niedziela, 23 kwietnia 2023

Opizdycja.

Przyszło nam Polakom [ i Polkom ] żyć w politycznym psychiatryku, który zasadza się na tym oto, że gwarancją obecnej władzy jest opozycja wobec niej. Nie zaś ''hołota przekupiona pińcset'', ''ciemny lud'', ''MADki'' itp. bzdury, którymi oponenci PiSu próbują tłumaczyć własną miałkość i przegrywizm. Na mocy owej pokrętnej niczym oblicze Tomasza Lisa logiki, rządzącej polskim życiem publicznym, głos oddany na opozycję oznacza faktyczne poparcie PiS. Bowiem jak inaczej objaśnić, że formacja mająca w zamyśle kwestionować władzę, stanowi jej rzeczywisty fundament i to przez własną nicość tj. brak jakichkolwiek racjonalnych podstaw swego istnienia? Pokrywając ową pustkę ciągłymi histeriami i jałową wrzawą, gdyż nie posiada w zanadrzu nic, poza przysłowiowym już ''jebać PiS''. Owszem, jest nawet za co, tyle że w wypadku opozycjonerów Kaczyńskiego to zwykle wtórne racjonalizacje czystego obłędu, lub zimna kalkulacja na rozjątrzenie u zwolenników chorych emocji, by zamaskować brak jakichkolwiek sensownych kontrargumentów. Doskonale znać ów mechanizm po wspomnianym red. Lisie, typie jakiego dosłownie pogięło z nienawiści do PiS, nie czującym przez to swej śmieszności, gdy zakłada wraz z Gie-rtychem jutubowy kanał o wdzięcznej nazwie ''Tomek i Romek'' [ szkoda, że nie Bolek i Lolek ]. Pierdolą tam obaj jak poparzeni, że ostatnia inba z papieżem była spiskiem PiS i hierarchów kościelnych, który uknuli wraz z TVN, by szkalowaniem JPII nabić sobie punkty u wyborców. Sekunduje im zaś nieoceniona ''Wyborcza'', kreując z kolei MADkę odpowiedzialną za śmierć własnego dziecka na ofiarę intryg leśników, zaiste srogie grzyby. Toż samo GWno publikuje na dniach ohydny tekst mojego ''ulubieńca'' Jaro Bratkiewicza, okcydentalisty po moskiewskiej szkole ''duplomacji'', gdzie przyznaje on łaskawie, iż Niemcy hitlerowskie popełniły wprawdzie liczne zbrodnie wojenne na Polakach, ale w sumie to nam się należało, bośmy ''turańska dzicz'' a przecież germański Zachód przyniósł nad Wisłę ''cywilizację łacińską''. Dokładnie ciż sami osobnicy udzielający łamów na podobne wysrywy, zniszczyliby każdego autora identycznych bredni, że np. Belgowie dokonali wielu mordów Murzynów w Kongu, no ale powiedzmy sobie szczerze to ''dzikusy'' były, a przecież Europejczycy zanieśli im ''cywilizację białego człowieka'', więc z czym problem? Wszakże mało było opozycji głównego ścieku przegrywizmu i ciężkiej pracy na rzecz PiS, stąd rzucili jeszcze na medialny front oszalałe żydowskie rasistki Holland i Engelking, wraz z poskręcaną całkiem od żółci Ochojską, które razem wylały z ust strugę moczu i plwocin pod adresem Polski. Dlatego muszę przyznać się do błędu: głośno narzekałem bowiem, iż PiS nie jest nawet parodią sanacji, inaczej powsadzałby swych wrogów do nowej Berezy. Po cóż jednak miałby to czynić, skoro owa szuria polityczna na wolności wykonuje dlań tak świetną robotę? Rzeczywiście, nie miałem stąd racji krytykując tu Kaczyńskiego, mea culpa wodzu:))). Mówiąc zaś serio: byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie stanowiło groźby destabilizacji kraju co tu kryć przyfrontowego. Wprawdzie szury same z siebie nie są raczej niebezpieczne, ale użycie ich przez tajne policje obcych państw owszem już tak, co znać doskonale po krwawym chaosie rozpętanym przez Rosję na Ukrainie. Tak więc opozycja stanowi faktycznie chwiejną podstawę obecnych rządów w Polsce, pracując ciężko na ich rzecz działa jednak także w interesie wrogich nam potęg, tak ze Wschodu co i Zachodu. Niezależnie zupełnie od intencji przyświecających jej zwolennikom, z których przecież zdecydowana większość nie jest świadomymi agentami tych lub owych wrogów polskości. Rozeznanie się w tym absurdzie i próba poddania go racjonalnej refleksji, musi prowadzić do podobnie paradoksalnych co powyższe konkluzji.

Objaśnię to na przykładzie świeżej ''afery zbożowej'', za której rozpętanie bezdyskusyjnie mym zdaniem główną winę ponosi sam PiS. Nie kto inny bowiem, co premier Morawiecki jeszcze latem zeszłego roku wyraźnie podkreślał w publicznym oświadczeniu, że Polska przystaje jedynie na tranzyt ukraińskiego zboża przez nasz kraj, nie zaś sprzedaż go na miejscu godzącego w interesy naszych rolników. Wszak kto niby miałby rozliczać PiS z faktycznie skandalicznego niedopatrzenia obowiązków państwowych - PO opierające swą pożal się strategię polityczną na pogardzie wobec wobec ''polskiego buractwa'' i ''wieśniactwa''? Formacja dla której wielu zwolenników rodzime chłopstwo to pogromowy motłoch, potencjalni nadal mordercy Żydów? Gotowa przy tym wesprzeć prędzej unijne, w praktyce więc głównie niemieckie interesy kosztem polskich, co jawnie przyznała dopiero co Ochujska. A może lewica, dla której dziś bardziej liczą się ''prawa zwierząt'' niż ludzi, zaś byle ubojnia kojarzy zaraz z Auschwitz? Pojeby, którym głowa pomyliła się z dupą, niebinarnopłciowe osobowiszcza tworzące wraz z adoptowanym ''psieckiem'' rodziny międzygatunkowe? W czym sekunduje im konstytucyjny płaczek Hołownia, autor groteskowej książki potępiającej jedzenie mięsa jako ''grzech ciężki'' i występek wobec ''braci pomniejszych''. Polskiej wsi nie weźmie też w obronę PSL, ugrupowanie aparatczyków d. ZSL i skorumpowanych urzędników samorządowych, zakompleksionego wieśniactwa gardzącego rodzinną gospodarką, marząc za to o dorwaniu się jak Jarubas do unijnej synekury. W ich zastępstwie na ''katechona'' krajowego rolnictwa kreuje się Kołodziejczak - autentyczne ruskie kurwiszcze i nade wszystko niestabilny emocjonalnie świr, któremu Lepper swym zwyczajem złoiłby tyłek, gdyby tylko tego dożył. Endrju bowiem przy wszystkich swych uwikłaniach, jakie w końcu go pogrążyły, nie był aż tak żałosny jak ów pajac na K. Pozostała nam więc do zaorania jedynie Konfederacja, stojąca głównie hardkorowymi liberałami - już widzę, jak stają się entuzjastami protekcjonizmu ekonomicznego, ochrony rodzimego producenta żywności przed obcą konkurencją. Z ich perspektywy polscy rolnicy są bandą przegrywów negatywnie zweryfikowanych przez rynek, które bezczelnie gardłują o opiekę ze strony państwa, etatyści przebrzydli! Nigdzie zresztą rolnictwo nie może prosperować bez wsparcia rządu, stąd tacy potentaci branży, jak rosyjski ''kombajnowy oligarcha'' Konstantin Babkin, lobbują mocno za gospodarczym protekcjonizmem, wspierając ''specoperację'' niszczącą konkurencję podobnych mu przedsiębiorców na Ukrainie. Przyznajmy jednak, że w Konfie działają też narodowcy i faktycznie wygląda, iż Anna Bryłka robi tu całkiem niezłą robotę, celnie chyba punktując niekompetencję PiS w dziedzinie polityki rolnej. Cóż z tego jednak, skoro przyszło jej działać w formacji, której jednym z liderów jest wprawdzie dość łebski facet, lecz za to cyniczny łgarz i koniunkturalista. Krzysztof Bosak określa się bowiem jako ''wolnorynkowy narodowiec'', co stanowi bodaj jeszcze większe kuriozum, niż ''konserwatywny [ ale ] liberał'', oksymoron w istocie niczym pachnące fekalia. Postulowana przez rozwolnościowców pełna swoboda handlu jest przecież ze swej natury transnarodowa i w rzeczy samej antypaństwowa, domagając się wprost zniesienia jakichkolwiek barier celnych i obciążeń podatkowych, jak więc to ma się do właściwej nacjonalistom protekcji własnej ekonomii, kosztem cudzej rzecz jasna. Libertariański ideał, który stanowi sprawujący wręcz hegemonię rynkową konsument, w dupie ma skąd pochodzi ziarno na mąkę z jakiej upieczono kupowany przezeń chleb, byle tylko był dobry a możliwie niedrogi - taki pilny czytelnik Misesa jak Bosak powinien być tego świadomy, nie zaś głosić samosprzeczne farmazony. Wprawdzie mowa tu o politycznym absurdzie w którym przyszło nam żyć, wszakże nie usprawiedliwia to powiększania jeszcze owego chaosu swym ''ludzkim działaniem'', jakie czyni pan Ksysiu. Perspektyw takowych więc pogodzić nie sposób, co nie wyklucza jednak czysto taktycznego porozumienia kuców i naroli, połączonych wspólnym sprzeciwem wobec centralizacji UE. Najbliższe lata stąd okażą się probierzem szczerości politycznej liderów Konfederacji, na ile będą w tym rzetelnymi krytykami PiS, motywującymi obóz rządowy do ostrzejszego niż dotąd oporu wobec dominacji niemiecko-francuskiego tandemu w Europie. Obserwując zaś udział takiego ''narodowca'' co Krystian Kamiński w inbie rozpętanej przez Niemcy wokół rzekomego ''zatrucia'' Odry, szczerze wątpię by partia Winnickiego i Bosaka podołała owemu zadaniu, tolerując w swych szeregach podobne kanalie. Jednym słowem, żadne z opozycyjnych ugrupowań politycznych na dziś w Polsce, nie ma uczciwie rzecz biorąc prawa do punktowania PiSu za jego rzeczywiście fatalną w wielu aspektach politykę rolną. Kolejny już po nieszczęsnej ''piątce'' okropny błąd, który może kosztować partię rządzącą utratę głosów znaczącej części krajowych producentów żywności, nabijając przy tym popularność potencjalnie niebezpiecznemu błaznowi Kołodziejczakowi.

Tak więc póty tzw. ''opozycji'' przewodzić będzie PO, nie ma szans, aby PiS przegrał znacząco wybory, a wręcz posiada dzięki temu całkiem dobre perspektywy zachowania władzy i to być może nawet samodzielnie. O ironio, wyborczy pogrom i marginalizacja Platformy usunęłyby też grunt spod nóg samej formacji Kaczyńskiego, gdyż jako się rzekło opozycja głównego ścieku robi dlań za fundament rządów:). Rozbestwieni bowiem już całkiem brakiem politycznej konkurencji, czynownicy pisowscy rzuciliby się sobie do gardeł pozbawieni kontroli słabnącego z wiekiem prezesa. Nie od dziś wiadomo, że Morawiecki z Ziobrą ''lubią się'' jak Tusk z Trzaskowskim - pierwszy dopiero co upokorzył publicznie drugiego referując zarzuty przeciw niemu, jako formalnego włodarza stolicy i to w jego obecności, niby przy tym odżegnując się od nich. Równie dobrze mógłby rzec głośno, iż ''mawiają, że Rawał jest cieniasem i ma małego, no ale wiecie to tylko taka pisowska propaganda'', mrugając przy tym porozumiewawczo do platformerskiej publiki. W każdym razie przykładanie rozumnej miary do owego obłędu musi doprowadzić do sformułowania absurdalnych, a przeto właśnie prawdziwych w tej sytuacji wniosków. Marnym zaś, właściwie żadnym pocieszeniem jest, iż podobne szaleństwo polityczne skończyło się jeszcze gorszą, prawdziwie już krwawą rzezią w sąsiadującym z nami od Wschodu państwie. Wygląda bowiem na to, że zamieszkujący Donbas Rosjanie, a przynajmniej za takowych się uważający, walczyli o przynależność do ''ruskiego miru'', w rezultacie natomiast otrzymali rządy ukraińskiej mafii z nadania Kremla. Ostatnie czynne w regionie zakłady przemysłowe i kopalnie dzierży ukraiński przecież oligarcha Serhij Kurczenko, robiący za ''słupa'' dla mafijnej ''rodziny'' wygnanego z Kijowa prezydenta Janukowycza, oni też kontrolować mają największe na Krymie składy paliw. W ogóle przypatrując się zawierusze wojennej rozpętanej przez Moskwę w naszym sąsiedztwie, dochodzę do kolejnego szalonego z pozoru wniosku, że ukraińscy renegaci w służbie Rosji mordują teraz Ruskich na Ukrainie. ''Wagnerowcami'' dowodzi ukraiński neonazista Dmitrij Utkin, bo Prigożin jest odpowiedzialny tylko za PR zbrodniczej formacji, Ukraińcem po obywatelstwie przynajmniej był też ''zginięty'' niedawno w zamachu Wladlen Tatarski. Ukrainką jest również Walentina Matwiejenko, formalnie jedna z najwyżej postawionych w putinowskiej Rosji osób, stara pijaczka znana jeszcze za młodości w Komsomole jako ''Wala szklanka''. W armii rosyjskiego agresora służą wcale liczni Ukraińcy chodzący w wyszywanych koszulach, mówiący nienagannym ukraińskim [ np. jak Medwedczuk ], a gdy się napiją ponoć zaczynają głośno śpiewać: ''bat'ko nasz Bandera''... Rezają zaś teraz na Ukrainie ludzi, którzy często ledwie potrafią dukać po ukraińsku, bo ich ojczystym językiem jest zazwyczaj rosyjski i wszystko to na rozkaz samych Moskali! Bowiem nikt bodaj tak nie mordował Rosjan, jak oni sami siebie co przyznał nawet gorliwy ''separ'' Zachar Prilepin, w swej monumentalnej powieści ''Klasztor'' traktującej o łagrze na Wyspach Sołowieckich. Rosja dla poddanych jej władzy ''rabów'' zawsze była okrutną, psychopatyczną macochą, zaprojektowana pierwotnie jako zbójecka kompania handlowa do rabunku miejscowych zasobów, i jak wszystko na to wskazuje powracająca do owej roli już na pełnej kurtyzanie. Rozumem tego ''nie rozbierosz'', choć w tym szaleństwie jest metoda, wszakże przypominająca logikę paranoidalnych teorii spiskowych, tyle że nabierających realnego kształtu koszmaru na jawie. Dowodem przypadek mocno posuniętej w leciech ukraińskiej komunistki Natalii Witrienko, która przez wiele lat przewodniczyła prorosyjskiej ''czerwonej'' partii, aż jej polityczne szczucie wydało zatruty plon wzajemnej morderczej nienawiści podczas rebelii na Donbasie, którą rzecz jasna poparła. Natomiast jej syn opowiedział się zdecydowanie po stronie Ukrainy, w jej imieniu też zdołał wywalczyć jako rzutki prawnik gigantyczne odszkodowanie od ''Gazpromu''. Babę stąd wypytywano na jednym z rosyjskich portali, jak to się stało, że ona komunistka wspierająca ''ruski mir'' wydała na świat takiego ''faszystę'' i ''banderowca'', owa zaś MADka odżegnując się od własnego dziecka jako ''rusofoba'', poczęła pieprzyć od rzeczy, jakoby to ukraiński wywiad nastawił przeciw niej syna, montując za jego pomocą szpiegowską operację, aby ją zdyskredytować jako ''polityczkę''. Ukraiński dziennikarz rodem z Donbasu Denis Kazański natrząsał się z jej głupot, na to rozeźlone babsko odpowiedziało kolejnym nagraniem, gdzie wychwalała z kolei tegoż samego potomka, jakiego dopiero co uznała za ''zdrajcę''. Nagle okazał się dla niej patriotą ''ruskiego miru'', bowiem ''Gazprom'' to dla baryni Witrienki jednak nie jest rosyjska firma, lecz ''państwo w państwie'' grabiące samą Rosję, stąd w sumie dobrze, iż jej ''synoczek'' mu dołożył w arbitrażowej rozprawie. Nie sposób więc racjonalnie polemizować z kimś, co na jednym oddechu gotowy jest głosić - i to publicznie! - wzajemnie sprzeczne, wykluczające się tezy, bez najmniejszego choć przy tym zażenowania. Trudno zaś machnąć ręką na ową popierdoloną starą babę, bo przypominam mowa o wieloletniej parlamentarzystce i przywódczyni partii cieszącej się w swoim czasie poparciem setek tysięcy, może nawet milionów prorosyjskich Ukraińców. Dlatego cały ostatni tekst na drugim blogu poświęciłem przestrodze, by pod żadnym pozorem nie lekceważyć idiotów i kretynek, gdyż mogą przedzierzgnąć się niepostrzeżenie w krwawych błaznów. Nawet jeśli rozpętane niestety również nad Wisłą polityczne szaleństwo nie przybrało aż takich rozmiarów, ani równie morderczego charakteru co panujące obecnie na Ukrainie - i trzeba nam w Polsce zadbać, aby tak już pozostało, chociaż tyle.

ps.

