niemniej radziłbym przestać jak dotąd wiązać ślepo wszystkie nadzieje z Trumpem, za to myśleć o urządzeniu się w przypadku zwycięstwa Harris, a wbrew pozorom nie stanowi ono aż tak beznadziejnej dla polskiej socprawicy perspektywy, com opisał niedawno na drugim ''antyblogu''.

ps.

Zaskoczyła mnie wpierw indolencja tej części jankeskiego ''deep state'', która wspiera Trumpa, że dopuściła aby jego protegowanym na gubernatora Karoliny Północnej został niewydarzeniec wypisujący na porno stronach dla Murzynów, iż jest ''czarnym nazistą'' i wali konia pod transów:). Rychło wszak przypomniałem sobie, że reprezentują je takie persony co Thiel czy Musk i przestało już to dziwić...