Od jakiegoś czasu wkurwia mnie niejaki ''Cokeman'' [ moim zdaniem odpowiedniejszą dlań ksywą byłoby ''Cockman'' ], któremu niestety Kelthuz użycza miejsca w swoim radykalnym libertariańskim ''Radiu Żelaza'', a to z powodu niesłychanej wręcz arogancji i tępoty tego chama - moja tolerancja skończyła się ostatecznie, gdy w ostatniej audycji wyszło zeń szydło czy raczej randystowskie ścierwo z cuchnącego wora : gość przedstawił w niej Marksa jako libertarianina ! Pal licho sam pomysł, to mogłoby być nawet ciekawe, gdyby się okazało, że Marks wcale takim ortodoksyjnym marksistą-socjalistą nie był [ a znalazłoby się wg mojej wiedzy trochę przykładów na to ] ale ten pajac kompletnie to spalił - oczywiście zbliżył go do Karola prometeizm i prostacki materializm, łopatologiczna ''argumentacja'' na poziomie Lenina, wściekła fetyszyzacja rozumu - mimo tolerancyjnych deklaracji - a raczej rozumku : złota myśl pani Rand ''jedyna prawdziwa wiedza to praktyczna'' - a więc jakieś 90% matematyki to czarna magia, witajcie w zaczarowanym świecie ! I jeszcze ten gamoń śmie zarzucać innym ''mistycyzm'' w obronie racjonalności... [ pomijam już, że stosując takie ostre rozgraniczenia mało który naukowiec mógłby się w ich ramach pomieścić z uznawanym przez większość za wręcz jego archetyp Izaakiem Newtonem na czele - do dziś niewielu ma świadomość, że ten genialny uczony był tak naprawdę alchemikiem a większość jego fundamentalnych odkryć w fizyce powstała jako efekt uboczny jego magicznych eksperymentów ! ] Ciasnota horyzontów tego palanta jest zatrważająca - przyznam, że wymiękłem w jakiejś 10 minucie, kiedy zaczął napierdalać za Marksem intelektualistów jako ''sługusów burżuazji'' : każdy, kto choć trochę zapoznał się z moimi wylewami mentalnymi na tym blogu lub ''stańczyku'' wie, jak obca i wstrętna jest mi ta granicząca z demencją cześć dla ''autorytetów'' [ dętych przeważnie ] właściwa ''salonowi'', ale taka buracka pogarda dla ''profesorków'' na których wyrzekał też niedawno na Liberalisie [ - patrz komentarze ] cuchnie mi pogromowymi klimatami - myślę, że ta kanalia czułaby się świetnie w utopii Czerwonych Khmerów, gdzie mordowało się za same okulary czy ''białą rączkę'' !
- jeśli ktoś sądzi, że przesadzam i jestem niesprawiedliwy może przekonać się o tym sam słuchając wspomnianej audycji : ostrzegam tylko, że potrzebna jest tu spora doza cierpliwości, której ja nie posiadam !
Ponieważ ten błazen swą bezceremonialną głupotą i chamstwem sam postawił się poza możliwością jakiejkolwiek cywilizowanej debaty co zwalnia mnie tym samym z respektowania jej reguł wobec niego, więc ulżę sobie teraz wylewając nań kubeł pomyj :
Cokeman to mokry sen dr. Mengele, Namiestnik Kurestwa Polskiego, Dupczy-Jebacki [ jak był kiedyś ''łowczy'' to winien być i ''dupczy'', nie ? ], Prokurwator Miniścierstwa Nierządu, Margrabia Wielkodupski, Królewna Pizdolona, smakosz świńskich racic, kozich bobów i krowiego łajna, połykacz ognia, spermy i końskiego moczu, hemoroid Marksa, nieusunięty naplet rabina, koszerna smegma, stulejka ONR-owca, wieprzowa fantazja Chomeiniego, kochanek Petza, mikrochujek Urbana, zużyta prezerwatywa w świńskiej dupie Ernsta Rohma, żydowskie pochodzenie Hitlera, chińskie Pol Pota, polskie Nietzsche'go, gnijący mózg umierającego na syfilis Lenina, pornauta [ rekord nabitych wejść na stronach dla koprofili ], dziecko na którym zszedł Jackson, dziesięciolatek, którego Putin poznał na dworcu [ a później pożyczył go Zanudziemu ], odleżyny starej Elizabeth Taylor, entuzjasta ''złotego deszczu'', kolekcjoner słoików z kałem, urinator, koniobij, waligór, stolnik [ czyli ten, który stawia stolec na stole z okrzykiem ''naści waść !'' ], skurwiała szmata oblepiona spermą, oszalały pracownik prosektorium, pogrążona w śmierci klinicznej ofiara nekrofila, mroczny sekret Waszki Gie, przebój z festiwalu w Kołobrzegu, trwała Krystyny Loski, niemieckie poczucie humoru, pomiot związku Honeckera z Breżniewem, fristajl Rocha Pawlaka, styl Kadafiego, olbrzymi wrzód nabrzmiały czarną ropą, obrzezana łechtaczka, przepocone onuce czerwonoarmisty, cuchnący oddech zdychającego Freuda, rampa w Auschwitz, koszarowa kloaka, Szmata-Hari, jednym słowem typowy członek randystowskiej sekty czyli uważający swoje parszywe ego za centrum wszechświata arogant, żałosny i pomylony mały lucyferek ! Radzę posłuchać kawałka Janerki ”Nalot” z jego płyty ”Dobranoc” – to o takich jak on. Taak ''cockman'', musisz się jeszcze wiele nauczyć synku… czego ci zresztą serdecznie mimo wszystko życzę : każdy ma szansę, nawet największy…
Właściwie to powinienem być w pewnym sensie mu wdzięczny - swoją otwartą manifestacją napuszonego debilizmu obnażył on coś co od dawna podejrzewałem : fundamentalne pokrewieństwo Ayn Rand i ulegających zatrutym urokom tej Salome z Nalewek jej zwolenników z marksistowskim, czerwonym ścierwem mimo wszystkich anatem i gromów rzucanych na ''lewactwo''. Niestety jest to też trochę przypadek Kelthuza, widać było to szczególnie w jego ''krytyce'' Stachniuka - różnica tylko co do metod, ale założenia i cel ten sam, tytaniczna wizja człowieka-Boga, który mocą swego rozumu i woli kreuje świat : dla niego środkiem wiodącym do tego jest swoista kapitalistyczna anarchia, dla nietzsche'anistów nadczłowiek-artysta a dla socjałów ''społeczna własność środków produkcji'' cokolwiek by to k... miało znaczyć [ utwierdził mnie w tym przeświadczeniu tenże jego tekst ]. W projektowanym przez Rand świecie biznesmenów-nadludzi, a tak naprawdę ograniczonych maniakalnych pracusiów, nie ma miejsca na zbytek czy melancholię - takie jednostki jak wspaniały dekadent i głęboko katolicki poeta zarazem Charles Baudelaire nie miałyby w nim racji istnienia [ ''obiektywistyczna moralność'' to sprzeczność sama w sobie - znamienne jak ''cokeman'' żałośnie się pogubił w którymś momencie blisko godzinnego wywiadu z Kelthuzem, gdy ten wykazał mu absurdalność kryterium ''odmiennej informacji genetycznej'' przy sprzeciwie wobec usunięcia płodu z ciała matki, bowiem i nowotwór takową dysponuje ! prawda wygląda tak, że nie da się odrzucić aborcji czy eutanazji wychodząc od przesłanek materialistycznych, można to uczynić jedynie z metafizycznych ale te randyści potępiają jako ''mistykę'', ba - traktują tak nawet mechanikę kwantową... ], to rzeczywistość odpowiednia dla jakichś hiperracjonalnych cyborgów pozbawionych emocji i namiętności, cierpiących na psychozę maniakalno-depresyjną satanistycznych wampirów a nie żywych ludzi z krwi i kości. Ta upiorna wizja mimo wszystkich różnic co do metod niepokojąco przypomina w swej totalności nakreśloną przez Lenina w jego ''libertariańskiej'' [ tak, z takimi jej określeniami się spotkałem ! ] pracy ''Państwo a rewolucja'', gdzie znika wprawdzie nawet policja, nie dlatego jednak bynajmniej, że jak w anarchistycznej czy libertariańskiej utopii jest ona niemoralnym aparatem przymusu, lecz dlatego, iż utrzymywanie zewnętrznej kontroli nad społeczeństwem przestanie być w niej potrzebne bo tenże aparat zostanie przez nie wchłonięty, inaczej mówiąc wszyscy będziemy swoimi własnymi policjantami... [ ''ewidencja i kontrola'' - pochodząca z tegoż ''dzieła'' niezwykle klarowna jak to u Lenina trza przyznać definicja socjalizmu i ''wolności'' najzupełniej marksistowskiej z ducha : godne zapamiętania ! ] I tak oto rzecznicy boskich wręcz mocy kreacyjnych człowieka spotykają się w tym z ideologiem najgorszego bodaj zamordyzmu w historii, a co za istotna różnica czy podmiotem są tu ''masy'' lub ''jednostka'' ? Nie dziwi więc, że jak to pisze Jacek Bartyzel w opracowanym przez siebie haśle ''libertarianizm'' :
