sobota, 8 marca 2025

Trump - grabarz Ameryki białych ludzi.

...i zarazem akuszer jej nowej, posteuropejskiej już postaci. Dosłownie, bo forsowane przezeń i Muska uwalenie słabych i bez tego jak na zachodnie standardy osłon socjalnych, publicznej ochrony zdrowia w USA uderzy głównie w tradycyjny elektorat Republikanów. Białych ludzi zazwyczaj o mocno podeszłym już wieku, co zapewne wywoła wśród nich istny pomór przyspieszając i tak nieuchronne. Na co jeszcze nakłada się nieodwracalna degeneracja amerykańskiego ''postproletariatu'' o europejskim pochodzeniu, zdeprawowanego dekadami globalistycznego turbokałpitalizmu, jaki pozbawił go pracy i w ogóle sensu życia. Oczywiście sam ''rozwolnościowiec'' Musk nie odejmie sobie miliardów dolarów z państwowego budżetu, za to próbował dołożyć kolejne setki milionów na ''pancerne'' Tesle [ brzmi jak oksymoron ]. Wreszcie to głównie republikańskie stany są odbiorcami rządowej pomocy, stąd w obliczu jej radykalnych cięć przyjdzie im gorzko zapłacić, iż dały wiarę bredniom jakoby ich największym problemem byli wyznawcy ''voodoo'' żrący psy i koty:). Niestety polska prawica śladem Fox News jęła szerzyć podobną chujnię, zwalając winę za świeży skandal dyplomatyczny w Ameryce na Zełeńskiego. Trzeba bowiem mieć zawartość koszarowej latryny pod czaszką zamiast mózgu, by kupować brednie iż to wszystko przez brak garnituru. Czepianie się o ubiór jest znamieniem mentalnego pedalstwa, stąd Trump i jego kamaryla wyszli na sfochowane cioty, istne ''drama queen'' wszczynające awanturę o przysłowiowe gówno. Zwłaszcza po tym co odstawił Vance nie można już żywić najmniejszych choćby wątpliwości, że spłacił ''w naturze'' swego protektora, niemieckiego pederastę Thiela. Owszem, Zełenski to cham i showman jak Trump, więc trudno by ich dwóch mógł pomieścić Gabinet Oralny, niemniej wersja z brakiem urzędowego stroju jest dla ubogich umysłem. Niestety głupków nie brakuje, stąd nie chce im się nawet poszukać informacji, że Amerykanie poczęli odcinać Ukrainę od wsparcia zbrojnego i finansowego jeszcze dobrze przed awanturą w Białym Domie. Zwyczajnie dlatego, że władające nim obecnie stronnictwo ''Israel first!'' chce kosztem Ukrainy i reszty Europy z Polską włącznie zaspokoić Rosję, by ta z kolei pomogła mu zmóc Iran. Ajatollahy są konkretnie zesrane, że ich kacapia sprzeda Jankesom i syjonistom za szekle, swoje też zrobiło wzięcie Ukrainy przez Turcję pod swój ochronny parasol [ dosłownie ]. Tak się zaś składa, że Izrael lobbuje w Waszyngtonie za pozostawieniem rosyjskich baz w Syrii, byle tylko nie dostały się Turkom, stąd specjalny wysłannik Satanjahu poleciał już do Moskwy, by knuć wspólną akcję przeciw Ankarze. PiSdusie i Kołtunofederaty dalej jednak będą wciskać swe farmazony, że to wszystko jakoby wina Zełeńskiego, który owszem jest gburem ale ''kiepełe'' to on ma, przeto wie do czego jest zdolny