Zoltar Imamdani jak i Nikt FujenteSS mogą jawić się pajacami, wszakże jednako stanowią objaw problemu całkiem serio: kompletnego rozjechania się opinii elektoratów obu amerykańskich partii z ich przywództwami. Okazaniem więc środkowego palca własnym establiszmętom dla lewaków i części libków stało się głosowanie na ''islamomarksistę'', z kolei u prawicy jest nim rosnąca popularność zwłaszcza wśród młodych Republikanów wyszczekanego piwniczaka i ''nazigeja''. Wprawiając tym w popłoch i rosnącą histerię przywództwo swego ugrupowania, nie mogące sobie także poradzić z wyborczym sukcesem Mamdaniego, głupio wyzywając go od ''dżihadystów''. Szczególnie podle w tym kontekście brzmią porównania z zamachem 11 września, gdyż odpowiedzialni zań wahhabici ochoczo zamordowaliby również muzułmańskiego burmistrza Nowego Jorku, jako dla nich szyickiego ''heretyka'' gorszego nawet od ''kafirów'', bo wyznającego ''łże-islam''. Poza tym jak na stronnika szariatu pozwala zanadto swobodnie odziewać się własnej małżonce - ale no tak, zapomniałem przecie, że to jeno maskarada ''takiji'':). W ogóle skąd ta panika, jeśli dotąd rządy nad Nowym Jorkiem mógł sprawować i to niejednokrotnie Murzyn czy Żyd, czemuż więc by i nie pierwszy na owym stanowisku muzułmanin? Niby biały lewak byłby odeń lepszy, albo transdżenderowa ''parakobieta''? Co może być gorszego od uchodzącego właśnie burmistrza Erica Adamsa: typowego ''czarnucha'', który zamiast pracować w ratuszu jak przykazano, wolał hulać po nocnych klubach z dziwkami do białego rana - proszę bardzo, ale nie za publiczne pieniądze! Dziwne też, że wolno zrównywać w kampanii muzułmanina z dżihadystą, ale już nie Żyda z pazernym lichwiarzem i zdziercą, bo to straszny ''antyszemitizmus''. Polska prawica zamiast śladem Tarczyńskiego papugować tylko zdebilałych amerykańskich syjonistów, powinna lepiej przyjrzeć się chorym wizjom Zohranowego tatuśka. Zapiekłego wroga państw narodowych, który miał czelność nazwać ''złem'' sprawiedliwe przepędzenie Niemców z powojennej Polski i Czech, zrównując to wręcz z samym nazizmem! Typ nie pojmuje więc, że choć ostatni niewątpliwe bazował na wszechniemieckim szowinizmie, daleko jednak wykraczał poza niego w pangermański rasizm o wprost transhumanistycznym charakterze, na którym polegała głównie ideologia zbrodniczej SS. Zrozumienie tego uniemożliwia mu wszakże ''obcość kulturowa'', tak to bowiem jest kiedy Azjata wymądrza się na temat Europy o której dziejach nie ma żadnego pojęcia, szczególnie o ironio jej wschodniej części:). Sam Mamdani zaś stanowi ciekawy przykład nowego typu globalistycznego polityka, którego swoista fiksacja na punkcie dobrego stanu mieszkalnictwa wynika poniekąd z jego niezadomowienia w świecie - wedle jego słów w rodzinnej Afryce był Hindusem, w Indiach z kolei muzułmaninem a w Ameryce obu nimi, wszędy jednako obcy. Wyborczy sukces zawdzięcza głównie temu, iż zamiast wzorem liberalnych elit łajać lokalnych wyborców Trumpa jak śmieli poprzeć ''transfoba'' i rzekomego ''faszystę'', zapytał ich zwyczajnie o polityczne motywy. W odpowiedzi słyszał nieustannie, że poszło o rosnące gwałtownie koszty życia i zasadny wkurw na przywództwo amerykańskiej Dempartii, które bezczelnie chełpiło się ''świetną'' ekonomią, gdy oni ledwo mogli