Ponad tydzień już minął od obchodów święta partyzantki antykomunistycznej zwanego nieco pretensjonalnie ''Dniem Żołnierzy Wyklętych'' [ o tem potem ] w których uczestniczyłem by uczcić ich pamięć - na początek zajrzałem do WDK-u na wystawę IPN-owską poświęconą temu tematowi, dobrą zresztą, polecam wszystkim zainteresowanym bo obala wiele kłamstw komunistycznej propagandy, które niestety wciąż funkcjonują w obiegu ''siłą'' umysłowego bezwładu a nawet podtrzymywane są przez niedobitych niestety starych ubeków i ich ''ideowych'' bękartów : wystarczy choćby zapoznać się z umieszczoną na wstępie deklaracją programową WiN-u by przekonać się, że nie byli to żadni ''ekstremiści'' czy ''szaleńcy'', warto przy tym wspomnieć iż do walki zbrojnej większość z tych ludzi popchnęli swym bandyckim terrorem i fałszywą ''amnestią'' sami komuniści, organizacja ta nie miała też charakteru jednoznacznie prawicowego, mieściła w sobie również wielu przedstawicieli lewicy niepodległościowej spod znaku mikołajczykowskiego PSL a nawet tej części PPS, która nie dała d... Płatnym Pachołkom Rosji, wielkie wrażenie wywarły na mnie także przytoczone tam przykłady odwagi, determinacji i poświęcenia żołnierzy [ i żołnierek ! ] polskiego podziemia walczących z sowiecką tym razem okupacją [ o tym więcej za chwilę ]. Po pobieżnym z konieczności przejrzeniu wystawy [ na pewno na nią jeszcze wpadnę by na spokojnie już i wyczerpująco się jej przypatrzeć bo warto - jest otwarta do 15 marca ] gdyż w planie uroczystości był jeszcze pochód pod pomnik AK na skwerze między Katedrą a pl. Wolności oraz złożenie tam wieńców itp. i czas naglił, więc udałem się tamże dość mocno spóźniony i dobrze jak się okazało, bo gdybym brał w tym żenującym niestety spektaklu udział od początku prawdopodobnie doszłoby do skandalu, a to bynajmniej nie było moim celem, zwłaszcza w takim dniu. Otóż trafiłem w sam raz w środek występu jakiegoś natchnionego młodzianka, który ciotowatym, pełnym egzaltacji głosikiem recytował listy pisane z celi śmierci przez oczekujących na egzekucję uczestników antykomunistycznej konspiracji - abstrahując od ich treści sposób w jaki je ten kastrat podawał był obelgą wobec pamięci tych ludzi [ choćby i niezamierzoną, mam nadzieję ] i sprawiał, że miałem ochotę wyrwać mu mikrofon i krzyknąć przezeń do niego i wszystkich zgromadzonych : ''k..., o co chodzi ?! ludzie, opamiętajcie się - nie widzicie, że tą żenadą lżycie tych, których przyszliście tu uczcić ?!'' W tym sedno : tego typu święta powinny być manifestacją siły podczas której biją bębny i grają głośno trąby a tłum śpiewa mroczną, ale przejmującą pieśń, choćby nawet desperackiej jak ta, której przykłady dali właśnie antykomunistyczni partyzanci - we wspomnianych wyżej dowodach ich odwagi, które zostały przytoczone na wystawie najbardziej chyba uderzyły mnie proporcje, stosunek sił między walczącymi a ich oprawcami [ będący zresztą miarą tchórzostwa i nikczemności tych ostatnich ] : w obławach na broniące się do końca zgrupowania żołnierzy podziemia liczące zaledwie 6-iu lub 3-ch ludzi brało udział - nie, nie kilkudziesięciu czy kilkuset nawet ale blisko 1500 ubeków ! Jeden z tych gości bronił się sam otoczony przez tłum ubeckich kanalii blisko 6 godzin [ !!! ], a gdy sytuacja stała się beznadziejna zadał sobie śmierć by nie wpaść w łapy wroga [ zresztą nie dotyczyło to tylko mężczyzn - na wystawie znajduje się też zdjęcie jakiejś uczestniczki antykomunistycznej konspiracji, pięknej zresztą kobiety, która zdradziecko osaczona przez ''ludowych'' siepaczy odebrała sobie życie : przy takiej determinacji te wszystkie Kazie Szczy i insze feminazistki okazują się bandą rozmamłanych cipć z obwisłymi warami ] - przecież to są jakieś samurajskie klimaty, Japończycy czy Amerykanie już dawno na naszym miejscu nakręcili by na ten temat z tysiąc filmów począwszy od obrazów stojących na najwyższym artystycznym poziomie Kurosawy czy Scorsese dajmy na to aż po popularne gnioty, gdzie jakiś ramboidalny, nasterydowany osobnik tępi czerwony pomiot miotaczem a może nawet wbrew faktom wychodzi cało z opresji [ a niech tam ! ]. Tymczasem... aż żal było patrzeć na tą mdłą, smętną, typowo polską niestety kolejną ''akademię ku czci'' - znowu niemrawo pomachają sztandarami, dęta orkiestra równie niemrawo odegra ''I Brygadę'' i wygłoszą równie dęte przemówienia, jakaś egzaltowana ciota niemal dozna orgazmu recytując jakiś grafomański wierszyk, ponarzekają jeszcze, popomstują na zdrajców po czym pokrzepieni swoim ''moralnym zwycięstwem'' wrócą do domów pogrążając się znowu w brei codziennego świństwa : przypomina