''Pomimo znacznej zbieżności poglądów oraz wpływu jaki Rand wywarła na Rothbarda, Machana czy późniejszego prezesa Systemu Rezerwy Federalnej, Alana Greenspana, relacje pomiędzy obiektywistami a libertarianami układały się zawsze bardzo źle. Główną przyczyną tego była doktrynerstwo Rand, czyniącej z obiektywizmu ideologiczną sektę, w której najmniejsze odchylenie od głoszonych przez nią poglądów pociągało za sobą formalne i bezapelacyjne wyklęcie. „Ekskomunikowany” został nawet (po części z pobudek osobistych, jako niewierny kochanek) obiektywistyczny Number Two — psycholog i psychoterapeuta Nathaniel Branden''
- logiczną konsekwencją tej ideologicznej wścieklizny jest więc, że ''w przeciwieństwie do podzielonych w tej kwestii libertarian obiektywiści są także szczególnie buńczucznymi zwolennikami „partii wojny”, domagającymi się bezwarunkowego poparcia dla Izraela i prowadzenia „wojny z terroryzmem” [ na ten problem zwrócił też uwagę w ciekawy sposób Stefan Sękowski ]. Przyznaję zresztą, że wizja kreślona przez Ayn Rand może być do pewnego stopnia pożyteczna [ a na pewno atrakcyjna zwłaszcza dla młodych, nieukształtowanych jeszcze umysłów ] sprzyjając, do czasu powtarzam, osobistej kreatywności, uaktywniając inwencję ludzi, ale co gdy wypierdolisz się na pierwszym życiowym zakręcie [ a wyjebiesz się na pewno, taki ''urok'' tego życia ], gdy pojawi się cierpienie, choroba, starość, w końcu widmo śmierci ? Wtedy pozostanie ci jedno : ZABIJ SIĘ ! [ jak mawia Kelthuz ] Sęk w tym, że w tej sytuacji nie jest to ''niepodległy czyn dumnej, autonomicznej jednostki'' a raczej potwierdzenie przez nią żałosnego stanu rzeczy w którym się znalazła obnażając tym samym całą miałkość i niewystarczalność tej pożal się jesienny mały boże ''filozofii obiektywizmu'', pomijam już, że parafrazując Ziemkiewicza nawet kula dum-dum odbiłaby się od tak zakutego łba jak ''cokemana'' ! Dlatego na koniec tegoż orania pozostaje mi tylko rzucić pod jego i pozostałych ''obiektywistycznych'' talibów adresem najgorsze chyba przekleństwo i anatemę jaką znam : UMYJ STOPY SWOJEJ ANTYLOPIE, biyatch !
p.s. co się tyczy wspomnianych wyżej Czerwonych Khmerów - poczytuję sobie trochę ostatnio podarowaną mi przez znajomego poświęconą im książkę kupioną przezeń na bazarze autorstwa PRL-owskiego dziennikarza, niejakiego Z. Domarańczyka [ tak na okładce - może to pseudonim słynnego redaktora Maja ? sądząc po ubeckiej ''stylistyce donosu'' w jakiej jest utrzymana, to możliwe ] pt. ''Kampucza. Godzina zero'' : jest tam trochę napierdzielania w Amerykanów [ częściowo słusznie zresztą, choć o początkowym uznaniu reżimu Pol Pota przez ''prawdziwych komunistów'' z ZSRR oczywiście pan autor nie raczył wspomnieć ] ale głównie odchodzi w niej podsrywanie Chińczyków i to ordynarne mocno, w starym dobrym stalinowskim [ marksistowskim ? ] stylu, szczególnie rozjebał mnie ten ustęp :
''Przy okazji można tu wspomnieć, że zarówno Pol Pot jak i Ieng Sary mają w sobie krew chińską. Tak matka pierwszego, jak i drugiego były z pochodzenia Chinkami''...
- gdyby podstawić sobie pod Chińczyków Żydów... piękny styl jak z najlepszych lat III Rzeszy !
środa, 13 kwietnia 2011
środa, 9 marca 2011
Dlaczego polski patriotyzm nie ma jaj ?!
Ponad tydzień już minął od obchodów święta partyzantki antykomunistycznej zwanego nieco pretensjonalnie ''Dniem Żołnierzy Wyklętych'' [ o tem potem ] w których uczestniczyłem by uczcić ich pamięć - na początek zajrzałem do WDK-u na wystawę IPN-owską poświęconą temu tematowi, dobrą zresztą, polecam wszystkim zainteresowanym bo obala wiele kłamstw komunistycznej propagandy, które niestety wciąż funkcjonują w obiegu ''siłą'' umysłowego bezwładu a nawet podtrzymywane są przez niedobitych niestety starych ubeków i ich ''ideowych'' bękartów : wystarczy choćby zapoznać się z umieszczoną na wstępie deklaracją programową WiN-u by przekonać się, że nie byli to żadni ''ekstremiści'' czy ''szaleńcy'', warto przy tym wspomnieć iż do walki zbrojnej większość z tych ludzi popchnęli swym bandyckim terrorem i fałszywą ''amnestią'' sami komuniści, organizacja ta nie miała też charakteru jednoznacznie prawicowego, mieściła w sobie również wielu przedstawicieli lewicy niepodległościowej spod znaku mikołajczykowskiego PSL a nawet tej części PPS, która nie dała d... Płatnym Pachołkom Rosji, wielkie wrażenie wywarły na mnie także przytoczone tam przykłady odwagi, determinacji i poświęcenia żołnierzy [ i żołnierek ! ] polskiego podziemia walczących z sowiecką tym razem okupacją [ o tym więcej za chwilę ]. Po pobieżnym z konieczności przejrzeniu wystawy [ na pewno na nią jeszcze wpadnę by na spokojnie już i wyczerpująco się jej przypatrzeć bo warto - jest otwarta do 15 marca ] gdyż w planie uroczystości był jeszcze pochód pod pomnik AK na skwerze między Katedrą a pl. Wolności oraz złożenie tam wieńców itp. i czas naglił, więc udałem się tamże dość mocno spóźniony i dobrze jak się okazało, bo gdybym brał w tym żenującym niestety spektaklu udział od początku prawdopodobnie doszłoby do skandalu, a to bynajmniej nie było moim celem, zwłaszcza w takim dniu. Otóż trafiłem w sam raz w środek występu jakiegoś natchnionego młodzianka, który ciotowatym, pełnym egzaltacji głosikiem recytował listy pisane z celi śmierci przez oczekujących na egzekucję uczestników antykomunistycznej konspiracji - abstrahując od ich treści sposób w jaki je ten kastrat podawał był obelgą wobec pamięci tych ludzi [ choćby i niezamierzoną, mam nadzieję ] i sprawiał, że miałem ochotę wyrwać mu mikrofon i krzyknąć przezeń do niego i wszystkich zgromadzonych : ''k..., o co chodzi ?! ludzie, opamiętajcie się - nie widzicie, że tą żenadą lżycie tych, których przyszliście tu uczcić ?!'' W tym sedno : tego typu święta powinny być