Doprawdy, gdyby nie żenująca ''opizdycja'' PiS dawno zaorałby się sam, jak ten cymbał wedle słów którego rząd spadł ze ''zbożowej drabiny eskalacyjnej'' [ tak się kończy przedawkowanie Bartosiaka ]. Pospieszył jednak takim jak on na ratunek Nergej, swą ''epokową'' zaiste mową podczas gali Fryderyków, po której PiS i Kościół już się nie podniosą, i to po raz n-ty z kolei. Na pewno też w obronie polskiego rolnictwa przed działaniami rządu stanie ''gościni'', jaka zawitała dopiero co w skromne kieleckie progi, Spurek promująca swą ostatnią pracę o wymownym tytule ''Smród, krew i łzy''. Potępiającą rzecz jasna ''zwierzęcy Holocaust'', jakiego dopuszczać ma się wedle niej przemysł mięsny, oraz każdy spożywca wędlin czy drobiu również w Polsce, wszystko to zaś w wykonaniu kolejnej ''osobopostaci'' co ''włączyła myślenie'', ale przedawkowała konieczne jej skądinąd elektrowstrząsy. Do owego grona zdaje się też dołączać sam Mentzen, wedle trafnej uwagi red. Dudkiewicza bredzący ostatnio niczym ''młodzieżowiec'' z Unii Wolności, acz pojmuję stojącą za tym grę na przejęcie rozczarowanego elektoratu PO i Hołowni. Tyle że nawet jeśli przyniesie ona doraźnie Konfederacji sukces wyborczy, w perspektywie zamieni ją w formację życiowych przegrywów, bowiem ''pokoleniu sukcesu'' transformacji ustrojowej właśnie sufit wali się na łeb, nikt im też jeszcze nie powiedział, że jak za młodu chcieli ''na Zachód i do Europy'', dostaną na starość Azję nad Wisłą, wraz z pokaźnym kawałkiem Afryki na dokładkę. PiS również czeka, choć zapewne nie w roku wyborczym, trudna przeprawa ze swym wiejskim elektoratem, któremu trzeba będzie w końcu oznajmić, iż czas pożegnać się z sielską wizją rodzinnych gospodarstw rolnych. Bowiem jeśli polskie rolnictwo ma przetrwać konkurencję ze strony dużych koncernów żywnościowych z Ukrainy, w które już teraz inwestują potężne fundusze z USA i Europy Zach., także i nam przyjdzie postawić na wielkie agroholdingi kosztem drobnych producentów. Tym bardziej, iż rodzima wieś i tak wymiera, co akurat po Świętokrzyskiem cholernie znać, ostatnie badania dowodnie okazujące, że interior otaczający Kielce stoi głównie starymi kawalerami, potwierdzają jedynie fakty znane mi od dobrych kilkunastu lat co najmniej. Nie zaradzą temu jednak politycy opowiadający pocieszne bajki, jak to uwolniona od ciężaru państwa ekonomia zapewni nam dobrobyt, czy tym bardziej niebezpieczni odjechańcy, dla których niemal każdy rolnik czy myśliwy to morderca zwierząt i niszczyciel naszej planety. Póty więc ''opizdycja'' będzie składać się głównie z takowych, PiS nie tyle może spać spokojnie, gdyż kosztowałoby go to wyborczy pogrom, lecz martwić raczej obmyśleniem nowej formuły partii już post-kaczystowskiej, odpowiedniej do czekających nas wkrótce dziejowych wyzwań. Tyle na dziś.


czwartek, 9 marca 2023

Pedofilia Obywatelska.

Z afery jaka wstrząsnęła rodzimym TT ostatnimi czasy, płyną jak dla mnie przynajmniej następujące wnioski:

1. Skrót PO od teraz winien być rozczytywany jak stoi w tytule niniejszego wpisu.

2. Tylko PiS może [za]jebać PiS.

3. Skudlona mentalnie opozycja właśnie zagwarantowała partii rządzącej następną kadencję. 

Bowiem polityczne murzyństwo wszczynające histerie z powodu fotki z zamorskim hegemonem pojąć nie może, iż zaszczuwając PiSowskiego karierowicza czyni zeń męczennika wystawiając mu pomnik. Dlatego zmuszają takich jak niżej podpisany, co ostatecznie wydawałoby się położyli lagę na rządzących za odzwierzęcą ''piątkę'' i nie tylko, do ponownego ich poparcia w nadchodzących wyborach - na pohybel wam skurwysyny! Jak trzeba być zjebanym, aby na jego tle nawet tak chujowa formacja jak PiS nadal przyzwoicie się prezentowała? Niesiołowski, b. działacz ZCHN przypominam i zakłamany kurwiarz, wypomina PiSowcom ''ohydne gęby'' - niech będzie, ale kiedy ten skurwysyn patrzył ostatnio w lustro?! A nie, pewnie zagląda w nie często i w swej chorej imaginacji widzi tam przystojniaka, podobnie jak Tusk o wykrzywionej z nienawiści mordzie żula, który pomstuje na ''PiSowski hejt'', tudzież łajdak będzie rozliczał rządzących z niechby i faktycznych ich łajdactw. Chciałoby się rzec: ''nachalne są te kurwy i bezczelne'', tyle że takim porównaniem obraża się dziwki. ''Sexworkerka'' bowiem daje dupy za pieniądze, a te POlityczne szlaufy nie tylko robią to za darmo, ale do tego płacą własnej klienteli:). Przypominają mi aktorkę porno z oglądanego niegdyś dokumentu o amerykańskim seksbiznesie, jaka po gangbangu ocierając ze spermy twarz dziękowała jeszcze typom za podtarcie się nią niczym srajtaśmą. Doprawdy nie znam na tyle obelżywych słów, by wyrazić bezmiar pogardy jaki żywię wobec hołoty, stanowiącej elektorat opozycji ''głównego ścieku''. Niestety PiS nie jest nawet parodią sanacji, w tym sęk, inaczej całe to POjebane bydło stałoby na baczność przed Kaczyńskim grzecznie potakując: ''tak jest proszę pana, oczywiście proszę pana, a wódeczka jest zimna i gęsta proszę pana''. Chama bowiem, a zwłaszcza chamicę można tylko bić po mordzie, patrząc jedynie czy równo puchnie, innego języka toto nie pojmie i nie o wielkopańskie gesty się rozchodzi, lecz adekwatny sposób ''argumentacji''. Tymczasem PiS uwidziało się budować ''narodową demokrację'', zupełnie jak przedwojenna endecja i stąd podobnie skończą, acz nie obaleni zamachem stanu, bo współczesnego Piłsudskiego ani widu, zaś tytułować beznadziejnie demoliberalnego prezesa ''komendantem'' można chyba tylko dla żartu. Wykończą się sami rozbestwieni brakiem realnej opozycji, gdyż tym mianem nie sposób obdarzyć rozhisteryzowanych przegrywów aspirujących jedynie do owej roli. Nie pełni jej również Kucfederacja, której politycy zamiast Amerykanom woleliby lizać tyłki Rosjanom czy Chińczykom, ewentualnie praktykować ''wielowektorowe'' dawanie dupy wszystkim obcym po równo. Zresztą coś mi się widzi, że ''ideowa prawica'' przybiera już pozycję przyszłej PiSowskiej kokoty, skoro jej główni działacze nie brzydzą się korzystać z ''socjalistycznego rozdawnictwa'' rządzących, biorąc milionowe dotacje od samego Morawieckiego. Co nie przeszkadza im gromko zarzucać ''sprzedania się PiSowi'' konkurentom do państwowego żłobu, podobnie jak zięciowi Korwina blisko współpracującemu z Memcenem w byciu lokalnym radnym z ramienia ''kaczystowskiej'' formacji. Naiwny głupiec jedynie nie może sobie wyobrazić Brauna i Niedzielskiego w jednym obozie politycznym, obaj bowiem nie mają żadnych hamulców moralnych, tak by powstrzymały ich przed odstawieniem jeśli taka potrzeba medialnej szopki ''pojednania''. Dlatego niczego się już po PiSie nie spodziewam ani oczekuję, żadnych programów ''cela+'', rzekomych ''rozliczeń komuchów'' itp. bzdur, jedynie chcę obaczyć jak skręca z nienawiści i odrazy Tuska, Kopaczową, Jachirę, Niesioła, całą tę bandę skurwysynów, POlitycznych cweli i nieudaczników, nic ponadto. Można by na to machnąć ręką, gdyby tylko dało się faktycznie ''pierdolić politykę'', niestety to ona dyma nas i cieszmy się, że nie tak jak to ma właśnie miejsce całkiem niedaleko od wschodnich granic Polski. Pozostaje więc tylko zatkać nos i oddać głos na speeselizowany niemal ze szczętem, przekształcony w partię ''trzymających władzę'' PiS - nawet jeśli w tym celu trzeba mu będzie zapewne przeprosić się z ''ruskimi onucami''. ''Kaczystowskie'' pelikany i tak przełkną ową gorzką pigułę, podobnie jak cyniczna w większości kuceria, promoskiewskich ''ideowców'' zaś zdradzonych o świcie przez Memcena i Winnickiego przygarnie Braun, albo jeszcze gorsze ścierwo typu Olszański czy coś w podobie. Zresztą PiS i tak ma już za doradcę ekonomicznego takiego kremlowskiego włazidupa jak Modzelewski Witold, więc takowe sojusze to dlań nie pierwszyzna. Bynajmniej nie sugeruję, iż formacja rządząca to jakowaś ''rosyjska agentura'', jedynie nieuchronna konfrontacja z wszechniemieckim paneuropeizmem wymusi zapewne choćby taktyczny sojusz z jego krajowymi wrogami. Również tymi niestety, od których zajeżdża onucą... 

Obaczymy. W każdym razie opozycja głównego ścieku, którą stać jedynie na ''moralny terroryzm'' a la Michnik, jest praktycznie martwa. Obojętnie Tusk czy Czaskosky, wszystko to POlityczne zombie i żulia napędzana jedynie kokainą, bez wspomagania dilerów pewnie dawno by już zdechli. Z całej dętej afery płynie jeszcze jeden wniosek: w Polsce publicznie napiętnowana może być jedynie pedofilia kościelna nie zaś partyjna, a już nie daj gejowska. Można bezkarnie utożsamiać księży z pedofilią, ale pedałów to nie, choć akurat dziwnym trafem większość księży-pedofilów stanowią pedały... Ot zagwozdka, nie mówiąc już, że obserwując w jakim kierunku kościół niegdyś katolicki nie tyle zmierza, co wprost zapierdala ostatnio, lada moment msze również w Polsce będą wyglądały tak, że wyskoczy jakiś pedzio w ''tęczawej'' sutannie i powie ciotowskim głosem: ''drodzy parafianie! Złapcie się za rączki, by poczuć Dżizusa!''. Może nawet któryś z nich ośmieli się wreszcie wyruchać ministranta nie w zakrystii czy na plebanii, lecz publicznie odpali mu do japy przed samym ołtarzem, mówiąc: ''oto ciało moje, ssij!''. W sumie pełna ''transparentność'', ''kościół otwarty'' niczym odbyt starego pederasty i dlaczegóż by nie, skoro na ''zgniłym Zachodzie'' obleśni degeneraci już teraz uprawiają striptiz przed oczyma przedszkolaków. Na czym żeruje z perwersyjną lubością putinowska propaganda, kryjąc tym własną deprawację, popełniane mordy i gwałty. Obecny latino papaj nie może się jednak zdecydować, by opowiedzieć jednoznacznie za ofiarami wojennej agresji Moskwy, bo już dawno rozmienił wierność Chrystusowi na judaszowe srebrniki ''chujmanitaryzmu''. Dlatego niedługo lewactwo zapewne poczuje się w kościele jak u siebie, a zamiast ''barki'' wyć tam będą ''nakurwiam zen'' Jezus Marii Peszek. Katolicyzm w Polsce jest mym zdaniem skazany na zagładę, skoro ma takich ''obrońców'' jak Terlikowski, oślizgła menda i zasraniec. Nadwiślańska prawica zaś by przetrwać będzie zmuszona wyzbyć się dławiącego ją dotąd wędzidła chrystianizmu, wszakże tak aby nie popaść za to w kult rodzimego ''aryjskiego'' mitraizmu, idąc w tym śladem wielkogermańskich volkistów. Podążając więc za głosem Tomasza Lisa ''głośniej nad tą trumną!'', tym bardziej trzeba wyciągać brudy kanaliom z PO i Lewicy, jakie latami tolerowały seksualnego przestępcę i działacza LGBT. Bowiem ponoć to rozbestwiony synalek lokalnego partyjnego barona, starego komucha jaki przeszedł do Pedofilii Obywatelskiej. Co mnie jednak najbardziej poraża w całej sprawie, a na co zwrócił uwagę bodaj tylko katolicki prawnik Mikołaj Drozdowicz, że ścierwo odpowiedzialne bezpośrednio za tragedię zgwałconego przezeń dziecka było psychoterapeutą... Czynnym przez wiele lat, stąd zapewne krąg jego ofiar jest niestety znacznie większy. Skończone bydlę, jakim okazał się Krzysztof Fal[l]iński, bo o nim mowa, nie krył się nawet w ociekającym gejowskim narcyzmem wywiadzie z tym, iż jak wyznał mam to szczęście, że moje prywatne zainteresowania łączę w dużym stopniu z działalnością zawodową” - o kurwa, grubo. Rzecz aż prosi się o dłuższy cytat: 

''Ale pełną świadomość problemów, dysfunkcji, zagrożeń dała mi praca terapeuty. Jestem psychoterapeutą, specjalistą terapii uzależnień, trenerem interpersonalnym, trenerem procesów grupowych. Wiedzę i doświadczenie zdobywałem m.in. w Instytucie Psychologii Zdrowia w Warszawie, Dolnośląskim Centrum Psychoterapii we Wrocławiu, Centrum Podejścia Skoncentrowanego na Rozwiązaniach w Warszawie, Krajowym Centrum ds. AIDS, Stowarzyszeniu Na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”, Polskim Towarzystwie Psychologicznym. Jako terapeuta pracowałem w Zachodniopomorskim Towarzystwie Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych „Powrót z U” w Szczecinie, a obecnie w Centrum Terapeutycznym Symetria w Szczecinie.

Moja praca zawodowa i terapeutyczna to obszary bardzo trudne, często związane z ludzką krzywdą i cierpieniem. Uzależnienie, przemoc, dyskryminacja, wykluczenie społeczne. To obliguje mnie do stałej pracy nad sobą. Uczy empatii, wrażliwości, równowagi.

