sobota, 27 maja 2023

Co tu się odbanderowiło...

Niestety okazuje się znowu miałem rację, a bardzo tego nie lubię: jak przypuszczałem rodzimi ''biedarealiści'' postanowili do reszty pohańbić pamięć o ludobójstwie Polaków na Wołyniu. Naśladując w tym samobójczo Żydów, tak by wszyscy poza nimi już rzygali Wołyniem niczym ''religią Holocaustu''. Nie trzeba proroka ni wróża, by przewidzieć jak to się skończy - kolejną wersją ohydnej ''cenzopapy'', jako odreagowaniem ''skremówkowania'' polskiego papieża przez ''fajnokatolików''. Na groteskę zakrawa, iż najgłośniej gardłują o ''realizmie politycznym'' rozhisteryzowane cioty pokroju Warzechy, trawione resentymentem i emocjami, wiecznym przeżuwaniem tragedii przeszłości - i kto tu niby jest ''romantykiem''?! Tak drogie owym zjebom Niemcy i Rosja jakoś mogły ze sobą współpracować, mimo ogromnej liczby ofiar wzajemnych zmagań wojennych, podobnie jak to ma miejsce do dziś na drugim końcu Eurazji w przypadku sojuszu Japonii z USA. Mimo iż japońscy politycy regularnie pielgrzymują do świątyni Yasukuni, by czcić tam pamięć po swych poległych bohaterach narodowych, w tym również zbrodniarzach wojennych odpowiedzialnych min. za śmierć licznych amerykańskich żołnierzy. Jeśli ktoś sądzi, że to okaz łaski ze strony Jankesów wobec pokonanego przez nich wroga, niechże obaczy post-komuszy Wietnam, który dał niby Stanom Zjednoczonym łupnia, ale zagrożony przez rosnącą pozycję Pekinu wykonał w ostatnich latach wiele życzliwych gestów pod adresem Waszyngtonu. Doprawdy, nie musimy się przyjaźnić z Ukraińcami, równie dobrze możemy być jak niekomunistyczna Korea i Japonia, które toczą zażarte spory o zaszłości dziejowe co i aktualia, lecz mimo to współpracują ze sobą na równi zagrożone bliskim sąsiedztwem psa łańcuchowego chińskiego imperializmu, jaki stanowi Korea Kimów. Porzućmy zabawy w ''drużbę narodów'', podobnie jak za Sowietów maskujące zaciekłą rywalizację, liczy się twardy realizm wzajemnych interesów narodowych, oparty na jednej podstawowej zasadzie: Rosja musi dostać wpierdol. Ów zaś może jej spuścić tylko, a przynajmniej w pierwszej kolejności, Ukraina - nie znaczy to, że mamy jej wszystko wybaczać, o co to to nie! Wystarczy jedynie, gdy uznając wzajemne nieprzekraczalne często różnice co do zaszłości historycznych, kulturowych, politycznych etc. skupimy się na tym, co nas obecnie łączy a tym jest łomot dany Moskalom, bowiem innego języka ''dialogu'' oni nie pojmują. Wszystkie zaś owe pseudorealistyczne, a w istocie romantyczne pizdusie reprezentują tak mi obmierzłą ''syfilizację judeołacińską''. Zachowują się, jakby chcieli wygrać honorowo z psychopatyczną kanalią, gotową do najgorszego łajdactwa byle odnieść zwycięstwo. Rosja wielokrotnie udowodniła, nie tylko podczas obecnej wojny na Ukrainie, że nie ma żadnych oporów przed posługiwaniem się w tym celu wszelką szumowiną ludzką, obojętnie komuszą czy naziolską, islamistami a w końcu zwykłymi bandytami czerpiącymi dumę i satysfakcję z popełniania niewyobrażalnych często bestialstw. W konfrontacji z takowym wrogiem na dalszy plan schodzą więc dzielące nasze narody kwestie, typu stosunek do Bandery czy UPA, co nie oznacza porzucania ich [ wyraźnie to zaznaczam ], rzecz jedynie w priorytetach. Opieranie wzajemnych relacji na sympatiach i emocjach, również tych negatywnych, stanowi oznakę zatrważającego infantylizmu cechującego zwykle ''biedarealistów'', wszczynających histeryczne gównoburze, jak niedawna z wypowiedzią ukraińskiego ambasadora. Skądinąd rzecznik polskiego MSZ też się nie popisał w tej akurat sprawie, usprawiedliwić go można jedynie zakładając, iż był to sygnał ostrzegawczy pod adresem Kijowa przed zbytnim zacieśnianiem relacji z Berlinem. Na szczęście czasy, kiedy Niemcy mogli instalować na Ukrainie marionetkowe, posłuszne im ''hetmanaty'' minęły bezpowrotnie, teraz bowiem muszą konkurować nad Dnieprem nie tylko z Anglosasami, ale i współpracującą z nimi [ przynajmniej Brytyjczykami ] Turcją oraz innymi muzułmańskimi potęgami znad Zatoki Perskiej, zagrożonymi zbrojnym sojuszem Iranu i Rosji. Oczywistym było od samego początku moskiewskiej inwazji na Kijów, że Polska nie zastąpi Ukrainie innych państw dawnego Zachodu w udzielaniu pomocy zbrojnej czy humanitarnej. Odegraliśmy niezwykle ważną, ale głównie rolę pośrednika, choć dołożyliśmy też sporo od siebie a w stosunku do naszego potencjału nawet bardzo dużo. Bynajmniej z dobroci serca, tudzież frajerstwa życiowego, lecz we własnym dobrze pojętym interesie narodowym, czego tu nie pojmować do cholery? Przez 40 lat komuny i prawie trzy dekady neoliberalnej ''transformacji'' wciąż nie posiadamy jednak wystarczającego potencjału kapitałowego i przemysłowego, aby równać się z zachodnioeuropejskimi państwami, obojętnie Niemcy to, Francja czy też Wlk. Brytania, o USA nie wspominając. Tylko więc naiwny idiota mógł liczyć, że będziemy partycypować w tym samym stopniu co tamte kraje w odbudowie Ukrainy ze zniszczeń wojennych, nie na tym bowiem polegał nasz interes. Zyskiem Polski było odparcie bezpośredniego zagrożenia rosyjskiego u naszych granic, a pośrednio i ze strony Niemiec, stąd okazalibyśmy się skończonymi frajerami nie wykorzystując szansy ku temu, jaką nadarzył nam zaciekły opór Ukraińców przed inwazją Moskali. Nawet jeśli Kijów powróci do sojuszu z Berlinem, jak to miało miejsce za prezydentury Poroszenki, Ukraina nigdy nie zastąpi Niemcom Rosji z racji różnicy potencjałów obu krajów, więc nawet w takowym tandemie stanowi mniejsze dla nas zagrożenie. Polecam wywiad z Niemcem urodzonym w Kazachstanie, walczącym teraz po stronie Ukraińców, gdzie ów przyznaje, iż jest wśród swych rodaków wyjątkiem. Bowiem wedle jego słów tacy jak on Niemcy z b. ZSRR stanowią gremialnie znaczące prorosyjskie lobby, sami zwąc się ''Rusakami'' tj. w domyśle ruskimi prusakami. Nie znaczy to, iż mamy w Polsce lekceważyć proniemieckie stronnictwo na Ukrainie, reprezentowane głównie przez obóz polityczny Poroszenki i Kliczki, żadną miarą jednak nie sposób porównać tego do bliskich relacji łączących Schrödera z Putinem. W tym zaś leży sedno sprawy, gdyż w podnoszonym przez ''niedorealistów'' kwiku ginie to, co śmiem twierdzić najistotniejsze w rzeczonej sprawie, a więc:

1. Po rozpadzie ZSRR wielu dotychczasowych komunistów na Ukrainie przedzierzgnęło się płynnie w nacjonalistów. Poczęli więc obnosić się z wyszywanymi koszulami, jak jeszcze całkiem niedawno czerwonymi krawatami, wychwalać Banderę jakiego dopiero co odsądzali od czci, zaś OUN i UPA obwołując bohaterami ''walki narodowowyzwoleńczej'', tyle że już nie z uciskiem klasowym, lecz etnicznym Ukraińców ze strony tak Polaków co i Moskali. Dobrze byłoby więc, gdyby ktoś wreszcie w polskiej przestrzeni publicznej podjął głośno temat ukraińskiego ''moczaryzmu'', ichnich odpowiedników ''narodowej komuny'' a la ZP ,,Grunwald''. Oczywiście można argumentować, że w międzyczasie dorosło kolejne już pokolenie ukraińskich nacjonalistów, jacy z owymi ''leśnymi dziadkami'' nie mają już nic wspólnego, tyle że ktoś tym gówniarzom musiał nakłaść głupot o Banderze i Szuchewyczu do łba, a nie zrobiły tego bynajmniej ,,influenserki'' z Tik Tłoka. Jednym z takowych jest ''resortowy banderowiec'' Dmytro Korczyński, który z całkiem niedawnej okazji dnia ''pabiedy'' otwarcie klarował Ukraińcom, że powinni stawiać pomniki swym rodakom walczącym w szeregach SS-Galizien. Dodałem ''resortowy'', gdyż o tym osobniku jeszcze za jego służby w Armii Czerwonej późnego ZSRR krążyły słuchy, iż zadzierzgnął kontakty z sowieckimi służbami. Bowiem mimo iż prowokował konflikty etniczne i rasowe wśród czerwonoarmistów, biorąc też sam udział w owych bójkach, nigdy nie poniósł srogich konsekwencji, jakie zwykle za takowe czyny groziły. Następnie po rozpadzie już ''sojuza'' wyrobił sobie w Kijowie markę ulicznego zadymiarza, by przejść od miejskich rozrób do bojów zbrojnych serio. W tym celu powołał istniejące w różnych formach do dziś militarne ''bractwo'', które swój chrzest bojowy przeszło podczas walk w Naddniestrzu, takoż samo co Girkin i po jednej z nim stronie... Następnie ukraińscy bojcy Korczyńskiego wsparli Gruzinów w ich konflikcie zbrojnym z Abchazami, w szeregach których z kolei walczyli liczni Rosjanie i Czeczeńcy, w tym min. Szamil Basajew. Kiedy jednak kaukascy górale poczęli wojować z Moskalami o niepodległość ojczyzny, Dmytro wraz z towarzyszami stanęli u ich boku. Korczyński miał wówczas zaprzyjaźnić się z Basajewem, a w każdym razie do dziś ów bojownik, czy też terrorysta jak kto woli, bardzo mu imponuje. Ukrainiec sam ponoć nie brał udziału w zbrodniach popełnianych na rosyjskich jeńcach wojennych, wspominał jednak jak był świadkiem ucinania im głów przez Czeczenów. Wszakże należy przy tym pamiętać, że Rosjanie również dokonywali podobnych mordów i gorszych bywało na miejscowych, postępując bestialsko nie tylko z wrogimi bojownikami, co nade wszystko cywilną ludnością. W każdym razie wybuchł później na tym tle skandal w Rosji, gdy wyszło na jaw, iż Korczyński wziął udział w plenerowym obozie bojówki putinowskich ''naszystów'', na zaproszenie samego Władisława Surkowa. Ów pół-Czeczen po ojcu i podobnie co rodziciel funkcjonariusz GRU, pełnił wówczas najważniejsze stanowiska w prezydenckiej administracji FR, nic dziwnego stąd, że z takową ''kryszą'' imć Dmytro nie obawiał się aresztowania we wrogim przecież kraju. Surkow nadzorował później w latach 2013-2020 rebelię w Donbasie z ramienia Kremla, ''chaotyzując'' sąsiednie państwo w myśl głoszonej przez się otwarcie terrorystycznej strategii. Zanim do tego doszło, Korczyński zaangażował się w polityczny sojusz z Duginem, uczestnicząc w nim wespół z Arestowyczem, pełniącym wtedy funkcję jego zastępcy w zbrojnym ''bractwie''. Dmytro też pospołu ze słynnym dziś Ołeksijem nagłośnili scenariusz zajęcia Krymu przez Rosję na dobre parę lat przed jego realizacją. Kto chce więc może widzieć w nich rosyjską agenturę, jak dla mnie jednak stanowią prędzej ukraińską, lecz równie co tamta poradziecką. Bowiem przypomnę com pisał od początku moskiewskiej inwazji na Kijów: za wschodnią granicą RP  toczą teraz śmiertelny bój dwie post-sowieckie mafie polityczne, zaś w dobrze pojętym interesie Polski jest, by wspierać mniej dla nas groźną, bo słabszą. Tak czy owak, w każdym niemal kraju i państwie istnieją różni ''ekstremiści'' czy też ''niespokojne duchy'', jeśli kto woli bardziej poetyckie sformułowania, nad którymi to pieczę winny sprawować odpowiednie służby danego państwa. Ewidentnie zaś pełnią takową, każdy na powierzonym sobie odcinku, zarówno Dmytro Korczyński, co i Ołeksiej Arestowycz, zapewne z ramienia ukraińskiej ''razwiedki'' wojskowej [ nie usprawiedliwiam, a tylko objaśniam ]. Acz wypada niestety zgodzić się z Korczyńskim, gdy dziś przypomina istotną rolę USA we wsparciu militarnego potencjału Rosji np. rakiety spadające na ukraińskie miasta i obiekty wojskowe nie mogłyby obyć się bez komponentów dostarczanych nie tylko przez zachodnioeuropejskie, ale również i amerykańskie firmy. Bowiem nie wszystkim za oceanem odpowiada zwycięstwo Ukrainy w starciu z Moskowią, dla wielu tam znaczących sił politycznych i gospodarczych to jedynie ''wojna Bidena''. Mowa bynajmniej tylko o trumpistach, w jułesej nie brak i lewackich miłośników ''homofobicznego'' reżimu Putina, zaś akurat w kwestii LGBT+ Korczyński żywi zdrowe podejście, przez co został już wciągnięty na ''czarną listę'' ambasady USA w Kijowie. Wprawdzie sceptycznie można odnosić się do głoszonej przezeń misji Ukrainy jako zbiorowego katechona ''cywilizacji białego człowieka'', niemniej pozostaje faktem, iż zbrojny opór Ukraińców rzeczywiście kładzie kres lewicowo-liberalnemu konsensusowi panującemu w pozimnowojennej Europie. Szczególne ohydnemu relatywizmowi postmodernizmu z jego nihilistyczną post-prawdą, nie traktowaniem serio własnych wyborów życiowych za które teraz niedaleko od granic Polski ludzie płacą życiem, antycypując zapewne to co być może czeka wkrótce i resztę świata Zachodu.

2. Groźniejszym dziś dla Polski ze strony Ukrainy niż jej neobanderyzm, jest dziedzictwo krwawej anarchii tegoż kraju uosabiane przez Nestora Machno. Nie kryję stąd, że do szewskiej pasji doprowadzają mnie takowi ukraińscy intelektualiści, jak Serhij Daciuk, który pieprzy farmazony o jakoby nieuniknionym zaniku państw narodowych i to akurat, gdy jego kraj toczy zażarty bój o zachowanie własnego przed obcą agresją! Facet zresztą sam sobie przeczy przyznając, iż żadne oddolne ''pospolite ruszenie'' obywateli nie da radę zmóc armii wroga, mogą tego dokonać tylko jednostki regularnego wojska samej Ukrainy, nie inaczej. Tak więc bez państwa narodowego i jego fundamentu w postaci armii ani rusz w XXI wieku, Ukraińcy zaś zyskali wreszcie ową podstawę własnej podmiotowości, dopiero jednak blisko trzy dekady ponad po formalnym jedynie przyznaniu im niepodległości! Niemniej do zbudowania państwowości odpowiadającej aktualnym wyzwaniom wciąż u nich daleko, stąd śmieszą mnie projekty unii państwowej między Polską i Ukrainą, gdy ta ostatnia dopiero staje się samodzielnym państwem na naszych oczach - i bardzo dobrze! Sami Ukraińcy świadomi są swych braków w tej materii, ot choćby na dniach wstrząsnęła nimi afera wywołana przez przedstawiciela ichniej ,,nadzwyczajnej kasty'', która poczyna sobie jeszcze śmielej niestety niż nasza. Otóż ukraiński sędzia Ołeksij Tandyr zabił jadąc po pijaku drogowego strażnika, gwardzistę narodowego jakiego ojciec i brat bronią właśnie ojczyzny na froncie. Przy okazji wyszło na jaw, że prawnik ów uniewinnił swego kumpla z sądu, który także najebany wywołał wypadek samochodowy, nabawiając jego ofiarę o trwałe kalectwo. Oksana Korczyńska, żona Dmytra zarządzająca pomocą medyczną dla ukraińskich bojowników, bez ogródek potępiała w jednym z wywiadów złodziejstwo, jakim trudnią się bywa nawet tuż za linią frontu miejscowi postradzieccy czynownicy, którym wsio rawno komu służą, byle mogli przy tym po staremu napełnić kieszenie. Jeśli więc owa swołocz ma grabić międzynarodową pomoc, trudno wedle jej słów potępiać dostarczające ją organizacje, iż coraz mniej skłonne są do udzielania takowej Ukrainie. W wielu rejonach kraju jak twierdzi nadal dobrze mają się rosyjscy kolaboranci np. w Zaporożu wciąż patriarchą lokalnej mafii urzędniczo-biznesowej jest władyka moskiewskiej cerkwi, biskup Łuka. Niemniej paradoksalnie to właśnie stamtąd, oraz innych wschodnioukraińskich miast typu Dniepro, pochodzą najbardziej zaciekli i wytrwali bojownicy z rosyjską agresją, o czym przekonać mogła się sama Korczyńska świadcząc pomoc rannym na zadnieprzańskim froncie. W każdym razie temat postradzieckiego rozpierdolu państwowego Ukrainy godny jest osobnego omówienia, stąd jeno go sygnalizuję, czekając na rozwinięcie do czasu zawarcia rozejmu między Kijowem a Moskwą, gdyż na trwały pokój raczej nie ma póki co liczyć.

3. wreszcie, skoro już wypominamy ukraińskim nacjonalistom współpracę z nazistowskimi Niemcami, skądinąd słusznie, warto jednak wpierw skonfrontować się z kolaboracją Polaków z komunistami pod okupacją sowiecką. Również temat rzeka, dlatego także jedynie napomykam o nim, dość rzec, iż jak wynika z ustaleń polskiego historyka Bartłomieja Szyprowskiego, co najmniej od wiosny 1940 roku NKWD praktycznie kontrolowała AK na swoim terenie. Nie twierdzę tym samym bynajmniej, iż taki nasz autentyczny bohater jak Łupaszko był rzekomo sowieckim agentem, ale już dajmy na to wojskowy Emil Macieliński owszem tak. Po szczegóły odsyłam do opracowań autorstwa Szyprowskiego dostępnych w sieci, tudzież jego wydanych drukiem książek. Nie usprawiedliwia to wszakże banderowców, którzy ową kolaborację z Sowietami co poniektórych Polaków na wschodzie wykorzystali jako pretekst do ludobójczej czystki etnicznej na własnym terenie. Tak opisuje rzecz ukraiński historyk Ihor Ijluszyn w obszernym wywiadzie, skąd zacytuję na koniec wymowny fragment:

''Czy można mówić o wpływie Związku Radzieckiego – a mianowicie oddziałów dywersyjnych NKWD – na wydarzenia na zachodnim Wołyniu i w Galicji Wschodniej?