manifestacją siły podczas której biją bębny i grają głośno trąby a tłum śpiewa mroczną, ale przejmującą pieśń, choćby nawet desperackiej jak ta, której przykłady dali właśnie antykomunistyczni partyzanci - we wspomnianych wyżej dowodach ich odwagi, które zostały przytoczone na wystawie najbardziej chyba uderzyły mnie proporcje, stosunek sił między walczącymi a ich oprawcami [ będący zresztą miarą tchórzostwa i nikczemności tych ostatnich ] : w obławach na broniące się do końca zgrupowania żołnierzy podziemia liczące zaledwie 6-iu lub 3-ch ludzi brało udział - nie, nie kilkudziesięciu czy kilkuset nawet ale blisko 1500 ubeków ! Jeden z tych gości bronił się sam otoczony przez tłum ubeckich kanalii blisko 6 godzin [ !!! ], a gdy sytuacja stała się beznadziejna zadał sobie śmierć by nie wpaść w łapy wroga [ zresztą nie dotyczyło to tylko mężczyzn - na wystawie znajduje się też zdjęcie jakiejś uczestniczki antykomunistycznej konspiracji, pięknej zresztą kobiety, która zdradziecko osaczona przez ''ludowych'' siepaczy odebrała sobie życie : przy takiej determinacji te wszystkie Kazie Szczy i insze feminazistki okazują się bandą rozmamłanych cipć z obwisłymi warami ] - przecież to są jakieś samurajskie klimaty, Japończycy czy Amerykanie już dawno na naszym miejscu nakręcili by na ten temat z tysiąc filmów począwszy od obrazów stojących na najwyższym artystycznym poziomie Kurosawy czy Scorsese dajmy na to aż po popularne gnioty, gdzie jakiś ramboidalny, nasterydowany osobnik tępi czerwony pomiot miotaczem a może nawet wbrew faktom wychodzi cało z opresji [ a niech tam ! ]. Tymczasem... aż żal było patrzeć na tą mdłą, smętną, typowo polską niestety kolejną ''akademię ku czci'' - znowu niemrawo pomachają sztandarami, dęta orkiestra równie niemrawo odegra ''I Brygadę'' i wygłoszą równie dęte przemówienia, jakaś egzaltowana ciota niemal dozna orgazmu recytując jakiś grafomański wierszyk, ponarzekają jeszcze, popomstują na zdrajców po czym pokrzepieni swoim ''moralnym zwycięstwem'' wrócą do domów pogrążając się znowu w brei codziennego świństwa : przypomina się tutaj jakże trafna uwaga Aleksandra Wata [ ch... że Żyd i komuch - dokonał wystarczającej ekspiacji swojego lewego zboczenia ! ] - ''Polacy nie dorastają do tragedii własnego losu : grają ją wodewilowo'' przekształcając niemal natychmiast zwykle w sentymentalny kicz, dodam od siebie. Dowodem, że może być inaczej jest choćby muzyka ludów Bliskiego Wschodu, którym udało się z wycia uczynić sztukę [ tak, to ważna różnica - oni wyją na całego a nie żałośnie skomlą czy popiskują ! ] - gdy słucham czerpiącej z tej kultury Diamandy Galas, Greczynki z pochodzenia przecież, zwłaszcza jej projektu ''Defixiones, will and testament'' poświęconego ludobójstwu Ormian, Greków i syryjskich chrześcijan jakiego dokonali Turcy podczas I wojny światowej, to choć jest to muzyka żałobna, straszna nawet momentami - nie może być inna skoro opiewa tragedię ludzi palonych żywcem w kościołach czy rzeki pełne trupów czerwone od krwi [ to nie metafory, tak było naprawdę ! ], trudno żeby był to Mozart, jakaś urocza laleczka z saskiej porcelany - a zarazem piękna, w tych cudownych melizmatach i skalach jak i potwornych rykach zawiera się nie tylko ból i rozpacz ale też tyle siły, pasji, chęci zemsty i potępienia, gróźb miotanych w stronę oprawców, że wszystko nabiera charakteru jakiejś paradoksalnej afirmacji i zawsze po jej wysłuchaniu czuję się jednak pokrzepiony, podniesiony na duchu tak jak to powinno się dziać w przypadku każdej wartościowej tzn. spełniającej funkcje katarktyczne sztuki.
Jest w całej sprawie jeszcze jedna istotna wątpliwość na którą zwrócił mi uwagę autor recenzji filmu o masakrze w grudniu '70 r. umieszczonej na stronie ''Teologii Politycznej'' [ polecam zresztą ten bardzo dobry tekst ] - jaki jest sens kręcenia podobnych obrazów czy ustanawiania świąt takich jak to o którym tutaj mowa w sytuacji, gdy nie można nawet pozbawić emerytur sprawców tych zbrodni, o przykładnym, choćby symbolicznym, ich ukaraniu nawet nie wspominając ?! [ dochodzi przez to do tak kuriozalnych sytuacji, że Komorowski obejmujący patronat nad wspomnianym filmem jednocześnie honoruje i bierze w obronę zbrodniarza Jaruzelskiego współodpowiedzialnego przecież za wypadki, o których traktuje właśnie ten obraz, bo trudno uwierzyć by ''ludowi'' żołnierze strzelali do robotników bez wiedzy i zgody swojego ówczesnego głównego dowódcy ! ] Warto w tym kontekście przytoczyć historię pewnego niemieckiego generała Waffen SS, fanatycznego nazisty odpowiedzialnego za zbrodnie na amerykańskich jeńcach i ludności cywilnej podczas ofensywy w Ardenach, którą niedawno przeczytałem : otóż gość został rozpoznany w 1976 r. bodaj [ 30 lat po wojnie ! ] podczas robienia zakupów przez właściciela sklepu, niegdysiejszego członka antyhitlerowskiej konspiracji we Francji - tenże powiadomił swoich dawnych kompanów o tym fakcie i w jakiś tydzień czy najdalej miesiąc później ''ktoś'' obrzucił willę ludobójcy koktajlami Mołotowa, gdzie spłonął żywcem wraz z ulubioną lekturą, podarowanym mu przez Hitlera, zawierającym osobistą dedykację egzemplarzem ''Mein Kampf''... Pytanie które w związku z tym nasuwa się samo brzmi : dlaczego u nas podobny los nie spotkał choćby jednego byłego ubeka, aby cała reszta budziła się spocona z przerażenia po nocach ?! [ przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo - ofiary wewnętrznych porachunków w bezpieczniackiej mafii nie liczą się ] I proszę nie pieprzyć mi tu o ''podżeganiu do nienawiści'' czy ''miłosierdziu'' bo to odpowiednie dla świętych, ale zwykłym ludziom należy się przede wszystkim sprawiedliwość, której jeśli nie mogą uzyskać uczciwie, na drodze sądowej [ a nie mogą, bo sądy są poobsadzane potomkami i pobratymcami tych, którzy skazywali ich na śmierć lub ciężkie więzienie ] powinni dochodzić sami, tak aby zatruć choć ostatnie chwile parszywego a dostatniego żywota tych miłych starszych panów spacerujących z pieskami, w rzeczywistości ponurych katów i sadystów [ a mamy przecież w naszej historii, tyle że zapoznanej, przykłady takich udatnych rewindykacji, również z odmiennych niż tutaj omawiane pozycji ideowych o czym przypomina ta interesująca praca, z którą zapoznałem się ostatnio dzięki znajomemu za co mu dzięki ]. W Argentynie czy Chile pakuje się do więzienia nawet trzęsących się starców na wózkach i bardzo dobrze [ nawet jeśli uczciwie mówiąc część, ale tylko część ich ofiar zasługiwała na swój los ] - no tak, ale tu mamy do czynienia ze wstrętnymi prawicowymi oprawcami, tu zaś ze słusznymi bo postępowymi, jak więc widać niezwykle ważne jest w jakiej sprawie i komu przede wszystkim wyrywa się paznokcie...