judenrat i żydowska policja wobec zwykłych mieszkańców getta. Na szczęście tym razem nie uda im się tak łatwo wepchnąć ich do bydlęcego wagonu, jadącego już nie do Auschwitz a prosto w czarną otchłań o nazwie ''Rosja''. W każdym razie obecne wypadki nie stanowią dla mnie żadnego szoku, bom od lat apeluję by nie wpierdalać się w żadne ''przedmurza Zachodu'', przewidując dla jego wyznawców niemiłą pobudkę z ryjem w nocniku. Co też i ma miejsce, niestety my ludzie rzadko mamy pretensje do naszych durnych przeważnie marzeń i pragnień, zwykle za to do rzeczywistości że im nie odpowiada. Tymczasem okropny moment otrzeźwienia stanowi również świetną okazję do nauki, właśnie dlatego że maski w końcu opadły możemy wreszcie układać się z USA jakimi one są, nie zaś tylko jak dotąd projektować na nie swe głupie zazwyczaj wizje. Gdyby zaś dotychczasowe zaślepienie Ameryką miało nad Wisłą przejść w jeszcze durniejszy antyamerykanizm, pozostanie mi stanąć okoniem wobec owej kretyńskiej tendencji. Bowiem wbrew stereotypom o jakoby ''głupich Amerykanach'' mają oni swą kulturę bynajmniej tylko popularną, a takoż filozofię - pragmatyczną jakżeby inaczej. Wprawdzie są one nam Europejczykom głęboko obce, nie czas i miejsce jednak teraz roztrząsać dlaczego, o tym więc innym razem. Wracając zaś do aktualiów dawnom już pisał w owym miejscu, że Rosja jest jak Hunter Biden, stąd Amerykanie będą ratować jej tyłek z każdego g... w jakie zalezie, niczym możny tatuś synalka degenerata. W gruncie rzeczy Trump z Vancem robią otwarcie to, co Biden i Sullivan czynili potajemnie i w oprawie ''prawoczłowieczych'' frazesów bez pokrycia, więc z dwojga złego lepsza już owa iście heideggerowska polityczna ''nieskrytość'' jaka nastała.

''Prześwit'' zieje niczym dziura w tyłku starego pedała - nie jest to oględnie zowiąc miły widok, acz wielu CZŁONKÓW administracji Trumpa jak Bessent czy Grenell miałoby pewnie odmienne zdanie. Wszakże nie kryję, iż cała chryja w Białasowym Domu przyniosła także i mi niejaką satysfakcję, okazała bowiem dowodnie spektakularny upadek dwóch kolosalnych bredni, jakich zwalczaniu poświęciłem ostatnie lata. 1. Stany Zjednoczone jakoby nadal są światowym ''supermocarstwem'' władnym rozwiązywać niemal wszelkie globalne problemy. 2. Ukraina jest rzekomo marionetką Zachodu, a szczególnie USA. Czemuż stąd wywierają one na nią tak chamską presję, ustami Rubio zwąc przy tym swym ''proxy''? Zarazem potrafię wyciągać wnioski z własnych pomyłek, gdyż w ostatnim tekście na drugim ''antyblogu'' zachodziłem w głowę cóż takiego Rosja może zaoferować Amerykanom, nie dostrzegając żadnych realnych przesłanek dla ''odwróconego Kissingera''. Wszakże mój błąd leżał w tym, iż rozważałem interesy USA, nie zaś Izraela... Cała nadzieja stąd w ''międzynarodowym Żydzie'', jaki wyraźnie poczyna mieć dość owej rakowatej narośli na diasporze za którą robi coraz