- Napisałem całą książkę na ów temat – ,,ZSRR wobec ukraińsko-polskiego konfliktu narodowościowego na Ukrainie Zachodniej w latach 1939–1947''. Została opublikowana przez IPN w Warszawie w 2017 r. To jest nowa publikacja, napisana na podstawie kwerendy w archiwach rosyjskich, ukraińskich i polskich. Pisałem o polityce sowieckiej w latach 1939–1941 na Ukrainie Zachodniej. Komunistyczna propaganda w tamtym okresie głosiła, że nie tylko polscy panowie, ale nawet i polscy chłopi zamieszkujący zachodni Wołyń i Galicję Wschodnią są zamożniejsi aniżeli chłopi ukraińscy. Uważam, że radziecka propaganda z lat 1939–1941 wzmacniała wśród zachodnich Ukraińców nastroje antypolskie i tym samym podsycała konflikt. To znaczy komuniści dolewali oliwy do ognia konfliktu, który już się tlił. Ale to nie oznacza, że podczas wojny Związek Radziecki odegrał kluczową rolę w generowaniu polsko-ukraińskiego konfliktu narodowościowego. Rola tzw. sowieckiego czynnika polegała przede wszystkim na tym, że wpływ wywierało to, co się działo na froncie wschodnim. Kolegom zajmującym się tą tematyką często zadawałem pytanie: dlaczego do antypolskiej akcji na Wołyniu doszło dopiero w 1943 r., a nie wcześniej? To nie wydarzenia przed wojną i nie propaganda radziecka miały wpływ na początek akcji depolonizacyjnej, lecz tylko bieżąca sytuacja na froncie niemiecko-radzieckim. Do 1943 r. w kręgach OUN uważano, że wojnę wygrają Niemcy. Wszystko zmieniła klęska Wehrmachtu pod Stalingradem. Okazało się wówczas, że najprawdopodobniej wygra ZSRR, a to oznacza powrót armii radzieckiej na zachodnie ziemie Ukrainy. W tej sytuacji kierownictwo OUN-B, wcześniej przeciwne zorganizowaniu ruchu partyzanckiego, doszło do wniosku, że trzeba utworzyć armię partyzancką i zmobilizować jak największą grupę ludności ukraińskiej na tych terenach, żeby przeciwstawić się nadchodzącym oddziałom radzieckim, a wszystkie punkty polskiego osadnictwa uznawano za szkodliwe dla sprawy ukraińskiej. „Trzeba stanąć do walki z Armią Czerwoną na śmierć i życie, a Polaków, których obecność na tyłach przeszkadzałaby w naszej działalności, należy sprzątnąć” – tak rozumowało kierownictwo OUN-B w ówczesnej sytuacji. Przecież już w 1942 r., kiedy na zachodnim Wołyniu pojawiły się pierwsze grupy operacyjne NKWD i pierwsze oddziały czerwonych partyzantów, stało się jasne, że będą szukać wsparcia u Polaków. Polacy stanowili na Wołyniu jedynie 15 procent ludności, toteż znajdując się w okrążeniu silniejszych liczebnie i coraz bardziej świadomych narodowo Ukraińców, musieli szukać pomocy z zewnątrz, szczególnie że polski ruch oporu na tym obszarze nie był wówczas jeszcze silny. Jedni świadomie, inni pod przymusem podjęli współpracę z sowieckimi partyzantami i funkcjonariuszami grup operacyjnych NKWD, którzy bez pomocy miejscowej ludności nie mogli się utrzymać na głębokich tyłach Wehrmachtu. Decyzje o mobilizacji i o rozpoczęciu antypolskiej akcji zapadły niemal jednocześnie, na słynnej III Konferencji OUN-B w lutym 1943 r. W październiku 1943 r. głównodowodzący UPA Roman Szuchewycz był z inspekcją na Wołyniu. Dwa miesiące później złożył z tej wizyty raport na posiedzeniu Centralnego Prowodu OUN. Samego dokumentu na razie nie znaleźliśmy w archiwach, ale inny członek Centralnego Prowodu OUN, Ołeksandr Łućkyj, który uczestniczył w tym posiedzeniu, przesłuchiwany przez NKWD, zeznał, że Szuchewycz uznał akcję antypolską na Wołyniu za usprawiedliwioną, pozytywnie ocenił działania dowódcy wołyńskiej UPA Kłyma Sawura oraz zaproponował utworzenie oddziałów UPA także w Galicji Wschodniej. Łućkyj powiedział też śledczym, że Szuchewycz wydał polecenie „fizycznego wyniszczenia wszystkich działaczy Armii Krajowej, którzy szkodzili sprawie ukraińskiej”. Jest więc rzeczą oczywistą, że ounowcy oceniali udział Polaków w radzieckich przedsięwzięciach jako akt zasadniczo sprzeczny z ich interesem, czyli walką z wrogiem numer 1 – ZSRR, dlatego okrutnie mścili się na miejscowej ludności polskiej. Jak wiadomo, w praktyce okazało się, że ukraińskiej sprawie szkodziły także polskie dzieci, kobiety i starcy. Dlatego uważam, że kierownictwo banderowskie ponosi przede wszystkim odpowiedzialność za decyzję o wymordowaniu kilkudziesięciu tysięcy polskich cywilów, podjętą z zastosowaniem zasady odpowiedzialności zbiorowej. Należy przy tym podkreślić, że Armia Krajowa była formacją antykomunistyczną i jej oficerowie zdawali sobie sprawę z wymuszonego charakteru sojuszu z partyzantami radzieckimi, co w konsekwencji doprowadziło również do tragedii AK. Należy jednak pamiętać o zasadniczej różnicy między sytuacją na Białorusi Zachodniej, gdzie występował ostry konflikt między partyzantami radzieckimi i polskimi, a Wołyniem i Galicją, gdzie to właśnie antypolska akcja UPA zrobiła z miejscowych Polaków lojalnych zwolenników ZSRR, przynajmniej na zewnątrz. W trakcie swoich badań nie znalazłem jednak wystarczających podstaw, aby uznać, że Związek Radziecki odegrał kluczową rolę w generowaniu ukraińsko-polskiego konfliktu narodowościowego podczas wojny. Dowodzą tego liczne raporty radzieckich dowódców partyzanckich, które pokazują, że mieli oni negatywny stosunek do charakteru tego konfliktu. Wrogość w stosunkach między ukraińskimi i polskimi organizacjami niepodległościowymi osiągnęła podczas wojny apogeum, nie było więc potrzeby, by ją dodatkowo rozniecić.''
 
- tak więc zarówno hitlerowskie Niemcy, co i sowiecka Rosja jednako mogły stosować wobec Polaków, jak i Ukraińców imperialną politykę ,,dziel i rządź'' i to one ponoszą główną, mimo iż pośrednią choćby odpowiedzialność za bratobójczy bój między słowiańskimi nacjami, tudzież ci ich przedstawiciele, którzy jak Szuchewycz dali się na ową rozgrywkę nabrać. Tyle na ten temat.

ps.

Zapomniałbym - kacapia jest do bólu przewidywalna, stąd trafnie jak się okazuje domniemywałem na drugim blogu, iż Ukraińcy będą znikać z jej agendy zastępowani Białorusinami. Czekać więc tylko, kiedy pocznie grzać hasło ''Kołdyczewo, pamiętamy!'' na wzór Wołynia, no bo raczej nie ma co się spodziewać z jej strony przypominania masakry Polaków w Nalibokach. Nie dość bowiem, że dokonała jej radziecka partyzantka, to jeszcze przy tym de facto żydowska... aj sojuz waj!

niedziela, 23 kwietnia 2023

Opizdycja.

Przyszło nam Polakom [ i Polkom ] żyć w politycznym psychiatryku, który zasadza się na tym oto, że gwarancją obecnej władzy jest opozycja wobec niej. Nie zaś ''hołota przekupiona pińcset'', ''ciemny lud'', ''MADki'' itp. bzdury, którymi oponenci PiSu próbują tłumaczyć własną miałkość i przegrywizm. Na mocy owej pokrętnej niczym oblicze Tomasza Lisa logiki, rządzącej polskim życiem publicznym, głos oddany na opozycję oznacza faktyczne poparcie PiS. Bowiem jak inaczej objaśnić, że formacja mająca w zamyśle kwestionować władzę, stanowi jej rzeczywisty fundament i to przez własną nicość tj. brak jakichkolwiek racjonalnych podstaw swego istnienia? Pokrywając ową pustkę ciągłymi histeriami i jałową wrzawą, gdyż nie posiada w zanadrzu nic, poza przysłowiowym już ''jebać PiS''. Owszem, jest nawet za co, tyle że w wypadku opozycjonerów Kaczyńskiego to zwykle wtórne racjonalizacje czystego obłędu, lub zimna kalkulacja na rozjątrzenie u zwolenników chorych emocji, by zamaskować brak jakichkolwiek sensownych kontrargumentów. Doskonale znać ów mechanizm po wspomnianym red. Lisie, typie jakiego dosłownie pogięło z nienawiści do PiS, nie czującym przez to swej śmieszności, gdy zakłada wraz z Gie-rtychem jutubowy kanał o wdzięcznej nazwie ''Tomek i Romek'' [ szkoda, że nie Bolek i Lolek ]. Pierdolą tam obaj jak poparzeni, że ostatnia inba z papieżem była spiskiem PiS i hierarchów kościelnych, który uknuli wraz z TVN, by szkalowaniem JPII nabić sobie punkty u wyborców. Sekunduje im zaś nieoceniona ''Wyborcza'', kreując z kolei MADkę odpowiedzialną za śmierć własnego dziecka na ofiarę intryg leśników, zaiste srogie grzyby. Toż samo GWno publikuje na dniach ohydny tekst mojego ''ulubieńca'' Jaro Bratkiewicza, okcydentalisty po moskiewskiej szkole ''duplomacji'', gdzie przyznaje on łaskawie, iż Niemcy hitlerowskie popełniły wprawdzie liczne zbrodnie wojenne na Polakach, ale w sumie to nam się należało, bośmy ''turańska dzicz'' a przecież germański Zachód przyniósł nad Wisłę ''cywilizację łacińską''. Dokładnie ciż sami osobnicy udzielający łamów na podobne wysrywy, zniszczyliby każdego autora identycznych bredni, że np. Belgowie dokonali wielu mordów Murzynów w Kongu, no ale powiedzmy sobie szczerze to ''dzikusy'' były, a przecież Europejczycy zanieśli im ''cywilizację białego człowieka'', więc z czym problem? Wszakże mało było opozycji głównego ścieku przegrywizmu i ciężkiej pracy na rzecz PiS, stąd rzucili jeszcze na medialny front oszalałe żydowskie rasistki Holland i Engelking, wraz z poskręcaną całkiem od żółci Ochojską, które razem wylały z ust strugę moczu i plwocin pod adresem Polski. Dlatego muszę przyznać się do błędu: głośno narzekałem bowiem, iż PiS nie jest nawet parodią sanacji, inaczej powsadzałby swych wrogów do nowej Berezy. Po cóż jednak miałby to czynić, skoro owa szuria polityczna na wolności wykonuje dlań tak świetną robotę? Rzeczywiście, nie miałem stąd racji krytykując tu Kaczyńskiego, mea culpa wodzu:))). Mówiąc zaś serio: byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie stanowiło groźby destabilizacji kraju co tu kryć przyfrontowego. Wprawdzie szury same z siebie nie są raczej niebezpieczne, ale użycie ich przez tajne policje obcych państw owszem już tak, co znać doskonale po krwawym chaosie rozpętanym przez Rosję na Ukrainie. Tak więc opozycja stanowi faktycznie chwiejną podstawę obecnych rządów w Polsce, pracując ciężko na ich rzecz działa jednak także w interesie wrogich nam potęg, tak ze Wschodu co i Zachodu. Niezależnie zupełnie od intencji przyświecających jej zwolennikom, z których przecież zdecydowana większość nie jest świadomymi agentami tych lub owych wrogów polskości. Rozeznanie się w tym absurdzie i próba poddania go racjonalnej refleksji, musi prowadzić do podobnie paradoksalnych co powyższe konkluzji.