No i na koniec ostatnia kontrowersja dotycząca rzekomego ''bandytyzmu'' tych partyzantów - przede wszystkim należy zauważyć iż komuniści są ostatnimi, którzy mieliby prawo wypominać jakiekolwiek domniemane czy nawet rzeczywiste zbrodnie tychże, bo sami przekraczali wszelką dotychczasową miarę tak jeśli chodzi o pospolity bandytyzm [ wszystkie zrabowane kosztowności miały trafiać na mocy specjalnego partyjnego rozporządzenia bezpośrednio do kasy PPR nad którą pieczę sprawował sam Gomułka, morderstwa na Żydach czy polskich kupcach popełniane przez ubeków w celach rabunkowych również wówczas nie należały do rzadkości ] jak nade wszystko terror polityczny wynikający wprost z istoty ich doktryny [ bestialskie przesłuchania, tortury, więzienie etc. - przypomnę słowa rtm. Pileckiego, że nawet Gestapo, w którego łapy także trafił, nie było tak okrutne jak UB ! ]. Znamienne zresztą to ''porozumienie ponad podziałami'' [ świadczące o ''nieczystym'' a bliskim ideowym pokrewieństwie ] boć i naziole posługiwali się tego typu ''retoryką'' wobec polskich partyzantów... Oczywiście bywały wśród nich i takie postacie jak słynny ''Ogień'', watażka z Podhala, który z powodu swoich gangsterskich wyskoków miał wyrok wydany przez AK [ niewyegzekwowany przez zamieszanie ostatniego okresu wojny ] i został za to zeń usunięty, mający na swym koncie zarówno likwidację różnych ubeckich, sowieckich czy PPR-owskich kanalii jak i obrzucenie przez jego ludzi granatami autobusu z żydowskimi dziećmi - to ostatnie o ile mi wiadomo niestety jest prawdą. Tyle że są to wyjątki, które absolutnie nie dotyczą zdecydowanej większości uczestników antykomunistycznej konspiracji i w żaden sposób nie podważają sensu jej działalności, a poza tym j.w. : jak wiadomo ''na złodzieju czapka gore'', tak więc im ktoś większym bandytą tym usilniej wmawia swą nikczemność innym a komuniści są aż rozgrzani do czerwoności od tego ! [ nie sugeruję bynajmniej, iż pali ich wstyd bo w takim wypadku musieliby posiadać coś takiego jak sumienie, a tegoż już dawno się wyzbyli jako ''reakcyjnego przeżytku'' niegodnego postępowych nadludzi ].
Podsumowując należy żałować, że obchody tak ważnego i sensownego święta przybrały nieciekawą, typowo polską niestety powtórzę jeszcze raz, formę - schrzaniono to począwszy od niepotrzebnie nadętej, w rodzimym stylu utrzymanej nazwy ''Żołnierzy Wyklętych'' a na żenadnej, rodem niemal z PRyLu ''akademijnej'' oprawie kończąc [ jedynie wystawa na tym tle prezentuje się przyzwoicie więc po raz ostatni zachęcam do odwiedzenia jej ]. Oby w przyszłości zabrali się za to ludzie z energią i głową zarazem bo rzecz jasna nie chodzi mi o takie pseudonowoczesne wyskoki jak z tym komiksem o Chopinie przez ch...
... a odpowiedź na postawione w tytule pytanie - ''bo Polska jest kobietą'' wcale mnie nie satysfakcjonuje.
p.s. podczas uroczystości pod pomnikiem widziałem paru lokalnych ONR-owców [ zresztą w ciemności poznałem ich raczej po ''umundurowaniu'', spodniach moro i solidnych trza przyznać buciskach ], nawet zajrzałem sobie na ich stronę, gdzie można zobaczyć kilka zdjęć, które kliknęli sobie w trakcie jej trwania - nie chcę nic mówić ale jeden z nich, ten w okularach i krawacie trochę przypomina mi... ojojoj !
Jest w całej sprawie jeszcze jedna istotna wątpliwość na którą zwrócił mi uwagę autor recenzji filmu o masakrze w grudniu '70 r. umieszczonej na stronie ''Teologii Politycznej'' [ polecam zresztą ten bardzo dobry tekst ] - jaki jest sens kręcenia podobnych obrazów czy ustanawiania świąt takich jak to o którym tutaj mowa w sytuacji, gdy nie można nawet pozbawić emerytur sprawców tych zbrodni, o przykładnym, choćby symbolicznym, ich ukaraniu nawet nie wspominając ?! [ dochodzi przez to do tak kuriozalnych sytuacji, że Komorowski obejmujący patronat nad wspomnianym filmem jednocześnie honoruje i bierze w obronę zbrodniarza Jaruzelskiego współodpowiedzialnego przecież za wypadki, o których traktuje właśnie ten obraz, bo trudno uwierzyć by ''ludowi'' żołnierze strzelali do robotników bez wiedzy i zgody swojego ówczesnego głównego dowódcy ! ] Warto w tym kontekście przytoczyć historię pewnego niemieckiego generała Waffen SS, fanatycznego nazisty odpowiedzialnego za zbrodnie na amerykańskich jeńcach i ludności cywilnej podczas ofensywy w Ardenach, którą niedawno przeczytałem : otóż gość został rozpoznany w 1976 r. bodaj [ 30 lat po wojnie ! ] podczas robienia zakupów przez właściciela sklepu, niegdysiejszego członka antyhitlerowskiej konspiracji we Francji - tenże powiadomił swoich dawnych kompanów o tym fakcie i w jakiś tydzień czy najdalej miesiąc później ''ktoś'' obrzucił willę ludobójcy koktajlami Mołotowa, gdzie spłonął żywcem wraz z ulubioną lekturą, podarowanym mu przez Hitlera, zawierającym osobistą dedykację egzemplarzem ''Mein Kampf''... Pytanie które w związku z tym nasuwa się samo brzmi : dlaczego u nas podobny los nie spotkał choćby jednego byłego ubeka, aby cała reszta budziła się spocona z przerażenia po nocach ?! [ przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo - ofiary wewnętrznych porachunków w bezpieczniackiej mafii nie liczą się ] I proszę nie pieprzyć mi tu o ''podżeganiu do nienawiści'' czy ''miłosierdziu'' bo to odpowiednie dla świętych, ale zwykłym ludziom należy się przede wszystkim sprawiedliwość, której jeśli nie mogą uzyskać uczciwie, na drodze sądowej [ a nie mogą, bo sądy są poobsadzane potomkami i pobratymcami tych, którzy skazywali ich na śmierć lub ciężkie więzienie ] powinni dochodzić sami, tak aby zatruć choć ostatnie chwile parszywego a dostatniego żywota tych miłych starszych panów spacerujących z pieskami, w rzeczywistości ponurych katów i sadystów [ a mamy przecież w naszej historii, tyle że zapoznanej, przykłady takich udatnych rewindykacji, również z odmiennych niż tutaj omawiane pozycji ideowych o czym przypomina ta interesująca praca, z którą zapoznałem się ostatnio dzięki znajomemu za co mu dzięki ]. W Argentynie czy Chile pakuje się do więzienia nawet trzęsących się starców na wózkach i bardzo dobrze [ nawet jeśli uczciwie mówiąc część, ale tylko część ich ofiar zasługiwała na swój los ] - no tak, ale tu mamy do czynienia ze wstrętnymi prawicowymi oprawcami, tu zaś ze słusznymi bo postępowymi, jak więc widać niezwykle ważne jest w jakiej sprawie i komu przede wszystkim wyrywa się paznokcie...
