''Tyrani to ludzie, którzy przeprowadzają doświadczenia, przez cały czas posuwają się naprzód, idą aż do końca, aż do momentu w którym wszystko się wali.''
Cioran ''Rozmowy''.
Rumunia na naszych oczach stała się obiektem agresji syjonofilskiej i autorytarnej ''osi zła'': trumpowa MAGA-Izrael-Rosja. Ufundowanej na pokracznym sojuszu syjonistycznego żydostwa i prorosyjskich neonazistów, których mimo wzajemnej odrazy łączy nienawiść do muzułmanów i obawa przed chińską dominacją. Wyłącznie tym wytłumaczyć można poparcie przez Kennedy'ego juniora i Suckera Carlsona, wespół z izraelskim ministrem ds. diaspory filokacapskiego kandydata na prezydenta Rumunii. Trump i jego otoczenie, ani też Netanjachuj nie są żadnymi ''moskiewskimi szpiegunami'', jedynie szukają na gwałt porozumienia z Kremlem ws. Iranu. Doskonale znać to po obecnej zwycięskiej ofensywie islamistów w Syrii, gdzie w interesie żydowskiego parapaństwa nie leży ich całkowity triumf i powstanie u granic kraju agresywnego neokalifatu, ale również pełne ocalenie reżimu Asada bez wsparcia którego Hezbollah pewnie już dawno czekałaby zagłada. Acz syryjski tyran nie kiwnął nawet palcem w palestyńskiej sprawie, przez co zwalczających go rebeliantów poparł Hamas, w przeciwieństwie do konkurencyjnego Fatahu lojalistycznego wobec Izraela. Bowiem mocodawcą arabskiej rabacji w strefie Gazy jest Katar i on też głównie stoi za antyasadowskim blitzkriegiem dżihadystów, nie zaś stanowczo przeceniana w owej roli Turcja. Ostawmy jednak ''Bliski Wzwód'' i powróćmy do rodzimej nam ''gejropy'' - Călin Georgescu, bo tak zwie się prowokator, jaki nastawał na stanowisko rumuńskiego prezydenta, to nie tylko prorosyjski faszysta, ale i zdeklarowany judeofil. Zapewnił stąd w rozmowie z Amichaiem Chikli, izraelskim politykiem odpowiedzialnym za kontakty z diasporą żydowską, że jeśli tylko obiorą go na przywódcę kraju zrobi wszystko co w jego mocy, by wzorem Trumpa przenieść ambasadę do Jerozolimy, a takoż naśladując Orbana zignoruje międzynarodowy nakaz aresztu Satanjahu. Uczynił to zapewne szczerze, bo dlaczegóż by nie skoro w wielu krajach zachodniej Europy od dawna mamy do czynienia z fenomenem prosyjonistycznych czarnosecińców. Znać to choćby po skrajnie prawicowych partiach Holandii, Austrii czy Francji, natomiast w Niemczech nie ma bardziej zarazem pro-trumpowej, filoizraelskiej i rusolubnej formacji politycznej jak AFD. Do tego Georgescu to nie tylko kremlowski ''nazisyjonista'', ale i mason z Klubu Rzymskiego, oraz były spec ONZ ds. ''zrównoważonego rozwoju'', odpowiedzialny za wdrażanie na lokalnym poziomie globalistycznej Agendy 21. Wyznający przy tym mocno New Age'owe ''duposławie'', jakże by inaczej, taki zeń ''mesjanista''. Idealnie stąd pasuje do profilu lucyferian, jak mianowany przez Trumpa na Sekretarza Skarbu USA Scott Bessent - pederasta i były partner finansowy Sorosa, który odegrał wiodącą rolę onegdaj w ataku tegoż spekulanta na brytyjską walutę. Zamężny jak przystało na ''homokonserwatystę'', podobnie co Peter Thiel jakiego polityczną kreaturą z kolei jest ''ultrareakcyjny'' Vence, nigdy dość o tym przypominać. Albowiem mamy do czynienia w ich postaci z szajką globalistów perfidnie udających przeciwników ''rządu światowego'', libertarian z bezpieki przyzwyczajonych tym samym do permanentnego działania w ''szarej strefie'', zadeklarowanych wrogów państw narodowych za wyjątkiem bodaj jedynego - Izraela. Trzeba więc było aż pospiesznego unieważnienia wyborów przywódcy Rumunii, aby zapobiec przejęciu rządów w kraju frontowym NATO przez cieszącego się ich wsparciem filorosyjskiego ''judeokrzyżaka''.