związać koniec z końcem. Przeto gremialnie oddali głos na typa, jakiego kojarzyli z dobrą koniunkturą gospodarczą i naobiecywał wszystkim rychłą poprawę bytu, rozczarowanie zaś nim spowodowało przerzucenie poparcia na ''imamosocjalucha''. Ludzie więc zagłosowali coraz bardziej pustoszejącą kieszenią, nie dbając o prawicową czy lewicową orientację polityczną swego kandydata, byle tylko nie sadził im już liberalnych farmazonów jakimi słusznie rzygają, bo te w praktyce równają się zabieganiu jedynie o interesy coraz bardziej wyobcowanych elit obu amerykańskich partii. W osobie żydowskich miliarderów Billa [p]Ackmana i Michaela Bloomberga [ skądinąd również poplecznika Czaskosky'ego ], którzy w desperacji futrowali milionami kampanię Zohranowego kontrkandydata, skorumpowanego do cna bydlaka Cuomo. Za którym stała nowojorska patodeweloperka, mafia czynszowników i lichwiarzy o w znacznej mierze ''koszernym'' pochodzeniu, acz nie tylko w ''pejsatych'' tu problem, a samym chorym systemie powodującym migrację najbardziej potrzebnych na miejscu pracowników, z powodu niemożliwych do utrzymania kosztów życia w tak wielkim mieście dla zwykłego jego mieszkańca. Czy nowy burmistrz zaradzi owym patologiom swymi lewicowymi metodami to osobny temat, zapewne nie ale należy przyjrzeć się trzeźwo przyczynom jego politycznego sukcesu, zamiast histeryzować niczym mentalna ciota o rzekomym przejęciu władzy w USA przez jaczejkę ''islamomarksistów'', tak zaś niestety bredzi znaczna część nie tylko amerykańskiej prawicy. W tym więc akurat Fuentes ma rację, że jedyne co może ona realnie przeciwstawić na teraz ofensywie lewactwa nie tylko za oceanem to ''narodowy socjalizm w jednym kraju'':))).
Na pewno zaś nie powtarzanie do mdłości liberalnych frazesów ekonomicznych pospołu z neokoszerwatywnymi, jak czyni to wciąż Ben Shapiro i to na antenie CNN, gdzie pobiegł ujadać na Trumpa. Czuje bowiem w tyłku, że czas hegemonii takich jak on stronników ''Israel First'' zdaje się kończyć wśród Republikanów, a przynajmniej będą zmuszeni podzielić się nią ze zwolennikami formacji ''Nigga Heil Hitler'' spod znaku Fuentesa czy Suckera Carlsona. Szerzących jeno w nowym wydaniu ''hemisferyzm'' Charlesa Lindbergha, czyli wydawałoby się dawno już zapoznany koncept amerykańskiego imperializmu ograniczonego tylko do zachodniej półkuli. Nie jest więc to żaden importowany z Europy ''faszyzm'', nawet mimo jego ewidentnie pronazistowskich sympatii, tudzież związanego z nim białego rasizmu, ale rzecz jak najbardziej rodzima jaka w swoim czasie przysporzyła sporo kłopotów samemu Rooseveltowi. Fakt powrotu owych politycznych widm zza grobu wyraźnie świadczy, iż podobnie jak nieco ponad wiek temu Ameryka znalazła się w momencie fundamentalnego przesilenia, tudzież perspektywy rychłej wojny nie tyle już światowej co wprost globalnej. Rozróżnienie ze względu na możliwe szerokie użycie w niej nowych technologii militarnych, szczególnie cyfrowej podróby ''intelektu'' jaka tak naprawdę nie ma z nim wiele wspólnego, ale to wymaga osobnego potraktowania. W każdym razie ze stricte prawicowego stanowiska najważniejszym w zwycięstwie wyborczym Mamdaniego jawi się, iż dokonał go wbrew przywództwu własnej partii:). Sprawującemu je Chuckowi Schumerowi, jako zgrzybiałemu