- być może wygląda to już na jakąś obsesję, ale postanowiłem poświęcić jeszcze jeden wpis Tomaszowi Piątkowi, bo wychodzę z założenia, że albo coś robi się dobrze, czyli do końca, albo w ogóle : tym razem postaram się ograniczyć do cytatów i krótkich możliwie komentarzy.
Na początek kolejne Piątkowe kuriozum :
'' Nie jestem anarchistą, bo poza emocjami mam jeszcze rozum. Anarchista pragnie, żeby państwa nie było, żeby go zostawiło w spokoju, żeby mógł na przykład zaszyć się w lesie i że tak powiem, samoistnie produkować ekologiczne sery. Ja jestem za tym, aby państwo było silne, bo takie dofinansuje anarchiście tę jego bez wątpienia pożyteczną produkcję. I takie państwo go obroni, gdy przyjdzie deweloper, aby anarchistę z jego lasu i domu wyrzucić - żeby go anarchistycznym prawem silniejszego zabić, jak to się czasem dzieje w naszym anarchokapitalizmie.''
[ całość ]
- taa, już widzę jak to Piątkowe państwo ''dofinansuje'' i ''obroni'' : raczej w wersji ''hard'' [ bolszewickiej ] wywlecze go za kudły z tego lasu i wpakuje do obozu ''reedukacyjnego'' lub rozstrzela, albo ''soft'' przypierdoli mu taki podatek od tych serów i obłoży tak absurdalnymi ''normami'' że się do usr... śmierci z nich nie wyplącze ! [ pomijam już, że za tą wizję anarchola jako hipisowskiej wyalienowanej cioty hodującej i walącej w dupala po lasach kozy pewnie od niejednego z nich dostałby solidny wpierdziel ] Polecam też w kontekście anarchizmu jego ''rozważania'', choć lepiej byłoby rzec zlewy, a jeszcze lepiej ścieki mentalne na temat ''polskiego patriarchalizmu czyli anarchofeudalizmu albo anarchofaszyzmu'' [ sic ! ] - i jak to się ma do jego deklaracji, że ''Nie żywię żadnej niechęci do anarchistów - mam dla nich dużą sympatię, rozumiem ich emocje'' ? No, chyba że chodzi o tych anarchistów tzn. ''słusznych'' bo lewicowych a nie przebrzydłych, skazanych pewnie na ''reedukację przez rozstrzelanie'' kapitalistycznych czy faszystowskich...
Kolejny cytat, tym razem z recenzji Kingi Dunin [ z której wnioskami zresztą się nie zgadzam, ale to moje prawo, poza tym z kimś takim można polemizować w przeciwieństwie do pana na P. czy tego histeryka Michalskiego, to inny poziom ] niedawno wydanej w Polsce a głośnej w swoim czasie w Szwecji książki mieszkającego tam od wielu lat dziennikarza Macieja Zaremby traktującej o eugenice - coś a propos niezdrowej mieszanki socjalizmu z protestantyzmem i jego rzekomo ''wolnościowego'' w przeciwieństwie do katolicyzmu przesłania :
''Eugenika okazała się dla klasy średniej ideologią idealną. Pod pozorem troski o społeczne dobro pozwalała pogardzać niższymi warstwami. A także wyższymi, oskarżanymi o degenerację wynikającą z wsobnych małżeństw i zbyt łatwego życia. Odpowiadała akademikom i ludziom związanym z aparatem władzy. Uprzedzenia przywdziewały kostium naukowości – biologii, socjologii, antropologii. U socjalistów z kolei znajdowała ona poparcie ze względu na technokratyczne podejście do problemów społecznych, obiecujące zastąpienie liberalnego chaosu racjonalną dyscypliną. Ostatecznie Zaremba stwierdza, że „eugeniczne barbarzyństwo [możliwe było – przyp. KD] w czasie kiedy misjonarze gospodarki planowej utrzymywali monopol zarówno na moralność, jak i na rozsadek”.