Objaśnię to na przykładzie świeżej ''afery zbożowej'', za której rozpętanie bezdyskusyjnie mym zdaniem główną winę ponosi sam PiS. Nie kto inny bowiem, co premier Morawiecki jeszcze latem zeszłego roku wyraźnie podkreślał w publicznym oświadczeniu, że Polska przystaje jedynie na tranzyt ukraińskiego zboża przez nasz kraj, nie zaś sprzedaż go na miejscu godzącego w interesy naszych rolników. Wszak kto niby miałby rozliczać PiS z faktycznie skandalicznego niedopatrzenia obowiązków państwowych - PO opierające swą pożal się strategię polityczną na pogardzie wobec wobec ''polskiego buractwa'' i ''wieśniactwa''? Formacja dla której wielu zwolenników rodzime chłopstwo to pogromowy motłoch, potencjalni nadal mordercy Żydów? Gotowa przy tym wesprzeć prędzej unijne, w praktyce więc głównie niemieckie interesy kosztem polskich, co jawnie przyznała dopiero co Ochujska. A może lewica, dla której dziś bardziej liczą się ''prawa zwierząt'' niż ludzi, zaś byle ubojnia kojarzy zaraz z Auschwitz? Pojeby, którym głowa pomyliła się z dupą, niebinarnopłciowe osobowiszcza tworzące wraz z adoptowanym ''psieckiem'' rodziny międzygatunkowe? W czym sekunduje im konstytucyjny płaczek Hołownia, autor groteskowej książki potępiającej jedzenie mięsa jako ''grzech ciężki'' i występek wobec ''braci pomniejszych''. Polskiej wsi nie weźmie też w obronę PSL, ugrupowanie aparatczyków d. ZSL i skorumpowanych urzędników samorządowych, zakompleksionego wieśniactwa gardzącego rodzinną gospodarką, marząc za to o dorwaniu się jak Jarubas do unijnej synekury. W ich zastępstwie na ''katechona'' krajowego rolnictwa kreuje się Kołodziejczak - autentyczne ruskie kurwiszcze i nade wszystko niestabilny emocjonalnie świr, któremu Lepper swym zwyczajem złoiłby tyłek, gdyby tylko tego dożył. Endrju bowiem przy wszystkich swych uwikłaniach, jakie w końcu go pogrążyły, nie był aż tak żałosny jak ów pajac na K. Pozostała nam więc do zaorania jedynie Konfederacja, stojąca głównie hardkorowymi liberałami - już widzę, jak stają się entuzjastami protekcjonizmu ekonomicznego, ochrony rodzimego producenta żywności przed obcą konkurencją. Z ich perspektywy polscy rolnicy są bandą przegrywów negatywnie zweryfikowanych przez rynek, które bezczelnie gardłują o opiekę ze strony państwa, etatyści przebrzydli! Nigdzie zresztą rolnictwo nie może prosperować bez wsparcia rządu, stąd tacy potentaci branży, jak rosyjski ''kombajnowy oligarcha'' Konstantin Babkin, lobbują mocno za gospodarczym protekcjonizmem, wspierając ''specoperację'' niszczącą konkurencję podobnych mu przedsiębiorców na Ukrainie. Przyznajmy jednak, że w Konfie działają też narodowcy i faktycznie wygląda, iż Anna Bryłka robi tu całkiem niezłą robotę, celnie chyba punktując niekompetencję PiS w dziedzinie polityki rolnej. Cóż z tego jednak, skoro przyszło jej działać w formacji, której jednym z liderów jest wprawdzie dość łebski facet, lecz za to cyniczny łgarz i koniunkturalista. Krzysztof Bosak określa się bowiem jako ''wolnorynkowy narodowiec'', co stanowi bodaj jeszcze większe kuriozum, niż ''konserwatywny [ ale ] liberał'', oksymoron w istocie niczym pachnące fekalia. Postulowana przez rozwolnościowców pełna swoboda handlu jest przecież ze swej natury transnarodowa i w rzeczy samej antypaństwowa, domagając się wprost zniesienia jakichkolwiek barier celnych i obciążeń podatkowych, jak więc to ma się do właściwej nacjonalistom protekcji własnej ekonomii, kosztem cudzej rzecz jasna. Libertariański ideał, który stanowi sprawujący wręcz hegemonię rynkową konsument, w dupie ma skąd pochodzi ziarno na mąkę z jakiej upieczono kupowany przezeń chleb, byle tylko był dobry a możliwie niedrogi - taki pilny czytelnik Misesa jak Bosak powinien być tego świadomy, nie zaś głosić samosprzeczne farmazony. Wprawdzie mowa tu o politycznym absurdzie w którym przyszło nam żyć, wszakże nie usprawiedliwia to powiększania jeszcze owego chaosu swym ''ludzkim działaniem'', jakie czyni pan Ksysiu. Perspektyw takowych więc pogodzić nie sposób, co nie wyklucza jednak czysto taktycznego porozumienia kuców i naroli, połączonych wspólnym sprzeciwem wobec centralizacji UE. Najbliższe lata stąd okażą się probierzem szczerości politycznej liderów Konfederacji, na ile będą w tym rzetelnymi krytykami PiS, motywującymi obóz rządowy do ostrzejszego niż dotąd oporu wobec dominacji niemiecko-francuskiego tandemu w Europie. Obserwując zaś udział takiego ''narodowca'' co Krystian Kamiński w inbie rozpętanej przez Niemcy wokół rzekomego ''zatrucia'' Odry, szczerze wątpię by partia Winnickiego i Bosaka podołała owemu zadaniu, tolerując w swych szeregach podobne kanalie. Jednym słowem, żadne z opozycyjnych ugrupowań politycznych na dziś w Polsce, nie ma uczciwie rzecz biorąc prawa do punktowania PiSu za jego rzeczywiście fatalną w wielu aspektach politykę rolną. Kolejny już po nieszczęsnej ''piątce'' okropny błąd, który może kosztować partię rządzącą utratę głosów znaczącej części krajowych producentów żywności, nabijając przy tym popularność potencjalnie niebezpiecznemu błaznowi Kołodziejczakowi.