No i na koniec ostatnia kontrowersja dotycząca rzekomego ''bandytyzmu'' tych partyzantów - przede wszystkim należy zauważyć iż komuniści są ostatnimi, którzy mieliby prawo wypominać jakiekolwiek domniemane czy nawet rzeczywiste zbrodnie tychże, bo sami przekraczali wszelką dotychczasową miarę tak jeśli chodzi o pospolity bandytyzm [ wszystkie zrabowane kosztowności miały trafiać na mocy specjalnego partyjnego rozporządzenia bezpośrednio do kasy PPR nad którą pieczę sprawował sam Gomułka, morderstwa na Żydach czy polskich kupcach popełniane przez ubeków w celach rabunkowych również wówczas nie należały do rzadkości ] jak nade wszystko terror polityczny wynikający wprost z istoty ich doktryny [ bestialskie przesłuchania, tortury, więzienie etc. - przypomnę słowa rtm. Pileckiego, że nawet Gestapo, w którego łapy także trafił, nie było tak okrutne jak UB ! ]. Znamienne zresztą to ''porozumienie ponad podziałami'' [ świadczące o ''nieczystym'' a bliskim ideowym pokrewieństwie ] boć i naziole posługiwali się tego typu ''retoryką'' wobec polskich partyzantów... Oczywiście bywały wśród nich i takie postacie jak słynny ''Ogień'', watażka z Podhala, który z powodu swoich gangsterskich wyskoków miał wyrok wydany przez AK [ niewyegzekwowany przez zamieszanie ostatniego okresu wojny ] i został za to zeń usunięty, mający na swym koncie zarówno likwidację różnych ubeckich, sowieckich czy PPR-owskich kanalii jak i obrzucenie przez jego ludzi granatami autobusu z żydowskimi dziećmi - to ostatnie o ile mi wiadomo niestety jest prawdą. Tyle że są to wyjątki, które absolutnie nie dotyczą zdecydowanej większości uczestników antykomunistycznej konspiracji i w żaden sposób nie podważają sensu jej działalności, a poza tym j.w. : jak wiadomo ''na złodzieju czapka gore'', tak więc im ktoś większym bandytą tym usilniej wmawia swą nikczemność innym a komuniści są aż rozgrzani do czerwoności od tego ! [ nie sugeruję bynajmniej, iż pali ich wstyd bo w takim wypadku musieliby posiadać coś takiego jak sumienie, a tegoż już dawno się wyzbyli jako ''reakcyjnego przeżytku'' niegodnego postępowych nadludzi ].
Podsumowując należy żałować, że obchody tak ważnego i sensownego święta przybrały nieciekawą, typowo polską niestety powtórzę jeszcze raz, formę - schrzaniono to począwszy od niepotrzebnie nadętej, w rodzimym stylu utrzymanej nazwy ''Żołnierzy Wyklętych'' a na żenadnej, rodem niemal z PRyLu ''akademijnej'' oprawie kończąc [ jedynie wystawa na tym tle prezentuje się przyzwoicie więc po raz ostatni zachęcam do odwiedzenia jej ]. Oby w przyszłości zabrali się za to ludzie z energią i głową zarazem bo rzecz jasna nie chodzi mi o takie pseudonowoczesne wyskoki jak z tym komiksem o Chopinie przez ch...
... a odpowiedź na postawione w tytule pytanie - ''bo Polska jest kobietą'' wcale mnie nie satysfakcjonuje.
p.s. podczas uroczystości pod pomnikiem widziałem paru lokalnych ONR-owców [ zresztą w ciemności poznałem ich raczej po ''umundurowaniu'', spodniach moro i solidnych trza przyznać buciskach ], nawet zajrzałem sobie na ich stronę, gdzie można zobaczyć kilka zdjęć, które kliknęli sobie w trakcie jej trwania - nie chcę nic mówić ale jeden z nich, ten w okularach i krawacie trochę przypomina mi... ojojoj !
piątek, 14 stycznia 2011
Nie ma większych homofobów niż lesbijki
... ani bardziej zajadłych antysemitów niż Żydzi [ z Karolem Marksem na czele - oto dowód : patrz rozdz. II ] - bez zbędnego pieprzenia ''prasówka'' z ostatnich dni :
Niemcy od d... [ czyli właściwej ] strony.
Polscy chłopi to złodzieje i bandyci [ nie wszyscy ] - mnie cała sprawa nie dziwi bo mam realistyczny czyli pesymistyczny stosunek do człowieka, uczciwie patrząc na siebie i innych trza stwierdzić, że jesteśmy skłonni raczej do zła niż dobra, dlatego tym bardziej doceniam takich ludzi jak wspomniana w tym artykule prosta chłopka, która samotnie wychowując dzieci ratowała jeszcze kilkoro Żydów i to pobierając od nich tylko symboliczne opłaty ! Dlatego też wkurwiają mnie takie ch... jak Żakowski, który zarzuca Polakom, że w większości byli obojętni, a wręcz pomagali Niemcom - jebany moralista-hipokryta [ jak większość z GW ] jestem pewien, że gdyby przyszło co do czego gnida pierwsza pobiegłaby na Gestapo z donosem, mnie raczej dziwi, że przy tak drakońskich karach znalazło się aż tylu ludzi w tym kraju, którzy Żydów ratowali nawet jeśli motywy części były czysto ''merkantylne''. Inna sprawa, jak się to będzie wykorzystywać, zwłaszcza żydowscy grandziarze z Hameryki, których przodkowie w większości nawet nie kiwnęli palcem w obronie swoich ziomków a teraz nie wahają się nabijać kabzy na ich tragedii, bo kasą dzielą się fifty-fifty z rządem Izraela dając z tego ostatnim ofiarom Shoah jakieś nędzne ochłapy - widziałem jakiś czas temu dokument o tym procederze produkcji izraelskiej więc trudno mu zarzucić ''antysemityzm'' [ ulubione słówko izraelskich oficjeli tłumiące wszelką krytykę ich zbrodni ]. To również obala antysemicki mit, że ''Żydzi się wspierają'' - ba, myślę że gdyby Adolf dopuścił ich do tej gigantycznej grabieży jaka towarzyszyła nazistowskiemu ludobójstwu to wpływowi przedstawiciele żydowskiej plutokracji zadbaliby już o ''zniuansowanie'' co najmniej jego wizerunku, tak jak Lenina czy Stalina w typie : ''no tak, nie zaprzeczamy [ już ] że był zbrodniarzem, ale miał też swoje osiągnięcia : autostrady, powszechna opieka zdrowotna, postęp technologiczny etc. a wicie rozumicie cel uświęca środki...'', zresztą gdzieś czytałem, że Rotschildowie czy inne bankierskie pijawki wiadomego pochodzenia udzielały potężnych kredytów reżimowi III Rzeszy, wcale bym się nie zdziwił gdyby było to prawdą, nie takie rzeczy...
Polacy się ochlali i sami rozjebali w tym Smoleńsku [ tako rzecze ruska generałowa-stary lachociąg ] : to jak i sprawa umowy gazowej dobitnie pokazuje, że jesteśmy półkolonią międzynarodowych koncernów i stojących za nimi państw : Rosji, Niemiec i USA, zresztą od zarania III RP nią byliśmy, a teraz tylko maska opada. Nawet nie chce mi się awanturować z tego powodu, szkoda nerwów - oczywiście reakcją będzie nacjonalistyczna czy mesjańska fanfaronada lub typowo polski serwilizm, mniej albo bardziej olukrowane włazidupstwo [ bo wbrew mniemaniu o sobie Polaków w tych romantycznych zrywach naszej historii uczestniczyła mniejszość a normą był konformizm, czego zresztą z wyłuszczonych na początku powodów nikomu nie zarzucam i naprawdę nie jesteśmy pod tym względem żadnym wyjątkiem, więc wstydzić się nie ma czego, choć chwalić też nie za bardzo czym rzecz jasna ] - a propos dawania d. wpis ''posfaszysty'' o konserwatywnych rusofilskich pedałach - zdjęcie na końcu bomba ! Najbardziej smutne, że w całym zamieszaniu nie ma praktycznie nikogo, kto bez histerii ale stanowczo dbałby o polską rację stanu, jedyne sensowne zachowanie w tej sytuacji...
Z okazji obchodzonego hucznie niedawno ogólnopolskiego Dnia S[c]ieeemy tekst z ''KP'' - nie zgadzając się z autorem co do środków zaradczych aż prosi się jednak, by zacytować obszerne fragmenty tej trafnej diagnozy, tym milej, że pisanej z pozycji jak najbardziej lewicowej a nie ''obskuranckiej'' :
''[...] wmawianie społeczeństwu, że filantropia jest rozwiązaniem problemu, dowodzi kompletnej nieodpowiedzialności. Posłowie, radni i politycy zamiast błaznować w studiach telewizyjnych i na koncertowych estradach powinni pracować nad zmianami systemowymi, które zapewnią polskiej medycynie właściwe warunki działania. Zdrowie 40 milionów obywateli nie może być zależne od ulicznych zbiórek pieniędzy ani dobroczynnych zabaw. A takie przesłanie płynie ze styczniowych działań WOŚP. Poza wszystkim istnieje prawo o organizacjach pożytku publicznego i przekazywanie pieniędzy na organizacje pozarządowe odbywać się powinno w sposób cywilizowany za pośrednictwem banku i po wypełnieniu odpowiednich dokumentów.