bardziej jadowity syjonizm, oby dożywający swych ostatnich dni w pozornym triumfie. Na rodzimym gruncie zaś najnowsze wypadki potwierdziły tylko, że Memcen jest małą polityczną kurewką Izraela, Rosji i USA, kumając się z ''homoprawicą'' AFD boć przecie ''woli gejów niż podatki'' co sam przyznał, tak jak Bosak z kalwinem Orbanem. Typowym protestanckim syjonistą z którego wyparuje natychmiast cały jego niby ''turanizm'', jeśli Turcja z Izraelem wezmą się za bary niezależnie od ich gospodarczej współpracy, pobiegnie wówczas w te pędy całować dupę ''judeokrzyżakom''. Skądinąd pojąłem wreszcie czemu dla mojego ś.p. dziadka ''kalwin'' był obraźliwym epitetem, mądry był zeń polski chłop bez dwóch zdań i basta! Natomiast co się tyczy polityków PiS rozumiem ich chęć odwetu na Zełeńskim za jego niewątpliwe chamstwo, jakim popisał się bawiąc w układy z Niemcami ponad głowami samych Polaków. Należy mu się także osobny wpierdol za powtórkę z ingerencji Chmielnickiego w polskie wybory, naonczas królewskie a dziś prezydenckie, niemniej radziłbym powściągnąć emocje, gdyż flekowanie ukraińskiego przywódcy w obecnej sytuacji to iście samobójcza taktyka nad Wisłą. Rychło bowiem możemy znaleźć się w podobnych opałach, bezlitośnie obsobaczani przez Trumpa i jego kreatury typu Stephena Millera za rzekome ''polskie obozy koncentracyjne'', o ile nie przystaniemy na umowne ''447''. Wkrótce stąd wszystkim durniom skandującym tutaj na jego cześć język może stanąć kołkiem w gardle i będą świecić tylko oczami, natomiast rosyjskiej czy niemieckiej szczujni na miejscu da to pretekst do histeryzowania o rzekomej ''zdradzie''. Dlatego trzeba być na to gotowym, a najlepszym mym zdaniem sposobem zaradzenia owej aferze w razie jej wybuchu jest ''oddolna'' inicjatywa ''obywatelska'', uczczenia jakim pomnikiem wielkiego naszego rodaka Leona Czołgosza. Polskiego anarchisty przypomnę, który zastrzelił amerykańskiego prezydenta Williama McKinleya tak się akurat składa, że idola Trumpa na jakim niby wzoruje się za swej drugiej kadencji. Rzecz ma być odpowiednio nagłośniona, by dotarła do Muska oraz samego przywódcy USA i wywołać u nich oburzenie, co powinno dać politykom PiS okazję do publicznego potępienia takowych ''prowokacji'', najlepiej jeszcze obwiniając za nie tradycyjnie ''rosyjską agenturę''. Dobrze bowiem, aby za wszystko odpowiadał Jabłonowski, Pitoń czy inny Sykulenko, w ostateczności niechże poświęci się jaki nieznany zupełnie stronnik prezesa, robiąc z siebie ''ruską k...'' ku chwale Ojczyzny:). Zdaję sobie sprawę, że nie byłoby to ''na czasie'', jeśli Rosja znowu ma robić za naszego ''partnera'', ale przecież to nie my za to byśmy odpowiadali, ''prawda''? W sumie dziś podsrywanie ''sojusznika'' jest wręcz dobrze widziane, stąd dalejże gotujmy się na rzekomy powtórny ''reset'', a w istocie globalny dyktat jedynej prawdziwej anarchii - międzypaństwowej.

