Zacnym było obserwować jak syjonistyczna agentura wpływu w USA srała żarem z powodu triumfalnego objazdu Trumpa po dworach bliskowschodnich monarchów. Izraelska prowokatorka Laura Loomer nie mogła przeboleć, że semicka konkurencja z Kataru przebiła ofertę Koszer Nostry fundując amerykańskiemu prezydentowi latający pałac za blisko pół miliarda dolców. Przecie korumpować go mieli dotąd ''prawo'' jedynie bogaci żydowscy donatorzy, jak była żołnierz Izraela Miriam Adelson łożąc tylko ona jedna sto milionów baksów na pokrycie kosztów kampanii wyborczej Trumpa. Wszak nie w pieniądzach tu rzecz: ''old white nigga'' Donald T. goszcząc u Saudów wygłosił bez mała epokową mowę, gdzie przepięknie zaorał neokoszerwatywne sekciarstwo pospołu z liberalnym prawoczłowieczym globalizmem. Pozwoliło mu to na bezprecedensową deklarację zdjęcia sankcji z Syrii, oraz spotkanie z władającym nią dżihadystą zwalczającym onegdaj Amerykanów w Iraku, wreszcie podjęcie bezpośrednich negocjacji z islamistycznym Hamasem, na co nigdy nie poważyłby się Biden czy nawet Obama, o Bushach już nie wspominając. Oczywiście jak to u Trumpa wiele w tym zwykłej chucpy, stąd z zyliardów podpisanych z emirami kontraktów pewnie sporo pozostanie na papierze. Z kolei ostateczny kres sankcji na Syrię będzie wymagał zgody amerykańskiego Kongresu, gdzie zapewne napotka opór wciąż silnego za oceanem syjonistycznego lobby, nie tylko wśród Republikanów ale i Demokratów. Wreszcie rozłam jakoby między Trumpem a Satanjahu wygląda raczej na klasyczną grę w ''dobrego i złego policjanta'', środek nacisku jeno na Iran w toku negocjacji z ajatollahami. Niemniej i tak mamy do czynienia z iście dziejowym przełomem, akurat nie sposób posądzić mnie o zaślepienie obecną prezydenturą USA, przeto stać w owej kwestii na rzeczową ocenę. Pojmuję obrzydzenie jakie budzą interesy z arabskimi satrapiami, ale cóż takiego dotąd zwojowali prawoczłowieczyści tudzież syjonokrzyżacy, by poprawić los więźniów politycznych tychże reżimów? Biden odgrażał się srogimi sankcjami na saudyjskiego władcę za zlecenie okrutnego mordu swego oponenta, a do tego amerykańskiego obywatela i dziennikarza Kashoggiego, no i co z tego? Gówno za przeproszeniem, podobnie co do wojny w Sudanie północnym, gdy nieproszony zresztą publicznie zadeklarował się ją rozwiązać, z równie żałosnym skutkiem. Bez złudzeń: Ahmad asz-Szara rządzący teraz Syrią nadal jest dżihadystą, tyle że ubranym w garnitur i bardziej rozgarniętym od swych dawnych towarzyszy broni, którzy utknęli beznadziejnie w islamistycznym ''antysystemie'' [ co de facto czyni ich najmitami Gudłajstanu ]. Kto jednak niby miał pokonać bestialskich siepaczy Asada - finansowane przez liberalne NGOsy ''aktywiszcza'', bliskowschodnie odpowiedniki zjeba Kocjana z Akcji Dupokracji? Na pewno dokonaliby tego długopisami, bez dwóch zdań:). Kurdyjska anarchofeminokomuna zaś nie liczy się, jako praktycznie zbrojna agentura Izraela i do niedawna jeszcze USA, co bez reszty kompromituje owych rzekomych ''antyimperialistów''. Mam w głębokiej pogardzie stojącego obecnie na czele Pentagonu Hegsetha, ale co do jednego zgadzam się z nim w pełni, iż deklarowane gromko wartości nie poparte siłą i czynami są jeno nędznymi frazesami bez pokrycia, czas więc położyć kres prawoczłowieczemu biciu piany. Insza inszość, że srogie militarystyczne napinki podobnych mu syjonokrzyżaków również niosą żałosny efekt, czego dowiodła faktyczna porażka wojsk USA w niedawnym starciu z jemeńskimi Huti i to mimo niemal miażdżącej przewagi, jaką posiadały one nad nimi. Dlatego chwali się akurat Trumpowi, że odżegnał publicznie od neokoszerwatywnego co i liberalnego interwencjonizmu, oby też przy tym został w sprawie Iranu nie dając wciągać swego kraju do wojny głównie w interesie Izraela.