Tą ostatnią znajduję w odkrytej w sobie pasji do gotowania i zapraszania ludzi do stołu. Od ponad roku prowadzę własną restaurację. Tam również, prócz serwowania potraw, wplatam bliskie mi wątki społeczne, np. organizując czy włączając się w organizację akcji na rzecz przeciwdziałania wszelkiej dyskryminacji. [...] Z zainteresowaniem śledzę działania na rzecz dzikich zwierząt, np. ochrony wilków. Moją pasją w czasie wolnym są od zawsze podróże. Lubię odwiedzać inne kraje, poznawać inne kultury, smakować nowych kuchni. Z tego smakowania zrodziła się moja kolejna pasja – gotowanie. Od ponad roku prowadzę w Szczecinie własną restaurację – Marshal food. Tam także, prócz pysznego jedzenia, staram się wplatać interesujące mnie wątki społeczne, np. warsztaty aktywizujące dla środowisk zagrożonych dyskryminacją czy spotkania dla osób z wadami słuchu.''
 
- znamienna jest ta empatia do wilków u seksualnego drapieżcy, jakim okazał się skurwysyn, gejowski pedofil Falliński. Dotykamy sedna sprawy, kompletnie pogrzebanego wśród zbiorowej histerii, jaką rozpętano wokół samobójstwa zgwałconego syna przywódczyni KOD-u. Nie idzie rzecz jasna o wyprowadzanie bezpośredniego związku między jej poglądami, czy członkostwem w PO przestępcy, a tragedią do jakiej oboje doprowadzili wprost lub pośrednio. Równie dobrze sprawa mogła dotyczyć działaczy PiS czy innej partii, katolików co i ateistów etc., wszakże nie zdejmuje to odpowiedzialności z głównej niestety partii opozycyjnej. Bowiem samo usunięcie bandziora z ugrupowania, gdy okazał się gwałcicielem, nie załatwia sprawy, jak utrzymują zwolennicy PO czy lewicy. Okazując tym pogardę i lekceważenie dla osób cierpiących na zaburzenia psychiczne, które prawdopodobnie wykorzystywał homoseksualny pedofil. Niewiarygodne, aby przez tyle lat działalności ''pełnomocnika ds. uzależnień'' w zachodniopomorskim samorządzie, do jego przełożonych nie docierały niepokojące sygnały o popełnianych przezeń nadużyciach. Należy więc obadać, czy aby nie ignorowali ich świadomie, lub nie dopełnili koniecznych czynności dyscyplinarnych w imię własnego interesu politycznego, np. by nie narażać się środowiskom LGBT w Polsce, których działaczem był cwel Falliński, tudzież jego wielmożnemu tatuśkowi. Nawet jeśli okaże się, iż nic takiego nie miało miejsca, konsekwencją wykrycia afery winno być wdrożenie odpowiednich procedur w instytucjach publicznych na czele z urzędem marszałkowskim, gdzie grasował drapieżca, tak aby na przyszłość zapobiec podobnym wypadkom. O ile mi wiadomo nic takiego nie miało po tym miejsca, sprawę postanowiono zawrzeszczeć okazując tym dowodnie, ile liczą się w obecnej Polsce prawa osób cierpiących na rozliczne zaburzenia psychiczne, które prawdopodobnie wykorzystywał pedał. Powinno się w tej sprawie toczyć śledztwo, zaś ewentualne ofiary wraz z rodzinami mają mieć prawo wytoczenia procesów na wielomilionowe odszkodowania od PO, oraz urzędów publicznych za faktyczne firmowanie przestępczych działań gejowskiego pedofila [ to samo tyczy też ''organizacji pozarządowych'' w jakich się udzielał ]. Dokładnie jak to miało miejsce w przypadku Kościoła Katolickiego, który dopiero zasądzone na olbrzymie sumy kary za takież same występki jego księży, zmusiły do wdrożenia surowych procedur zapobiegających na przyszłość podobnym przestępstwom, na ile skutecznie to osobny temat. Nie będę się przy tym zajmował ''gorącym'' problemem ewentualnej odpowiedzialności lub jej braku u kard. Wojtyły za domniemane tolerowanie takowych w swej diecezji. Wystarczy mi bowiem, iż niestety okazał się ideowym cuckiem obciążającym mężczyznę rzekomą winą o brak orgazmu u kobiety, tak jakby sama nie mogła sobie dogodzić:). W pełni zgadzam się z Justyną Melonowską, filozof związaną z Ordo Iuris, która ostro krytykuje Jana Pawła II [ tak tak, lewactwu właśnie pękają od tego dupy, a nad wszystkim unosi się swąd ich przepalonych styków ] za odmawianie kobiecie podmiotowości. Przy czym nie ma ona rzecz jasna na myśli ''prawa'' do skrobania się ile diabla dusza zapragnie, tylko zdolność do czynienia zła przez rzekomo ''lepszą płeć'' na równi z mężczyznami i całkiem niezależnie od nich. Czas więc skończyć z pierdoleniem o ''patriarchacie'' i zrzucaniem winy na ''męski świat'' za własne zjebanie, jak to zwykle feminazistki czynią mimo ględzenia tylko w kółko o swej rzekomej ''samodzielności''. Kto zaś usprawiedliwia je nikczemnie w ów sposób, ten traktuje baby protekcjonalnie odmawiając im faktycznej sprawczości, a przez to i odpowiedzialności za w pełni własne zło. Opis ten dobrze niestety zdaje się pasować do MADki zabitego de facto przez pedofila chłopaka. Nawet współtowarzysze z KOD-u i podobne jej bojowniczki ''walki o demokrację'' zarzucali otwarcie Filiks pijaństwo i zaniedbanie wychowania dzieci na rzecz politycznej kariery. Wygląda na to, że babol porzucił je na pastwę swego przyjaciela, który w tak ohydny sposób wykorzystał okazję, by gwałcić jej syna, zaś młodszym córkom miał nawet podawać narkotyki, degenerat jebany. Mam stąd skromną nadzieję, iż w więzieniu, gdzie odbywa karę znajdzie się rodzimy odpowiednik Saszy Kurary i to niejeden, tak aby odbyt bydlaka doświadczał nieustannie pogromu kieleckiego, płonąc wiecznie żywym ogniem niczym stodoła w Jedwabnem. Niby dla niego to raj, ale to jak u miłośnika czekolady skazanego na żarcie jej cały czas, aż do mdłości i oby takowe męki piekielne stały się udziałem kanalii.

Na koniec rzecz bodaj czy nie najważniejsza: wołający o pomstę skandal, jaki stanowi wieloletnia praktyka jako psychoterapeuty homoseksualnego pedofila, jest objawem systemowej patologii braku ustawy regulującej ów zawód. Prace nad nią ślimaczą się niemal drugą dekadę i końca im nie widać, co dowodnie okazuje jak w Polsce podchodzi się do kwestii zdrowia psychicznego narodu. W efekcie dosłownie każdy może mienić się psychoterapeutą, nawet najgorszy zboczeniec jak się okazuje, lub psychol: miałem okazję poznać podobnego zjeba, który chlejąc na umór ''leczył'' z traum poalkoholowych, a nawet z lęku przed śmiercią niczym jaki Mesjasz. Bo też i za takowego się uważał, był więc szalenie niebezpieczny, lecz nic legalnie nie można było mu zrobić właśnie z powodu braku prawnego unormowania terapii w leczeniu zaburzeń psychicznych. Budzi wątpliwość sam fakt takowych praktyk, skoro mamy już przecież od tego psychologię, jak i psychiatrię, ale ostawmy to. Libkowskie poleganie zaś na wolnorynkowych mechanizmach w tej materii jest objawem wyjątkowego infantylizmu, trudno bowiem wymagać ''konsumenckiej dojrzałości w dokonywaniu wyboru'' od zdesperowanych zazwyczaj pacjentów, pogrążonych często w głębokiej rozpaczy lub cierpiących inne przypadłości. Słabość ich przyciąga takich drapieżców i patoli jak ''efebofil'' Falliński, tak więc bez systemowej odgórnej regulacji się tu nie obędzie. Nie ufam zaś hasłom wielu psychoterapeutów, protestujących przeciwko owemu procesowi w interesie własnej społeczności, nadto bowiem przypominają one brednie o ''samooczyszczeniu'' środowiska sędziowskiego. Przykładem jak się pod tym względem rzeczy mają naprawdę, jest dość głośna przed laty sprawa Wojtusia Eichelbergera, który podczas wyjazdowych sesji terapeutycznych w Szwecji wdał się w romans z pacjentką. Dla niego było to jedynie ruchanko na boku, ale nieszczęsna kobita wkręciła sobie do łba, iż to coś więcej niż tylko pokątne pieprzenie. Kiedy więc pan psychoterapeuta znudził się nią i porzucił, wpadła w rozpacz usiłując popełnić samobójstwo, na szczęście bez skutku. Gdyby zdradzony mąż ofiary nie narobił skandalu, fakt ów pewnie nie zakłóciłby błyskotliwej dotąd kariery pseudobuddyjskiego hipokryty Eichelbergera. Nic mu się jednak specjalnie nie stało, ot ''sąd koleżeński'' jego psychoterapeutycznego stowarzyszenia nałożył nań symboliczną karę, zakazując ledwie na rok zawodowych praktyk. Typek jednak mógł nadal lansować się po mediach jako guru-szmuru, za jakiego dotąd robił, opychając żądnym wciąż jego ''nauk'' frajerom swe nabzdyczone książki, bo wiadomo - ''kurwa kurwie łba nie urwie''. Dlatego na wzór ''mafii w togach sędziowskich'' powinno się mówić także o podobnej wśród psychoterapeutów, oraz innych środowiskach zawodowych zgniłych od sitwowych praktyk. Nade wszystko zaś ofiary takowych, lub ich rodziny jeśli są jeszcze nieletni, muszą mieć prawo dochodzenia odszkodowań na duże sumy od organizacji firmujących swym członkostwem owych skurwysynów w podobie Fallińskiego. Bowiem dopiero kiedy wszystkie towarzystwa wzajemnej adoracji uderzy się po kieszeni i to solidnie, poczną wreszcie realnie pozbywać się kosztujących ich już zbyt wiele patusów, nie wcześniej. Odpowiedzialność karna i finansowa dla psychoterapeutów i ich organizacji za zdrowie ich pacjentów to konieczność, sprawa odrażającego degenerata z PO tegoż najlepszym świadectwem! Skoro bowiem uznaną praktyką prawną okazała się korporacyjna odpowiedzialność kościoła katolickiego za księży pedofilów, należy iść za ciosem i taką samą ustanowić wobec innych stowarzyszeń religijnych, jakie mają z tym bodaj czy nie większy jeszcze problem, by wymienić żydowskie lub świadków Jehowy, oraz świeckich z instytucjami państwowymi i finansowymi, a także partiami politycznymi na czele. Rzecz jasna zdaję sobie sprawę, iż mój głos tonie obecnie w powszechnym amoku, jaki zapanował wokół tragedii nieszczęsnej ofiary śmiecia na F. - cóż, ''nie sąd cię skaże, pedofilu''... ktoś pewnie w końcu straci cierpliwość i wyrwie owego chwasta. Można zaś było temu zapobiec, gdyby na czas wdrożono odpowiednio surowe procedury, odbierając także dzieci nieodpowiedzialnej najwidoczniej MADce, ale to już inszy temat, więc na tem kończę.

ps.

Polski MSZ ''zaprosił'' na dywanik amerykańskiego ambasadora, by opieprzyć synalka Brzezińskiego za to co wyczynia ostatnio faktycznie jankeski TVN, jednoznacznie obwiniając go za prowadzenie wojny hybrydowej przeciwko RP. Nie ma co pitolić, iż rządowi USA nic do tego, bowiem kapitał ma narodowość czy to się libkom podoba lub nie, oczywiście to gest czysto symboliczny, niemniej jakiż kontrast z PO-wskimi serwilistami! Nie pozostawili mi więc nic innego jak poprzeć MIMO WSZYSTKO PiS i mam gdzieś, że pretekstem stało się tu prawdopodobnie ''szkalowanie papieża'', jak dla mnie może być nawet samego Ducha Św. albo wszystkich bogów słowiańskiego panteonu, liczy się sprzeciw na jaki nie stać włazidupów prześcigających się w podlizywaniu zamorskiemu hegemonowi. Tak więc jeśli różne Mejzy i tego typu karierowicze, w których PiS jako partia rządząca obrosła, nie spieprzą w międzyczasie sprawy, mają następną kadencję praktycznie w kieszeni. Za co odpowiedzialność ponosi tylko i wyłącznie opozycja ''głównego ścieku'' z samą PO na czele - wypada stąd jedynie im rzec: ''gratulacje'' durne pizdy!


piątek, 9 marca 2018

''Chrystus'' z UB [ o ''faktyszach'' Tokarskiej-Bakir ].

Niespełniony impresario i psychiatra w jednym Bogdan B. zorganizował w Kielcach trwającą cały miesiąc fetę z okazji obchodów rocznicy wewnątrzmafijnych porachunków między komunistami, których ofiarą padli tacy ''bojownicy o wolność i demokrację'' jak się teraz okazuje co ubek i złodziej cudzych konceptów Bauman [ w sumie skoro świeżo upieczony ''belwederski'' profesor Kik obalał od środka komunę to czemuż by nie ? ], w jej ramach min. dała występ mocno zleżała diva [prze]Trzepiecińska, której recital przyciągnął całkiem sporą grupkę emerytów poprzedzając spotkanie promujące dwa opasłe tomiszcza autorstwa Joanny Tokarskiej-Bakir, pracy wygląda na to niezamierzenie humorystycznej bowiem jakoby wykazującej, iż ''pogromu'' mieli dokonać poprzebierani za uboli ''faszyści'' z AK i NSZ:))) Zanim przejdziemy do srogiego orania ciężkich bzdur koniecznie należy zapoznać się z fachową, bezlitosną analizą dającą pojęcie o warsztacie ''naukawym'' badaczki :

http://kompromitacje.blogspot.com/2012/04/joanna-tokarska-bakir-cytuje-wojciecha.html

A tera do ad remu jako ojcowie powiedali - uprzedzam zapnijta ludziska pasy, będzie się działo : na wstępie należy zaznaczyć, że ''antropolożka'' nie wysiliła się małpując jedynie kocopoły grzane przez władzę ''ludową'' od początku rzekomego ''pogromu'', co nawiasem obala jedną z jej głównych tez jakoby taż władza chciała kompromitujący ją udział ''faszystów'' w UB zamieść pod dywan, bynajmniej - Cenckiewicz przypomniał już z rok temu zaczerpnięte z komuszych gadzinówek przykłady ówczesnego agitpropu o ''bandach andersowskich'' i ''faszystach z NSZ'', którzy wedle nich mieli dokonać mordu na Żydach niemal tuż pod oknami ubecji i pobliskiej siedziby sowieckich służb d. gestapo na ul. Solnej poprzebierani dla niepoznaki za uboli i milicjantów :


https://www.facebook.com/kenigjerzy/posts/1206393869406032

- ''chcieli wywołać anarchję'' faszoanarchiści jedni:) Ponieważ jednak rzecz była tak grubymi nićmi szyta, że nawet w tamtych czasach to by nie przeszło wszystko zwalono więc w końcu na ''antysemicki motłoch''. Tępa dzida łże też w żywe oczy przedstawiając renegatów z organizacji niepodległościowych służących w nich za ubeckie wtyki jako rzekomych ''infiltratorów'' komunistycznych organów represji wymieniając na ''dowód'' niejakiego Olszańskiego-Przybyłowskiego, który w rzeczywistości wkupił się w łaski swoich nowych panów ''po wkroczeniu Armii Czerwonej pomagając NKWD w likwidacji oddziałów AK i NSZ'' :

https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/61737

Niestety nie sposób umieścić tu na dowód fragmentu poniższych wydzielin mentalnych żywego dowodu nędzy [anty]polskiej hu...manistyki, odsyłam więc do lektury oryginału, polecam szczególnie passus na str. 6 o położonej w [pa]Górach Świętokrzyskich ''eksterytorialnej ubeckiej republice niezależnej w znacznym stopniu od Warszawy'' :

http://www.academia.edu/31434867/Z_Latourem_w_Kielcach.docx

- no proszę jaki cudny przykład ''autonomizmu świętokrzyskiego'', słynna partyzancka Republika Pińczowska blednie przy tym:) Ale to jeszcze nic, najlepsze dopiero przed nami - w wywiadzie dla ''Haggadnika pospolitego'' pieprzy jak poparzona o złym ubeku-endeku oczywiście i ''dobrym'' bo ożenionym z Żydówką i prawym [ ? ], który miał w resorcie nosić z tego tytułu ksywę ''Chrystus'' [ ! ], zapewne tylko dla bluźnierczego szyderstwa czego w swej tępocie nie jest świadoma, natomiast już całkiem kompromituje ją co pisze o kluczowym tu udziale sowietów, zacytujmy :