Albowiem USA niczym innym obecnie się nie zajmują, jak demontażem swej globalistycznej ''supermocarstwowej'' struktury panowania. Tym samym więc z gwaranta światowego ładu przedzierzgnęły w jego naczelnego destruktora, o czym świadczą sankcje nakładane przez nie na międzynarodowe trybunały prawoczłowieczyzmu, tudzież wyzbywanie się członkostwa w kolejnych ponadpaństwowych instytucjach. Przyjdzie stąd zapewne pora i na koniec z ONZ a może nawet samo NATO, kto wie? Od dawna zresztą wyraźnie sygnalizują niechęć do odgrywania roli ''światowego żandarma'', co nie oznacza bynajmniej pogrążenia się Ameryki w ''izolacjonizmie'' [ jaki w istocie nigdy nie miał miejsca ], lecz poszukiwanie nie ślepych wykonawców swej woli a pełnomocników, gotowych wziąć na siebie część ryzyka i związanej z tym odpowiedzialności w zamian za określone profity. Wszakże nie można dać się okpić Jankesom byle czym, a do tego chcieli przymusić ukraińskiego przywódcę, by im niemal za bezdurno oddał pół swego kraju bez udzielenia mu realnych gwarancji bezpieczeństwa. Gorzka nauka także i dla nas Polaków, stąd radziłbym Markowi Wróblowi nie pchać się z durnymi radami Ukraińcom, że ''lepiej przerobić się na amerykańską kolonię, niż rosyjską czy niemiecką'', głupio wyłączając jeszcze przy tym z owej upiornej logiki samą Polskę. Bowiem lada moment powtórzę możemy znaleźć się w podobnej nieciekawej oględnie zowiąc sytuacji, dlatego przykro mi, ale inaczej jak podłym kurewstwem nazwać takowych nieczystych zagrań nie sposób. Zbiera mnie też na mdłości, gdy widzę jak w tv Republika Maciej ''hasbara'' Kożuszek firmuje ''rewelacje'' Mike'a Benza, opisywanego już tu izraelskiego prowokatora i wyjątkowo nędznej kreatury podlizującej autentycznym naziolom - pogratulować towarzystwa! Wygląda stąd, że PiSdusie śladem Kacfederatów postanowiły dołączyć do syjonofilskiej i autorytarnej ''osi zła'': trumpowa MAGA-Izrael-Rosja, a w takim razie przyjdzie im niedługo kajać się nie tylko za ''proces brzeski'', czy nawet ''zamach majowy'' i samego Piłsudskiego, ale nade wszystko 500+:). Inaczej nie idzie, kiedy techlibertarianie wyhodowani przez Obamę i Bidena sprywatyzowali sobie prawicę czyniąc z niej parodię, gdzie ''konserwatystów'' zgrywają wolnorynkowe skurwysyny i wynarodowieni dewianci, byle proizraelscy i najlepiej jeszcze przy tym filorosyjscy. W kontrze nie oczekuję wiele, bynajmniej zaraz otwartej konfrontacji z Gudłajstanem, bo to oznaczałoby mieć przeciw sobie i Amerykę pod jej obecnym przywództwem, nigdzie też nie ma mowy o zapisywaniu się do islamistycznej międzynarodówki i pajacowaniu w kefiji z okrzykami ''za wolną Palestynę''. Wystarczyłoby zachować nieco zdrowej rezerwy do wrogiego nam wściekle syjonokrzyżactwa, nie trzeba więc suflować tak ochoczo szerzonych przez nie łgarstw, jakimi i nas może ono w końcu obrzucić, chociaż tyle. Zaprzedaną autorytarianom prawicę czeka stąd smutny los lewaków, jacy onegdaj podobnie dali zadu wielkiemu kapitałowi, wówczas opartemu na rozbestwionym konsumeryzmie. Dostarczając mu oprawy ideologicznej i marketingowej pieprzeniem o ''rewolucji seksualnej'', ''wyzwoleniu obyczajowym'' [ chyba z mózgu ], feminizmie, LGBT itp. bzdurach. Przyniosło im to konkretne profity w postaci triumfalnego ''marszu przez instytucje'' i prawdziwej ''hegemonii [kontr]kulturowej'', w efekcie jednak zamykając w pułapce hermetycznego getta uzależnionych od ''grantozy'' NGOsów, środowisk akademickich i mediów głównego ścieku. Rozpaczliwie bezużytecznych politycznie, szukając temu rady w rozmaitych ''zastępczych proletariatach'' Murzynów, kobiet, pederastów czy muzułmanów. Daremnie, bo w końcu i tak wychodzi, że na ten przykład ich ''solidarność'' z wyznawcami islamu jest nader wybiórcza. Obejmując Palestyńczyków, ale już nie ofiary reżimu Asada czy sudańskiej wojny, którą mają w głębokiej dupie, gdyż nie da się o nią winić Zachodu lecz arabskie i ''czarnoafrykańskie'' kraje, jakim owi rasiści z białej lewicy odmawiają podmiotowości także w czynieniu zła. Podobnie więc stanie się ze skurwiałą, zżeraną przez rak libertarianizmu prawicą, która porzuciła swój wspólnotowy charakter by przemienić w zabawkę tym razem nowej, techautorytarnej formy kapitalizmu zamiast próbować go okiełznać niczym Roosevelt swym ''Nowym Ładem''.