Znać po tym tajemnicę niepojętą ''biedarealistom'', iż wielka polityka jest zawsze irrealna, stąd kształtującym ją niestety zwykle tyranom konieczna bywa ekstremalna przemoc, by nagiąć rzeczywistość ku swej woli. W każdym razie przypadek Călina Georgescu pozostanie niezrozumiały póty nie wspomnimy, że reżim Ceausescu obaliła de facto KGB z pełnym błogosławieństwem ''wolnego świata'' Zachodu. Tylko tak stanie się jasne, jakim to ''cudem'' ów ''antysystemowy'' kandydat jako młody student mógł wyjeżdżać z kraju za późnej rumuńskiej komuny ''na stypendia'' w Wlk. Brytanii i USA, mimo iż sam nie był w partii ani nikt z jego rodziny. Później zaś robić całkiem błyskotliwą karierę w międzynarodowych organizacjach, nie on jeden zresztą, gdyż bodaj czy nie bardziej spektakularnym przykładem jest pod tym względem życiorys niejakiego Bartolomeu Săvoiu. Gejnerała-masona i potomka rumuńskiego weterana hitlerowskiej wojny z ZSRR o ''Lebensraum'', męczonego przez to za terroru stalinowskiej ''żydokomuny'', jaki zapanował w Bukareszcie po upadku III Rzeszy i kolaborujących z nią rodzimych faszystów od Codreanu. O dziwo, nie przeszkodziło to jego synowi w podjęciu studiów i uczestnictwie na oficerskich kursach akademii wojskowej rezerwy, a następnie pracy w państwowym przedsiębiorstwie działającym przy ministerstwie handlu zagranicznego. Rumuńskie władze komunistyczne nie broniły również Săvoiu emigrować na pocz. lat 70-ych do Francji, gdzie podejrzanie gładko znalazł zatrudnienie w wielu tamtejszych firmach, oraz filiach amerykańskich a takoż państwowej administracji, wszędzie jako ''spec od eksportu''. Tak więc jeśli z faceta nie był ichni ubek to ja nazywam się Putin, do tego aktywnie infiltrował gaullistowskie stronnictwo, zaś po dramatycznym upadku Ceausescu, ale bynajmniej samej rumuńskiej i filosowieckiej komuny, jaka stała za jego śmiercią wespół z radzieckim politbiurem, powrócił ów ''syn marnotrawny'' na ojczyzny swej łono. Przyjęty ochoczo włączył się w życie polityczne kraju, gdzie jął pełnić kierownicze funkcje w rozlicznych centroprawicowych formacjach, uhonorowany także stopniami wojskowymi do generała włącznie. Zarazem nie zaniedbał również kariery w masonerii, pnąc się po kolejnych szczeblach ''wtajemniczeń'' aż do uzyskania tytułu Wielkiego Mistrza rumuńskiej ''loży narodowej''. Co więcej, na swego ''ideowego następcę'' miał naznaczyć go sam Licio Gelli - faszysta i mason, ''czcigodny mistrz'' niesłynnej loży P2 skupiającej włoską generalicję i bezpiekę, oskarżanej o mordy polityczne i udział w aferze finansowej Banku Watykańskiego. Kontynuując jego ''dzieło'' Săvoiu pragnie zjednoczyć ''judeochrześcijańską'' masonerię przeciw ekspansji islamu, oraz jakoby wspierającej ją ''ateistycznej i libertyńskiej'' frakcji lożowej braci. Groteskowo przy tym wygląda, gdy ubrany w rytualny strój ''wielkiego mistrza'' pomstuje na tyranię ''New World Order'', mając przez to na myśli... nałożony dekretem Zełeńskiego zakaz działalności rosyjskiej agentury wpływu, jaką w istocie jest moskiewska cerkiew. Bowiem jak przystało na obrońcę ''syfilizacji judeołacińskiej'' wielbi Izrael, Ukrainą zaś gardzi w czym rumuńskiemu ubekowi przebranemu za masona nie wadzi, że jej przywódcą jest takoż Żyd.