Od czasu pierwszego finału Orkiestry zdołało już wyrosnąć całe nowe pokolenie, które zainfekowano szczególną formą żebractwa. Popkultura również dzielnie wspiera tego typu postawy i w sklepie z zabawkami nietrudno znaleźć Barbie żebraczkę. Dzieciaki, które od wczesnych lat ścigają się, kto więcej wyłudzi kaski od przechodniów, nie rozumieją w ogóle takiego zjawiska, jak praca społeczna, czyli niewynagradzana aktywność na rzecz wspólnoty. Rozwiązania nie widzą we własnym zaangażowaniu, lecz w wyciąganiu pieniędzy z portfeli innych. [ .. ] Promowanie przez media ulicznych zbiórek zaowocowało też rozplenieniem się żebractwa ideowego. W centrach miast, w pociągach, ale i na własnych klatkach schodowych co chwilę zaczepiani jesteśmy przez ludzi z jakimiś dziwnymi upoważnieniami, którzy zbierają na ofiary wypadków drogowych, dzieci z porażeniem mózgowym czy na przeszczep wątroby dla malutkiej Patrycji z Wąbrzeźna. Inwencja jest tutaj niezbędna, bo jak głosi Jonatan Peachum, właściciel firmy Przyjaciel Żebraka, bohater Opery za trzy grosze Bertolta Brechta: „Potrzeba nowych pomysłów. Trudne prowadzę przedsiębiorstwo, polega ono na tym, że ma budzić litość w ludziach. Istnieje zaledwie kilka sposobów, którymi można wzruszyć człowieka, zaledwie kilka, ale najgorsze jest to, że kilkakrotnie użyte, przestają działać. Bo człowiek posiada okrutną umiejętność, że jak tylko zechce – staje się nieczuły”. A generować funkcjonalne neoliberalne współczucie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy potrafi.''
Tamże felieton teatralnego małżeństwa o osobliwych obyczajach gdańskich oficjeli [ ciekawym jak to wygląda na naszym podwórku ? ] - tym razem krótki cytat by dać jakie pojęcie o co rzecz idzie :
''Urzędnicy gdańskiego magistratu w godzinach pracy, anonimowo, wyszukiwali na forach internetowych przeciwników polityki urzędującego prezydenta. Szczególnie dostało się anarchistom z grupy Nic o Nas bez Nas. – To naganne – mówi rzecznik prezydenta. Sam Adamowicz dodaje: To niewiarygodna grupa.''
Przy okazji nie tak dawno na portalu ''Kretynyki'' stała się rzecz niesłychana - Kinga Dunin w artykule polemizującym z zaślinionym maniakiem onanizującym się intelektualnie Leninem czyli Slavojem Zizkiem otwarcie przyznała iż - uwaga ! - ''Inność sama w sobie nie jest najważniejszą wartością''... Już sam początek tego tekstu brzmi intrygująco :
''Jest taki rodzaj lewicowego kiczu intelektualnego, który sprawia, że mam ochotę cofnąć się do liberalnego gniazdka moich poglądów.''
- hmm...
Nowy wpis znajomego o kolejnych uprawnieniach dla pasożytów ze Straży Miejskiej [ czyli naszego lokalnego Sado-Maso ] - rząd jak widać twórczo rozwija piękną ''mądrość'' Urbana, że ''władza sama się wyżywi'', poza tym wychodzi na to, że gdy funkcjonariusz usłyszy jak stwierdzę że prezydent jest kretynem, który wali kocopoły o bigosie to za tą oczywistą prawdę zostanę ukarany mandatem... Co do pasożytów inny jego zabawny wpis o prawdziwej pladze tym razem elektronicznych, oraz bojkot merdiów publicznych [ ? ] ogłoszony przez brulionmanna - tamże wspomina też o skandalicznej sprawie, która chyba jeszcze bardziej mnie zbulwersowała w ostatnich dniach niż posmoleńskie wylewy starej putinowskiej kurwy czy Owsiakowa szopka, najlepiej oddać mu głos :
''Na dodatek, gdy umiera nikomu nieznany członek zarządu telewizyjnego molocha, poświęca mu się specjalny materiał jakby był kimś wybitnym lub zasłużonym dla narodu lub świata a nie był zwyczajnie jednym z pasożytów przy żłobie z lukratywnym kontraktem i innemi przywilejami. Mało tego, owemu jegomościowi, znanemu z tego, iż jest nieznany, poświęca się więcej miejsca niż zmarłemu tego samego dnia Krzysztofowi Kolbergerowi ! To nie koniec cyrku, dalej wychodzi jakaś dajająca głowa z KRRiTv i publicznie wspomina jakim to zmarły beton był fantastycznym człowiekiem a choć to prime time – czas leci, ten sam czas, który kosztuje koszmarnie ciężkie pieniądze. Pokój duszy zmarłego ale czemu to wszystko moim kosztem, zapytowuję ja się i rozpoczynam bojkot.''
- dodam tylko, że dzisiaj znowu bezczelnie kontynuowali tą hecę z okazji pogrzebu tego złodzieja i czerwonej prostytutki !
Z przyjemniejszych spraw przysłana mi przez wyżej wspomniane ''wolne kielce'' [ dzięki ! ] instrukcja chlania wódy dla milicjantów ze Wschodu - wynika zeń, że wbrew stereotypowi donosi nie ten, kto nie pije tylko zakąsza grzybkami zamiast rybką... omal nie padłem [ nomen omen ], piękne - jak widać warto jednak czasami zaglądać na GW -, poza tym muszę zapamiętać porady bo w tej materii akurat nasi sąsiedzi mają doświadczenie że ho ho. Z moich zaś odkryć książeczka XVIII-wiecznego francuskiego autora o sztuce pierdzenia przetłumaczona niedawno na polski, oraz przede wszystkim węgierskie wino mszalne do nabycia normalnie w sklepie na Rynku [ szczegóły do wiadomości redakcji, nie ujawniam z obawy przed posądzeniem o kryptoreklamę a nade wszystko przed wykupieniem tego rarytasu, kto chce znajdzie sam ] - jedni napierdalają , inni mówią, że może być a jeszcze inni chwalą z zupełnie ''Nie''oczekiwanej strony... Przyznam, że zafundowałem je rodzicom i po wypiciu z nimi lampki mogę stwierdzić : kwaśne ale pijalne, bez rewelacji ale też i tragedii a niestety nie o każdym winie można to powiedzieć, ot choćby niedawno zawiodłem się mocno na gruzińskim białym ''Badagoni'' [ przestrzegam ! ], zmusowana woda z cukrem, musiałem badziew wylać do zlewu [ choć to była chyba jakaś podróba a nie oryginalny produkt ] . Co zaś tyczy się przedziwnych relacji zachodzących czasem między sferami sacrum i profanum to szczerze polecam tekst o naszych mesjanistach-erotomanach - temat wart podrążenia [ za przeproszeniem...] w tym miejscu jak najbardziej, zresztą myślę nie ma lepszej metody obalenia różnorakich mitów o narodowych wieszczach niż dowiedzenie dlaczego Słowacki rzeczywiście wielkim poetą był... O ileż to lepsze od taniej ironii i szyderstw nędznych naśladowców Gombrowicza, pozbawionych w ogóle tragicznego patosu którym był podszyty !
A teraz jak przystało na typową polską ''schwein'', pijusa i złodzieja, idę najebać się winem mszalnym i polecieć samolotem [ zresztą nie muszę nim sterować skoro jak wskazuje jego nazwa sam lata, nie ? ], żeby pierdolnąć nim, najlepiej w Kreml...
Niemcy od d... [ czyli właściwej ] strony.