W istocie zaś idzie właśnie o tegoż zaprzeczenie, czego nie kryje nawet Marc Andreessen, jeden z głównych libtardów Doliny Krzemowej, jacy walnie przyczynili się do politycznego come backu Trumpa. Co tłumaczy nie tylko obecną rozbiórkę rękoma samych Amerykanów wzniesionego przez USA międzynarodowego porządku, ale i likwidację wszelkich niemal osłon socjalnych, standardów pracy i nawet ustawodawstwa antymonopolowego jeszcze z pocz. XX wieku. Opcje w takim razie możliwego rozwoju wydarzeń rysują się dwie: 1. albo ''niewidzialna ręka'' amerykańskiego rządu posługuje się ''cyberautorytarianami'' typu Musk czy Thiel niczym taranem pożądanych przezeń zmian, do tworzenia nieznanych jeszcze historii form swego władztwa. 2. albo też światowe mocarstwo faktycznie znalazło się w posiadaniu bandy dupków z kompleksem Pana Boga, którym odbiło od nadmiaru pieniędzy i nie tak znów wielkiej władzy, jak im się tylko wydaje. Co za tym idzie: ''Imperium Americanum'' zrzuca jeno skórę by opanować nowe terytoria, w tym również w przestrzeni wirtualnej sprokurowanej przez ''sztucznointeligenckie'' technologie - lub rzeczywiście wielki kapitał wyzbywa się niepotrzebnej mu już wielkomocarstwowej skorupy, aby tworzyć na jej gruzach wygodną tylko sobie ''anarchaiczną udystopię''. Bo na pewno nie ''rząd światowy'', gdyż z kim by on toczył negocjacje, handlował czy wojował obejmując cały glob - z ''kosmicznymi jaszczurami''? Owszem, przy obecnych technikach manipulacji jest całkiem możliwe wprawienie ludzkich rzesz w stan zbiorowej psychozy, tak że uwierzą serio w zagrożenie inwazją jakowegoś UFO, sądzę wszakże iż motywacje stojące za projektem Trump 2.0. są zdecydowanie bardziej przyziemne. W każdym razie będzie kolebało światem jak cholera, więc nie ma już co liczyć nie tylko na opiekę globalnego ''dobrego wujka'' z Ameryki, ale nawet i nowy ''koncert mocarstw'' o jakim pieprzy Rubio, wraz z sekundującymi mu swym chciejstwem ''multipolarności'' Rosjanami. Na placu boju ostały się jeno państwa, silniejsze lub słabsze, ale ostatnie jak Iran czy Ukraina także mają pewne, niechby liche karty w ręku wbrew temu co bełkocze Trump. Co więcej, stwarza to również szansę dla podmiotów dopiero pretendujących na rządy, jak choćby palestyński ruch oporu, który na przykładzie syjonistów przekonał się, że ledwie wczoraj mieli cię za terrorystę, dziś już dla nich jesteś bojownikiem, a jutro być może będziesz sprawować uznaną międzynarodowo władzę. Nie kto inny co sam Trump zdaje się to pojmować, skoro jego administracja poczęła za pośrednictwem Kataru negocjacje z Hamasem, wprawiając tym w lekki stupor izraelskie władze, które najwidoczniej sądziły, że obecny upadek ''prawoczłowieczyzmu'' będzie działał jedynie na ich korzyść, sankcjonując politykę brutalnego zaboru ziemi i eksterminacji zamieszkującej ją ludności pod syjonistyczny ''Lebensraum''. Dlatego mimo wszystko po cichu wciąż liczę, iż jednak w końcu ''old white nigga'' Donald T. potraktuje Satanjahu niczym onegdaj swego żydowskiego protektora Roya Cohna, pederastę jakiego ostawił na pastwę losu, gdy ów dogorywał trawiony AIDS. Wszakże póty co rzeczy mają się tak, że izraelski