Pieje stąd peany na cześć syjonistycznej armii nazywając ją wręcz ''najsilniejszą w świecie'', wszakże nie potrafi przy tym wytłumaczyć jakim to cudem owe ''mocarne'' wojsko nie jest w stanie poradzić sobie od ponad roku z bandą terrorystów. Mimo wprost miażdżącej przewagi nad nimi, jeśli idzie o potencjał zbrojny wykorzystywany do masowego bombardowania absurdalnymi ilościami pocisków marnego spłachetka ziemi, nie szczędząc nawet szkół ni szpitali wraz z chroniącą się w nich cywilną ludnością. Zarazem powiela wszystkie najbardziej ordynarne formaty rosyjskiej propagandy, zwąc Ukrainę ''amerykańską kolonią'' i ''państwem teoretycznym'', wszak nie żywi podobnych obiekcji wobec żydowskiego reżimu okupacyjnego w Palestynie. Boleje nad miliardami dolarów pomocy wojskowej USA dla władz w Kijowie, nie ma jednak nic przeciwko by słać je Satanjachujowi na eksterminację przezeń arabskich ''gojów'', pod pretekstem zwalczania islamskiego terroryzmu. Uznaje przy tym Rosję za jakoby ''niezwyciężoną'' - cóż, muzułmańscy rebelianci w Syrii gromiąc właśnie marionetki Kremla, czy ukraińscy żołnierze dzielnie odpierający nieustanne szturmy kacapstwa na kurszczyźnie, jednako dowodzą jak fatalnie co do tego się myli. Nawet sam Hamas, abstrahując od jego muzułmańskiego fanatyzmu, wszakże dobitnie świadczy o sensowności przeciwstawiania się wrogowi z jakim konfrontacja teoretycznie nie ma najmniejszych szans powodzenia. Generalnie więc rzeczony Săvoiu to wyjątkowo nędzna, syjononazistowska i tajniacka kanalia, nie dziwi stąd obecność tegoż farmazona na niedawnym pogrzebie Mihai Caramana - generała rumuńskiej bezpieki [post]komunistycznej, a za młodu promonarchicznego faszysty. Stojąc na czele paryskiej rezydentury wywiadu zorganizował siatkę szpiegowską, jakiej udało się przeniknąć do Kwatery Głównej NATO i wykraść istotne tajemnice wojskowe Paktu [ ''wielki mistrz'' Bartolomeu mógł więc wchodzić w jej skład ]. Współpracował przy tym ściśle z KGB, bodaj jako jedyny agent rumuńskiej bezpieki nagrodzony przez Sowietów za wspomnianą akcję, co wzbudziło uzasadnione podejrzenia u Ceausescu i jego niełaskę, odstawienie Caramana na boczny tor. Powrócił stąd do aktywności politycznej dopiero po obaleniu ''Geniusza Karpat'', wskutek zamachu stanu dokonanego rękoma funkcjonariuszy Securitate i armii, a kierowanego z Moskwy i przy wsparciu propagandowym ''wolnych mediów'' Zachodu. Ustanowiony tym sposobem reżim Iona Iliescu, skądinąd kolejnego agenta KGB, powierzył Caramanowi kierowanie zagranicznym wywiadem kraju, dzięki czemu mógł on likwidować świadków swych kłopotliwych powiązań ze służbami poradzieckiej Rosji. Trzeba było aż ultimatum postawionego w '92 roku przez ówczesnego szefa NATO, by wymusić na postkomunistycznych władzach Rumunii dymisję ''towrzysza Mihai'', acz na pocieszenie obdarzyły go jeszcze stopniem generała bezpieki. Podsumowując: Călin Georgescu jawi się więc kreaturą miejscowego ''deep state'' o bolszewicko-faszystowskim rodowodzie, umocowanego wszakże dobrze w masońskiej i globalistycznej międzynarodówce wspierającej na równi Izrael co Rosję, z przywódczą rolą szemranych typów pokroju Caramana czy Săvoiu. Wyłącznie tym objaśnić można aprobatę kandydatury rumuńskiego ''antysystemowca'' jednako przez ochujałego od gnozy Dugina, izraelskich zbrodniarzy wojennych i zapatrzonego w nich ślepo RFK, jakiemu ćpana za młodu hera ostawiła w mózgu wirtualne robale, wreszcie byłego gwiazdora medialnego stacji Fox, obecnie zaś ordynarnego propagandzistę Trumpa, którego w rzeczywistości ma on za podleca.