się tutaj jakże trafna uwaga Aleksandra Wata [ ch... że Żyd i komuch - dokonał wystarczającej ekspiacji swojego lewego zboczenia ! ] - ''Polacy nie dorastają do tragedii własnego losu : grają ją wodewilowo'' przekształcając niemal natychmiast zwykle w sentymentalny kicz, dodam od siebie. Dowodem, że może być inaczej jest choćby muzyka ludów Bliskiego Wschodu, którym udało się z wycia uczynić sztukę [ tak, to ważna różnica - oni wyją na całego a nie żałośnie skomlą czy popiskują ! ] - gdy słucham czerpiącej z tej kultury Diamandy Galas, Greczynki z pochodzenia przecież, zwłaszcza jej projektu ''Defixiones, will and testament'' poświęconego ludobójstwu Ormian, Greków i syryjskich chrześcijan jakiego dokonali Turcy podczas I wojny światowej, to choć jest to muzyka żałobna, straszna nawet momentami - nie może być inna skoro opiewa tragedię ludzi palonych żywcem w kościołach czy rzeki pełne trupów czerwone od krwi [ to nie metafory, tak było naprawdę ! ], trudno żeby był to Mozart, jakaś urocza laleczka z saskiej porcelany - a zarazem piękna, w tych cudownych melizmatach i skalach jak i potwornych rykach zawiera się nie tylko ból i rozpacz ale też tyle siły, pasji, chęci zemsty i potępienia, gróźb miotanych w stronę oprawców, że wszystko nabiera charakteru jakiejś paradoksalnej afirmacji i zawsze po jej wysłuchaniu czuję się jednak pokrzepiony, podniesiony na duchu tak jak to powinno się dziać w przypadku każdej wartościowej tzn. spełniającej funkcje katarktyczne sztuki.
Jest w całej sprawie jeszcze jedna istotna wątpliwość na którą zwrócił mi uwagę autor recenzji filmu o masakrze w grudniu '70 r. umieszczonej na stronie ''Teologii Politycznej'' [ polecam zresztą ten bardzo dobry tekst ] - jaki jest sens kręcenia podobnych obrazów czy ustanawiania świąt takich jak to o którym tutaj mowa w sytuacji, gdy nie można nawet pozbawić emerytur sprawców tych zbrodni, o przykładnym, choćby symbolicznym, ich ukaraniu nawet nie wspominając ?! [ dochodzi przez to do tak kuriozalnych sytuacji, że Komorowski obejmujący patronat nad wspomnianym filmem jednocześnie honoruje i bierze w obronę zbrodniarza Jaruzelskiego współodpowiedzialnego przecież za wypadki, o których traktuje właśnie ten obraz, bo trudno uwierzyć by ''ludowi'' żołnierze strzelali do robotników bez wiedzy i zgody swojego ówczesnego głównego dowódcy ! ] Warto w tym kontekście przytoczyć historię pewnego niemieckiego generała Waffen SS, fanatycznego nazisty odpowiedzialnego za zbrodnie na amerykańskich jeńcach i ludności cywilnej podczas ofensywy w Ardenach, którą niedawno przeczytałem : otóż gość został rozpoznany w 1976 r. bodaj [ 30 lat po wojnie ! ] podczas robienia zakupów przez właściciela sklepu, niegdysiejszego członka antyhitlerowskiej konspiracji we Francji - tenże powiadomił swoich dawnych kompanów o tym fakcie i w jakiś tydzień czy najdalej miesiąc później ''ktoś'' obrzucił willę ludobójcy koktajlami Mołotowa, gdzie spłonął żywcem wraz z ulubioną lekturą, podarowanym mu przez Hitlera, zawierającym osobistą dedykację egzemplarzem ''Mein Kampf''... Pytanie które w związku z tym nasuwa się samo brzmi : dlaczego u nas podobny los nie spotkał choćby jednego byłego ubeka, aby cała reszta budziła się spocona z przerażenia po nocach ?! [ przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo - ofiary wewnętrznych porachunków w bezpieczniackiej mafii nie liczą się ] I proszę nie pieprzyć mi tu o ''podżeganiu do nienawiści'' czy ''miłosierdziu'' bo to odpowiednie dla świętych, ale zwykłym ludziom należy się przede wszystkim sprawiedliwość, której jeśli nie mogą uzyskać uczciwie, na drodze sądowej [ a nie mogą, bo sądy są poobsadzane potomkami i pobratymcami tych, którzy skazywali ich na śmierć lub ciężkie więzienie ] powinni dochodzić sami, tak aby zatruć choć ostatnie chwile parszywego a dostatniego żywota tych miłych starszych panów spacerujących z pieskami, w rzeczywistości ponurych katów i sadystów [ a mamy przecież w naszej historii, tyle że zapoznanej, przykłady takich udatnych rewindykacji, również z odmiennych niż tutaj omawiane pozycji ideowych o czym przypomina ta interesująca praca, z którą zapoznałem się ostatnio dzięki znajomemu za co mu dzięki ]. W Argentynie czy Chile pakuje się do więzienia nawet trzęsących się starców na wózkach i bardzo dobrze [ nawet jeśli uczciwie mówiąc część, ale tylko część ich ofiar zasługiwała na swój los ] - no tak, ale tu mamy do czynienia ze wstrętnymi prawicowymi oprawcami, tu zaś ze słusznymi bo postępowymi, jak więc widać niezwykle ważne jest w jakiej sprawie i komu przede wszystkim wyrywa się paznokcie...