fuhrer mógłby zaleźć do Gabinetu Oralnego w malinowym garniaku z bazarów, hawajskiej koszuli czy nawet o gołym zadku, a Trump i zwłaszcza Vance wylizaliby mu go na glanc. Darując przy tym wszelką pomoc zbrojną bez żadnych limitów, wraz z miliardami dolarów bezzwrotnych funduszy z budżetu USA, co też i ochoczo uczynili nie kłopocząc się nawet zaklepaniem tego przez amerykański Kongres. Widać stąd, że nie o pochodzenie Zełeńskiego tu idzie a tym bardziej ubiór, gdyż Żyd nierówny Żydowi i przynajmniej na razie jedynie ci z ''ziemi świętej'' liczyć mogą na ''specjalne traktowanie'' ze strony protestanckich syjonistów, bo w nich tak naprawdę leży tutaj problem. Podobnie jak i stronnikach wrogiej islamowi [ oraz chrześcijaństwu ] ''hindutwy'', jacy tak się akurat składa opanowali właśnie amerykańską bezpiekę, co każe poważnie zadumać czy aby domniemana ''rosyjska agentura'' faktycznie ma być głównym zagrożeniem dla obecnej administracji Trumpa. Pora stąd aby decydenci w Polsce również pojęli wreszcie, iż my także stajemy się politycznie częścią Eurazji, przeto w obecnym świecie jedynie ''egzotyczne sojusze'' mają sens, wbrew majaczeniom ''niedorealistów''.

Niestety krajową opinię publiczną nadal kształtują tępe łby pokroju niejakiego Miłosza Lodowskiego, który do dziś nie wyciągnął głowy z własnej dupy, skoro nadyma się niczym posłaniec ''białego sahiba'' pouczający ukraińskiego ''kacyka'', by ten ukorzył przed rzekomym amerykańskim ''hegemonem''. Najgorsze zaś, że i samych Polaków ustawia w pozie ubogich kuzynów i petentów mających czekać pokornie w przedpokoju ''imperatora'', aż ów nas w końcu przywoła racząc paroma zdawkowymi komplementami bez znaczenia. Lodowski zachowuje się niczym alfons i to pośledniego typu, bo nawet dziwka winna się cenić a ten handluje Polską niczym tanią kurwą, gotową dać tyłka za jakieś grosze czy choćby samą atencję ze strony byle zjeba! Przykro mi, ale jeśli tak ma wyglądać ''wstawanie z kolan'' przez podobne mu PiSdy lub inszych Kołtunofederatów, mam do nich prośbę więc, aby przynajmniej nie wycierali sobie gęby Piłsudskim i Dmowskim, bo ci wchodząc w agenturalne relacje z obcymi wywiadami mieli nieporównanie więcej godności. Memcen ze swymi żałosnymi antyukraińskimi prowokacjami, czy stronnicy Kaczyńskiego ślepo powtarzający za najgorszymi bredniami szerzonymi obecnie przez Białasowy Dom, jednako wychodzą na skończonych frajerów, gdyż trudno doprawdy liczyć się z pełzającym pod stopami robactwem. Co więcej, Trump wbrew popularnej o nim opinii docenia hardość, przeto swym wiceprezydentem zamianował typa wyzywającego go nie tak znów dawno od ''Hitlerów'', niesłychanie ważny zaś nadzór nad całością amerykańskiego wywiadu powierzył babie traktującej pogardliwie przełożonego jako ''Saudi's bitch'':). Zakompleksione ''polactwo'' tego nigdy nie ogarnie, operując wyłącznie w znanych mu okolicach czyjegoś odbytu, jak widać owa patologia nie tyczy jedynie tuskowych folksdojczy ale i rzekomych ''patriotów'', ba - ''suwerenistów''! Dlatego żadnego z nich nie będzie stać na krytykę Trumpa, bełkoczącego jakoby Ukraina nie wytrzymałaby ''dwóch tygodni'' rosyjskiej inwazji bez