- aby jednak uniknąć jednostronnego obrazu Rumunii, jako kraju li tylko pierdolniętych ''judeokrzyżowców'', na koniec umieszczam w kontrze antyizraelską satyrę tamtejszej vlogerki Nicole Jenes, bo rzecz wybornie demaskuje syjonistyczne łgarstwo:
Od dawna też powiadam, że żydostwo nie jest kwestią rasy ni religii, ale przypadłością umysłu jaką się leczy - wcale nie mówię, iż gazem! Chyba że rozweselającym, niczym tu:
- podobnie jak ewangelikalny protesrantyzm mieniący się bezczelnie ''chrześcijaństwem'', popierając zarazem mordowanie współwyznawców przez Żydów nie tylko w Palestynie, ale i Libanie. Wznosząc modły za gudłajskich żołdaków profanujących tamtejsze kościoły, barbarzyńców obracających w ruiny starożytne mnisze eremy, obrońcy ''syfilizacji judeołacińskiej'' psia ich mać! Zmóc owe głębokie schorzenie ludzkości może jedynie ostra lekcja pokory, jaką rumuńska komediantka daje syjonistom wprost brawurowo. Nawet jeśli sama tępi żydoruskie krzyżactwo bynajmniej z humanitarnych pobudek, gdyż mocno promuje ją Al Jazeera - medialna tuba propagandowa Kataru, wspierającego antyizraelską dywersję zbrojną Palestyńczyków, jak i syryjskich islamistów spuszczających wpierdol wojskom Asada [ patrz wstęp ]. Albowiem wpływ na transnacjonalną sieć organizacji Bractwa Muzułmańskiego pozwala emiratowi znad Zatoki Perskiej zrekompensować własną słabość jako państwa, ujść przed fatalnym zakleszczeniem między Saudami a Iranem. Zwracam uwagę, że mowa o kraju z bodaj największą bazą wojsk USA poza samym NATO... acz wstrzymałbym się z pochopnymi wnioskami. Trump wyraził się na ów temat jednoznacznie i przyznaję całkiem trafnie, pytanie tylko co na to mianowana przezeń szefową amerykańskiego wywiadu Tulsi Gabbard, która lizała tyłek Asadowi popierając zarazem rosyjską interwencję zbrojną w jego obronie? Niepokoi również, czy aby Waszyngton nie dobił targu z Kremlem na eliminację irańskich wpływów w Syrii kosztem Ukrainy, wówczas bowiem stronnictwo MAGA dowiedzie jedynie, iż za hasło winno mieć prędzej ''Israel first!'' i to ceną żywotnych interesów Ameryki. Tym bardziej, że kacapskie wojska niby to wspierające reżim Asada na południu kraju, za porozumieniem z USA faktycznie broniły żydowskie parapaństwo przed atakiem Teheranu od strony wzgórz Golan. Ostatnie doniesienia zaś głoszą, iż jakoby Rosjanie dobrowolnie odstąpili swe obiekty militarne na pograniczu z Izraelem oddziałom syjonistycznej armii, jakie wkroczyły tam właśnie by ustanowić na owych terenach ''strefę buforową'', eufemizm dla okupacji. W każdym razie za to pewnym jest kto antyasadowskim dżihadystom zrobił tak profesjonalnie wizerunkowy rebranding - spece z katarskiego emiratu:).