Tak więc póty tzw. ''opozycji'' przewodzić będzie PO, nie ma szans, aby PiS przegrał znacząco wybory, a wręcz posiada dzięki temu całkiem dobre perspektywy zachowania władzy i to być może nawet samodzielnie. O ironio, wyborczy pogrom i marginalizacja Platformy usunęłyby też grunt spod nóg samej formacji Kaczyńskiego, gdyż jako się rzekło opozycja głównego ścieku robi dlań za fundament rządów:). Rozbestwieni bowiem już całkiem brakiem politycznej konkurencji, czynownicy pisowscy rzuciliby się sobie do gardeł pozbawieni kontroli słabnącego z wiekiem prezesa. Nie od dziś wiadomo, że Morawiecki z Ziobrą ''lubią się'' jak Tusk z Trzaskowskim - pierwszy dopiero co upokorzył publicznie drugiego referując zarzuty przeciw niemu, jako formalnego włodarza stolicy i to w jego obecności, niby przy tym odżegnując się od nich. Równie dobrze mógłby rzec głośno, iż ''mawiają, że Rawał jest cieniasem i ma małego, no ale wiecie to tylko taka pisowska propaganda'', mrugając przy tym porozumiewawczo do platformerskiej publiki. W każdym razie przykładanie rozumnej miary do owego obłędu musi doprowadzić do sformułowania absurdalnych, a przeto właśnie prawdziwych w tej sytuacji wniosków. Marnym zaś, właściwie żadnym pocieszeniem jest, iż podobne szaleństwo polityczne skończyło się jeszcze gorszą, prawdziwie już krwawą rzezią w sąsiadującym z nami od Wschodu państwie. Wygląda bowiem na to, że zamieszkujący Donbas Rosjanie, a przynajmniej za takowych się uważający, walczyli o przynależność do ''ruskiego miru'', w rezultacie natomiast otrzymali rządy ukraińskiej mafii z nadania Kremla. Ostatnie czynne w regionie zakłady przemysłowe i kopalnie dzierży ukraiński przecież oligarcha Serhij Kurczenko, robiący za ''słupa'' dla mafijnej ''rodziny'' wygnanego z Kijowa prezydenta Janukowycza, oni też kontrolować mają największe na Krymie składy paliw. W ogóle przypatrując się zawierusze wojennej rozpętanej przez Moskwę w naszym sąsiedztwie, dochodzę do kolejnego szalonego z pozoru wniosku, że ukraińscy renegaci w służbie Rosji mordują teraz Ruskich na Ukrainie. ''Wagnerowcami'' dowodzi ukraiński neonazista Dmitrij Utkin, bo Prigożin jest odpowiedzialny tylko za PR zbrodniczej formacji, Ukraińcem po obywatelstwie przynajmniej był też ''zginięty'' niedawno w zamachu Wladlen Tatarski. Ukrainką jest również Walentina Matwiejenko, formalnie jedna z najwyżej postawionych w putinowskiej Rosji osób, stara pijaczka znana jeszcze za młodości w Komsomole jako ''Wala szklanka''. W armii rosyjskiego agresora służą wcale liczni Ukraińcy chodzący w wyszywanych koszulach, mówiący nienagannym ukraińskim [ np. jak Medwedczuk ], a gdy się napiją ponoć zaczynają głośno śpiewać: ''bat'ko nasz Bandera''... Rezają zaś teraz na Ukrainie ludzi, którzy często ledwie potrafią dukać po ukraińsku, bo ich ojczystym językiem jest zazwyczaj rosyjski i wszystko to na rozkaz samych Moskali! Bowiem nikt bodaj tak nie mordował Rosjan, jak oni sami siebie co przyznał nawet gorliwy ''separ'' Zachar Prilepin, w swej monumentalnej powieści ''Klasztor'' traktującej o łagrze na Wyspach Sołowieckich. Rosja dla poddanych jej władzy ''rabów'' zawsze była okrutną, psychopatyczną macochą, zaprojektowana pierwotnie jako zbójecka kompania handlowa do rabunku miejscowych zasobów, i jak wszystko na to wskazuje powracająca do owej roli już na pełnej kurtyzanie. Rozumem tego ''nie rozbierosz'', choć w tym szaleństwie jest metoda, wszakże przypominająca logikę paranoidalnych teorii spiskowych, tyle że nabierających realnego kształtu koszmaru na jawie. Dowodem przypadek mocno posuniętej w leciech ukraińskiej komunistki Natalii Witrienko, która przez wiele lat przewodniczyła prorosyjskiej ''czerwonej'' partii, aż jej polityczne szczucie wydało zatruty plon wzajemnej morderczej nienawiści podczas rebelii na Donbasie, którą rzecz jasna poparła. Natomiast jej syn opowiedział się zdecydowanie po stronie Ukrainy, w jej imieniu też zdołał wywalczyć jako rzutki prawnik gigantyczne odszkodowanie od ''Gazpromu''. Babę stąd wypytywano na jednym z rosyjskich portali, jak to się stało, że ona komunistka wspierająca ''ruski mir'' wydała na świat takiego ''faszystę'' i ''banderowca'', owa zaś MADka odżegnując się od własnego dziecka jako ''rusofoba'', poczęła pieprzyć od rzeczy, jakoby to ukraiński wywiad nastawił przeciw niej syna, montując za jego pomocą szpiegowską operację, aby ją zdyskredytować jako ''polityczkę''. Ukraiński dziennikarz rodem z Donbasu Denis Kazański natrząsał się z jej głupot, na to rozeźlone babsko odpowiedziało kolejnym nagraniem, gdzie wychwalała z kolei tegoż samego potomka, jakiego dopiero co uznała za ''zdrajcę''. Nagle okazał się dla niej patriotą ''ruskiego miru'', bowiem ''Gazprom'' to dla baryni Witrienki jednak nie jest rosyjska firma, lecz ''państwo w państwie'' grabiące samą Rosję, stąd w sumie dobrze, iż jej ''synoczek'' mu dołożył w arbitrażowej rozprawie. Nie sposób więc racjonalnie polemizować z kimś, co na jednym oddechu gotowy jest głosić - i to publicznie! - wzajemnie sprzeczne, wykluczające się tezy, bez najmniejszego choć przy tym zażenowania. Trudno zaś machnąć ręką na ową popierdoloną starą babę, bo przypominam mowa o wieloletniej parlamentarzystce i przywódczyni partii cieszącej się w swoim czasie poparciem setek tysięcy, może nawet milionów prorosyjskich Ukraińców. Dlatego cały ostatni tekst na drugim blogu poświęciłem przestrodze, by pod żadnym pozorem nie lekceważyć idiotów i kretynek, gdyż mogą przedzierzgnąć się niepostrzeżenie w krwawych błaznów. Nawet jeśli rozpętane niestety również nad Wisłą polityczne szaleństwo nie przybrało aż takich rozmiarów, ani równie morderczego charakteru co panujące obecnie na Ukrainie - i trzeba nam w Polsce zadbać, aby tak już pozostało, chociaż tyle.

ps.

Doprawdy, gdyby nie żenująca ''opizdycja'' PiS dawno zaorałby się sam, jak ten cymbał wedle słów którego rząd spadł ze ''zbożowej drabiny eskalacyjnej'' [ tak się kończy przedawkowanie Bartosiaka ]. Pospieszył jednak takim jak on na ratunek Nergej, swą ''epokową'' zaiste mową podczas gali Fryderyków, po której PiS i Kościół już się nie podniosą, i to po raz n-ty z kolei. Na pewno też w obronie polskiego rolnictwa przed działaniami rządu stanie ''gościni'', jaka zawitała dopiero co w skromne kieleckie progi, Spurek promująca swą ostatnią pracę o wymownym tytule ''Smród, krew i łzy''. Potępiającą rzecz jasna ''zwierzęcy Holocaust'', jakiego dopuszczać ma się wedle niej przemysł mięsny, oraz każdy spożywca wędlin czy drobiu również w Polsce, wszystko to zaś w wykonaniu kolejnej ''osobopostaci'' co ''włączyła myślenie'', ale przedawkowała konieczne jej skądinąd elektrowstrząsy. Do owego grona zdaje się też dołączać sam Mentzen, wedle trafnej uwagi red. Dudkiewicza bredzący ostatnio niczym ''młodzieżowiec'' z Unii Wolności, acz pojmuję stojącą za tym grę na przejęcie rozczarowanego elektoratu PO i Hołowni. Tyle że nawet jeśli przyniesie ona doraźnie Konfederacji sukces wyborczy, w perspektywie zamieni ją w formację życiowych przegrywów, bowiem ''pokoleniu sukcesu'' transformacji ustrojowej właśnie sufit wali się na łeb, nikt im też jeszcze nie powiedział, że jak za młodu chcieli ''na Zachód i do Europy'', dostaną na starość Azję nad Wisłą, wraz z pokaźnym kawałkiem Afryki na dokładkę. PiS również czeka, choć zapewne nie w roku wyborczym, trudna przeprawa ze swym wiejskim elektoratem, któremu trzeba będzie w końcu oznajmić, iż czas pożegnać się z sielską wizją rodzinnych gospodarstw rolnych. Bowiem jeśli polskie rolnictwo ma przetrwać konkurencję ze strony dużych koncernów żywnościowych z Ukrainy, w które już teraz inwestują potężne fundusze z USA i Europy Zach., także i nam przyjdzie postawić na wielkie agroholdingi kosztem drobnych producentów. Tym bardziej, iż rodzima wieś i tak wymiera, co akurat po Świętokrzyskiem cholernie znać, ostatnie badania dowodnie okazujące, że interior otaczający Kielce stoi głównie starymi kawalerami, potwierdzają jedynie fakty znane mi od dobrych kilkunastu lat co najmniej. Nie zaradzą temu jednak politycy opowiadający pocieszne bajki, jak to uwolniona od ciężaru państwa ekonomia zapewni nam dobrobyt, czy tym bardziej niebezpieczni odjechańcy, dla których niemal każdy rolnik czy myśliwy to morderca zwierząt i niszczyciel naszej planety. Póty więc ''opizdycja'' będzie składać się głównie z takowych, PiS nie tyle może spać spokojnie, gdyż kosztowałoby go to wyborczy pogrom, lecz martwić raczej obmyśleniem nowej formuły partii już post-kaczystowskiej, odpowiedniej do czekających nas wkrótce dziejowych wyzwań. Tyle na dziś.


czwartek, 9 marca 2023

Pedofilia Obywatelska.

Z afery jaka wstrząsnęła rodzimym TT ostatnimi czasy, płyną jak dla mnie przynajmniej następujące wnioski:

1. Skrót PO od teraz winien być rozczytywany jak stoi w tytule niniejszego wpisu.

2. Tylko PiS może [za]jebać PiS.

3. Skudlona mentalnie opozycja właśnie zagwarantowała partii rządzącej następną kadencję. 

Bowiem polityczne murzyństwo wszczynające histerie z powodu fotki z zamorskim hegemonem pojąć nie może, iż zaszczuwając PiSowskiego karierowicza czyni zeń męczennika wystawiając mu pomnik. Dlatego zmuszają takich jak niżej podpisany, co ostatecznie wydawałoby się położyli lagę na rządzących za odzwierzęcą ''piątkę'' i nie tylko, do ponownego ich poparcia w nadchodzących wyborach - na pohybel wam skurwysyny! Jak trzeba być zjebanym, aby na jego tle nawet tak chujowa formacja jak PiS nadal przyzwoicie się prezentowała? Niesiołowski, b. działacz ZCHN przypominam i zakłamany kurwiarz, wypomina PiSowcom ''ohydne gęby'' - niech będzie, ale kiedy ten skurwysyn patrzył ostatnio w lustro?! A nie, pewnie zagląda w nie często i w swej chorej imaginacji widzi tam przystojniaka, podobnie jak Tusk o wykrzywionej z nienawiści mordzie żula, który pomstuje na ''PiSowski hejt'', tudzież łajdak będzie rozliczał rządzących z niechby i faktycznych ich łajdactw. Chciałoby się rzec: ''nachalne są te kurwy i bezczelne'', tyle że takim porównaniem obraża się dziwki. ''Sexworkerka'' bowiem daje dupy za pieniądze, a te POlityczne szlaufy nie tylko robią to za darmo, ale do tego płacą własnej klienteli:). Przypominają mi aktorkę porno z oglądanego niegdyś dokumentu o amerykańskim seksbiznesie, jaka po gangbangu ocierając ze spermy twarz dziękowała jeszcze typom za podtarcie się nią niczym srajtaśmą. Doprawdy nie znam na tyle obelżywych słów, by wyrazić bezmiar pogardy jaki żywię wobec hołoty, stanowiącej elektorat opozycji ''głównego ścieku''. Niestety PiS nie jest nawet parodią sanacji, w tym sęk, inaczej całe to POjebane bydło stałoby na baczność przed Kaczyńskim grzecznie potakując: ''tak jest proszę pana, oczywiście proszę pana, a wódeczka jest zimna i gęsta proszę pana''. Chama bowiem, a zwłaszcza chamicę można tylko bić po mordzie, patrząc jedynie czy równo puchnie, innego języka toto nie pojmie i nie o wielkopańskie gesty się rozchodzi, lecz adekwatny sposób ''argumentacji''. Tymczasem PiS uwidziało się budować ''narodową demokrację'', zupełnie jak przedwojenna endecja i stąd podobnie skończą, acz nie obaleni zamachem stanu, bo współczesnego Piłsudskiego ani widu, zaś tytułować beznadziejnie demoliberalnego prezesa ''komendantem'' można chyba tylko dla żartu. Wykończą się sami rozbestwieni brakiem realnej opozycji, gdyż tym mianem nie sposób obdarzyć rozhisteryzowanych przegrywów aspirujących jedynie do owej roli. Nie pełni jej również Kucfederacja, której politycy zamiast Amerykanom woleliby lizać tyłki Rosjanom czy Chińczykom, ewentualnie praktykować ''wielowektorowe'' dawanie dupy wszystkim obcym po równo. Zresztą coś mi się widzi, że ''ideowa prawica'' przybiera już pozycję przyszłej PiSowskiej kokoty, skoro jej główni działacze nie brzydzą się korzystać z ''socjalistycznego rozdawnictwa'' rządzących, biorąc milionowe dotacje od samego Morawieckiego. Co nie przeszkadza im gromko zarzucać ''sprzedania się PiSowi'' konkurentom do państwowego żłobu, podobnie jak zięciowi Korwina blisko współpracującemu z Memcenem w byciu lokalnym radnym z ramienia ''kaczystowskiej'' formacji. Naiwny głupiec jedynie nie może sobie wyobrazić Brauna i Niedzielskiego w jednym obozie politycznym, obaj bowiem nie mają żadnych hamulców moralnych, tak by powstrzymały ich przed odstawieniem jeśli taka potrzeba medialnej szopki ''pojednania''. Dlatego niczego się już po PiSie nie spodziewam ani oczekuję, żadnych programów ''cela+'', rzekomych ''rozliczeń komuchów'' itp. bzdur, jedynie chcę obaczyć jak skręca z nienawiści i odrazy Tuska, Kopaczową, Jachirę, Niesioła, całą tę bandę skurwysynów, POlitycznych cweli i nieudaczników, nic ponadto. Można by na to machnąć ręką, gdyby tylko dało się faktycznie ''pierdolić politykę'', niestety to ona dyma nas i cieszmy się, że nie tak jak to ma właśnie miejsce całkiem niedaleko od wschodnich granic Polski. Pozostaje więc tylko zatkać nos i oddać głos na speeselizowany niemal ze szczętem, przekształcony w partię ''trzymających władzę'' PiS - nawet jeśli w tym celu trzeba mu będzie zapewne przeprosić się z ''ruskimi onucami''. ''Kaczystowskie'' pelikany i tak przełkną ową gorzką pigułę, podobnie jak cyniczna w większości kuceria, promoskiewskich ''ideowców'' zaś zdradzonych o świcie przez Memcena i Winnickiego przygarnie Braun, albo jeszcze gorsze ścierwo typu Olszański czy coś w podobie. Zresztą PiS i tak ma już za doradcę ekonomicznego takiego kremlowskiego włazidupa jak Modzelewski Witold, więc takowe sojusze to dlań nie pierwszyzna. Bynajmniej nie sugeruję, iż formacja rządząca to jakowaś ''rosyjska agentura'', jedynie nieuchronna konfrontacja z wszechniemieckim paneuropeizmem wymusi zapewne choćby taktyczny sojusz z jego krajowymi wrogami. Również tymi niestety, od których zajeżdża onucą... 

Obaczymy. W każdym razie opozycja głównego ścieku, którą stać jedynie na ''moralny terroryzm'' a la Michnik, jest praktycznie martwa. Obojętnie Tusk czy Czaskosky, wszystko to POlityczne zombie i żulia napędzana jedynie kokainą, bez wspomagania dilerów pewnie dawno by już zdechli. Z całej dętej afery płynie jeszcze jeden wniosek: w Polsce publicznie napiętnowana może być jedynie pedofilia kościelna nie zaś partyjna, a już nie daj gejowska. Można bezkarnie utożsamiać księży z pedofilią, ale pedałów to nie, choć akurat dziwnym trafem większość księży-pedofilów stanowią pedały... Ot zagwozdka, nie mówiąc już, że obserwując w jakim kierunku kościół niegdyś katolicki nie tyle zmierza, co wprost zapierdala ostatnio, lada moment msze również w Polsce będą wyglądały tak, że wyskoczy jakiś pedzio w ''tęczawej'' sutannie i powie ciotowskim głosem: ''drodzy parafianie! Złapcie się za rączki, by poczuć Dżizusa!''. Może nawet któryś z nich ośmieli się wreszcie wyruchać ministranta nie w zakrystii czy na plebanii, lecz publicznie odpali mu do japy przed samym ołtarzem, mówiąc: ''oto ciało moje, ssij!''. W sumie pełna ''transparentność'', ''kościół otwarty'' niczym odbyt starego pederasty i dlaczegóż by nie, skoro na ''zgniłym Zachodzie'' obleśni degeneraci już teraz uprawiają striptiz przed oczyma przedszkolaków. Na czym żeruje z perwersyjną lubością putinowska propaganda, kryjąc tym własną deprawację, popełniane mordy i gwałty. Obecny latino papaj nie może się jednak zdecydować, by opowiedzieć jednoznacznie za ofiarami wojennej agresji Moskwy, bo już dawno rozmienił wierność Chrystusowi na judaszowe srebrniki ''chujmanitaryzmu''. Dlatego niedługo lewactwo zapewne poczuje się w kościele jak u siebie, a zamiast ''barki'' wyć tam będą ''nakurwiam zen'' Jezus Marii Peszek. Katolicyzm w Polsce jest mym zdaniem skazany na zagładę, skoro ma takich ''obrońców'' jak Terlikowski, oślizgła menda i zasraniec. Nadwiślańska prawica zaś by przetrwać będzie zmuszona wyzbyć się dławiącego ją dotąd wędzidła chrystianizmu, wszakże tak aby nie popaść za to w kult rodzimego ''aryjskiego'' mitraizmu, idąc w tym śladem wielkogermańskich volkistów. Podążając więc za głosem Tomasza Lisa ''głośniej nad tą trumną!'', tym bardziej trzeba wyciągać brudy kanaliom z PO i Lewicy, jakie latami tolerowały seksualnego przestępcę i działacza LGBT. Bowiem ponoć to rozbestwiony synalek lokalnego partyjnego barona, starego komucha jaki przeszedł do Pedofilii Obywatelskiej. Co mnie jednak najbardziej poraża w całej sprawie, a na co zwrócił uwagę bodaj tylko katolicki prawnik Mikołaj Drozdowicz, że ścierwo odpowiedzialne bezpośrednio za tragedię zgwałconego przezeń dziecka było psychoterapeutą... Czynnym przez wiele lat, stąd zapewne krąg jego ofiar jest niestety znacznie większy. Skończone bydlę, jakim okazał się Krzysztof Fal[l]iński, bo o nim mowa, nie krył się nawet w ociekającym gejowskim narcyzmem wywiadzie z tym, iż jak wyznał mam to szczęście, że moje prywatne zainteresowania łączę w dużym stopniu z działalnością zawodową” - o kurwa, grubo. Rzecz aż prosi się o dłuższy cytat: 

''Ale pełną świadomość problemów, dysfunkcji, zagrożeń dała mi praca terapeuty. Jestem psychoterapeutą, specjalistą terapii uzależnień, trenerem interpersonalnym, trenerem procesów grupowych. Wiedzę i doświadczenie zdobywałem m.in. w Instytucie Psychologii Zdrowia w Warszawie, Dolnośląskim Centrum Psychoterapii we Wrocławiu, Centrum Podejścia Skoncentrowanego na Rozwiązaniach w Warszawie, Krajowym Centrum ds. AIDS, Stowarzyszeniu Na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”, Polskim Towarzystwie Psychologicznym. Jako terapeuta pracowałem w Zachodniopomorskim Towarzystwie Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych „Powrót z U” w Szczecinie, a obecnie w Centrum Terapeutycznym Symetria w Szczecinie.

Moja praca zawodowa i terapeutyczna to obszary bardzo trudne, często związane z ludzką krzywdą i cierpieniem. Uzależnienie, przemoc, dyskryminacja, wykluczenie społeczne. To obliguje mnie do stałej pracy nad sobą. Uczy empatii, wrażliwości, równowagi.

Tą ostatnią znajduję w odkrytej w sobie pasji do gotowania i zapraszania ludzi do stołu. Od ponad roku prowadzę własną restaurację. Tam również, prócz serwowania potraw, wplatam bliskie mi wątki społeczne, np. organizując czy włączając się w organizację akcji na rzecz przeciwdziałania wszelkiej dyskryminacji. [...] Z zainteresowaniem śledzę działania na rzecz dzikich zwierząt, np. ochrony wilków. Moją pasją w czasie wolnym są od zawsze podróże. Lubię odwiedzać inne kraje, poznawać inne kultury, smakować nowych kuchni. Z tego smakowania zrodziła się moja kolejna pasja – gotowanie. Od ponad roku prowadzę w Szczecinie własną restaurację – Marshal food. Tam także, prócz pysznego jedzenia, staram się wplatać interesujące mnie wątki społeczne, np. warsztaty aktywizujące dla środowisk zagrożonych dyskryminacją czy spotkania dla osób z wadami słuchu.''
 