amerykańskiego wsparcia zbrojnego. Owszem, ''javeliny'' odegrały dość istotną rolę w jej pogromie, ale bez porównania ważniejszym było zachowanie przez Ukraińców poradzieckich systemów obrony przeciwlotniczej i rakietowej, niechby i w szczątkowym stanie. Pozwoliło im to bowiem na przeszkodzenie Rosjanom w opanowaniu nieba nad krajem, natomiast ostrzał artyleryjski lotniska w Hostomelu zapobiegł lądowaniu ciężkich transportowców z tysiącami żołnierzy blisko centrów władzy w Kijowie. Wreszcie krążownik ''Moskwa'' został posłany na przysłowiowy już chuj rakietą ukraińskiej produkcji, zaś sam Załużny wcale nie kryje, iż czerpie z doktryny wojennej wroga, tym bardziej jego następca Syrski - absolwent radzieckiego odpowiednika West Point. Poza tym Rosję zgubiła pycha nie dostrzegająca w Ukrainie państwa, a stąd i brak u niej gotowości na konfrontację z jego fundamentem, jaki stanowi regularna armia. Kremlowski tyran i jego gejnerałowie sądzili więc, że wykpią się kombinacją demonstracji zbrojnej z akcją pacyfikacyjną, co tłumaczy liczny udział oddziałów Rosgwardii i tego typu formacji w szeregach wojsk inwazyjnych, sposobnych do zwalczania najwyżej neobanderowskiej partyzantki i cywilnych demonstrantów, nie zaś na prawdziwą wojnę. Przeto okrążać największe wtedy zgrupowanie ukraińskich wojsk na Donbasie poczęli, gdy zebrali srogi łomot na przedpolach stolicy kraju i Charkowa, kiedy było już dla nich za późno, co mają więc do tego same USA? Mało tego: przytaczałem w owym miejscu artykuł z głównego wydania ''Newsweeka'' sprzed niemal dwóch lat będzie, który powinien wywołać polityczne trzęsienie ziemi a przeszedł niemal bez echa, albowiem wynikało zeń, iż UKRAIŃCY SPRAWILI NIESŁYCHANĄ PRZYKROŚĆ AMERYKANOM NIE POZWALAJĄC ROSJI WZIĄĆ SZTURMEM KIJOWA. Wszystko bowiem mało być już ugadane z Moskwą, Biden dał jakoby zielone światło Kremlowi na zajęcie sąsiedniego państwa, jedynie z zastrzeżeniem by dokonano tego bez użycia broni nuklearnej i wciągania innych krajów w wojnę. Pewnie stąd Białasowy Dom nie za bardzo wiedział co począć z tak nieoczekiwanym dlań przebiegiem zdarzeń podczas trwania pierwszych miesięcy walk, w końcu decydując się na udzielenie jakiegoś wsparcia, ale w dość ograniczonej formie by nie zaszkodzić specjalnie Rosjanom. Tak samo zresztą było z drugim Majdanem, nie wiem jakie miliardy włożone weń przez USA nic by nie dały, gdyby na miejscu nie istniał potężny opór przed reżimem Janukowycza, którego nieudolność i złodziejstwo daleko przekroczyły nawet miarę właściwą ukraińskim oligarchom. Niestety obserwując przed laty owe wydarzenia na gorąco nie miałem tego świadomości, traktując stąd jako li tylko wywołany przez Amerykanów na miejscu zamach stanu, wszakże drugi raz już podobnego błędu nie popełnię! Z perspektywy czasu jasno widać, że patriotyczni demonstranci mieli rację broniąc się zaciekle przed zamianą swego kraju w kloakę ''ruskiego miru'', jaką dziś jest Donbas oraz inne terytoria okupowane przez Moskali. Tak więc jeśli jacyś Ukraińcy rzeczywiście przegrali, to są nimi zdrajcy, którzy zaprzedali się Rosji traktującej ich zwykle gorzej niż śmiecie [ nauka i dla nas Polaków ].