''Milicjanci rwali się do bicia Żydów. Ubecy, choć też nieświęci, starali się jakoś przeciwdziałać masakrze. Ale byli POZBAWIENI RADZIECKIEGO WSPARCIA. Rosjanie odmówili przysłania posiłków, bo nie chcieli zostać wkręceni w polską awanturę - TAK BALI SIĘ TŁUMU, ŻE NAWET NIE PRZYSZLI NA PLANTY W MUNDURACH.''

https://www.pressreader.com/poland/gazeta-wyborcza/20180217/281526521527649

Kto by pomyślał jaką straszną moc posiada tłum uzbrojonych tylko w gołe pięści, kije i kamienie antysemickich Polaków skoro potrafi strwożyć nawet gwałcących zwykle i rabujących bezwzględnie wszystko co się nawinie krasnoarmiejców z kałachami... Ja pier@%$, kto tej babie dał dyplom pytam się ?!? Jak w klasycznej dezinformacji miesza ordynarne łgarstwa z półprawdami i faktami niestety jakim była kolaboracja dość licznych Polaków z komunistami, w tym żołnierzy AK i nawet NSZ o BCH nie wspominając, część przewerbowanych musem ale i wielu dobrowolnie, sam od dawna głośno przypominam, że nie zrozumiemy dlaczego z takim oporem spotyka się nad Wisłą rozliczenie z komuną i skąd tylu u nas zaprzańców jeśli w końcu nie skonfrontujemy się zwłaszcza na prawicy z przykrą prawdą, iż jednak mieliśmy swoich Quslingów tyle że ''czerwonych'', polskim faszystom tym autentycznym z RNR Falangi prędzej zaś można wykazać kolaborację z ZSRR niż III Rzeszą [ o ironio losu oficerami prowadzącymi Bola Piaseckiego i jego towarzyszy byli żydowscy ubecy jak osławieni Reich-Ranicki czy Luna Brystygierowa ] nie w tym więc problem. Ponieważ nie ukrywam a wszem głoszę, że moje miasto to nie żaden tam Kleryków a Ubeków i jak resortem stało tak stoi, stąd nawet podpisałbym się pod stwierdzeniami o lokalnym ''mafijnym układzie'' i konstytutywnym dlań mordzie założycielskim jakim był rzekomy ''pogrom'' - w istocie komunistyczna zbrodnia za co najmniej przyzwoleniem sowietów a najprawdopodobniej na ich rozkaz - gdyby nie padały w tak zakłamanym kontekście. Naprawdę trzeba posiadać zawartość koszarowej latryny pod czaszką by bezczelnie twierdzić z miedzianym czołem, że w rok zaledwie po wojnie kiedy kraj de facto był sowiecką kolonią radzieccy tajniacy i wojskowi ''nie chcieli wtrącać się w polskie awantury'' !!! Dość licznym Polakom niestety powtarzam przypadała w owym czasie zwykle jedynie rola askarysów, najemników na obcych usługach i figurantów takich jak przedwojenny jeszcze sowiecki agent [ i gestapo ale to osobny temat ] Rola-Żymierski, wszystkie kluczowe stanowiska dowódcze szczególnie w wojsku były poobsadzane sowieciarzami zaś bezpiece przedstawicielami mniejszości etnicznych zgodnie z imperialną polityką ''dziel i rządź'' [ nie tylko Żydami jak Różański-Goldberg czy Światło-Fleischfarb ale i o czym jakoś się mniej mówi Ukraińcami oraz Białorusinami ], na terenie kraju stacjonowały niezliczone jednostki Armii Czerwonej zwalczające wraz z kolaboranckimi formacjami partyzantkę niepodległościową nieraz równie brutalnymi metodami co hitlerowcy obejmującymi pacyfikacje z publicznymi egzekucjami i paleniem żywcem ludzi w domach i po stodołach włącznie etc. - a tu przyłazi mądralińska bełkocząc coś o rozbestwionych ''faszystach'' z NSZ i AK-owskich ''zaplutych karłach reakcji'' wyprawiających pod nosem zastraszonych sowietów ''pogromy'', tak jakby Polacy, obojętnie dający d... czy nie, mieli wtedy coś w ogóle do gadania ! Owszem, po lasach i wsiach w niektórych rejonach funkcjonowały jeszcze wcale liczne i śmiało poczynające sobie zgrupowania antykomunistyczne, ale duże ośrodki miejskie [ czy raczej to co z nich zostało jak w przypadku Warszawy ] i miasteczka były już kontrolowane przez nowych-starych okupantów, ZWŁASZCZA Kielce, które po numerze wywiniętym przez Hedę ''Szarego'' z odbiciem miejscowego więzienia zamieniono praktycznie w obóz warowny, gdzie nawet mysz nie mogła się prześliznąć - ot, mam tu pod ręką wspomnienia świętokrzyskiego partyzanta Mieczysława Kubali w których opisuje taką oto historię, że po zapisaniu się tuż po ''wyzwoleniu'' do miejscowego gimnazjum aby uzupełnić przerwaną przez wojnę edukację jak to młodzi ludzie dziś w ''galeriach'' handlowych postanowił przejść się pod wieczór, gdy jeszcze nie było ciemno głównym deptakiem miasta popularnie zwanym ''Sienkiewką'' [ do niedawna ''Hitlerstrasse'' ] i niemal natychmiast został zatrzymany przez milicyjny patrol po czym aresztowany jako były żołnierz AK, a wszystko to działo się jesienią '45, więc o czym mówić tym bardziej ponad pół roku później w warunkach mobilizacji wszystkich prosowieckich służb zarządzonej na czas sfałszowanego przez komunistów referendum ''ludowego''. Nawet wersja ''antropolożki'' przeczy ''pogromowej'' hagadzie jednoznacznie wskazując na sprawstwo lokalnego resortu, niechby poobsadzanego ''faszystami'', i haniebne zaniechania władz komunistycznych jak i ich radzieckich włodarzy, czego zdaje się nie dostrzegać w zaślepionej tępocie, tuman z dyplomem. Skądinąd pożytek chociaż z tego taki przyznajmy, że mimowiednie rzuca pewne światło na gigantyczną hipokryzję reżimu, który gromko ustami swych decydentów głosząc ideologię pełną humanistycznych frazesów w rzeczywistości sprzyjał głównie najgorszej ludzkiej kanalii gotowej bez wahania robić karierę po trupach, dosłownie, zwłaszcza w owym czasie ''sturm und drang'', pierwszych latach ''instalowania władzy ludowej'', niemniej opaczne wnioski jakie z tego wyciąga autorka analizę tę całkiem unieważniają.

I w ogóle cóż to znaczy, że ktoś w rodzinie miał ONR-owca czy choćby partyzanta z NSZ ? Nie trzeba daleko sięgać - mamy takiego ostatniego ''niezłomnego'' w gminie albo nawet i całym powiecie co to przez 45 lat po wojnie bynajmniej w lesie nie siedział, choć teraz chrzani, że budował wtedy ''bazy przetrwania'', ciekawe gdzie, chyba we własnym tyłku, tkwił w tak głębokiej konspiracji iż sam o tym nie wiedział skubany. ''Faszysta'' ten całkiem dobrze sobie żył w PRL, bywało, że miał jedyny taki samochód w mieście bo też i stać go było skoro wyjeżdżał na dyrektorskie posady do demoludów z ramienia spółek z udziałem kapitału radzieckiego, dlatego jako komuszy pieczeniarz twardo obstawał przy władzy ''ludowej'' za Jaruzela tępiąc ''Solidarność'', ale gdy w poł. lat 80-ych inne wiatry z Moskwy zawiały przyszedł czas by wymyślić się na nowo - i wtedy przypomniał sobie, że ma w rodzinie żyjących jeszcze weteranów NSZ, jął tedy odwiedzać rodzinne okolice by spisywać ich świadectwa i na tej bazie budować własną hagadę. Dzięki temu dziś robi za obwoźnego chochoła od pomników i tablic ku czci, bajeruje też gówniary po szkołach wciskając im kit, że UB aż cztery razy zatrzymywało go, ale za każdym razem był puszczany wolno bowiem wedle sfałszowanej metryki urodzenia był nieletni - popacz pan jaka wtedy panowała ''socjalistyczna praworządność'', zapewne ubole obawiali się rzecznika praw dziecka a może i samego Bieruta, który jak wiadomo kochał dzieci i zwierzęta, zboczeniec jeden.

Opublikowanie tego szajsu akurat teraz nie może być przypadkiem - poza oczywistym kontekstem międzynarodowym wygląda na podszytą desperacją próbę uwalenia na wstępie pewnych niepoprawnych politycznie wątków : ponieważ dłużej już nie dało się podtrzymywać kłamstwa o rzekomo ''spontanicznym'', ''oddolnym pogromie'', udział w zbrodni milicjantów i ubeków a właściwie ich sprawstwo stawały się oczywistym nade wszystko zaś pojawiało się coraz więcej istotnych poszlak wskazujących jednoznacznie na winę Moskwy należało więc zwłaszcza z tej ostatniej zdjąć odium, stąd hagada o onieśmielonych ''antysemickim motłochem'' czerwonoarmistach i sowietach wraz ze swoimi pachołkami z PPR nie potrafiącymi zapanować nad ''świętokrzyskim regionem autonomicznym'' rządzonym przez polskich komunistów-antysemitów wespół z podszywającymi się pod ubeków i członków partii NSZ-owcami, byłymi żołnierzami AK itd. Bezczelne babsko cynicznie czy ze zwykłej głupoty wykorzystuje ten smutny powtarzam po raz któryś fakt, że do ubecji ciągnęła najgorsza swołocz niestety przeważnie rodzimego pochodzenia mimo obsadzenia przynajmniej na początku kluczowych w niej stanowisk mniejszościami z ''koszerną'' na czele, lub tzw. POP-ami, całkiem zsowietyzowanymi ''pełniącymi obowiązki Polaka'' [ ostatnie szczególnie tyczyło wojskowej bezpieki, słynącej z bestialstwa Informacji Wojskowej, podobnie jak i armii jako takiej ], po to tylko by zwalić na miejscową kolaborującą z komuną hołotę i renegatów całą winę za mord w Kielcach skoro już nie sposób wciskać ordynarnego kitu o ''oddolnym pogromie'' w pełnym uzbrojonych po zęby sowieciarzy mieście, temu służą brednie o swoistej ''republice autonomicznej świętokrzyskiej endekoubecji'' nad którą rzekomo nie sprawowała kontroli zdominowana przez żydowskich komunistów centrala PPR oraz nade wszystko neurotycznych, nadwrażliwych krasnoarmiejcach jacy pochowali się po kątach obgryzając paluchy w obawie przed uzbrojonym w gołe pięści, kije i kamienie ''motłochem'' - rzeczywiście, istne ''faktysze narodowo-ideologiczne''. Mamy uwierzyć w absurdalny bzdet, że wszystko to jedynie porachunki lokalnego gangu z którymi takie niewiniątka jak Berman, Fejgin a zwłaszcza radzieccy towarzysze nie mieli nic ale to nic wspólnego - szkoda, że byłem chory i za późno wywiedziałem się o spotkaniu z ''antropolożką'' bo poszedłbym zapytać ją czy w ogóle podjęła choć próbę zweryfikowania w moskiewskich archiwach [ nieważne, że zapewne daremną, idzie o same intencje i wolę poznania ] wątku rosyjskiej inspiracji zbrodni, bo jeśli nie morda w kubeł, nie ma prawa kwestionować jej tak zdecydowanie jak to czyni bazując li tylko na dostępnych w kraju źródłach [ ja sam z braku sowieckich nie twierdzę tego a wnioskuję z ówczesnej sytuacji skolonizowanego faktycznie kraju ], nie mówiąc już, że skoro taki brat Bermana jest dla niej wiarygodnym źródłem to właściwie o czym tu gadać, choć w tym kontekście intrygująco brzmi informacja pochodząca z jego biogramu umieszczonego na jak najbardziej prosemickiej stronie, iż :

''Latem 1946 r. uczestniczył w rozmowach z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, Ministerstwem Sił Zbrojnych i Ministerstwem Obrony Narodowej, które doprowadziły do czasowego otwarcia granic Polski dla masowej emigracji Żydów.''

https://sztetl.org.pl/pl/biogramy/2220-berman-adolf-abraham

- hmm, co za niesamowita zbieżność wydarzeń:))) [ tylko ''paranoik'' i ''oszołom'' od ''teorii spiskowych'' może domyślać się w tym czegoś więcej ]. Rzecz jasna sprawstwo a co najmniej przyzwolenie Moskwy w niczym nie zdejmuje odium winy za mord z miejscowych kolaborantów, obojętnie polskich czy żydowskich, ale znaj proporcjum mocium pani.

Poniewczasie w związku z tym przyszła mi na myśl pewna niepokojąca refleksja : pies mordę lizał Żydom, dzięki temu przynajmniej tylko do skrajnych idiotów nie dotarło jeszcze, że nie gramy z Izraelem w tej samej drużynie i nawet jeśli z dilu z Putinem na Bliskim Wschodzie nic im nie wyjdzie nikt już poza skończonymi durniami nie da się tu nabrać na plewy o rzekomym ''sojuszu'' i ''partnerstwie''. Martwi mnie za to postawa USA, które najwidoczniej uparły się wraz z żydowskimi gangami wepchnąć nas w łapy ''matuszki Rassiji'', gdyż praktyczna realizacja u-roszczeń Koszer Nostry oznacza de facto ufundowanie nad Wisłą ''Judeopolonii'', nawet nie tyle w wersji lansowanej przez Brauna bo wątpię aby cały Izrael jakby zaczęło im grzać w tyłki się tu przeniósł, jeśli już będziemy robić za bezpieczny ''węzeł transportowy'' [ być może stąd ''rehabilitacja'' i ordynarny lans aferzystów z Art-B, czyżby podgotowka pod ''operację most 2'', tyle że w odwrotną stronę ? ] ale wystarczy, że obejmą ''pakiet kontrolny'' pozbawiając nas resztek suwerenności ekonomicznej i koniec - ''żydowski zarząd powierniczy'' i ''wasze ulice - nasze kamienice'', dosłownie a to stwarza jak słusznie zauważył Targal wyśmienitą koniunkturę dla recydywy neomoczaryzmu, ''narodowego komunizmu'' pod auspicjami Moskwy, i w tym sensie kocopoły ''antropolożki'' wyglądają niestety na antycypację możliwych zdarzeń niczym ''samospełniające się proroctwo''. Ewidentnie cuchnie skoordynowaną akcją bo tylko sterroryzowany politpoprawnością tuman może uważać opublikowanie tego syfu akurat teraz za przypadek powtarzam, popatrz pan co za ''koincydencja'' - babsko pracuje dobrych parę lat nad dwoma opasłymi tomiszczami na temat ''pogromu'', których promocja przypada na ''dziwną wojnę'' polsko-izraelską i rocznicę marca '68, normalnie ''zbiór zbioru przypadków'':))) Niestety teren jest już przygotowany - miałem niedawno okazję pogadać z pewnym NS-em, co ciekawe bardziej jeszcze niż po Żydach jechał po banderowcach, choć to przecież bliźniacza organizacja [ konkurencja do serca Adiego ? ] i ogólnie Ukraińcach mimo iż nie ma żadnych krewnych z Wołynia, natomiast Cimoszewicz był dlań ''patriotą'' i ''wybitnym politykiem'', nie cierpiał za to ''wyklętych'' jako rasowy narodowy socjalista pogardzając nimi jako ''paniczykami z dworu'' no i podziwem darzył Putina, żadne zdziwko. Co mnie jednak zaintrygowało, że wedle jego słów centrala podziemnego świata miejscowych nazioli znajduje się na Śląsku, tam jest ich matecznik a wiadomo iż - z całym szacunkiem dla zwykłych Ślązaków - ten region to gniazdo postsowieckich służb, przede wszystkim wojskowych [ ''banda na bandzie'' jak trafnie spostrzegła pani ''ale jaja'' ]. Wszędzie zresztą na świecie tego typu organizacje, podobnie jak neokomusze, są ''monitorowane'' a wręcz tworzone od podstaw przez bezpiekę - może to zbyt słaba przesłanka ale nader znamienny był widok trepów zdążających na koncert kultowej w tym środowisku skinowskiej kapeli ''Honor'' na pocz. lat 90-ych, który kiedyś widziałem na tubie, niestety znikł obecnie a przynajmniej nie mogę go znaleźć. W każdym razie to podludzkie ścierwo zapewne wypłynie ze swej niszy a stanie się to dzięki żydowskim gangom wyłudzaczy kasy i suflującym im z durnoty i za pieniądze neokomunistom, ''antyfaszystowskie'' represje będą jedynie podsycać patologię dorabiając jej niezasłużonej ''męczeńskiej'' legendy dopóki nie usunie się samych przyczyn. Martwi mnie to jako potomka tzw. ''robotników przymusowych'', tutejszych chłopów z dziada pradziada, którzy podczas okupacji przeżyli realny horror, jak wyznał mi z goryczą podczas jednej z ostatnich przed śmiercią rozmów ojciec miał takie dzieciństwo jak te dzieci w Syrii obecnie i ani na jotę nie przesadził, stąd nie mogę zachować emocjonalnego dystansu wobec ordynarnych bredni tępej baby, zwłaszcza jej ledwo skrywanej rasistowskiej pogardy wobec polskich ''gojów'' jakim odmawia uznania ich cierpień nie stosując żadnej taryfy ulgowej, w przeciwieństwie do kreowanych na jedyne i niepokalane niemal ofiary żydowskich ''ubermenschy''.