- znamienna jest ta empatia do wilków u seksualnego drapieżcy, jakim okazał się skurwysyn, gejowski pedofil Falliński. Dotykamy sedna sprawy, kompletnie pogrzebanego wśród zbiorowej histerii, jaką rozpętano wokół samobójstwa zgwałconego syna przywódczyni KOD-u. Nie idzie rzecz jasna o wyprowadzanie bezpośredniego związku między jej poglądami, czy członkostwem w PO przestępcy, a tragedią do jakiej oboje doprowadzili wprost lub pośrednio. Równie dobrze sprawa mogła dotyczyć działaczy PiS czy innej partii, katolików co i ateistów etc., wszakże nie zdejmuje to odpowiedzialności z głównej niestety partii opozycyjnej. Bowiem samo usunięcie bandziora z ugrupowania, gdy okazał się gwałcicielem, nie załatwia sprawy, jak utrzymują zwolennicy PO czy lewicy. Okazując tym pogardę i lekceważenie dla osób cierpiących na zaburzenia psychiczne, które prawdopodobnie wykorzystywał homoseksualny pedofil. Niewiarygodne, aby przez tyle lat działalności ''pełnomocnika ds. uzależnień'' w zachodniopomorskim samorządzie, do jego przełożonych nie docierały niepokojące sygnały o popełnianych przezeń nadużyciach. Należy więc obadać, czy aby nie ignorowali ich świadomie, lub nie dopełnili koniecznych czynności dyscyplinarnych w imię własnego interesu politycznego, np. by nie narażać się środowiskom LGBT w Polsce, których działaczem był cwel Falliński, tudzież jego wielmożnemu tatuśkowi. Nawet jeśli okaże się, iż nic takiego nie miało miejsca, konsekwencją wykrycia afery winno być wdrożenie odpowiednich procedur w instytucjach publicznych na czele z urzędem marszałkowskim, gdzie grasował drapieżca, tak aby na przyszłość zapobiec podobnym wypadkom. O ile mi wiadomo nic takiego nie miało po tym miejsca, sprawę postanowiono zawrzeszczeć okazując tym dowodnie, ile liczą się w obecnej Polsce prawa osób cierpiących na rozliczne zaburzenia psychiczne, które prawdopodobnie wykorzystywał pedał. Powinno się w tej sprawie toczyć śledztwo, zaś ewentualne ofiary wraz z rodzinami mają mieć prawo wytoczenia procesów na wielomilionowe odszkodowania od PO, oraz urzędów publicznych za faktyczne firmowanie przestępczych działań gejowskiego pedofila [ to samo tyczy też ''organizacji pozarządowych'' w jakich się udzielał ]. Dokładnie jak to miało miejsce w przypadku Kościoła Katolickiego, który dopiero zasądzone na olbrzymie sumy kary za takież same występki jego księży, zmusiły do wdrożenia surowych procedur zapobiegających na przyszłość podobnym przestępstwom, na ile skutecznie to osobny temat. Nie będę się przy tym zajmował ''gorącym'' problemem ewentualnej odpowiedzialności lub jej braku u kard. Wojtyły za domniemane tolerowanie takowych w swej diecezji. Wystarczy mi bowiem, iż niestety okazał się ideowym cuckiem obciążającym mężczyznę rzekomą winą o brak orgazmu u kobiety, tak jakby sama nie mogła sobie dogodzić:). W pełni zgadzam się z Justyną Melonowską, filozof związaną z Ordo Iuris, która ostro krytykuje Jana Pawła II [ tak tak, lewactwu właśnie pękają od tego dupy, a nad wszystkim unosi się swąd ich przepalonych styków ] za odmawianie kobiecie podmiotowości. Przy czym nie ma ona rzecz jasna na myśli ''prawa'' do skrobania się ile diabla dusza zapragnie, tylko zdolność do czynienia zła przez rzekomo ''lepszą płeć'' na równi z mężczyznami i całkiem niezależnie od nich. Czas więc skończyć z pierdoleniem o ''patriarchacie'' i zrzucaniem winy na ''męski świat'' za własne zjebanie, jak to zwykle feminazistki czynią mimo ględzenia tylko w kółko o swej rzekomej ''samodzielności''. Kto zaś usprawiedliwia je nikczemnie w ów sposób, ten traktuje baby protekcjonalnie odmawiając im faktycznej sprawczości, a przez to i odpowiedzialności za w pełni własne zło. Opis ten dobrze niestety zdaje się pasować do MADki zabitego de facto przez pedofila chłopaka. Nawet współtowarzysze z KOD-u i podobne jej bojowniczki ''walki o demokrację'' zarzucali otwarcie Filiks pijaństwo i zaniedbanie wychowania dzieci na rzecz politycznej kariery. Wygląda na to, że babol porzucił je na pastwę swego przyjaciela, który w tak ohydny sposób wykorzystał okazję, by gwałcić jej syna, zaś młodszym córkom miał nawet podawać narkotyki, degenerat jebany. Mam stąd skromną nadzieję, iż w więzieniu, gdzie odbywa karę znajdzie się rodzimy odpowiednik Saszy Kurary i to niejeden, tak aby odbyt bydlaka doświadczał nieustannie pogromu kieleckiego, płonąc wiecznie żywym ogniem niczym stodoła w Jedwabnem. Niby dla niego to raj, ale to jak u miłośnika czekolady skazanego na żarcie jej cały czas, aż do mdłości i oby takowe męki piekielne stały się udziałem kanalii.

Na koniec rzecz bodaj czy nie najważniejsza: wołający o pomstę skandal, jaki stanowi wieloletnia praktyka jako psychoterapeuty homoseksualnego pedofila, jest objawem systemowej patologii braku ustawy regulującej ów zawód. Prace nad nią ślimaczą się niemal drugą dekadę i końca im nie widać, co dowodnie okazuje jak w Polsce podchodzi się do kwestii zdrowia psychicznego narodu. W efekcie dosłownie każdy może mienić się psychoterapeutą, nawet najgorszy zboczeniec jak się okazuje, lub psychol: miałem okazję poznać podobnego zjeba, który chlejąc na umór ''leczył'' z traum poalkoholowych, a nawet z lęku przed śmiercią niczym jaki Mesjasz. Bo też i za takowego się uważał, był więc szalenie niebezpieczny, lecz nic legalnie nie można było mu zrobić właśnie z powodu braku prawnego unormowania terapii w leczeniu zaburzeń psychicznych. Budzi wątpliwość sam fakt takowych praktyk, skoro mamy już przecież od tego psychologię, jak i psychiatrię, ale ostawmy to. Libkowskie poleganie zaś na wolnorynkowych mechanizmach w tej materii jest objawem wyjątkowego infantylizmu, trudno bowiem wymagać ''konsumenckiej dojrzałości w dokonywaniu wyboru'' od zdesperowanych zazwyczaj pacjentów, pogrążonych często w głębokiej rozpaczy lub cierpiących inne przypadłości. Słabość ich przyciąga takich drapieżców i patoli jak ''efebofil'' Falliński, tak więc bez systemowej odgórnej regulacji się tu nie obędzie. Nie ufam zaś hasłom wielu psychoterapeutów, protestujących przeciwko owemu procesowi w interesie własnej społeczności, nadto bowiem przypominają one brednie o ''samooczyszczeniu'' środowiska sędziowskiego. Przykładem jak się pod tym względem rzeczy mają naprawdę, jest dość głośna przed laty sprawa Wojtusia Eichelbergera, który podczas wyjazdowych sesji terapeutycznych w Szwecji wdał się w romans z pacjentką. Dla niego było to jedynie ruchanko na boku, ale nieszczęsna kobita wkręciła sobie do łba, iż to coś więcej niż tylko pokątne pieprzenie. Kiedy więc pan psychoterapeuta znudził się nią i porzucił, wpadła w rozpacz usiłując popełnić samobójstwo, na szczęście bez skutku. Gdyby zdradzony mąż ofiary nie narobił skandalu, fakt ów pewnie nie zakłóciłby błyskotliwej dotąd kariery pseudobuddyjskiego hipokryty Eichelbergera. Nic mu się jednak specjalnie nie stało, ot ''sąd koleżeński'' jego psychoterapeutycznego stowarzyszenia nałożył nań symboliczną karę, zakazując ledwie na rok zawodowych praktyk. Typek jednak mógł nadal lansować się po mediach jako guru-szmuru, za jakiego dotąd robił, opychając żądnym wciąż jego ''nauk'' frajerom swe nabzdyczone książki, bo wiadomo - ''kurwa kurwie łba nie urwie''. Dlatego na wzór ''mafii w togach sędziowskich'' powinno się mówić także o podobnej wśród psychoterapeutów, oraz innych środowiskach zawodowych zgniłych od sitwowych praktyk. Nade wszystko zaś ofiary takowych, lub ich rodziny jeśli są jeszcze nieletni, muszą mieć prawo dochodzenia odszkodowań na duże sumy od organizacji firmujących swym członkostwem owych skurwysynów w podobie Fallińskiego. Bowiem dopiero kiedy wszystkie towarzystwa wzajemnej adoracji uderzy się po kieszeni i to solidnie, poczną wreszcie realnie pozbywać się kosztujących ich już zbyt wiele patusów, nie wcześniej. Odpowiedzialność karna i finansowa dla psychoterapeutów i ich organizacji za zdrowie ich pacjentów to konieczność, sprawa odrażającego degenerata z PO tegoż najlepszym świadectwem! Skoro bowiem uznaną praktyką prawną okazała się korporacyjna odpowiedzialność kościoła katolickiego za księży pedofilów, należy iść za ciosem i taką samą ustanowić wobec innych stowarzyszeń religijnych, jakie mają z tym bodaj czy nie większy jeszcze problem, by wymienić żydowskie lub świadków Jehowy, oraz świeckich z instytucjami państwowymi i finansowymi, a także partiami politycznymi na czele. Rzecz jasna zdaję sobie sprawę, iż mój głos tonie obecnie w powszechnym amoku, jaki zapanował wokół tragedii nieszczęsnej ofiary śmiecia na F. - cóż, ''nie sąd cię skaże, pedofilu''... ktoś pewnie w końcu straci cierpliwość i wyrwie owego chwasta. Można zaś było temu zapobiec, gdyby na czas wdrożono odpowiednio surowe procedury, odbierając także dzieci nieodpowiedzialnej najwidoczniej MADce, ale to już inszy temat, więc na tem kończę.

ps.

Polski MSZ ''zaprosił'' na dywanik amerykańskiego ambasadora, by opieprzyć synalka Brzezińskiego za to co wyczynia ostatnio faktycznie jankeski TVN, jednoznacznie obwiniając go za prowadzenie wojny hybrydowej przeciwko RP. Nie ma co pitolić, iż rządowi USA nic do tego, bowiem kapitał ma narodowość czy to się libkom podoba lub nie, oczywiście to gest czysto symboliczny, niemniej jakiż kontrast z PO-wskimi serwilistami! Nie pozostawili mi więc nic innego jak poprzeć MIMO WSZYSTKO PiS i mam gdzieś, że pretekstem stało się tu prawdopodobnie ''szkalowanie papieża'', jak dla mnie może być nawet samego Ducha Św. albo wszystkich bogów słowiańskiego panteonu, liczy się sprzeciw na jaki nie stać włazidupów prześcigających się w podlizywaniu zamorskiemu hegemonowi. Tak więc jeśli różne Mejzy i tego typu karierowicze, w których PiS jako partia rządząca obrosła, nie spieprzą w międzyczasie sprawy, mają następną kadencję praktycznie w kieszeni. Za co odpowiedzialność ponosi tylko i wyłącznie opozycja ''głównego ścieku'' z samą PO na czele - wypada stąd jedynie im rzec: ''gratulacje'' durne pizdy!


piątek, 9 marca 2018

''Chrystus'' z UB [ o ''faktyszach'' Tokarskiej-Bakir ].