Żydzisku i zagorzałemu syjoniście ów szyicki muzułmanin stoi kością w gardle, przeto do dziś nie wydusił z siebie dlań poparcia! Raduje także obserwowanie stanów mentalnej ''histerezy'', jaką wzbudzają u pomienionego już Bena Szapiro deklaracje Zohrana o aktywnej roli rządu w rozwiązywaniu problemów społecznych czy ekonomicznych. Mycka u Icka nie kryje najwidoczniej żadnej ''kiepełe'', skoro libkowskie zatwardzenie umysłowe broni mu dostrzec, iż potępiany tak przezeń ''islamomarksista'' wypowiedział tym samym bodaj najmniej lewicową kwestię jaka tylko może być. Dlatego że W REALNYM SOCJALIZMIE RZĄD NIE MA NIC DO GADANIA, stąd PRL formalnie władał nie Gierek czy Jaruzelski a niejaki Henryk Jabłoński. ''Kto niby do chuja?!'' - pewnie zapyta czytelnik i będzie miał rację, bo to był dosłownie NIKT i przeto właśnie powierzono mu jedynie tytularne przywództwo ''komunistycznego państwa'', w istocie czysty oksymoron. Bowiem tak zwany ''Związek Radziecki'' od swego zarania robił tylko za ustrojowy parawan dla krycia realnych, mafijno-sekciarskich mechanizmów władzy sowieckiej kompartii. Tak jest do dziś w Chinach mimo w dużej mierze postkomunistycznego charakteru panującego tam reżimu, wszakże jego struktura nadal pozostaje leninowska. Dlatego nie możemy wiedzieć czy obecną największą od czasów Mao czystkę wśród chińskiej generalicji przeprowadził sam ''Najwyższy Przywódca'' zawiedziony własnymi nominatami, czy też świadczy ona o zaciekłej walce frakcji w pekińskim politbiurze jak wielu plotkuje z braku pewnych informacji spowodowanym fasadowym statusem CHRL. Również ''chiński cud gospodarczy'' nastąpił nie tyle dzięki, co raczej wbrew planom gospodarczym władz, ale bynajmniej na zasadach ''wolnorynkowych'' a panujących w ''szarej strefie'', gdzie nie decydował żaden ''überkonsument'' z rojeń Misesa tylko szemrani ''pszedsiembiorcy'' o powiązaniach z triadą i zarazem bezpieką oraz aparatem partyjnym, zamiast zabieganiem o klienta eliminujący konkurencję często dosłownie. Wszakże ów radosny czas januszerki byznesowej na pełnej w Chinach kończy się, nieuchronnie zaś zbliża ''Wielkie Odłączenie'' gospodarcze i to ze strony samego Pekinu. Europie stąd grozi, iż zostanie z gołą dupą na lodzie, pozbawiona jednocześnie amerykańskiego parasola zbrojnego, co i wymiany handlowej z Chinami, które pospołu gwarantowały jej dobrobyt i bezpieczeństwo. Pora by więc szykować wreszcie tu sobie jaki dupochron, a na pewno nie może robić zań dalsza centralizacja władzy Unii Antyeuropejskiej w istocie, bo jako poczęta z ducha neoliberalnego globalizmu trwa jedynie siłą inercji. Niemniej za wzór nie posłuży nam także rozpadająca się na naszych oczach amerykańska MAGA, tak w jej ''koszerwatywnym'' co i ''żydożerczym'' wydaniu jak wyżej dobitnie już okazano, gdyż potrzeba uświadomienia tego jest celem niniejszego tekstu. O Rosji nie ma co gadać, stąd politycznym sierotom po jej dętej ''chwale'' pokroju Bekiera czy Piskorskiego ostało się przytulać do Gerszona Klauna, nabierającego popularności wyłącznie przez durnotę tak Kałfederatów co i PiSdusi. Sam Mamdani by odnieść polityczne zwycięstwo musiał porzucić pieprzenie o ''defund the police'' i zająć się rzeczywiście palącymi dla zwykłego wyborcy kwestiami, jak niemożliwe do utrzymania koszty