Na szczęście serwowany przez nią agitprop jest na tyle absurdalnie wręcz głupi a nade wszystko spisany mętnym, niekomunikatywnym nawet dla udających jedynie, że coś zeń pojmują ćwierćintelektualistów z KOD-u i okolic ''Haggadnika'' językiem, iż zakres szkód poczynionych tutaj i ubytków w mózgach jest wskutek tego nader ograniczony [ niemniej z opisanych wyżej powodów nie sposób było ostawić bezczelną chucpę bez komentarza ]. Na dowód z jakimi szczytami paraintelektualnego bełkotu mamy tu do czynienia  uraczmy się w finale typową postmodernistyczną sieczką, jej popłuczynami mentalnymi jakie serwuje ''antropolożka'', której najwidoczniej kiełbasi się już we łbie wszystko ze wszystkim, napuszona retoryka totalnie wyzutego z ''fallocentrycznej'' treści wywodu całkiem go unieważnia - i bardzo dobrze [ bo tak naprawdę nie idzie tu o nic innego jak tylko by gadać i wypisywać farmazony dla nich samych, no i dla kaski rzecz jasna, nagród etc. ] :

''W badaniach porusza ona również problem związany z udziałem dzieci i młodzieży w pogromie. Analizuje m.in. mimikę i mowę ciała uczestników pogrzebu ofiar pogromu na podstawie zdjęć oraz zeznania młodych uczestników złożone w czasie śledztwa. „W warunkach rozluźnienia zakazów kobiety i młodzież dopuszczają się ekscesów” – pisze badaczka.

Joanna Tokarska-Bakir w pracy opisuje również rolę, jaką w pogromie odegrały kobiety. Rozhisteryzowane kobiety mówiły, że Żydzi, którzy przyjeżdżają ze Związku Radzieckiego, są wyczerpani fizycznie i uprowadzają polskie dzieci w celu dokonania transfuzji krwi. „Ciekawe, że właśnie te dwa czynniki – na­pływ Żydów rosyjskich i porywanie dzieci ''na krew'' – pojawiły się w wa­tykańskim memorandum o genezie pogromu kieleckiego. Dokument tłu­maczył genezę pogromu ''koincydencją pomiędzy napływem rosyjskich Żydów do Polski i tajemniczym ginięciem dzieci chrześcijańskich''. Zu­pełnie jakby repatriacja była inwazją bodysnatchers – ''porywaczy ciał''. Kieleckie kobiety musiały poddać się tej sugestii, ale przy okazji poczuć także społeczne przyzwolenie na okazywanie agresji” – ocenia autorka.''

http://www.dzieje.pl/ksiazki/pod-klatwa-spoleczny-portret-pogromu-kieleckiego

- płyną z powyższego bardzo niepokojące w politpoprawnej optyce przybranej przez autorkę wnioski, bo wynika zeń, iż rozbestwione brakiem władczej męskiej ręki kobiety zwyczajnie głupieją i stąd chyba prawdą jest, że ''jak chłop baby nie bije to jej wątroba gnije'':))) Jakiś straceniec zainspirowany efekciarskim porównaniem Joaśki mógłby też nakręcić obraz pt. ''Noc żywych Żydów'', ale raczej nie w Hollywood...

W kontrze polecam wysłuchać znakomitej prelekcji historyka kieleckiego IPN Marka Jończyka o radzieckiej agresji militarnej zwanej do dziś przez takich durni jak Tokarska-Bakir ''wyzwoleniem'' [ każdy kto próbuje czerstwych szantaży moralnych powinien uderzyć się w tępy łeb a później przypomnieć sobie, że Sowieci ''wyzwalali'' nas od tych z którymi przed paru laty zaledwie wspólnie zniewalali i robili to w swoim interesie a nie naszym walcząc ''za Stalina i rodinu'', stąd wdzięczni być nie mamy im za co ] - godne podkreślenia, że jest on fachowcem w przeciwieństwie do ''antropolożki'' bo znamienne, iż za ''historyczny rewizjonizm'' biorą się u nas zwykle dyletanci tacy jak ona czy Gross a po prawej stronie Zychowicz i Ziemkiewicz, żadne z wymienionych nie jest zawodowym historykiem i dlatego chrzanią tak niemożebne farmazony [ zresztą będę musiał w końcu zabrać się za zaoranie na tym polu Rafała Aleksandrowicza, na drugą nóżkę dla równowagi ] :

http://rodm-kielce.pl/relacja-ze-spotkania-nt-styczen-1945-wyzwolenie-starachowic-czy-nowa-okupacja/ 

środa, 3 stycznia 2018

Od uchwały-widmo po nielegalną decyzję czyli jak to z miejsko-pracowniczą spółką komunikacyjną w Kielcach było.

Czekać jak zapadnie wyrok w sprawie, głupia Śreniawska sama się podłożyła ponoć w sądzie przyznając, że przetarg był ustawiony poprzez wyznaczenie nierealnych wymogów co do ustanowienia bazy etc. dla konkurencyjnego przewoźnika, postanowiłem więc nie stojąc po żadnej ze stron sporu [ prywatyzacja wcale nie jest automatycznie lekiem na niewątpliwe patologie miejskiej komunikacji a wręcz może je pogłębić ] sprawdzić jak się ten burdel począł gwoli prawdy - zwykle zwala się wszystko na Lubawskiego ale choć to on faktycznie go firmował to jednak :

''Załoga protestowała przeciwko pomysłowi miejskich rajców, którzy chcieli sprzedać 85 % udziałów w kieleckim MPK firmie Veolia Transport Polska.''


- nawet jeśli rządzą oni miastem tylko formalnie zwłaszcza od czasu wprowadzenia bezpośrednich wyborów burmistrzów i prezydentów z inicjatywy nie kogo innego a Tuska, to jakby nie było dali Lubawskiemu do tego glejt więc ponoszą współodpowiedzialność za zaistniałą sytuację a na pewno ci z nich, którzy głosowali za [ co bynajmniej go nie uniewinnia podkreślam ]. Udało mi się ustalić, że wszystko zaczęło się od uchwały podjętej na sesji 14 kwietnia 2005 [ wspomina o tym radny Siejka w jednym z protokołów, które zostaną przywołane niżej ], sęk w tym, że zapisy sesji RM Kielce dostępne w sieci zaczynają się dopiero od końca listopada 2006 r. :


- co więcej w programie rzeczonej sesji nie wymieniono żadnego projektu uchwały na ten temat a jedynie wspomniano jako ostatni punkt obrad - ''Organizacja komunikacji w mieście i jej przyszłość.'' :


- stąd nie można nawet znaleźć odpowiedniej uchwały, która miała rzekomo stanowić podstawę prawną całej chryi ! [ aby się o tym przekonać wystarczy w niniejszej wyszukiwarce zaznaczyć odpowiednią datę a w zakładce ''status'' - ''wszystkie'' ] :


- a więc cała sprawa poczęła się ex nihilo mając za przyczynę jakąś uchwałę-widmo... Można jednak z grubsza przynajmniej ustalić konkretnych ludzi, którzy za ten burdel odpowiadają wespół z Lubawskim oczywiście - oto ówcześni radni, wielu to jakieś kompletne nonejmy, ...uje z SLD + idiotka Obara, która na szczęście wypadła już z obiegu lokalnej polityki [ skądinąd kuriozalne iż za prywatyzacją głosowali radni lewicy jak by nie było ale co się dziwić skoro jeden z nich Rupniewski ksywa ''twardziel świętokrzyski'' stwierdził w którymś z zapisów jakie potem przywołam na dowód, że zarządzanie spółką przy kilkusetosobowym akcjonariacie samych jej pracowników nie może się udać a więc zaprzeczył fundamentalnej dla socjalizmu utopii ''społecznej własności środków produkcji'' natomiast radny PiS Goraj wychwalał ''robotniczą współwłasność'' jako przykład ''leseferyzmu'' gospodarczego ! takie jaja ] ale jest też paru znanych do dzisiaj polityków nie tylko w lokalnym wymiarze np. Artur Gierada z PO, jego starszy ''nazwiskowicz'' Jasiu ex-SLD/PSL ''człowiek prawicy'' obecnie, Słoń etc. :


Następnie na sesji z 17 listopada tegoż roku określili zasady zbycia udziałów w MPK w pkt. 11 podjętych uchwał :


- znowu niczego szczegółowo tu nie można ustalić j.w. - jedyny konkretny punkt zaczepienia na jaki natrafiłem to przyjęcie przez tych pajaców w końcówce kadencji na sesji 19 października 2006 r. ''Polityki Transportowej Zrównoważonego Rozwoju'' [ pkt. 6 projektów podjętych uchwał ] :


- z wyraźnymi wskazówkami co do prywatyzacji : ''k) Wprowadzenie mechanizmów konkurencji regulowanej w obsłudze transportowej miasta.Włączanie przewoźników prywatnych (w tym dysponujących mikrobusami) w skoordynowany system obsługi pasażerskiej.'', ''m) Indywidualizacja transportu zbiorowego (pojazdy o małej pojemności, komunikacja zbiorowa na zamówienie telefoniczne, realizowana zarówno przez przewoźnika komunalnego, jak i przewoźników prywatnych, z możliwością wykorzystania taksówek jako komunikacji zbiorowej w nocy oraz w innych przypadkach małego potoku pasażerskiego.'' [ - !?; str. 13 ], ''f) Propagowanie systemu grupowego korzystania z samochodu osobowego, w tym tworzenie zachęt do zwiększenia napełnienia samochodu.'' [ - ej, czy to aby nie oficjalna zachęta do łamania prawa ?:); str. 14 ], '' d) Dążenie do częściowej demonopolizacji rynku usług przewozowych, z przestrzeganiem reguł uczciwej konkurencji (w tym przetargi i koncesje regulujące podaż). Wykorzystanie powstających w ten sposób możliwości poprawy jakości i obniżki kosztów transportu zbiorowego.'' [ str. 17 ], ''a) Dostosowanie gospodarowania i zarządzania majątkiem infrastrukturalnym do zasad konkurencyjnej gospodarki rynkowej, z niezbędnymi regulacjami.'' - a poza tym : '' c) Promowanie zakupu pojazdów czystych ekologicznie (silniki elektryczne, hybrydowe, napędzane gazem naturalnym, paliwa bezsiarkowe); ograniczenie prawa wjazdu do wybranych obszarów pojazdom nie spełniającym określonych wymagań ekologicznych.'' [ str. 18 ], ''g) Stosowanie zabezpieczeń przeciw negatywnemu oddziaływaniu infrastruktury transportowej na środowisko, w tym środków ochrony akustycznej (np.ekrany). h) Zwiększenie częstotliwości i skuteczność kontroli stanu pojazdów przez Policję, Straż Miejską oraz Inspekcje Transportu Samochodowego. i) Promowanie działań zmierzających do wykorzystania w autobusach komunikacji miejskiej energii odnawialnej poprzez zastosowanie gazu ziemnego.'' [ str. 19 ] - już całkiem poza tematem ale uderza też zawarty na str. 25 kuriozalny w perspektywie tego co dalej się z tym stało passus :

''Kompleksowy Program Rozwoju Sieci Drogowej Województwa Świętokrzyskiego określa następujące zadania mające na celu modernizację układu drogowego Kielc:
• Etapowa modernizacja drogi nr 74, dla uzyskania docelowych parametrów drogi ekspresowej S74  poprzez: dobudowę drugiej jezdni ul. Jesionowej, dobudowę drugiej jezdni ul. Łódzkiej od ul. Zagnańskiej do węzła „Niewachlów” (w ciągu drogi S7) oraz budowę dwujezdniowego odcinka od ul. Solidarności do Cedzyny (przedłużenie ul. Świętokrzyskiej).
Powyższy akapit wymaga skomentowania. Otóż trasa ta nie zapewni odpowiedniego dla drogi ekspresowej standardu (przebiega ona przez obszar zwartej zabudowy mieszkaniowej, z obsługą przyległego zainwestowania) i dlatego koniecznym jest poszukiwanie innego korytarza dla jej przeprowadzenia.''


- choć nadal ze wspomnianych wyżej przyczyn nie można ustalić na podstawie internetowej kwerendy kto konkretnie spośród radnych odpowiada za to, zresztą nawet dane zawarte w protokołach z następnych lat mówią jedynie ilu z nich było za i przeciw ale same oddane głosy są bezimienne, dopiero od ostatniej kadencji zaczęto podawać szczegółowe wyniki głosowań. Następne w kolejności działań RM miało być ''rozwiązania spółki Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji Spółka z o.o. w Kielcach'' podczas sesji tuż po gorącym pod tym względem lecie 6 września 2007 w ostatnim 26-ym pkt. obrad z którego Lubawski wycofał się rakiem w ostatniej chwili o czem potem :


- a już pod koniec miesiąca nastąpiło ''przyjęcie zalecenia Rady Miejskiej w Kielcach w sprawie MPK'' w pkt. 8 porządku obrad [ u samego dołu spisu ] na sesji z 27 września 2007 :


- i wreszcie w marcu 2008 przyklepanie ''zbycia udziałów Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Spółka z o.o. w Kielcach na rzecz Kieleckie Autobusy Spółka Pracownicza Spółka z o.o.'' [ pkt. 7 ] :


Uprzedzając szczegółowe wywody pokuszę się już o podsumowanie wniosków do jakich doszedłem : wszystko zaczęło się od uchwały-widmo a skończyło de facto nielegalną decyzją sygnowaną pospołu przez zdecydowaną większość ówczesnych radnych z wszelkich zapewne opcji z SLD włącznie oraz prezydenta powziętą pod presją związkowców z Latosińskim na czele i pod auspicjami bp. Ryczana.