Kolejnym oskarżonym w tym procesie staje się protestantyzm, a bardziej konkretnie purytanizm, kształtujący dominującą mentalność. Dziedzictwo purytańskie łączy ze sobą kraje nordyckie i Stany Zjednoczone. W krajach nordyckich jego siłę wzmacnia dodatkowo istnienie religii państwowej i brak rozdziału Kościoła od państwa. Cóż składa się na mentalność protestancką? Przekonanie, że sukces życiowy jest oznaką łaski bożej, a jego brak – boskiego potępienia. Biedni nie są więc tylko biedni, ale także winni, a zatem niegodni współczucia. Idzie za tym surowa moralność, restrykcyjny stosunek do seksu, pochwała abstynencji i samoograniczenia. Jak zawsze rewersem takie postawy jest gotowość do potępiania innych i tropienia grzechów. Służy to umacnianiu wspólnoty, przypominaniu wspólnych wartości.''
[ całość a także polemika z tym tekstem Joanny Tokarskiej - Bakir przedsiębrana z pozycji lewicowych jak najbardziej oraz artykuł znakomitej konserwatywnej badaczki zjawiska eugeniki Magdaleny Gawin ]
I to może tyle w temacie soc-protestanckiego kołtuństwa, którego patologicznym wręcz przykładem jest Piątek - zapewne gdyby żył w latach 30-ych minionego stulecia byłby jednym z tych ocipiałych pastorów i inszych kwakrów, których przyjmował na audiencjach Stalin i piejących peany na cześć ''umoralniających'' właściwości pracy w Gułagu... [ albo jak ten opisywany przez Bergmana w autobiografii luterański duchowny, który urzeczony narodowosocjalistyczną ideologią opierał swe kazania nie na Ewangeliach lecz Mein Kampf ] Znamienne są też jego wyżej przytoczone anty-anarchistyczne tyrady ukazujące typową dla Reformacji statolatrię przemieniającą chrześcijaństwo w nudny, urzędowy kult [ albo w kontrze, co stanowi tylko rewers pierwszego, pełen wrzasku i histerii neo-szamański rytuał ] niby to wyzwalając je spod tyranii papieża, ale tylko po to, by wtrącić je w stokroć gorszą niewolę [nie]świeckich władców ! [ dobrze te pokutujące po dziś dzień komunały o ''wolności religijnej'' i ''tolerancji'' zdemaskował jako narzędzia utwierdzania państwowego absolutyzmu Tomasz Gabiś ]. Antypapieski Piątkowy paszkwil obnaża też przy okazji nędzę intelektualną środowiska ''Krytyki [ chyba raczej ''kretynyki'' ] Politycznej'', które go firmowało - wypada zgodzić się z Ziemkiewiczem, który trafnie podsumował rzecz całą pisząc : ''intelektualiści młodej lewicy, chcąc rozpaczliwie jakoś być wobec papieża "anty", potrafią jedynie odkurzać liczące sobie kilka wieków zarzuty Lutra i Kalwina, z lekka tylko lukrując je retoryką z czasów wojującej bolszewii'' [ nota bene z którymi rozprawie poświęciłem niemal cały poprzedni wpis ]. Najlepszym przykładem tejże nędzy jest artykuł spłodzony niedawno przez samego ich fuhrera i oberintelektualistę Sierakowskiego [ nie pozwalałbym sobie na tego typu uwagi wobec niego, gdyby nie jego impertynenckie wypowiedzi o ''volksliście'' przy okazji listu protestacyjnego jaki wystosowały różne znamienite kobiety wobec ''Kongresu'' jaki w ich imieniu a bez ich zgody współorganizowało i lansowało szumnie na swym portalu w swoim czasie środowisko ''KP'' ], zacytujmy zeń taki kuriozalny passus :
''Rewolucje nie udają się nie dlatego, że są za bardzo radykalne, ale właśnie dlatego, że są za mało radykalne. Ich podstawą, główną motywacją i uzasadnieniem jest reakcja na stary porządek, która tym samym prowadzi do uzależnienia się od niego. Udaje się tyle, ile wynika z aktu czystego tworzenia, zaś wszystko, co jest jedynie reakcją na zastany porządek, okazuje się przeciwskuteczne.''