Wszak stanowi on jeno żydowski wrzód ustrojowy na islamskiej dupie i albo zostanie raz na zawsze zeń usunięty, albo też przez nią wchłonięty. Wbrew pozorom idzie raczej na to drugie, gdyż mimo syjonistycznego mitu o ''muzułmańskim okrążeniu'' arabskim państwom Bliskiego Wschodu nigdy specjalnie nie leżał na sercu los swych pobratymców w Palestynie. Co więcej, po cichu rade były możności ich brutalnego spacyfikowania rękoma izraelskich Żydów, zamiast brudzić tym swoje. Bowiem poza jedynym Katarem reszta monarchii regionu widzi w Palestyńczykach niebezpiecznych wichrzycieli, politycznych radykałów zagrażających ustalonym w ich domenach hierarchicznym porządkom. Władcom Jordanii trzeba było sprawić im rzeź ''czarnego września'', aby nie dopuścić do przejęcia przez nich rządów w kraju, z kolei egipskiej juncie nie zależy na wzmocnieniu militarnego skrzydła wrogiego jej Bractwa Muzułmańskiego, którego rolę mimo formalnego zerwania więzi pełni Hamas. Szyicki Iran hołubi Palestyńczyków jedynie z daleka, sam prześladując u siebie sunnicką mniejszość arabską. Za to stowarzyszeni z nim Huti biją rakietami po Izraelu w zemście za masakry w strefie Gazy, wszak pozwala im to wyjść z politycznej izolacji niezależnie od srogiej ceny jaką za to płacą. Poza tym uprawiane przez nich piractwo na Morzu Czerwonym leży w interesie USA, bo torpeduje plany Chin przejęcia kontroli nad Kanałem Sueskim czyniąc je nieopłacalnymi. Pośrednio zaś uderza w Europę wydłużając drogę przesyłu towarów wokół Afryki i przeto zwiększając koszta, co budzi podejrzenie nieformalnego układu między Waszyngtonem a szyickimi islamistami z Półwyspu Arabskiego. Turcy są mocni w gębie jeśli idzie o potępienie Izraela, ale po cichu nadal prowadzą z nim dochodowe transakcje, tym bardziej że bliski im Azerbejdżan łączą znakomite relacje z Gudłajstanem. Mówiąc wprost pacyfikacja strefy Gazy nie tyle rozjątrza, co faktycznie cementuje sojusz USA i Izraela z muzułmańskimi państwami Bliskiego Wschodu. Dlatego właśnie szykują się do zajęcia jej amerykańskie ''prywatne'' agencje zbrojne, które pod pozorem ''misji humanitarnej'' mają tam pobierać masowo dane biometryczne mieszkańców w zamian za głodowe racje żywnościowe. Iście dystopijny scenariusz realizujący się niemal na oczach świata, wszak z poparciem Egiptu, Zjednoczonych Emiratów i co bodaj najważniejsze Kataru, gdyż ten ostatni pełni rolę głównego protektora Hamasu. ''Belial'' Smotricz, jeden z czołowych obok Ben-Gwira judeonazistów Izraela, już pociesza stronników ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej w kraju, że to jedynie dla picu by duraczyć opinię publiczną na Zachodzie. Wszakże nie dał się na to nabrać były parlamentarzysta Knesetu Mosze Feiglin, stąd jął głośno nawoływać do zabijania arabskich dzieci w strefie Gazy jako wedle niego ''urodzonych terrorystów''. Najwidoczniej więc przepaliła mu łeb marycha za której legalizacją gardłuje, bo jest zeń zadeklarowany libertarianin. Mowa przy tym o żadnym tam marginalnym polityku, gdyż onegdaj rywalizował nawet o