Pozostaje więc tylko zacytować na dowód ustępy z zapisów sesji w odpowiedniej kolejności - na początek pierwszy dostępny z pocz. września 2007, gdy Lubawski wbrew buńczucznym zapowiedziom podał tyły, tytułem niezbędnego wprowadzenia :

''Prezydent Kielc uważa, że jedyną drogą dla kieleckiej MPK jest jej likwidacja. Projekt uchwały w tej sprawie wysłał radnym. To może zaognić atmosferę, bo pracownicy nie chcą prywatyzacji, a tym bardziej likwidacji firmy. [...] Prezydent Kielc Wojciech Lubawski chce, by radni zajęli się projektem na najbliższej sesji Rady Miasta zaplanowanej na 6 września. Lubawski tłumaczy, że jeśli nie dojdzie do likwidacji MPK, to zostanie ogłoszona jego upadłość, a wtedy majątek spółki będzie trzeba uznać za stracony. Zdaniem prezydenta, po ostatnich nieudanych rozmowach z przedstawicielami strajkującej załogi, likwidacja MPK jest jedyną drogą dla kieleckiej spółki.''


- po czym zapewne pod wpływem wysoce uduchowionej atmosfery w jakiej odbywały się negocjacje u Ryczana doznał cudownej przemiany :

''Przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Słoń :
[...] Informuję Wysoką Radę, że w czasie między konwentem a dzisiejszym dniem
wpłynęły 2 wnioski od pana prezydenta o wprowadzenie zmian do porządku
obrad.
Pierwszy dotyczy zdjęcia z porządku obrad projektu uchwały w sprawie
rozwiązania spółki Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji Spółka z o.o. w
Kielcach. [...]

Kto z Pań i panów radnych jest za zdjęciem z porządku obrad dzisiejszej sesji projektu uchwały w sprawie rozwiązania spółki Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji Spółka z o.o. w Kielcach
Głosowanie.
Za – 23
Przeciw – brak
Wstrzymało się – 1 [...]

Radny Robert Siejka :
Panie Prezydencie chciałbym w tym punkcie nawiązać do bezprecedensowych
wydarzeń nocnych z 28 na 29 sierpnia, wydarzeń dotyczących, jak niektórzy to
określają – pacyfikacji zajezdni MPK na Pakoszu. Ja powstrzymam się od oceny
tej decyzji, bo myślę, że wszyscy ją oceniają na swój sposób, myślę, że
najlepiej, najtrafniej ocenił ją pan Władysław Frasyniuk, pewnie to pana bardzo
zabolało. Mam w związku z ta sprawą dwa pytania. Po pierwsze panie
Prezydencie czy nie mógł pan udać się do Kieleckiej Kurii dzień wcześniej
przed tą zbrojną akcją na terenie zajezdni i wówczas złożyć akt kapitulacji, bo
inaczej pana porażki w sprawie MPK nazywać nie można. Myślę, że
uniknęlibyśmy wtedy tak negatywnego rozgłosu na skalę ogólnopolską. Po
drugie chciałbym się dowiedzieć, z jakich to środków budżetowych sfinansował
pan swoje gry wojenne na terenie tej zajezdni, bo jak doniosły media
kosztowało to około 100 tys. zł?

Pan Prezydent Wojciech Lubawski :
Sprawa MPK jest oczywiście sprawą niebywale ważną dla naszego miasta, ale
mam prośbę do państwa by w trakcie następnej sesji gdzie będzie kilka punktów
dotyczących tej instytucji i będzie to czas, dlatego że dzisiaj jest to również
analizowane przez prawników, nie całą wiedze jeszcze na ten temat mamy. 27
września udzielę wyczerpującej informacji na temat wydarzeń, które były
związane ze strajkiem w MPK. [...]

Radny Robert Siejka :
Ja oczywiście przyjmuję do wiadomości, że na temat MPK będziemy
rozmawiać wówczas, kiedy będzie to w porządku obrad, natomiast prosiłbym
jednak o odpowiedź, konkretną, krótką odpowiedź, z jakich środków
budżetowych pan Prezydent sfinansował zaciężnych ochroniarzy. Myślę, że to
zajmie parę sekund.

Prezydent Miasta Wojciech Lubawski :
Z budżetu Wydziału Zarządzania Kryzysowego

[ str. 1-2 i 6 oraz 9 ] :


- i tak się stało w przewidzianym terminie, choć trudno ''wyjaśnienia'' prezydenta uznać za wyczerpujące : 

''Wojciech Lubawski Prezydent Miasta Kielce przedstawił projekt zalecenia
Rady Miejskiej dot. Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Sp. z o.o.
w Kielcach. :
Nadal obowiązuje uchwała, która daje mi legitymację i zobowiązuje mnie do
zbycia udziałów Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji. Ta uchwała ma
już swoją historię i wiadomo, że jedyna zainteresowana spółka jaką była firma
Veolia, cała ta procedura została sfinalizowana podpisaniem umowy o zbyciu
85% udziałów. W międzyczasie doszło do protestów załogi i nastąpiło
porozumienie pomiędzy mną, panem Wojewodą i Związkiem Zawodowym
Solidarność w MPK, w którym zobowiązałem się, że utworzona spółka
pracownicza będzie podmiotem, któremu będę chciał zbyć minimum 51%
udziałów. [...]

Radny Stanisław Rupniewski : 
[...] Ja jestem szefem spółki pracowniczej od siedmiu lat, obserwuję jak
inne spółki pracownicze pracowały. Spółki pracownicze, których kapitał był
mocno rozdrobniony nigdzie się nie udały. W większości funkcjonują te spółki
tak jak ta którą kieruję, kiedy management sięgnął po kredyty, sięgnął do
kieszeni po jakieś zaskórniaki i odkupił udziały od pracowników. Nigdzie nie
udały się spółki, bo ja nie wyobrażam sobie że 600 pracowników spółki będzie
właścicielami przedsiębiorstwa. [...] moja wypowiedź nie jest skierowana przeciwko pracownikom zakładu, którzy
przecież przeżyli wiele stresów ale jest skierowana ku temu aby i oni mogli
podejmować decyzję bo za chwilę ktoś ich zapyta ile pan panie X, ile pan
panie Y kupuje tych udziałów? Na ile ma pan środki? Wiemy, że krezusi tam
nie pracują. Są to, co wielokrotnie panowie pokazali dobrzy fachowcy ale czy
to, że ktoś jest dobrym kierowcą może świadczyć, że będzie umiał te pieniądze
zainwestować? Jeżeli nie, to czy ktoś w imieniu tych pracowników będzie
mógł tak zainwestować te pieniądze, żeby rzeczywiście, przynajmniej po
dziesięciu latach ci pracownicy, wzięli pierwszą dywidendę? Wielokrotnie,
prywatyzacje dużych przedsiębiorstw powodowały, że akcje, czy udziały były
potem zwykłymi papierami i do kosza. Tak było w przypadku dużych
przedsiębiorstw jak Star Starachowice, Mesko i inne przedsiębiorstwa, gdzie
akcje, tam były spółki akcyjne nie udziały, traciły wartość a dokumenty jako
bezwartościowe, trafiały do kosza, bo nie da się tym tapetować mieszkania.
Nie chciałbym aby ciężko wypracowane pieniądze tych pracowników, którzy
siedzą po mojej prawej stronie, jako przedstawiciele załogi i wszystkich
innych pracowników tego przedsiębiorstwa, ciężko zapracowane, straciły
kiedyś wartość a miasto pozostało z tymi samymi problemami, z którymi
boryka się od kilkunastu lat. [...]

Radny Robert Siejka ad vocem :
Ad vocem do wypowiedzi pana radnego Wołowca, który dużo nam mówił
o nowej jakości, prospołecznym myśleniu. Ja mam takie wrażenie, że pana
stanowisko w tej sprawie zmienia się w zależności od stanowiska pana
Prezydenta Lubawskiego. Przecież w poprzedniej kadencji radni, między
innymi pan, jak domniemam, głosowaliście 14 kwietnia 2005 roku za uchwałą
o prywatyzacji tego przedsiębiorstwa i zezwoleniu panu Prezydentowi na
podjęcie tych działań. Dziś pan mówi o trosce o pracowników i o spółce
pracowniczej. Czy przez dwa lata zmienił pan zdanie w tym temacie?

Radny Jacek Wołowiec :
Panie Robercie, tylko krowa nie zmienia swoich poglądów. Wystarczy
troszeczkę pomyśleć, przeanalizować pewne kwestie i ja też zmieniam
poglądy. Pan też często zapewne często zmienia poglądy. [ - owszem, patrząc z perspektywy na polityczne volty Siejki z SLD poprzez PO aż do obozu wspieranego przez PiS a tak przecież krytykowanego wcześniej Lubawskiego kupiony przezeń bliżej niesprecyzowanymi fruktami, ale Wołowiec od dziś będzie dla mnie nosił ksywę ''antykrów'':) - przyp. mój ]

Krzysztof Słoń Przewodniczący Rady Miejskiej przedstawił treść zalecenia Rady Miejskiej i poddał je pod głosowanie.
Głosowanie: 
Za – 19
Przeciw – brak
Wstrzymało się – 6 

Rada Miejska w Kielcach przyjęła zalecenie z dnia 27 września
dot. Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Sp. z o.o. w Kielcach.
Krzysztof Słoń Przewodniczący Rady Miejskiej ogłosił 30 minutową
przerwę do godziny 11.30. [ se musieli odsapnąć - przyp. mój ]

[ str. 10-16 ] :


Następna sesja luty 2008, gdzie radni wyrazili zgodę na zbycie udziałów MPK, nie ma sensu cytować dłuższych fragmentów z ''dyskusji'' o tym za to warto przywołać prawie w całości wygłoszony na wstępie typowy dla Jasia Gie zlew mentalny pod adresem Goraja wprawdzie poza tematem ale by dać pojęcie co to za zjeb z Gierady [ to jest jakiś horror, że osobnik o tak zrytym łbie był dyrektorem największego szpitala w mieście wojewódzkim jakby nie było ] :

''Radny Jan Gierada :
Proszę o rozszerzenie porządku obrad dzisiejszej sesji o wniosek, który na
piśmie składam, a brzmi on w sposób następujący: „Wnioskuję do Wysokiej
Rady o odwołanie radnego pana Mariusz Goraja z funkcji Przewodniczącego
Komisji, jaką obecnie pełni w Radzie z powodu kompletnego braku
przygotowania merytorycznego do przewodniczenia w niej oraz rażących
uchybień w sposobie prowadzenia tej Komisji; jak również niedopuszczalnych
kłamstw na łamach prasy, co powoduje, że wartość prac tej Komisji jest
żenująco niska, a tym samym podważa autorytet Rady. Uzasadnienie podaję
ustnie.”
Wniosek, który dzisiaj złożyłem odnosi się do wyjazdowego posiedzenia
Komisji Rodziny, Polityki Społecznej i Zdrowia, które odbyło się na ul.
Chęcińskiej 23 w Ośrodku dla Dzieci Niepełnosprawnych. Rzeczywiście po 2
godzinach i 15 minutach wyszedłem z tej Komisji ponieważ pan
Przewodniczący cały czas mówi, mówi, mówi, buja w obłokach, wydaje mi się,
że jestem gdzieś w jakiś przestworzach, jakąś stwarza sytuację jak gdyby
człowiek, który siedzi tam nie miał nic do powiedzenia. Każda Komisja
obojętnie, jaka ona jest, jest Komisją, która jak gdyby tworzy małą Radę, która
to Komisja powinna zadawać pytania, ma takie prawo. Pan Przewodniczący
odmówił mi zadawania takich pytań, przerwał mi, w dodatku w prasie kłamie w
sposób naganny, nie nazwę tego po imieniu, że musiał przerwać moje
wystąpienie, ponieważ ja obrażałem gości, byłem niegrzeczny, tolerowałem
gości. [...] I trudno mi się było odnosić żebym ja komukolwiek ubliżałnie jest to w moim stylu. Każdy jeden radny ma prawo zadać tyle pytań ile chce, po to jest Komisja, po to jej poświęca
czas i za to bierzemy pieniądze. Oczywiście każdy może mieć różne zdanie i ja
również. Natomiast niedopuszczalnym jest żebym ja nie uzyskał odpowiedzi na
pytania, które poszerzą mój horyzont myślenia w stosunku do pewnych
elementów czy to restrukturyzować czy tego nie restrukturyzować. Pan
Przewodniczący Goraj całośc około 90 % godzinami będzie bujał w obłokach
fantazji, w jakiś przewidywaniach zamiast kierować tą Komisją, wysłuchać
głosu radnych, a jest tam sporo dyrektorów szpitali i nie chodzi o to. Ja jako
radny nie czuję się jako radny partyjny tylko radny wybrany przez ludzi i chyba
najmniej przywiązuję wagę do upolitycznienia. Takie wyrażenie przy obcych
ludziach, jakie jest zdanie członków z listy PiS, ja to przemilczałem, zwróciłem
tylko uwagę żeby nie upolityczniał Rady, bo nie wolno dzielić w ten sposób
Komisji, stawia pana Goraja w złym świetle. Nieodpowiednim jest zabronienie
zadawania pytań. Bardzo naganną sytuacją jest podawanie w Gazecie
Wyborczej, że ja niemile traktowałem gości, byłem niegrzeczny. Jak można
odnosić się zamiast przeprosić, że się popełnia błąd nie udzielając możliwości
zadawania pytań, pytań, które być może przekonałyby mnie do pewnych
sytuacji, bo najprawdopodobniej skłoniłbym się w przyszłości do głosowania
nad tą restrukturyzacją i powiedziałam to wyraźnie, no ale skoro nie da się
możliwości zadawania pytań i odsyła mnie się do interpelacji. Jeśli ja panią
dyrektor pytam czy ona jest za taka restrukturyzacją mnie się odbiera głos a
później się kłamie w Gazecie, że ja jestem niegrzeczny i niemiły w stosunku do
gości to to przekracza ludzkie pojęcie. Życie w świecie fantazji pana Goraja, o
których godzinami będzie opowiadał jest niczym innym jak podporządkowanie
sobie tylko prawa do decyzji i do głosu, niedopuszczając do głosu innych.
Zwracał na ten temat uwagę pan radny Wielgus, pan radny Jaskóła. Nie była
pana radnego Góździa. Myślę, że wniosek, który składam, a który Wysoka Rada
rozstrzygnie nie polega tu na jakimkolwiek odgrywaniu się, bo to nie o to
chodzi. Chciałem panu Porajowi jako człowiek 62-letni pomóc w pewnych
sytuacjach, chciałem żeby skorzystał z pewnej wiedzy i doświadczenia mojego,
bo na pewno w tym temacie mam, ale nie jestem zarozumiały, na pewno
oceniam swoją wiedzę na trzy, trzy z plusem, są lepsi ode mnie. Natomiast świat
bajki i wyobraźni pana Goraja zmusza mnie czasem do tego, ze nie wiem gdzie
w ogóle jestem, czasami myślę, że się coś złego dzieje czy nie dzwonić po
karetkę.

Przewodniczący Krzysztof Słoń :
Panie radny bardzo proszę o trzymanie się merytorycznego uzasadnienia
wniosku.

Radny Jan Gierada (kontynuuje) [ niezrażony - przyp. mój ] :
Kłamstwo w prasie, do którego pan się dopuścił, nie będę tego komentował, bo
nikt nie czuł się tam ani urażony, ani obrażony, jest nie do przyjęcia. Jeżeli pan
radny nie umie powiedzieć przepraszam, a mnie by to absolutnie wystarczyło,
należę do ludzi normalnych, a przy okazji jestem radnym i dyrektorem szpitala.
To jest bardzo źle, jeśli się popełnia błąd, każdy na prawo taki błąd popełnić, ale
trzeba powiedzieć przepraszam, a nie kłamać w prasie i robić z siebie faceta,
który nie zezwala tutaj, uczniowi ojciec nie zezwala, dziecku powiedzieć, zadać
pytania tylko sam jest najmądrzejszy z całego gremium. Ten utopijny świat,
który roztacza pan Goraj po prostu jest nudny. Takie sesje małej grupy ludzi jak
Komisje nic nie dają, nic nie wnoszą praktycznie, bo przegada jeden człowiek 
cały czas, a reszta ma milczeć. Jeżeli chce w sposób uczciwy, godny zadać
pytania, nawet pani dyrektor chciała odpowiedzieć no i nie pozwolono jej to tak
być nie może. Nawet gdyby Wysoka Rada nie przegłosowała tego wniosku do
porządku obrad lub go wstawiła do porządku obrad, ja uszanuję każdą decyzję
Rady. Natomiast myślę, że moje wystąpienie nie formie lekcji, ale w formie
zwrócenia uwagi przyda się panu Porajowi, którego jak każdego na tej sali
szanujęJa nie mogę dzisiaj nie znać pewnych sytuacji, które mi pomogą swój
umysł skierować na najlepszą drogę w tej Radzie. [ ?!? ] Jeszcze dzisiaj siedzą tu
ludzie z MPK. Jak zadam parę pytań to nie po to żeby się wymądrzać tylko po
to żeby podnieść rękę, wstrzymać się lub być przeciw, a każdy ma takie prawo.
Żeby pan Goraj nie czuł się upokorzony przeze mnie, nikogo nie upokarzam,
mam dla niego prezent. Dzisiaj są Walentynki i ja dostałem (lizaka), ale ja w
moim wieku już nie mogę, jest tu napis „jesteś sexy”.