wyżycia, zamiast jałowych ''wojen kulturowych'' na których uwagę skupiali liberałowie. Pora więc by i prawica również w Polsce postąpiła podobnie, tyle że już na własną modłę, musi stąd pogonić z własnych szeregów ''rozwolnościowców'' gospodarczych stanowiących dla niej tylko obciążenie. Nie wdając się przy tym w konflikty między Gudłajstanem a jego wrogami po żadnej ze stron, chyba iż zostanie do tego zmuszona np. ponowną próbą wymuszenia na nas ''mienia bezdziedzicznego'' przez Koszer Nostrę, albo co nie daj atakiem islamistów.
Zaklinam przeto rzeczywiście polską prawicę by nie podążała drogą ''mr. jenota'' Tarczyńskiego, inaczej skończy niczym popierany przezeń Tommy Robinson. Licha polityczna kurewka, jaką upokorzyli mocodawcy podczas niedawnej wizyty w Zesraelu, każąc wysłuchiwać pomstowań na brytyjskich żołnierzy pomordowanych przez syjonistycznych terrorystów. Słowem nawet się nie odezwał w ich obronie, taki zeń ''patriota'' niby to chroniący kraj przed muzułmańskimi hordami, ale za to łaszący do nóg swym żydowskim panom. Na organizowane przezeń ''antyimigranckie'' demonstracje ściągają przemytnicy Wietnamczyków na Wyspy, pedofile, dilerzy i tym podobni podludzie stanowiący smutny dowód upadku białej rasy. On sam zaś jest zakłamanym gównem żyjącym na co dzień w Hiszpanii i to z irlandzkim paszportem, bycząc się tam za pieniądze Muska pospołu z izraelskimi sponsorami owego cwaniaczka, dzięki czemu może pchać se do nochala koki ile wlezie, nie dziwota stąd, że imponuje on ''jenotowi''. Dlatego kanalia znana pod pseudonimem ''Tommy Robinson'', bo nawet tak się nie nazywa, robi jeno za skurwiałą szmatę oblepioną koszerną spermą, przeto żadną miarą nie powinna stanowić wzoru dla realnie polskich narodowców. Dotyczy to w ogóle całej MAGA nad którą rząd dusz przejęli ''techautorytarianie'' z chowu Obamy i Bidena, kładąc tym samym kres fenomenowi prawicowego populizmu. Ceną za to stał się pogrom Republikanów podczas ostatnich wyborów na amerykańskiej prowincji, bowiem pal licho Nowy Jork jaki i tak był dla mieszkańców ''biblijnego pasa'' wewnątrz kraju uosobieniem współczesnej Sodomy, pełnej szumowin napływających doń z reszty świata. Prawica za oceanem powinna raczej martwić się przegraną w lokalnych okręgach Wirginii, nie tylko pokroju Loudoun County pełniącego rolę spalni waszyngtońskiej elity urzędniczej i siedziby gigantycznych centrów danych, ale i znacznie odeń biedniejszych nadal z przewagą populacji o europejskim pochodzeniu. Pozbawianych i bez tego marnej dość opieki zdrowotnej drastycznymi cięciami budżetowymi forsowanymi teraz przez Trumpa, co czyni zeń prawdziwego grabarza Ameryki białych ludzi jak to już przewidywałem. Wirginia jest również domem dla dowództwa CIA, nie dziwi stąd przejęcie kontroli nad owym stanem przez funkcjonariuszkę tejże ''szczególnej instytucji'', czemu zapewne sprzyjała arogancja z jaką prezydent USA traktował obecny kryzys rządowy uniemożliwiający zapłatę urzędnikom pensji. Do rokoszu ''deep state'' jeszcze daleko, ale jak tak dalej pójdzie władzę nad krajem obejmie może nie zaraz Ocasio Cortez a tym bardziej Mamdani, który na szczęście nie ma do tego prawa, za to Gavin Newsom - typowy korpoliberał łączący forsowanie skrobanek i pedalstwa z daleko idącą spolegliwością