przywództwo w Likudzie z samym Netanjahu. Onże zamianował właśnie nowym szefem wojskowej bezpieki Szin Bet swego stronnika Dawida Ziniego, wojennego zbrodniarza i fanatycznego wyznawcę rasowej supremacji Żydów. Podobnym mu jest przyboczny wspomnianego Ben-Gwira Hanamel Dorfman, który bez ogródek przyznał, że jedyny problem jaki ma z hitlerowcami, iż odrzucali takich jak on gudłajskich szowinistów, przeto nie jest przesadą określanie ich mianem ''judeonazioli''. Degenerat zasłynął ostentacyjnym wyszczaniem się na miejsce zabicia kilku palestyńskich Arabów, nic sobie nie robiąc z obecności zbulwersowanej owym czynem publiki oraz przyglądających się temu biernie policjantów, którym szefuje obecnie jego przełożony w randze ministra. Dobrze stąd, iż tym samym dobiega kresu fikcja Izraela jako ''demokratycznego państwa prawa'' rzekomo ''broniącego cywilizację Zachodu'' przed ''muzułmańskim barbarzyństwem''. Gadka dla durnych prawackich gojów pokroju Orbana czy Hegsetha, ale krajowej publice Gudłajstanu jego przywódcy na czele z Satanjahu prawią już wprost, że idzie o kolejną odsłonę ''świętej wojny'' ze współczesnymi ''Amalekitami'' aż do ich wytępienia, czyli sakralizację ludobójczego rasizmu jaki legł u podstaw żydowskiej tożsamości.
O ironio ich postępki niosą przeciwne do zamierzonych skutki, gdyż potwierdzają gwałtownie postępującą orientalizację Izraela, szykując go do roli getta dla ''koszernych'' przy islamskiej ''ummie'', integralnie weń wkomponowanego. Obecnie największą grupą ludności kraju są tzw. Mizrachijczycy - zarabizowane nieeuropejskie żydostwo, które przejęło od muzułmanów religijny fanatyzm i brzydki zwyczaj ''cwelenia'' wrogów. Wielu Palestyńczyków służy w syjonistycznej armii i służbach bezpieczeństwa, niejeden też oddał życie za swój kraj walcząc z Hamasem, stąd całkiem możliwe, że ich dążenia niepodległościowe mogą znaleźć swe paradoksalne spełnienie: być może nie będzie im już potrzebne własne państwo, albowiem stanie się nim... sam Izrael? Dobrze też byłoby, gdyby przeciwna mu niby współczesna lewica przyznała wreszcie, iż ów judeonazistowski twór okupujący Palestynę powstał głównie dzięki wsparciu zbrojnemu stalinowskiej Rosji. Szkolącej tuż po II wojnie w specjalnych obozach na Dolnym Śląsku syjonistycznych terrorystów, posyłając im na pomoc ciężką broń wraz z wojskowymi instruktorami do jej obsługi. Póty więc nie rozliczy się z tymże faktem, żaden pierdolony sierpomłot nie ma prawa wołać dziś gromko o ''wolną Palestynę!''. Na razie jeden z owych idiotów miał zamordować dopiero co młodą parę izraelskich dyplomatów w USA, tym samym dając wyśmienity pretekst do ustanowienia tam prawackiej odmiany ''wokeismu'', piętnującej zamiast ''transfobii'' wszelką krytykę Izraela jako rzekomy ''antysemityzm'' [ nie zamierzam brnąć w jałowe rozważania czy to aby nie ''ustawka'' syjonistów, liczy się bowiem efekt całej akcji ]. Szczerze powiedziawszy miałbym gdzieś to wszystko, gdyby pośrednio nie wpływało i na los Polski zależąc od rozstrzygnięcia wreszcie kwestii, iż skoro Izrael