Radny Mariusz Goraj :
Powiem tak – wzruszyłeś mnie radny Janie Gierado. Ładnie zacząłeś dzisiejszą
sesję, w ogóle ładnie się zaczyna twoje „M jak Miłość”.'' 

[ str. 2-4 ]

- a więc wpierać komuś chamsko i natarczywie, że jest pomylony samemu serwując przy tym bełkotliwy monolog wariata, obrażać oburzając się przy tym jak ktoś w ogóle śmie posądzać go o obrażanie kogokolwiek by zakończyć osobliwym wyznaniem ''miłości'' o niezamierzonej [ ? ] homoseksualnej wymowie... jak to się ma do jego głośnej wypowiedzi o ''gejach i kozach'' ? Wracając do tematu :

...''Radny Robert Siejka :
Panie Prezydencie wrócę do wartości spółki, ponieważ pan mówi o tym, iż
spółka oczywiście tę wycenę zrobiła, a miasto już to robi. Natomiast jeszcze nie
tak dawno, bo przecież w ubiegłym roku lipiec-sierpień, pan podpisywał umowę
z Veolią, czyli pan wtedy musiał znać wartość tej spółki. To, jeśli mógłby pan
podać tą wartość na te miesiące letnie ubiegłego roku, to byłbym zobowiązany.

Prezydent Wojciech Lubawski :
Zgodnie z obowiązującym prawem minął okres ważności tamtej wyceny i
jakiekolwiek sugerowanie w tej chwili wartości tej spółki byłoby nie na miejscu,
a nawet nie wiem czy nie wykroczeniem.

Dyskusję zakończono. 

Projekt uchwały poddano pod głosowanie.
Głosowanie
Za - 23
Przeciw - brak
Wstrzymało się - 2 

Przedstawiciele załogi MPK przysłuchujący się dyskusji opuścili salę obrad.''

[ str. 13-16 ] :


Wreszcie finalne przyklepanie sprawy na sesji miesiąc później, od początku widać że wszystko było robione na kolanie i nim przepychane, wygląda wręcz że nielegalne ! :

''Radny Robert Siejka :
Jak można wnioskować o poszerzenie porządku obrad o punkt, który w tym
porządku istnieje? Ten porządek otrzymaliśmy pan Przewodniczący sam to
potwierdził w słowie wstępnym, że punkt dotyczący warunków zbycia
udziałów jest w porządku obrad. Nie rozumiem teraz wniosku pana
Sekretarza. Czy ten punkt jest w porządku obrad czy nie? Czy pan
Przewodniczący mógłby mi odpowiedzieć ? 

Przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Słoń :
Jeszcze raz powtarzam, że w porządku obrad omawianym na Konwencie
zapisany został jedynie tytuł uchwały dotyczącej warunków zbycia. Na
Konwencie o tym mówiliśmy. Nie ma tego punktu, dlatego, że nie wpłynęła
uchwała do radnych w wymaganym terminie. [...]

Radny Robert Siejka :
Istnieją dwa uzasadnienia do zdjęcia tego punktu z porządku obrad:
1. Projekt uchwały w tej sprawie otrzymali radni dopiero wczoraj po południu.
Podjęcie takiej uchwały, w moim przekonaniu będzie niezgodne z ustawą
o samorządzie gminnym. Nie mieliśmy możliwości wcześniej zapoznania się
z projektem uchwały. To jest uzasadnienie z punktu widzenia formalno –
prawnego.
2. Chciałbym zapytać wszystkich radnych, czy zdają sobie sprawę z tego,
czemu akurat ten punkt staje na porządku obrad. Ja jestem przekonany o tym,
że uchwała, którą Wysoka Rada podjęła na ubiegłej sesji, dotycząca zasad
zbywania tych udziałów jest wystarczającym dokumentem pozwalającym
panu Prezydentowi do podejmowania działań. Czy przypominacie sobie
państwo sierpień ubiegłego roku, kiedy to ważyły się losy zbycia udziałów na
rzecz firmy Veolia? Czy wówczas, pan Prezydent był uprzejmy pytać radnych
o zgodę na te warunki? Nie. Pan Prezydent poszedł do notariusza i podpisał
przedwstępną umowę z firmą Veolia nie informując o tym radnych. Nie
informując o szczegółach zawartych w tej umowie. Dzisiaj nagle coś się
zmieniło. Dzisiaj pan Prezydent chce tą odpowiedzialność rozmyć, zdejmując
ją z siebie i szanownym państwu radnym daje projekt uchwały, gdzie zapisuje
konkretne liczby, konkretne procenty, które wynegocjował on ze swoim
zespołem a radni nie mają na ten temat żadnej wiedzy. Dlaczegóż to radni
dzisiaj mają podejmować decyzję w sprawie, o której nie mają bladego pojęcia
i mówię tu o negocjacjach w sprawie zbycia udziałów. Ja jestem przekonany,
że pan Prezydent może na podstawie lutowej uchwały taką decyzję podjąć sam
i o to proszę, żeby nie wmanewrowywać radnych w podejmowanie tej decyzji.
Jest to, powiem brzydko, zwykłe szukanie dupokrytki. Ten wyrok, który
wczoraj zapadł w sprawie Prezydenta Grobelnego też może o tym świadczyć,
bo akurat w sprawie działki na Ślichowicach, też jakimś cudem pan Prezydent
nie siedział na ławie oskarżonych, tylko zastępca. To jest kolejna sprawa,
dotycząca zbycia majątku komunalnego, według mojej oceny, po
skandalicznie zaniżonej cenie i zdejmowanie z siebie odpowiedzialności.
Później, przy ewentualnym procesie, pan Prezydent może powiedzieć, że on
tylko wykonywał uchwałę Rady Miejskiej. Ja bardzo proszę o wzięcie
odpowiedzialności i podejmowanie tej decyzji samodzielnie w tej sprawie.

Radny Tomasz Bogucki :
Trudno się nawet słucha, to co mówi kolega Robert Siejka, a co dopiero
analizować to, czy to jest właściwe. To, że dzisiaj staje taka uchwała, na sesji,
to jestem pewien, że pan Prezydent wyciągnął wnioski z sytuacji, kiedy to nie
kto inny, tylko Klub Radnych SLD zarzucał panu Prezydentowi, przy
sprzedaży działki na Ślichowicach, że nie zapytał o zdanie Rady. Wydaje mi
się, że dzisiaj, jeżeli pyta o zdanie Rady, to postępowanie jest słuszne. Jeżeli
ktoś boi się odpowiedzialności brać na siebie za decyzje, które zostały
wynegocjowane z Autobusami Kieleckimi, to niech podniesie rękę przeciw ale
niech się nie uchyla od rozpatrywania i nie ogranicza możliwości
rozpatrywania ważnej dla miasta sprawy. Jeśli chodzi o samą treść uchwały to
stricte literalnie to co się znalazło w tej uchwale, było przedstawione na
Komisji Budżetu i Finansów, zaraz po zakończeniu, bo w tym samym dniu
były finałowe negocjacje, pan Prezydent osobiście był na Komisji, przedstawił
warunki zbycia, jakie zostały wynegocjowane i te warunki zostały
zaakceptowane w formie opinii Komisji, jednomyślnie pozytywnie. Wydaje
mi się że wniosek przeciwny do wniosku pana radnego Siejki, żeby dać
możliwość wypowiedzenia się Radzie w tej sprawie.

Radny Robert Siejka :
Przewodniczący Bogucki mówił o odpowiedzialności. Ja się zgadzam.
Odpowiedzialność bierze ten, kto bierze udział w całym procesie negocjacji.
Prosi się w tym momencie radnych o zgodę na coś, o czym radni, tak
naprawdę nie mają pojęcia, bo zespół negocjacyjny prowadził te rozmowy ze
spółką.

Radny Stanisław Rupniewski :
Czy ten projekt uchwały ma opinię prawną? [...]

Paweł Gągorowski Przewodniczący Komisji Statutowo - Samorządowej :
Zwracam się do radnego Rupniewskiego, na Komisji Statutowo –
Samorządowej ta uchwała nie miała opinii prawników. Jest pewne
wytłumaczenie, które myślę, że przedstawi nam Sekretarz. Mam prośbę do
pana Przewodniczącego, żebyśmy rozstrzygnęli, bo ja mam wątpliwości czy
ten punkt jest w porządku, czy go nie ma? Czy wpłynęło, czy nie wpłynęło,
czy go wprowadzamy, czy go zdejmujemy? Jest to istotne w tej chwili. Czy
zasadnie dyskutujemy w tej chwili ?

Przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Słoń :
Jeszcze raz powtarzam. Na Konwencie, czyli w osiem dni przed sesją,
przedstawiłem państwu tytuł projektu uchwały. Jedynie tytuł. Ponieważ
państwo nie otrzymali materiałów w prawem przewidzianym terminie, dlatego
wprowadzenie tego punktu musi być przez państwa dzisiaj, w formie
głosowania potwierdzone. Tak czy inaczej, poddam to pod głosowanie. Panie
Sekretarzu, czy w temacie opinii prawnej, chce pan w tej chwili zabrać głos?

Jadwiga Nowak Koordynator Zespołu Obsługi Prawnej :
Zwracam się do wszystkich państwa, panie Przewodniczący, panie
Prezydencie, panie, panowie, Wysoka Rado. Goście nasi również są przeze
mnie pięknie witani. Pytanie, które jest wątpliwością o brak opinii prawnej jest
pytaniem dobrym. Dziękuję. Niejednokrotnie, tutaj, z tego miejsca cieszyłam
się, że chcemy wiedzieć wszystko na temat naszego głosowania. Oto dowód,
materialny, pracy Zespołu Radców Prawnych nad projektem tej opinii. Zespół
Radców Prawnych, poniekąd, współautorem tego tekstu jest. Mam tutaj
dwanaście podpisów. O godzinie 15.35 zostały złożone podpisy przez
dwunastu członków wspólnych zespołów, które negocjowały ten projekt. Dla
państwa rozwagi, państwa mądrości panowie radni przedkładam ocenę, czy
formalny podpis radcy prawnego w tej sytuacji jest jeszcze konieczny. Jeżeli
państwo uznacie, że tak, my jesteśmy, że tak powiem, ludźmi ciężkiej pracy
i oczywiście obiecujemy, że jeszcze jeden podpis, acz po drugiej stronie tego
dokumentu, jesteśmy w stanie złożyć. Bo to jest praca, której się nie
wstydzimy. Bo to jest praca, którą chcemy razem z państwem zafirmować. [ ? ]

Radny Stanisław Rupniewski :
Ja słyszałem wiele opinii prawników, bardzo szanowałem zawsze te opinie,
zwłaszcza, kiedy przez cztery lata byłem Przewodniczącym Rady, ale tej
wypowiedzi absolutnie nie zrozumiałem. Czy jest ta opinia, czy jej nie ma?
Mówmy prostym językiem, zrozumiałym dla ludzi, którzy skończyli studia
wyższe. Są mieszkańcy, którzy mają wykształcenie średnie a nawet zawodowe
i podstawowe w tym mieście. 

Krzysztof Słoń Przewodniczący Rady Miejskiej :
Czy pani mecenas mogłaby w krótkich, żołnierskich słowach wypowiedzieć
sentencję swojego wystąpienia?

Jadwiga Nowak Koordynator Zespołu Obsługi Prawnej :
Bardzo proszę panie radny Rupniewski. Ta opinia jest.

Przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Słoń :
Poddaję pod głosowanie wnioski dot. zmian porządku obrad.
I. Wniosek o wprowadzenie do porządku obrad projektu uchwały w sprawie
warunków zbycia udziałów Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Spółka
z o.o. w Kielcach na rzecz Kieleckie Autobusy Spółka Pracownicza Spółka z o.o.
Głosowanie:
Za – 19
Przeciw – 4
Wstrzymało się – 4
Rada Miejska przyjęła wniosek o wprowadzenie projektu uchwały do
porządku obrad. [...]

Przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Słoń :
Dla porządku, informuję państwa, że pan Przewodniczący Paweł Gągorowski
przedstawił informację, że Komisja Statutowo – Samorządowa nie otrzymała
materialnej opinii radców prawnych. Pani mecenas Jadwiga Nowak
przedstawiła tę opinię w postaci niematerialnej i werbalnej, dlatego [ ?! ] uznajemy,
że takowa opinia została przedstawiona Wysokiej Radzie przed podjęciem
głosowania na temat tego projektu uchwały.

Radny Robert Siejka :
Na początek sprostowanie do wypowiedzi pana dyrektora Pastuszki.
W kompetencjach Rady jest uchwalanie zasad a nie warunków. Taki jest
zapis. To zrobiliśmy na sesji lutowej. Dzisiaj mówimy o warunkach
sprzedaży. Miałem zabrać głos w tej sprawie ale po prostu nie chce mi się i nie będę
strzępił języka na darmo, wobec głuchoty większości Rady na argumenty
Rezygnuję z zabrania głosu.

Radny Stanisław Rupniewski :
Zapisałem się do głosu merytorycznie ale nie mogę go zabrać z przyczyny
podstawowej. Widziałem opinię radców prawnych, natomiast widziałem ją
z odległości czterech metrów. Nie mam na tyle dobrego wzroku, żeby ją
przeczytać. Bardzo proszę panią o zapoznanie Rady z tą opinią i wyjaśnienie
wątpliwości o której wspomniał mój przedmówca. Czy w kompetencji Rady
Miejskiej jest określenie zasad zbycia udziałów czy określenie warunków, czy
też jedno i drugie? Zadałem proste pytania.

Jadwiga Nowak Koordynator Zespołu Obsługi Prawnej :
Opinia jest pozytywna. [...]