- ''rewolucja reakcją'' : wot, dialektyka ! [ czyli bełkot ] A więc za wszystkie rewolucyjne zbrodnie odpowiadają wyłącznie burżuje, arystokraci, chłopi, w końcu sami komuniści rozstrzeliwani podczas Wielkiej Czystki i to samym swoim istnieniem ! Gdyby nie oni rewolucja byłaby cacy i żylibyśmy od dawna w raju rodem z jehowickich gazetek - a może oni sami się wymordowali a niepokalana zawsze dziewica-Rewocyja nie miała z tym kompletnie nic wspólnego, czyż nie tak tow. Sierakowski ? Przeczą tym bredniom wypowiedzi tych, którzy wywoływali te przewroty - doskonale zdawali sobie sprawę, że rozlew krwi i rozliczne nieszczęścia towarzyszące rewolucjom to nie żadne ''błędy i wypaczenia'' czy ''reakcja na'' [ dopiero by było ! ] niezależne od ich utopijnych celów ale nieuniknione konsekwencje wcielania tychże w życie : wystarczy wspomnieć oburzenie Lenina na wieść o zniesieniu kary śmierci [ ''jak przeprowadzić rewolucję bez plutonów egzekucyjnych ?!'' ], powstałą w samym środku przetaczającej się wówczas przez Rosję zawieruchy i przez to dobrze oddającą jej ducha pracę Trockiego ''Terror i komunizm'' [ nomen omen ] czy Bucharina zachwalającego w tym samym czasie w ''ABC komunizmu'' rozstrzeliwanie jako świetną metodę ''bolszewickiej pedagogiki i higieny społecznej''... Zresztą trzymając się nawet tej swoistej, wywrotowej zaiste Sierakowskiej logiki to rozpatrywane same w sobie w oderwaniu od swych realnych skutków przyświecające rewolucjonistom ich utopijne programy kolektywnego, przyszłego życia są koszmarne i porażają kiczem - doprawdy tylko miałkie mózgi [ takie jak Lenina... ] mogą fascynować się czymś takim ! Co z wolnością ma wspólnego np. zarysowany przez Iljicza w jego ''Państwie i rewolucji'' projekt przyszłościowej komuny, gdzie niepotrzebna jest już policja bo wszyscy jesteśmy w niej swoimi własnymi policjantami ? [ choć zapewne bystrzacha Sławek już by mi to ''dialektycznie'' wyjaśnił tzn. zamotał do skołowacenia, a jak nie to na pewno któryś z jego bardziej krzepkich cerberów ''przetłumaczył'' skutecznie za pomocą kastetu lub kolby jak to zalecał w swoim czasie mentor Czesława Miłosza tow. Kroński ] Jedyne co można dobrego powiedzieć o panującym w ZSRR reżimie, jeśli w ogóle, to o latach Chruszczowa a zwłaszcza wczesnej ''breżniewszczyzny'' gdy zwolna ale nieubłaganie odchodził on od przyświecających jego początkom utopijnych programów [ lecz zachowując do końca totalistyczną strukturę, choć już bez ożywiającego ją wcześniej, na kształt zombie wprawdzie, ale jednak, rewolucyjnego ''ducha'' ] i towarzyszącego im jako nieunikniony ''koszt'' ich realizacji masowego terroru na rzecz budowania ''socjalnego państwa dobrobytu'' poprzez np. tworzenie wszędzie blokowisk [ koszmarnych wprawdzie, ale zawsze to lepsze niż nędzna ''komunałka'' ], zlikwidowanie neo-pańszczyźnianego przywiązania kołchoźników do ziemi, zgodę na poszerzanie obszaru wolności w różnych dziedzinach życia społecznego, sztuce etc. co zresztą przyczyniło się wydatnie do jego upadku bo tenże ''socjal'' z powodu chronicznej niewydolności planowej gospodarki odpowiadającej potrzebom najwyżej niewolników musiał być finansowany zagranicznymi kredytami, których spłacanie uniemożliwiała wspomniana niewydolność [ a więc błędne koło ]. Poza tym za to odchodzenie od ''rewolucyjnych ideałów'', ich ''zdradę'' do dzisiaj obrywa bęcki od niedobitków komuszych ortodoksów, bowiem nigdy istotą socjalizmu nie była, jak to do dzisiaj o zgrozo zdarza się wierzyć różnym ''pożytecznym idiotom'' żadna sprawiedliwość, nawet ta ''społeczna'', ale prometeizm czyli, powtórzę to jeszcze raz, tytaniczna wizja Człowieka-Boga, który mocą swego rozumu i woli sam tworzy rzeczywistość, i o tą kreację i realizację tejże wizji w lewicowości tak naprawdę chodzi, gdzie nie liczą się żadne, krwawe ''ludzkie koszta'' tego procesu bowiem nie człowiek konkretny lecz ''Człowiek przez C duże - idea, która buja w chmurze'' jak to słusznie zauważył kiedyś Szpotański jest jego przedmiotem, gdyż ci materialiści byli [ są ? ] przykładem bandy najbardziej bodaj wściekłych idealistów w historii. Nie mam już siły polemizować z bzdurnymi, wiszącymi w powietrzu tezami Sierakowskiego bo stężenie absurdów w jego tekście jest przytłaczające - chciałoby się wrzasnąć : ''i to jest wasz lider ?!'' Jeśli to ma być ta ''nadzieja młodej lewicy w Polsce'' to jako reakcjonista i ''prawicowe bydlę'' mogę spać spokojnie... [ no, chyba że wybuchnie prawdziwa rewolucja, gdzie przesądzają inne kryteria niż inteligencja - vide ''filozof'' Lenin ] Owszem, środowisko ''KP'' ma na swoim koncie też pożyteczne i ożywcze dla stęchłej atmosfery intelektualnej III RP inicjatywy np. przypominanie dorobku takich zapoznanych polskich lewicowych, choć dalekich od soc-marksistowskiej ortodoksji myślicieli politycznych jak Stanisław Brzozowski czy Kazimierz Kelles - Krauz, sęk tylko w tym iż to samo robi od dawna środowisko lewicy ''Solidarnościowej'' skupione wokół ''Obywatela'' [ choćby na tym portalu ] mniej spektakularnie za to daleko rzetelniej śmiem twierdzić - jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia hucpy, zasadniczej ściemy jaka kryje się za działaniami ''Kretynyki'' : być może przyczyną jest tu genetyczna [ najdosłowniej, tak w sensie koligacji rodzinnych jak i ideowych ] niezdolność do buntu wobec ''salonowych'' elit tworzących ją ''chorych dzieci kapitalizmu, mówiących coś o rewolucji, samemu będąc spod znaku Mao Tse-tunga, Che Guevary czy Edwarda Gierka, i niemających pojęcia o buncie w obliczu realnych problemów'' jak to trafnie ujął kiedyś Konjo i dlatego żadne Piątkowe kaznodziejskie pomstowanie na Baal-cerowicza niczego tu nie zmieni. Poza tym źródłem owej nieautentyczności jest fundamentalna sprzeczność jaka zachodzi między ich niewątpliwym zaangażowaniem w walkę o prawa [ ? ] homoseksualistów, których poważna nadreprezentacja występuje w ''kapitalistycznym'' establishmencie wobec którego niby tak się buntują a jednoczesnym, deklaratywnym przynajmniej poparciem dla sprawy ekonomicznie wykluczonych, a których tak się składa w naszym kraju reprezentują z reguły tak nienawidzący tychże pederastów... faszyści [ co zresztą przyznał ostatnio nawet sam Tomcio ] - nie znaczy to oczywiście, że nie ma ''niewykształconych gejów z małych ośrodków'' zarabiających po 900 zł w jakichś ''Bidronkach'' itp. ale trudno mi sobie wyobrazić pogodzenie wygody tyłka takiego wyzyskiwacza jak dajmy [ ale nie mu ] na to Krystian ''malowany ułan'' Legierski, ponoć traktującego swoich pracowników jak szmaty z postulatami polepszenia kondycji tychże... No i najlepszym dowodem wspomnianej wyżej nędzy intelektualnej ''KP'' jest, że ich faktycznym patronem nie jest wcale Brzozowski, ale ten pajac Żiżek,''Palikmiot filozofii'' z lansowaniem którego u swych początków są głównie kojarzeni [ o innym błaźnie Badiou uprawiającym jakieś dialektyczne czary-mary i inne ''demoniczne nad-użycia'' z chrześcijaństwem już nie wspominając ].
Na koniec gwoli uczciwości trzeba jednak przyznać Piątkowi, że czasem ma przebłyski i zdarza mu się pisać sensownie - szkoda...