pretenduje na miano ''państwa narodowego'' Żydów, tym samym może reprezentować wyłącznie żyjących w ich ''ziemi świętej''. Nie zaś rościć sobie prawo do całej diaspory, również tej znad Wisły, co pozwala mu sięgać łapskami po tzw. ''mienie bezdziedziczne'' obmyślone dla zalegalizowania bezczelnej grabieży. Na Żydach lojalnych wobec Polski ciąży obowiązek jej obrony przed zakusami syjonistycznej ''Koszer Nostry'', reszcie z nich zaś należy twardo oznajmić: ''aj waj, to nie wasz kraj!'' i traktować niczym V kolumnę wrogiego państwa, jaką i jest w istocie. Żadną miarą nie sposób zrobić ze mnie stronnika zaangażowanego politycznie wiedeńskiego akcjonisty, który zasłynął z krwawych performansów na masową skalę. Wystarczy choćby zaznajomić się z bełkotem jaki serwował o rzekomo ''niepełnowartościowym rasowo'' polskim narodzie [ krajowym ''biedarealistom'' a la Zychowicz czy Cenckiewicz do sztambucha ]. Niemniej tu akurat zdarzyło mu się trafnie spostrzec, gdy w swym podręczniku motywacyjnym traktującym o ''jego walce'' poczynił takowe uwagi: ''Albowiem jeśli syjonizm próbuje wmówić pozostałemu światu, że narodowościowe uświadomienie Żyda znajdzie swe spełnienie w utworzeniu palestyńskiego państwa, to Żydzi w sposób najprzebieglejszy nabierają gojów po raz wtóry. Zupełnie nie myślą o tym, aby utworzyć w Palestynie żydowskie państwo w celu jego zasiedlenia, lecz życzą sobie tylko wyposażonej we własne najwyższe prawo, odseparowanej od innych państw centrali organizacyjnej dla ich międzynarodowych oszustw na skalę światową, miejsca ucieczki zdeklarowanych lumpów i wyższej szkoły przyszłych szalbierzy''. Otóż to, przy czym autor owych słów nie zauważył jakby, że sam małpuje znienawidzone tak przezeń żydostwo swą morderczą pychą rasową, co akurat dobrze przejrzał Koneczny. Przysłowiowego chuja wprawdzie wiedział o ''cywilizacji bizantyjskiej'' a jeszcze mniej turańskiej, za to miał pełną rację traktując hitleryzm jako paradoksalny wyraz ''judejskiego ducha'', tak o tym pisząc: ''Całkiem po żydowsku uważają także Niemcy wszelką posiadłość podbitych za ''pustynię'', lub ''wolne jezioro'' na którym wolno Niemcowi dokazywać co mu się żywnie podoba. Czy dla Żyda czy dla Niemca własność ''obcych'' jednako jest res nullius [ rzeczą niczyją ] i primi occupantis [ pierwszeństwem zawłaszczenia - jakoby im przynależnego ]. Ściśle i dokładnie przejęli od Żydów przykazanie dwojakiej etyki, innej dla współwyznawców a dla gojów odmiennej, polegającej na zwolnieniu od wszelkiej etyki. [...] Pogardy względem obcych nauczyli się od Żydów, jak gdyby recytowali lekcję z Talmudu; zrównali się też z Żydami w maksymalnej nienawiści. Podobni są Żydom w tym, że pycha bez miary stanowi najbardziej znamienny rys jednych i drugich. Człowiekiem naprawdę i zupełnym jest dla Żyda tylko Żyd, dla Niemca tylko Niemiec. Prosta konsekwencja wybraństwa!'' - nic dodać ni ująć, widać stąd pan Feliks minął się z powołaniem, zamiast snuć historiozoficzne fantazje bez pokrycia winien był zostać typowo polskim żydożerczym publicystą:).