Radny Stanisław Rupniewski :
[..] Nadal mam wątpliwości o których wspomniałem.
Nie zostały one wyjaśnione. Dziwi mnie to, a słowa te kieruję przede
wszystkim do kolegi Jacka Wołowca, bo my decyzje dotyczące komunikacji
w mieście, zawsze podejmujemy mając za plecami sympatyczną załogę MPK.
Mówicie dzisiaj piękne słowa, żeby się tym ludziom przypodobać. Ja powiem
na skróty. Również poprę tą uchwałę, mimo, że jestem z lewicy [ dobrze, że otwarcie przyznaje jak jego formacja w praktyce ''broni'' robotników choć jest niby powołana przecież do tego - jeśli już tylko pod przymusem : przyp. mój ], ale nie dlatego, żeby przypodobać się kierowcom i pracownikom komunikacji. Dziwi mnie jednak, że jeszcze niecały rok temu chcieliście panowie sprzedać to przedsiębiorstwo Veolii Transport, nasyłaliście na kierowców firmy
ochroniarskie a teraz nagle zrobiliście się tacy dobrzy i pokazujecie jaki to
interes społeczny nagle wami kieruje. Zapomnieliście o tym co było niecały
rok temu w wakacje. Gorące wakacje 2007 roku. Powiedzmy sobie szczerze.
Rzeczywiście nie ma w mojej ocenie cienia wątpliwości. Te udziały zbywamy,
a znam się odrobinę na tym, bardzo tanio. Bardzo tanio. Dziś, rzeczywiście to
co podają media, działka wyceniona nie po 300 a po 200 zł za metr daje 8
milionów złotych. O tym trzeba wyraźnie powiedzieć. To jest niska cena. Ale
nie sprzedajemy tego chińczykowi, nie sprzedajemy tego innemu kapitaliście. [ za to swoim można ? przyp. mój ] Bierze odpowiedzialność za to przedsiębiorstwo załoga. Tylko pod tym
warunkiem można głosować za projektem tej uchwały. Mam wątpliwości czy
powinniśmy głosować, czy nie są to kompetencje organu wykonawczego.
Chcę powiedzieć jeszcze jedno, przypomnieć, że na tej sali padały różne
decyzje chronione prawem. My zbywaliśmy ustawowo prawo wieczystego
użytkowania gruntów mieszkańcom Kielc z 95% bonifikatą. Cóż za tym
znaczy ta niska cena dzisiaj. Ona, w stosunku do profitu, który uzyskali ci
mieszkańcy za grunty, i tak jest stosunkowo wysoka. Nie ma dzisiaj, nawet
opierając się na prawie samorządowym, nie ma dzisiaj wymiernej miary czy to
jest drogo czy tanio. Z punktu gospodarczego zbywamy te udziały tanio,
dajemy określone gwarancje, bardzo duże gwarancje jako miasto i o tym
trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć. Natomiast nie są to jedyne profity, które
dajemy mieszkańcom tego miasta. Ci panowie, ci kierowcy są mieszkańcami
tego miasta i tak jak powiedzieli moi przedmówcy, biorą odpowiedzialność za
to przedsiębiorstwo i pewnie mają świadomość, że długo nie uzyskają
dywidendy z tego kapitału, który zainwestują, że będzie to trudne, ale my
również mamy świadomość, że nie będziemy podejmować następnych decyzji
trudnych, mając za plecami ich podenerwowane sylwetki i mając świadomość
że mieszkańcy tego miasta nie spotkają się z sytuacją, że nie będzie działać
w mieście Kielce, komunikacja miejska a nasze miasto będzie na szpaltach
całej prasy krajowej a jego promocja będzie bardzo wątpliwa. Życzę wam
panowie powodzenia. Podpisując się pod wszystkimi uwagami dotyczącymi
wycen, wartości, uświadamiam tym radnym, którzy mają jeszcze wątpliwości,
że nie da się wyszacować tej wartości czy to jest dużo czy mało. Dajmy tej
spółce szansę. Myślę, że taki jest warunek, który panowie wykorzystają. [...]

Radny Mariusz Goraj :
[...]  Chylę czoła przed odwagą panów
z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji, obecnie współwłaścicieli spółki
Autobusy Kieleckie, za to że chcą podjąć na siebie, na swoje barki to niełatwe
zobowiązanie. W obecnych warunkach ekonomicznych w Polsce i w Europie,
prowadzić swoją firmę przy tak niestabilnej sytuacji gospodarczej jest bardzo
ciężko i to duże wyzwanie. Gloria i chwała, że panowie się na to zdecydowali.
Zdecydowali się wziąć wedle zasady leseferyzmu [ !!! ], swój los we własne ręce.
To tyle co mogę powiedzieć. Cieszę się, że ta sytuacja się normalizuje, bo
służy to wszystkim. Pracownikom tej spółki i mieszkańcom Kielc i nam jako
ich reprezentantom. 

Radny Tomasz Bogucki :
W formie ad vocem, chciałem delikatnie zapytać pana Stanisława co to znaczy
„wy nasłaliście na kierowców ochroniarzy”. Nie rozumiem co znaczy to „wy”.
Czasy kiedy było „wy” i „my”, dawno minęły. Chyba pomyliliśmy się co do
tego. Ja nie znam żadnego radnego, który brał udział w podejmowaniu decyzji,
bądź też w finansowaniu akcji związanej ze strajkiem w MPK. Myślę, że
emocje wzięły górę nad rzeczywistością. [...]

Radny Stanisław Rupniewski :
[...] Kolego Mariuszu, dobrze, że nasze wypowiedzi są
nagrywane i protokołowane, bo pan po raz kolejny udowodniłeś, że nie umiesz
pan słuchać a lubisz się pan mądrzyć. Proszę odczytać moją wypowiedź, czy
w jakimś sensie negowałem obecność pracowników przedsiębiorstwa
komunikacji na sali. Na koniec ad vocem do wypowiedzi Tomasza
Boguckiego. Z szacunkiem panie Przewodniczący, pewną wartość mimo
różnych towarów da się porównać. Jeżeli wypadało by rozszyfrować pojęcie
„wy”, to przecież to Prezydent, czy też za zgodą Prezydenta, były
podejmowane te ruchy, pana kolegi. Więc rozwinięcie jest chyba proste. [...]

Radny Jan Gierada :
Do tej pory, 95% tej dyskusji jest dyskusją polityczną a nie merytoryczną [ oo, ten jest najbardziej kompetentny by wypowiadać takie opinie - przyp. mój ]. Pan radny Karyś, jeszcze dwa tygodnie temu mówił, że siedem dni jest mało, żeby
uchwałę dobrze przeczytać i opracować. Dziś mu wystarcza piętnaście minut.
Więc niech się pan trzyma pewnych zasad a nie w zależności od sytuacji.
Człowiek inteligentny jest taki, który się przystosuje do okoliczności, pan jest
na pewno człowiekiem inteligentnym ale niech pan nie mówi, że panu
wystarczy dzisiaj piętnaście minut. Uchwała jest przygotowana w ostatniej
chwili, bez wyrazistej opinii. Ale jaka ona jest, taka jest. Widziałem u pani
radcy, rzeczywiście jest jej podpis i należy ją uznać. [ faktycznie, nieodparta ''argumentacja'' - przyp. mój ] [...]

Przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Słoń :
Apeluję do wszystkich radnych, żeby zwiększyli częstotliwość wzajemnych
kontaktów, aby poznać swoje wzajemne intencje. 

Radny Jarosław Karyś :
Ja tylko w trybie ad vocem do pana radnego Jana Gierady. Panie radny,
merytoryczna część tej uchwały znana była Komisji Budżetowej dużo
wcześniej niż 15 minut temu. Ta uchwała była opiniowana na tej Komisji
i trudno mówić tu o piętnastu minutach. Jest to lekkie nadużycie. Jeżeli można
powiedzieć „lekkie”.

Radny Jan Gierada :
Oczywiście oprócz Komisji Budżetowej na tej sali siedzi jeszcze dwudziestu
innych radnych, którzy tej uchwały nie znali. O tym mówię. 

Wojciech Lubawski Prezydent Miasta :
Przysłuchując się tej debacie, wypada mi zacząć: My Wojciech Lubawski.
Chciałem powiedzieć w tej sprawie następującą rzecz, myślę, że zasadniczą.
To co się dzieje w sprawach Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji jest
niezwykle ważne ze względów ustrojowych naszego miasta. Przechodzimy
pewien proces, jest to szósty rok, który stara się ten proces dostosować do
pewnych standardów światowych. Ja tak to widzę. Dlatego z uporem staramy
się zrealizować ten plan. [...] Chciałbym państwa zapewnić, że te procedury zostały absolutnie dochowane i myślę, że tu pani dyrektor Nowak, nasz miejski prawnik, która stała na czele
zespołu negocjacyjnego, na pewno pilnowała również tych procedur i z tego
co wiem one zostały zachowane. Chciałbym podziękować załodze MPK.
Dlatego, że to jest odważna decyzja. Ale moja decyzja też jest odważna. Nikt
mnie nie zwalania, jako Prezydenta, z tego, żeby komunikacja miejska w tym
mieście funkcjonowała. Ja podejmuję też ryzyko. Państwo też podejmujecie
ryzyko. Musimy mieć tą świadomość. Chciałbym żebyście te kasandryczne
wizje odsunęli od siebie. Myślcie pozytywnie. Jeżeli chcecie przykładów, to
udajcie się do jakiejkolwiek spółki służby zdrowia. Tam też powstały spółki
pracownicze. Oni dziś dobrze mają. Kupują nieruchomości. Pan Jan Gierada
podpowiada mi ze jest sto spółek i one się bardzo dobrze mają. Wy też się
będziecie mieli dobrze. Jestem o tym przekonany. Oczywiście, jeżeli będziecie
w sposób racjonalny gospodarować tymi „srebrami rodowymi”, bo MPK ma
przecież swoje lata. Nie można tego zmarnować. Nigdy moim celem nie było
to, żeby na krok, na milimetr, zaszkodzić tej spółce. Za to, że mamy za sobą
dramatyczne przejścia, trudno. To się zdarza. Być może brakowało dobrej
płaszczyzny porozumienia, dlatego, że zbyt rzadko siedzieliśmy przy stole.
Biję się też w piersi. Dzisiaj przyszedł czas, żeby budować nowe. Ja, ze swojej
strony deklaruję, że będę tej spółce pomagał, bo bez tej spółki, nowej spółki i
nowych realiów, bardzo trudno sobie wyobrazić komunikację miejską w
Kielcach. [...]

Przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Słoń :
Przyznacie mi państwo, że tak czy inaczej, to nazwa Kieleckie Autobusy jest
ładna.

Innych uwag i pytań nie zgłoszono.
Projekt uchwały poddano pod głosowanie.
Głosowanie:
Za – 23
Przeciw – 1
Wstrzymało się – 3
Rada Miejska w Kielcach podjęła uchwałę Nr XXI/440/2008 z dnia 6 marca
2008 roku w sprawie warunków zbycia udziałów Miejskiego Przedsiębiorstwa
Komunikacji Spółka z o.o. w Kielcach na rzecz Kieleckie Autobusy Spółka
Pracownicza Spółka z o.o..''

[ str. 3-7 i 15-27 ] :


- czyli jak zwykle : pobuceli pobuceli obrzucając się gówniarskimi przytykami po czym jak przyszło co do czego i tak przyklepali w swej masie posłusznie to czego od nich wymagano zapewniając Lubawskiemu ''dupokrytkę'' jak ujął Siejka zdając sobie sprawę przy tym, że nie mają ku temu żadnej wiedzy ni podstaw prawnych ! [ a ta Nowakowa choć trudno w to uwierzyć jest bodaj głupsza nawet od Obary - nie mylić ze skarbnik miasta też niewiele przewyższającą ją ''yntelygencją'' - nijak nie idzie wyrozumieć czegokolwiek z jej bełkotu, mentalnie zatrzymała się w czasach młodości w ZMP chyba, zgroza bierze, że taki tuman jest miejskim radcą i nic dziwnego, że tak się rzeczy miały skoro prowadziła negocjacje w sprawie ]. Zwyczajnie chcieli wraz z prezydentem za wszelką cenę pozbyć się problemu i mieć to z głowy co przyznał w pewnym momencie Rupniewski odczuwający wyraźny dyskomfort z oddechem na karku wkurwionych ''solidaruchów'', pewnie w obawie, że mu skopią czerwony tyłek [ a taki niby zeń ''świętokrzyski twardziel'':) - taki sam co z Lubawskiego ''łobuz z Zagórskiej'' ], jednak w swej krótkowzrocznej tępocie sprokurowali tylko kolejny problem dla miasta i kielczan, bodaj czy nie większy. Wniosek praktyczny z tego, że trzeba będzie sprawdzić w ramach dostępu do informacji publicznej kto konkretnie z nich był za a kto przeciw i wstrzymał się - zapewne ''jedynym sprawiedliwym w Sodomie'' był Siejka co w świetle jego późniejszego dania de Lubawskiemu w końcu unieważnia jego ówczesną postawę niestety; pośród tych należy szukać chuj is chuj :


- rad bym też poznać ''tajemniczy'' dokument z 2005 r. na który powoływał się Lubawski. I jak to się wszystko ma do powierzenia mu jednogłośnie przez rajców na ostatniej sesji w 2006 r. zgodnie z nową ustawą o transporcie zbiorowym wydawania zezwoleń w tej materii przewoźnikom miejskim ? [ pkt. 11 ] :

''Literatura uzupełniająca'' :

''Czy spółka pracownicza w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji ma szansę na sukces? - Komunikacja miejska nie jest rentowna, a spółka jest nastawiona na zysk. Nie znam spółki pracowniczej w komunikacji miejskiej, a te, które działają w PKS-ach, mają kłopoty - mówi Jerzy Chudzicki, prezes Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej.

Ziemowit Nowak: W Kielcach ma powstać spółka pracownicza z udziałem miasta, która będzie się zajmowała całą miejską komunikacją. Czy ma szansę na sukces?

Jerzy Chudzicki*: Nie mamy żadnych doświadczeń ze spółkami pracowniczymi w miejskiej komunikacji. Znamy spółki pracownicze w PKS-ach. Niezbyt dobrze sobie radzą i mają kłopoty. Podstawowy problem to taki, że komunikacja miejska nie jest rentowna, a spółka jest nastawiona na zysk. To jest nie do pogodzenia. Tutaj wchodzi w grę użyteczność, kwestie społeczne, jak ochrona gorzej sytuowanych grup społecznych, a na to trzeba pieniędzy. A z kolei dołożenie do spółki komunalnej udziałów pracowniczych trochę mija się z celem. Niedługo pojawią się regulacje unijne, które mówią o tzw. operatorze wewnętrznym. Będzie on mógł starać się bez przetargu o kontrakt na obsługę komunikacyjną miasta, ale gdy to będzie w stu procentach miejska spółka. Pozostałe podmioty, a więc i kieleckie MPK, czekają przetargi.

A więc dla Kielc najlepiej jest tak, jak było - MPK jako spółka komunalna?

- Jestem przeciwnikiem prywatyzacji komunikacji miejskiej, ale zwolennikiem prywatyzacji usług. Dla mnie modelowy przykład to system mieszany, gdzie działa jedna dobra spółka komunalna i kilku przewoźników prywatnych.

Jakie to ma zalety?

- Tabor musi spełniać wymagania ZTM-u - jest nowy, określonej pojemności, wyposażony w odpowiednie urządzenia, na przykład klimatyzowany, i ZTM decyduje o liniach i rozkładach. Prywatni przewoźnicy są najlepsi w cięciu kosztów pracy. Spółka komunalna w takim otoczeniu też znacznie sprawniej działa.

Prezydent Kielc mówi o pozyskaniu środków unijnych na autobusy. Czy jest to realne, skoro Unia nie preferuje tego typu transportu?

- Rzeczywiście, preferowane są szynowe systemy komunikacji, zarówno w Centralnym Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko, kontrolowanym przez ministerstwa rozwoju regionalnego oraz transportu, jak i w Regionalnych Programach Operacyjnych. Natomiast dopuszczone są rozporządzeniem ministra rozwoju regionalnego kolej, tramwaje i autobusy, ale tylko zasilane niekonwencjonalnymi paliwami. Nie ma mowy o autobusach tradycyjnych.

Czy można pozyskać w inny sposób środki na autobusy?

- Trudna sprawa. Akurat leasing w komunikacji miejskiej się nie opłaca. Pozostają środki miejskie. Niektóre miasta weszły w obligacje: Łódź, Ostrów Wielkopolski. Ale każdy dług kiedyś trzeba spłacić. Na Kielcach ciąży wielkie opóźnienie w zakupie nowego taboru. Toruń, Wrocław, Kraków, Łódź zrobiły to znacznie wcześniej. U nich średni wiek taboru to 6-8 lat. Kielce mają zapóźnienie z kilku dobrych lat i dorównanie do średniej krajowej tak czy inaczej będzie kosztowało.

Czy realne jest, że sami pracownicy obejmą udziały w spółce?

- Nie wiem, skąd oni wezmą na to pieniądze. Z tego co wiem, odłożonych nie mają. Z kieszeni - to może być trudne. W takiej spółce jak komunikacyjna nie ma dywidend, wynik jest na zero, więc z zysku też nie odłożą. Zobaczymy, jak to będzie.

* Jerzy Chudzicki jest prezesem Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej w Warszawie''