No i na koniec ostatnia kontrowersja dotycząca rzekomego ''bandytyzmu'' tych partyzantów - przede wszystkim należy zauważyć iż komuniści są ostatnimi, którzy mieliby prawo wypominać jakiekolwiek domniemane czy nawet rzeczywiste zbrodnie tychże, bo sami przekraczali wszelką dotychczasową miarę tak jeśli chodzi o pospolity bandytyzm [ wszystkie zrabowane kosztowności miały trafiać na mocy specjalnego partyjnego rozporządzenia bezpośrednio do kasy PPR nad którą pieczę sprawował sam Gomułka, morderstwa na Żydach czy polskich kupcach popełniane przez ubeków w celach rabunkowych również wówczas nie należały do rzadkości ] jak nade wszystko terror polityczny wynikający wprost z istoty ich doktryny [ bestialskie przesłuchania, tortury, więzienie etc. - przypomnę słowa rtm. Pileckiego, że nawet Gestapo, w którego łapy także trafił, nie było tak okrutne jak UB ! ]. Znamienne zresztą to ''porozumienie ponad podziałami'' [ świadczące o ''nieczystym'' a bliskim ideowym pokrewieństwie ] boć i naziole posługiwali się tego typu ''retoryką'' wobec polskich partyzantów... Oczywiście bywały wśród nich i takie postacie jak słynny ''Ogień'', watażka z Podhala, który z powodu swoich gangsterskich wyskoków miał wyrok wydany przez AK [ niewyegzekwowany przez zamieszanie ostatniego okresu wojny ] i został za to zeń usunięty, mający na swym koncie zarówno likwidację różnych ubeckich, sowieckich czy PPR-owskich kanalii jak i obrzucenie przez jego ludzi granatami autobusu z żydowskimi dziećmi - to ostatnie o ile mi wiadomo niestety jest prawdą. Tyle że są to wyjątki, które absolutnie nie dotyczą zdecydowanej większości uczestników antykomunistycznej konspiracji i w żaden sposób nie podważają sensu jej działalności, a poza tym j.w. : jak wiadomo ''na złodzieju czapka gore'', tak więc im ktoś większym bandytą tym usilniej wmawia swą nikczemność innym a komuniści są aż rozgrzani do czerwoności od tego ! [ nie sugeruję bynajmniej, iż pali ich wstyd bo w takim wypadku musieliby posiadać coś takiego jak sumienie, a tegoż już dawno się wyzbyli jako ''reakcyjnego przeżytku'' niegodnego postępowych nadludzi ].
Podsumowując należy żałować, że obchody tak ważnego i sensownego święta przybrały nieciekawą, typowo polską niestety powtórzę jeszcze raz, formę - schrzaniono to począwszy od niepotrzebnie nadętej, w rodzimym stylu utrzymanej nazwy ''Żołnierzy Wyklętych'' a na żenadnej, rodem niemal z PRyLu ''akademijnej'' oprawie kończąc [ jedynie wystawa na tym tle prezentuje się przyzwoicie więc po raz ostatni zachęcam do odwiedzenia jej ]. Oby w przyszłości zabrali się za to ludzie z energią i głową zarazem bo rzecz jasna nie chodzi mi o takie pseudonowoczesne wyskoki jak z tym komiksem o Chopinie przez ch...
... a odpowiedź na postawione w tytule pytanie - ''bo Polska jest kobietą'' wcale mnie nie satysfakcjonuje.
p.s. podczas uroczystości pod pomnikiem widziałem paru lokalnych ONR-owców [ zresztą w ciemności poznałem ich raczej po ''umundurowaniu'', spodniach moro i solidnych trza przyznać buciskach ], nawet zajrzałem sobie na ich stronę, gdzie można zobaczyć kilka zdjęć, które kliknęli sobie w trakcie jej trwania - nie chcę nic mówić ale jeden z nich, ten w okularach i krawacie trochę przypomina mi... ojojoj !