Przytaczam owe słowa Konecznego, gdyż stanowi on najlepszy dowód, że konsekwentny ''antysemityzm'' musi wieść także do odrzucenia nazizmu we wszelkiej jego postaci, ''judaizującej'' również. Syjonistycznej prawicy bardzo przydałaby się takowa nauka, albowiem bez niej co i rusz wypierdziela się na ryj, czego doświadczył właśnie niedoszły prezydent Rumunii niejaki Simion. Okazuje się, że jest zeń proizraelska kurew żarliwie deklarująca podczas jednej z wyborczych debat poparcie dla Satanjahu, zamiast aresztować gada zgodnie z prawnym nakazem jak by należało! Hołubienie co najmniej ''kontrowersyjnego'' dziedzictwa rodzimych faszystów nie wadziło mu stąd wyrażać podziw dla żydowskiego ''Lebensraumu'' w Palestynie przed ambasadorem Gudłajstanu. Zadawanie się więc z takową kreaturą przez Nawrockiego wygląda na poważną wtopę, której spokojnie można by uniknąć, gdyby tylko PiS uparcie nie małpował najgłupszych zagrań stronnictwa MAGA, jakie odebrały już pewne wydawałoby się zwycięstwo prawicy w Kanadzie czy Australii, a teraz i bliskiej Polsce nie tylko geograficznie Rumunii. Błędnie tym samym odczytując intencje Amerykanów, którzy wbrew stosowanej przez nich obecnie buńczucznej retoryce wcale nie oczekują ślepych wykonawców swej woli, ani nawet wasali a pełnomocników zdolnych do samodzielnego działania bez oglądania się wiecznie na ''wielkiego tatuśka'' zza oceanu. Dlatego Trump oficjalnie namaścił na rządcę odzyskanej z łapsk Asada Syrii islamistę, nieledwie dwie dekady temu zwalczającego wojska USA w Iraku, a i Zełeński całkiem dobrze wyszedł na awanturze w Białasowym Domu, gdyż ostateczny kształt umowy podpisanej z Waszyngtonem jest o niebo korzystniejszy dla Ukrainy od przedłożonych jej pierwotnie warunków. Niech mi więc mentalni kastraci spośród krajowych ''biedaekspertów'' nadal trują, że nie warto stawiać się Amerykanom:))). Nikt przecież nie wymaga, byśmy zaraz jęli miotać obelgi pod adresem ''Wielkiego Szejtana'' niczym zdemenciały Ali Chujmeneji, wystarczy zachować powiadam zdrową wstrzemięźliwość przed nadgorliwym szabesgoizmem dla Izraela, jedynie tyle. Serwilizm wobec Trumpa również nie popłaca, dlatego czujący pismo nosem Farage zdystansował się odeń, zarzucając mu słusznie min. zbytnią spolegliwość wobec Putina, i dobrze na tym wyszedł. Ukraińcy zaś od dawna rozumieją, że nie ma co liczyć na ''dobrego wujka z Ameryki'', stąd najlepszym sposobem ''negocjacji'' z najeźdźcą jest zabijanie go na przemysłową już skalę - okrutne, ale takie są prawidła wojny. Natomiast co się tyczy władców Kremla należy w końcu to pojąć, iż Rosja nie kieruje się racjonalną kalkulacją sił, lecz kontrfaktycznym mitem własnej mocarstwowości poświęcając w tym celu zarówno niegdyś ''bratni naród'', jak i własny kraj bo to jedyny sposób, który jej pozostał aby coś jeszcze znaczyć w świecie. Nie przeciwstawimy się temu mając za przywódcę miernotę pokroju Czaskosky'ego, uosabiającego globalistyczną i prawoczłowieczą Amerykę odchodzącą w niebyt jak poprzedni umierający właśnie prezydent USA. Bowiem wbrew usilnym staraniom PiS, by uczynić z obecnego kandydata PO na prezydenta RP niemieckiego lokaja, to możne fundacje zza oceanu głównie finansowały służący jego lansowaniu ''Campus Polska przyszłości''. O ironio stanowiący tak naprawdę już przeszłość, geriatrię progresywną niczym rak toczący krocze Bidena... Wszakże budzi niepokój spolegliwość Nawrockiego wobec formatów MAGA, nijak mających się do wyzwań przed jakimi staje Polska i nasza część Europy, co jednak nie daje powodu do uprawiania żałosnego ''symetryzmu'' zrównując obu kontrkandydatów w obecnych wyborach. Bynajmniej - Czaskosky to ''czyste zło'' niczym jedyna na szczęście fabuła Brauna o tym samym tytule, należy stąd zdecydować się na korzystniejsze dla nas wszystkich rozwiązanie, zamiast uprawiać życiową fikcję własnej ''bezpaństwowości'' w imię utrzymania pozycji rzekomo ''najprawicowszej'' prawicy nad Wisłą. Kogo to nie przekonuje może zmieni zdanie obserwując jak niejaki Portnikow, ''unijczyk'' zza wschodniej granicy RP a do tego żydowski pederasta i medialny klakier Poroszenki, jął łajać Nawrockiego za to, iż ten jakoby ''zdradził'' Ukrainę! Tak więc choćby dla okazania podobnym mu należnego im wała trzeba nam Polakom zagłosować na kandydata PiS, oczywiście zachowując przy tym zdrową rezerwę, bo nie o wybory ''królowej balu'' rzecz idzie.