wobec interesów wielkiego kapitału. Nie byłaby to aż tak fatalna opcja przy Kamallah Harris a gwarantuję, że jeśli ponownie wystawi swą kandydaturę w prawyborach co właściwie pewne, Beniek Szapiro pospieszy w te pędy z poparciem. Skoro jest zeń już liberał gospodarczy nic mu szkodzi zostać i obyczajowym, tym bardziej iż niemal cała jego krytyka Fuentesa brzmi jakby żywcem wydarta z gardzieli Killary - że rasista, mizogin i takie tam obyczajowe pierdu pierdu na których zafiksowała się Dempartia. Byle tylko nie poruszać najistotniejszych dla zwykłych Amerykanów kwestii ekonomicznych, bo to godziłoby w interesy jej miliardowych darczyńców o często żydowskim pochodzeniu. Kamallah jest z tego chowu, męża ma z ''rasy wybrańców'' a przy tym serdecznie przyjaźni się z córeczką Dicka Cheneya, ''koszerwatywnego'' zbrodniarza wojennego jakiego niedawno diabli porwali do piekła ku ubolewaniu samej Harris. Czekać więc tylko kiedy Benio podąży za Bari Weiss - żydowską lesbą mianowaną dopiero co komisarzem politycznym przy CBS, dbającą o należycie proizraelski przekaz medialny owej stacji. Bowiem prawica to czy lewica w ostateczności nie ma większego znaczenia, liczy się tylko interes własny jedynego w świecie całem ''narodu wybranego'', cokolwiek to do kurwy nędzy znaczy. Na szczęście nie do końca, o czym świadczy aż trzecia część nowojorskiego żydostwa, jakie poparło w wyborach na swego burmistrza szyickiego muslima, dobre więc i to acz dziw, że syjoniści nie uczynili jeszcze zeń ''irańskiego agenta'':). W każdym razie wedle wszelkich oznak MAGA nie przeżyje Trumpa a właściwie zgonuje już za jego żywota, on sam zaś sprawiał wrażenie niemal ogłuszonego zwycięstwem Imamdaniego w swym rodzinnym mieście, na którym niewątpliwie odcisnął niezatarte piętno. Za późno obudzili się [ woke! ] stronnicy Israel First objawiając ''świętą wojnę'' fuentesistom, spanikowani ich rosnącymi wpływami w prawicowych instytucjach jak strategiczna Heritage Foundation, stąd pokazowe przeczołganie jej szefa za nieśmiałą i tak próbę obrony ''wolności słowa''. Idiota sądził, że Koszer Nostra może być dlań sojusznikiem w owej sprawie, gdy jej zależy tylko na zaprowadzeniu własnej wersji ''cancel culture'' piętnującej tym razem wrogów Izraela, przeto upokarzające pokajanie się nic tumanowi już nie dało. Co tu zresztą gadać: skoro nawet Brett Cooper, była współpracownica Beńka robiąca za współczesny archetyp sympatycznej przyjaciółki, czy raczej ''dobrej wróżki'' przez jej spirytualistyczne ciągoty, traci cierpliwość do tak obleśnego syjonistycznego knura co Randy Fine, grzecznie posyłając go do Gudłajstanu jeśli tak cierpi od ''antysemityzmu'' w Ameryce, znaczy nastąpił istny wstrząs tektoniczny wśród opinii publicznej za oceanem! Przeto nam w Polsce trzeba czynić po swojemu, zamiast ślepo naśladować obce wzorce skądkolwiek by one nie pochodziły. Inaczej skończymy niczym argentyńskie prawactwo z libertariańskim nieudacznikiem Mileiem na czele, którego nierząd poszedłby w cholerę, gdyby nie miliardy amerykańskiego socjalu od administracji Trumpa. MAGA trzyma się tylko słabością przywództwa opozycji, jakie w osobie Cucka Szmuela prezentuje żenujące wprost polityczne cwelostwo, więc to stanowczo za mało aby znaczyć godny naśladowania przykład.