Polscy chłopi to złodzieje i bandyci [ nie wszyscy ] - mnie cała sprawa nie dziwi bo mam realistyczny czyli pesymistyczny stosunek do człowieka, uczciwie patrząc na siebie i innych trza stwierdzić, że jesteśmy skłonni raczej do zła niż dobra, dlatego tym bardziej doceniam takich ludzi jak wspomniana w tym artykule prosta chłopka, która samotnie wychowując dzieci ratowała jeszcze kilkoro Żydów i to pobierając od nich tylko symboliczne opłaty ! Dlatego też wkurwiają mnie takie ch... jak Żakowski, który zarzuca Polakom, że w większości byli obojętni, a wręcz pomagali Niemcom - jebany moralista-hipokryta [ jak większość z GW ] jestem pewien, że gdyby przyszło co do czego gnida pierwsza pobiegłaby na Gestapo z donosem, mnie raczej dziwi, że przy tak drakońskich karach znalazło się aż tylu ludzi w tym kraju, którzy Żydów ratowali nawet jeśli motywy części były czysto ''merkantylne''. Inna sprawa, jak się to będzie wykorzystywać, zwłaszcza żydowscy grandziarze z Hameryki, których przodkowie w większości nawet nie kiwnęli palcem w obronie swoich ziomków a teraz nie wahają się nabijać kabzy na ich tragedii, bo kasą dzielą się fifty-fifty z rządem Izraela dając z tego ostatnim ofiarom Shoah jakieś nędzne ochłapy - widziałem jakiś czas temu dokument o tym procederze produkcji izraelskiej więc trudno mu zarzucić ''antysemityzm'' [ ulubione słówko izraelskich oficjeli tłumiące wszelką krytykę ich zbrodni ]. To również obala antysemicki mit, że ''Żydzi się wspierają'' - ba, myślę że gdyby Adolf dopuścił ich do tej gigantycznej grabieży jaka towarzyszyła nazistowskiemu ludobójstwu to wpływowi przedstawiciele żydowskiej plutokracji zadbaliby już o ''zniuansowanie'' co najmniej jego wizerunku, tak jak Lenina czy Stalina w typie : ''no tak, nie zaprzeczamy [ już ] że był zbrodniarzem, ale miał też swoje osiągnięcia : autostrady, powszechna opieka zdrowotna, postęp technologiczny etc. a wicie rozumicie cel uświęca środki...'', zresztą gdzieś czytałem, że Rotschildowie czy inne bankierskie pijawki wiadomego pochodzenia udzielały potężnych kredytów reżimowi III Rzeszy, wcale bym się nie zdziwił gdyby było to prawdą, nie takie rzeczy...
Polacy się ochlali i sami rozjebali w tym Smoleńsku [ tako rzecze ruska generałowa-stary lachociąg ] : to jak i sprawa umowy gazowej dobitnie pokazuje, że jesteśmy półkolonią międzynarodowych koncernów i stojących za nimi państw : Rosji, Niemiec i USA, zresztą od zarania III RP nią byliśmy, a teraz tylko maska opada. Nawet nie chce mi się awanturować z tego powodu, szkoda nerwów - oczywiście reakcją będzie nacjonalistyczna czy mesjańska fanfaronada lub typowo polski serwilizm, mniej albo bardziej olukrowane włazidupstwo [ bo wbrew mniemaniu o sobie Polaków w tych romantycznych zrywach naszej historii uczestniczyła mniejszość a normą był konformizm, czego zresztą z wyłuszczonych na początku powodów nikomu nie zarzucam i naprawdę nie jesteśmy pod tym względem żadnym wyjątkiem, więc wstydzić się nie ma czego, choć chwalić też nie za bardzo czym rzecz jasna ] - a propos dawania d. wpis ''posfaszysty'' o konserwatywnych rusofilskich pedałach - zdjęcie na końcu bomba ! Najbardziej smutne, że w całym zamieszaniu nie ma praktycznie nikogo, kto bez histerii ale stanowczo dbałby o polską rację stanu, jedyne sensowne zachowanie w tej sytuacji...
Z okazji obchodzonego hucznie niedawno ogólnopolskiego Dnia S[c]ieeemy tekst z ''KP'' - nie zgadzając się z autorem co do środków zaradczych aż prosi się jednak, by zacytować obszerne fragmenty tej trafnej diagnozy, tym milej, że pisanej z pozycji jak najbardziej lewicowej a nie ''obskuranckiej'' :
''[...] wmawianie społeczeństwu, że filantropia jest rozwiązaniem problemu, dowodzi kompletnej nieodpowiedzialności. Posłowie, radni i politycy zamiast błaznować w studiach telewizyjnych i na koncertowych estradach powinni pracować nad zmianami systemowymi, które zapewnią polskiej medycynie właściwe warunki działania. Zdrowie 40 milionów obywateli nie może być zależne od ulicznych zbiórek pieniędzy ani dobroczynnych zabaw. A takie przesłanie płynie ze styczniowych działań WOŚP. Poza wszystkim istnieje prawo o organizacjach pożytku publicznego i przekazywanie pieniędzy na organizacje pozarządowe odbywać się powinno w sposób cywilizowany za pośrednictwem banku i po wypełnieniu odpowiednich dokumentów.
Od czasu pierwszego finału Orkiestry zdołało już wyrosnąć całe nowe pokolenie, które zainfekowano szczególną formą żebractwa. Popkultura również dzielnie wspiera tego typu postawy i w sklepie z zabawkami nietrudno znaleźć Barbie żebraczkę. Dzieciaki, które od wczesnych lat ścigają się, kto więcej wyłudzi kaski od przechodniów, nie rozumieją w ogóle takiego zjawiska, jak praca społeczna, czyli niewynagradzana aktywność na rzecz wspólnoty. Rozwiązania nie widzą we własnym zaangażowaniu, lecz w wyciąganiu pieniędzy z portfeli innych. [ .. ] Promowanie przez media ulicznych zbiórek zaowocowało też rozplenieniem się żebractwa ideowego. W centrach miast, w pociągach, ale i na własnych klatkach schodowych co chwilę zaczepiani jesteśmy przez ludzi z jakimiś dziwnymi upoważnieniami, którzy zbierają na ofiary wypadków drogowych, dzieci z porażeniem mózgowym czy na przeszczep wątroby dla malutkiej Patrycji z Wąbrzeźna. Inwencja jest tutaj niezbędna, bo jak głosi Jonatan Peachum, właściciel firmy Przyjaciel Żebraka, bohater Opery za trzy grosze Bertolta Brechta: „Potrzeba nowych pomysłów. Trudne prowadzę przedsiębiorstwo, polega ono na tym, że ma budzić litość w ludziach. Istnieje zaledwie kilka sposobów, którymi można wzruszyć człowieka, zaledwie kilka, ale najgorsze jest to, że kilkakrotnie użyte, przestają działać. Bo człowiek posiada okrutną umiejętność, że jak tylko zechce – staje się nieczuły”. A generować funkcjonalne neoliberalne współczucie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy potrafi.''
Tamże felieton teatralnego małżeństwa o osobliwych obyczajach gdańskich oficjeli [ ciekawym jak to wygląda na naszym podwórku ? ] - tym razem krótki cytat by dać jakie pojęcie o co rzecz idzie :
''Urzędnicy gdańskiego magistratu w godzinach pracy, anonimowo, wyszukiwali na forach internetowych przeciwników polityki urzędującego prezydenta. Szczególnie dostało się anarchistom z grupy Nic o Nas bez Nas. – To naganne – mówi rzecznik prezydenta. Sam Adamowicz dodaje: To niewiarygodna grupa.''
Przy okazji nie tak dawno na portalu ''Kretynyki'' stała się rzecz niesłychana - Kinga Dunin w artykule polemizującym z zaślinionym maniakiem onanizującym się intelektualnie Leninem czyli Slavojem Zizkiem otwarcie przyznała iż - uwaga ! - ''Inność sama w sobie nie jest najważniejszą wartością''... Już sam początek tego tekstu brzmi intrygująco :
''Jest taki rodzaj lewicowego kiczu intelektualnego, który sprawia, że mam ochotę cofnąć się do liberalnego gniazdka moich poglądów.''
- hmm...