ps.
Poniewczasie naszła mnie refleksja, że powyższe uwagi mogą być błędnie odebrane jako rzekome potwierdzenie bredni rosyjskiej propagandy, iż pochodzenie Zełenskiego nie wadzi mu w byciu jakoby ''nazistą''. Bynajmniej choćby z tego tytułu, że wiele wskazuje na to, iż cieszy się on wsparciem tej części diaspory, jaka ma dość jeśli nie samego Izraela to na pewno już Satanjahu i jego czeredy, o czym chodzą słuchy wśród kaukaskich muzułmanów na Ukrainie. Fakt zaś, iż sakralizacja ludobójczego rasizmu legła u podstaw żydowskiej tożsamości nie znaczy jeszcze, że należy całkiem ją do niej sprowadzać, ni przeczy możności porzucenia owego barbarzyństwa. Wszakże nie tyczy to syjonistów, jacy przez nawrót do bezpośredniej konfrontacji z innymi Semitami stali się im podobni bardziej, niż sami chcą to przyznać przed sobą i resztą świata.
ps. 2
W PiS chyba całkiem już zdurnieli, jeśli sądzą, że pomoże Nawrockiemu sprowadzanie na promujący jego kandydaturę spęd tak podejrzanej kreatury co rabin Szmulej Boteach! Wściekły syjonista, znany także z prowadzenia rodzinnego biznesu jakim jest koszerny sex-shop, oraz bagatelizowania pedofilii swego niegdyś bliskiego znajomego Michaela Jacksona - wymarzony wprost gość ''konserwatywnej'' konferencji. I tak wolę być już oskarżany o ''antysemityzm'' za Nawrockiego, niż o ''transfobię'' za Trzaskowskiego, tym bardziej że ostatni również ma możnego żydowskiego protektora w osobie Michaela Bloomberga, miliardera i byłego burmistrza Nowego Jorku z ramienia Demokratów. Świat to nie pole manichejskiej bitwy światła i ciemności, realnie pozostaje nam zwykle wybór między złym a naprawdę fatalnym, przeto srać na gnozę polityczną Gerszona Klauna i jemu podobnych. Niemniej powielanie najgłupszych zagrań MAGA srogo może zemścić się na PiS, tak jak to już miało miejsce z prawicą w Kanadzie i Australii, a ostatnio całkiem pobliskiej Rumunii, więc jakby co ostrzegałem. Zakrawa to na straceńczy wprost idiotyzm, kiedy nawet wśród stronników Trumpa za oceanem lawinowo narasta ''judeosceptycyzm'', a i on sam na szczęście nie okazał się tak ''syjonofilski'' jakim prezentował podczas wyborczej kampanii. Oby więc tym razem było inaczej, bo nie chcę obaczyć triumfu POlactwa, ale tak czy owak na pewno wybory prezydenckie RP wygrają [judeo]Amerykanie, gdyż bez względu na wynik zwycięży ich kandydat, pytanie jedynie który?