Podsumowując: rozumiem trudną sytuację PiS, jakiemu Kacfederacja zieje nieświeżym oddechem na karku, zmuszając poniekąd do prześcigania się w antyukraińskiej retoryce. Doprawdy jednak jest o co bardziej dopieprzyć się realnie Ukraińcom, niż taki czy inny ubiór ich przywódcy, choćby do owego cwaniaczka z ''Kernela'', skądinąd byłego stronnika Janukowycza co przerobił się na ''banderowca'', który jął zalewać polski rynek zbożem przy okazji oszukując polskich, jak i ukraińskich inwestorów swej firmy. Tym śladem trzeba iść, a nie kpić głupio z Zełeńskiego, że był komikiem i showmanem strzelając tak sobie w stopę, bo kim w takim razie do cholery niby jest Trump?! Facet do dziś traktuje politykę niczym arenę wrestlingu czy telewizyjną dramę, pełną absurdalnych zwrotów akcji byle podbić emocje do zenitu, gdzie prawda nie ma większego znaczenia. Najlepszym dowodem, iż próbuje zastąpić Zełeńskiego całkiem skompromitowanym duetem z przeszłości: Tymoszenko/Poroszenko. Tymczasem realnie patrząc jedynym bodaj, kto mógłby zagrozić teraz przywódcy Ukrainy jest Załużny, ów jednak twardo oznajmił, że nie da się użyć w intrydze rodem z opery mydlanej, bo jest mężczyzną a nie Kałfederatą czy PiSdą jak Czarnek. Nikt również nie wymaga powtórzę, by stronnictwo Kaczyńskiego szło na otwartą konfrontację z Izraelem a przeto i USA obecnie, wystarczy jeno nie robić z siebie nadgorliwych ''szabes gojów'', naprawdę zbyt wiele żądam? Przyznam bowiem, że nabieram przez to ochoty by skreślić wszystkich trzech głównych kandydatów w prezydenckich wyborach, przy każdym pisząc iż jednako robi za izraelską, rosyjską i amerykańską k... . Megalomanią zaś byłoby sądzić, żem jedyny taki i pewnie sporo stronników PiS mogłoby się pod mymi uwagami podpisać. Wszakże poprę jednak Nawrockiego, by nie wyrzucać sobie po tym, iż nie uczyniłem choć tak symbolicznego gestu, by powstrzymać Czaskosky'ego i bodaj jeszcze gorszego odeń Memcena. Niemniej przyjdzie mi pewnie rozstać się w końcu z formacją Matki Durki, Macieja ''hasbary'' Kożuszka czy nawet szanowanego przeze mnie dotąd Marka Wróbla, szczególnie dwaj ostatni dostali jakiegoś małpiego rozumu, gdyż po Kuraku od dawna już niczego się nie spodziewam. Bowiem nie zamierzam marnować głosu na drugą Kucfederację, a PiS takowy straceńczy dlań kurs najwidoczniej obrał, więc chuj z taką ''prawicą'' - jest wspólnotowa albo żadna. Inaczej ktoś typu Andrew Tate'a staje się ''więźniem sumienia'' i ofiarą ''florydzkiej komuny'':))). W każdym razie całe to pierdolenie, że Stanami Zjednoczonymi włada obecnie jakoby ruski agent ''Krasnow'' dowodzi jedynie głębokiego niezrozumienia fundamentalnych przemian samej Ameryki. Bowiem Trump to żaden eksces a symptom agonii jej euratlantyckiej formy do jakiej zwykliśmy, zarazem narodzin nowej już posteuropejskiej, oba zaś procesy są mało higieniczne oględnie zowiąc, stąd faktycznie wszystko to wygląda tak paskudnie...