Nowy wpis znajomego o kolejnych uprawnieniach dla pasożytów ze Straży Miejskiej [ czyli naszego lokalnego Sado-Maso ] - rząd jak widać twórczo rozwija piękną ''mądrość'' Urbana, że ''władza sama się wyżywi'', poza tym wychodzi na to, że gdy funkcjonariusz usłyszy jak stwierdzę że prezydent jest kretynem, który wali kocopoły o bigosie to za tą oczywistą prawdę zostanę ukarany mandatem... Co do pasożytów inny jego zabawny wpis o prawdziwej pladze tym razem elektronicznych, oraz bojkot merdiów publicznych [ ? ] ogłoszony przez brulionmanna - tamże wspomina też o skandalicznej sprawie, która chyba jeszcze bardziej mnie zbulwersowała w ostatnich dniach niż posmoleńskie wylewy starej putinowskiej kurwy czy Owsiakowa szopka, najlepiej oddać mu głos :
''Na dodatek, gdy umiera nikomu nieznany członek zarządu telewizyjnego molocha, poświęca mu się specjalny materiał jakby był kimś wybitnym lub zasłużonym dla narodu lub świata a nie był zwyczajnie jednym z pasożytów przy żłobie z lukratywnym kontraktem i innemi przywilejami. Mało tego, owemu jegomościowi, znanemu z tego, iż jest nieznany, poświęca się więcej miejsca niż zmarłemu tego samego dnia Krzysztofowi Kolbergerowi ! To nie koniec cyrku, dalej wychodzi jakaś dajająca głowa z KRRiTv i publicznie wspomina jakim to zmarły beton był fantastycznym człowiekiem a choć to prime time – czas leci, ten sam czas, który kosztuje koszmarnie ciężkie pieniądze. Pokój duszy zmarłego ale czemu to wszystko moim kosztem, zapytowuję ja się i rozpoczynam bojkot.''
- dodam tylko, że dzisiaj znowu bezczelnie kontynuowali tą hecę z okazji pogrzebu tego złodzieja i czerwonej prostytutki !
Z przyjemniejszych spraw przysłana mi przez wyżej wspomniane ''wolne kielce'' [ dzięki ! ] instrukcja chlania wódy dla milicjantów ze Wschodu - wynika zeń, że wbrew stereotypowi donosi nie ten, kto nie pije tylko zakąsza grzybkami zamiast rybką... omal nie padłem [ nomen omen ], piękne - jak widać warto jednak czasami zaglądać na GW -, poza tym muszę zapamiętać porady bo w tej materii akurat nasi sąsiedzi mają doświadczenie że ho ho. Z moich zaś odkryć książeczka XVIII-wiecznego francuskiego autora o sztuce pierdzenia przetłumaczona niedawno na polski, oraz przede wszystkim węgierskie wino mszalne do nabycia normalnie w sklepie na Rynku [ szczegóły do wiadomości redakcji, nie ujawniam z obawy przed posądzeniem o kryptoreklamę a nade wszystko przed wykupieniem tego rarytasu, kto chce znajdzie sam ] - jedni napierdalają , inni mówią, że może być a jeszcze inni chwalą z zupełnie ''Nie''oczekiwanej strony... Przyznam, że zafundowałem je rodzicom i po wypiciu z nimi lampki mogę stwierdzić : kwaśne ale pijalne, bez rewelacji ale też i tragedii a niestety nie o każdym winie można to powiedzieć, ot choćby niedawno zawiodłem się mocno na gruzińskim białym ''Badagoni'' [ przestrzegam ! ], zmusowana woda z cukrem, musiałem badziew wylać do zlewu [ choć to była chyba jakaś podróba a nie oryginalny produkt ] . Co zaś tyczy się przedziwnych relacji zachodzących czasem między sferami sacrum i profanum to szczerze polecam tekst o naszych mesjanistach-erotomanach - temat wart podrążenia [ za przeproszeniem...] w tym miejscu jak najbardziej, zresztą myślę nie ma lepszej metody obalenia różnorakich mitów o narodowych wieszczach niż dowiedzenie dlaczego Słowacki rzeczywiście wielkim poetą był... O ileż to lepsze od taniej ironii i szyderstw nędznych naśladowców Gombrowicza, pozbawionych w ogóle tragicznego patosu którym był podszyty !
A teraz jak przystało na typową polską ''schwein'', pijusa i złodzieja, idę najebać się winem mszalnym i polecieć samolotem [ zresztą nie muszę nim sterować skoro jak wskazuje jego nazwa sam lata, nie ? ], żeby pierdolnąć nim, najlepiej w Kreml...
sobota, 1 stycznia 2011
Poczytaj mi Mao.
Czas zacząć... - pomysł na tenże oto nowy blog wziął się paradoksalnie z rozczarowania samą formułą blogowania, zbyt mało pojemną by pomieścić więcej niż krótkie notki, zdjęcia lub relacje, kompletnie nie nadającą się do jakichś poważniejszych i przez to wymagających sporo miejsca i poświęconego im czasu analiz rzeczywistości a nawet takich swobodnych dywagacji i wylewów mentalnych jakie uprawiałem dotąd na poprzednim blogu ''wolność - równość - ludobójstwo'' czyli ''stańczyku'', co tym samym oznacza jego porażkę, bo w zamyśle miał on przekraczać różne podziały, w tym i te na prowokacyjną durnotę oraz dogłębną refleksję. Niestety, nie udało się, postanowiłem więc podzielić to sobie dla większej przejrzystości [ a niczego tak nie cierpię jak chaosu, tego matecznika i jedynego prawdziwego rezultatu wszelkiego zamordyzmu ] tzn. zachowując ''transgresyjny'' potencjał ''stańczyka'' wrzucać nań mniej lub bardziej [nie]poważne rzeczy w postaci zdjęć czy filmików na dany temat opatrzonych maksymalnie krótkim komentarzem, natomiast dłuższe teksty własne i cytaty umieszczać w innym, tymże właśnie blogu. Powyższe można by właściwie sprowadzić do konkluzji, że elektronika nie zastąpi papieru, to inne medium wobec którego nie można mieć zbyt wygórowanych, krzywdzących dlań wymagań i rozpatrywanie ich wzajemnych relacji w ten sposób jest niesprawiedliwe dla nich obu, raczej powinny się dopełniać a nie znosić w codziennym użytkowaniu. Mówiąc wprost papier jest cierpliwszy, lepiej służy jako nośnik refleksji jak i lekturze samej [ każdy kto próbował czytać wymagającą namysłu książkę w formacie pdf, lub mozolnie składać samemu słowa nad klawiaturą jak ja to czynię choćby w tej chwili, wie co mówię ] za to komputer jest bezkonkurencyjny w swych ''interdyscyplinarnych'' możliwościach kombinacji zdjęć, filmów, muzyki i tekstu oraz szybkości obiegu informacji [ niestety przez to przeważnie mocno uproszczonej, ale coś za coś ]. Właściwie to chyba powinienem rzucić to wszystko w cholerę [ prozaiczną, ale bynajmniej niebagatelną rolę gra tu też potężna zwyżka cen prądu od nowego roku wymuszająca ograniczenie godzin spędzanych przed ekranem ], ostatecznie postanowiłem jednak zostawić sobie a nawet poszerzyć jak widać tą możliwość ''wirtualnego wyrażenia siebie'' jako swoistego wentylu bezpieczeństwa - jak się wk... to dla zdrowia psychicznego ulżę sobie w tym miejscu obszernym zlewem mentalnym lub odreaguję czymś lżejszym na poprzednim blogu i już.
Co zaś tyczy się samej, jakże poetyckiej, nazwy ''papierowy tygrys'' to zaczerpnąłem ją z krynicy wszelkiej mądrości jaką jest przepastna w swej niepojętej głębi myśl przewodniczącego Mao [ któremu jak powszechnie wiadomo wciąż było mało ], ot choćby ta właśnie - zapewne zresztą poświęcę jej w tym miejscu kiedyś więcej uwagi.
Tyle tytułem wstępu.
Co zaś tyczy się samej, jakże poetyckiej, nazwy ''papierowy tygrys'' to zaczerpnąłem ją z krynicy wszelkiej mądrości jaką jest przepastna w swej niepojętej głębi myśl przewodniczącego Mao [ któremu jak powszechnie wiadomo wciąż było mało ], ot choćby ta właśnie - zapewne zresztą poświęcę jej w tym miejscu kiedyś więcej uwagi.
Tyle tytułem wstępu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)