Niespełniony impresario i psychiatra w jednym Bogdan B. zorganizował w Kielcach trwającą cały miesiąc fetę z okazji obchodów rocznicy wewnątrzmafijnych porachunków między komunistami, których ofiarą padli tacy ''bojownicy o wolność i demokrację'' jak się teraz okazuje co ubek i złodziej cudzych konceptów Bauman [ w sumie skoro świeżo upieczony ''belwederski'' profesor Kik obalał od środka komunę to czemuż by nie ? ], w jej ramach min. dała występ mocno zleżała diva [prze]Trzepiecińska, której recital przyciągnął całkiem sporą grupkę emerytów poprzedzając spotkanie promujące dwa opasłe tomiszcza autorstwa Joanny Tokarskiej-Bakir, pracy wygląda na to niezamierzenie humorystycznej bowiem jakoby wykazującej, iż ''pogromu'' mieli dokonać poprzebierani za uboli ''faszyści'' z AK i NSZ:))) Zanim przejdziemy do srogiego orania ciężkich bzdur koniecznie należy zapoznać się z fachową, bezlitosną analizą dającą pojęcie o warsztacie ''naukawym'' badaczki :

http://kompromitacje.blogspot.com/2012/04/joanna-tokarska-bakir-cytuje-wojciecha.html

A tera do ad remu jako ojcowie powiedali - uprzedzam zapnijta ludziska pasy, będzie się działo : na wstępie należy zaznaczyć, że ''antropolożka'' nie wysiliła się małpując jedynie kocopoły grzane przez władzę ''ludową'' od początku rzekomego ''pogromu'', co nawiasem obala jedną z jej głównych tez jakoby taż władza chciała kompromitujący ją udział ''faszystów'' w UB zamieść pod dywan, bynajmniej - Cenckiewicz przypomniał już z rok temu zaczerpnięte z komuszych gadzinówek przykłady ówczesnego agitpropu o ''bandach andersowskich'' i ''faszystach z NSZ'', którzy wedle nich mieli dokonać mordu na Żydach niemal tuż pod oknami ubecji i pobliskiej siedziby sowieckich służb d. gestapo na ul. Solnej poprzebierani dla niepoznaki za uboli i milicjantów :


https://www.facebook.com/kenigjerzy/posts/1206393869406032

- ''chcieli wywołać anarchję'' faszoanarchiści jedni:) Ponieważ jednak rzecz była tak grubymi nićmi szyta, że nawet w tamtych czasach to by nie przeszło wszystko zwalono więc w końcu na ''antysemicki motłoch''. Tępa dzida łże też w żywe oczy przedstawiając renegatów z organizacji niepodległościowych służących w nich za ubeckie wtyki jako rzekomych ''infiltratorów'' komunistycznych organów represji wymieniając na ''dowód'' niejakiego Olszańskiego-Przybyłowskiego, który w rzeczywistości wkupił się w łaski swoich nowych panów ''po wkroczeniu Armii Czerwonej pomagając NKWD w likwidacji oddziałów AK i NSZ'' :

https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/61737

Niestety nie sposób umieścić tu na dowód fragmentu poniższych wydzielin mentalnych żywego dowodu nędzy [anty]polskiej hu...manistyki, odsyłam więc do lektury oryginału, polecam szczególnie passus na str. 6 o położonej w [pa]Górach Świętokrzyskich ''eksterytorialnej ubeckiej republice niezależnej w znacznym stopniu od Warszawy'' :

http://www.academia.edu/31434867/Z_Latourem_w_Kielcach.docx

- no proszę jaki cudny przykład ''autonomizmu świętokrzyskiego'', słynna partyzancka Republika Pińczowska blednie przy tym:) Ale to jeszcze nic, najlepsze dopiero przed nami - w wywiadzie dla ''Haggadnika pospolitego'' pieprzy jak poparzona o złym ubeku-endeku oczywiście i ''dobrym'' bo ożenionym z Żydówką i prawym [ ? ], który miał w resorcie nosić z tego tytułu ksywę ''Chrystus'' [ ! ], zapewne tylko dla bluźnierczego szyderstwa czego w swej tępocie nie jest świadoma, natomiast już całkiem kompromituje ją co pisze o kluczowym tu udziale sowietów, zacytujmy :

''Milicjanci rwali się do bicia Żydów. Ubecy, choć też nieświęci, starali się jakoś przeciwdziałać masakrze. Ale byli POZBAWIENI RADZIECKIEGO WSPARCIA. Rosjanie odmówili przysłania posiłków, bo nie chcieli zostać wkręceni w polską awanturę - TAK BALI SIĘ TŁUMU, ŻE NAWET NIE PRZYSZLI NA PLANTY W MUNDURACH.''

https://www.pressreader.com/poland/gazeta-wyborcza/20180217/281526521527649

Kto by pomyślał jaką straszną moc posiada tłum uzbrojonych tylko w gołe pięści, kije i kamienie antysemickich Polaków skoro potrafi strwożyć nawet gwałcących zwykle i rabujących bezwzględnie wszystko co się nawinie krasnoarmiejców z kałachami... Ja pier@%$, kto tej babie dał dyplom pytam się ?!? Jak w klasycznej dezinformacji miesza ordynarne łgarstwa z półprawdami i faktami niestety jakim była kolaboracja dość licznych Polaków z komunistami, w tym żołnierzy AK i nawet NSZ o BCH nie wspominając, część przewerbowanych musem ale i wielu dobrowolnie, sam od dawna głośno przypominam, że nie zrozumiemy dlaczego z takim oporem spotyka się nad Wisłą rozliczenie z komuną i skąd tylu u nas zaprzańców jeśli w końcu nie skonfrontujemy się zwłaszcza na prawicy z przykrą prawdą, iż jednak mieliśmy swoich Quslingów tyle że ''czerwonych'', polskim faszystom tym autentycznym z RNR Falangi prędzej zaś można wykazać kolaborację z ZSRR niż III Rzeszą [ o ironio losu oficerami prowadzącymi Bola Piaseckiego i jego towarzyszy byli żydowscy ubecy jak osławieni Reich-Ranicki czy Luna Brystygierowa ] nie w tym więc problem. Ponieważ nie ukrywam a wszem głoszę, że moje miasto to nie żaden tam Kleryków a Ubeków i jak resortem stało tak stoi, stąd nawet podpisałbym się pod stwierdzeniami o lokalnym ''mafijnym układzie'' i konstytutywnym dlań mordzie założycielskim jakim był rzekomy ''pogrom'' - w istocie komunistyczna zbrodnia za co najmniej przyzwoleniem sowietów a najprawdopodobniej na ich rozkaz - gdyby nie padały w tak zakłamanym kontekście. Naprawdę trzeba posiadać zawartość koszarowej latryny pod czaszką by bezczelnie twierdzić z miedzianym czołem, że w rok zaledwie po wojnie kiedy kraj de facto był sowiecką kolonią radzieccy tajniacy i wojskowi ''nie chcieli wtrącać się w polskie awantury'' !!! Dość licznym Polakom niestety powtarzam przypadała w owym czasie zwykle jedynie rola askarysów, najemników na obcych usługach i figurantów takich jak przedwojenny jeszcze sowiecki agent [ i gestapo ale to osobny temat ] Rola-Żymierski, wszystkie kluczowe stanowiska dowódcze szczególnie w wojsku były poobsadzane sowieciarzami zaś bezpiece przedstawicielami mniejszości etnicznych zgodnie z imperialną polityką ''dziel i rządź'' [ nie tylko Żydami jak Różański-Goldberg czy Światło-Fleischfarb ale i o czym jakoś się mniej mówi Ukraińcami oraz Białorusinami ], na terenie kraju stacjonowały niezliczone jednostki Armii Czerwonej zwalczające wraz z kolaboranckimi formacjami partyzantkę niepodległościową nieraz równie brutalnymi metodami co hitlerowcy obejmującymi pacyfikacje z publicznymi egzekucjami i paleniem żywcem ludzi w domach i po stodołach włącznie etc. - a tu przyłazi mądralińska bełkocząc coś o rozbestwionych ''faszystach'' z NSZ i AK-owskich ''zaplutych karłach reakcji'' wyprawiających pod nosem zastraszonych sowietów ''pogromy'', tak jakby Polacy, obojętnie dający d... czy nie, mieli wtedy coś w ogóle do gadania ! Owszem, po lasach i wsiach w niektórych rejonach funkcjonowały jeszcze wcale liczne i śmiało poczynające sobie zgrupowania antykomunistyczne, ale duże ośrodki miejskie [ czy raczej to co z nich zostało jak w przypadku Warszawy ] i miasteczka były już kontrolowane przez nowych-starych okupantów, ZWŁASZCZA Kielce, które po numerze wywiniętym przez Hedę ''Szarego'' z odbiciem miejscowego więzienia zamieniono praktycznie w obóz warowny, gdzie nawet mysz nie mogła się prześliznąć - ot, mam tu pod ręką wspomnienia świętokrzyskiego partyzanta Mieczysława Kubali w których opisuje taką oto historię, że po zapisaniu się tuż po ''wyzwoleniu'' do miejscowego gimnazjum aby uzupełnić przerwaną przez wojnę edukację jak to młodzi ludzie dziś w ''galeriach'' handlowych postanowił przejść się pod wieczór, gdy jeszcze nie było ciemno głównym deptakiem miasta popularnie zwanym ''Sienkiewką'' [ do niedawna ''Hitlerstrasse'' ] i niemal natychmiast został zatrzymany przez milicyjny patrol po czym aresztowany jako były żołnierz AK, a wszystko to działo się jesienią '45, więc o czym mówić tym bardziej ponad pół roku później w warunkach mobilizacji wszystkich prosowieckich służb zarządzonej na czas sfałszowanego przez komunistów referendum ''ludowego''. Nawet wersja ''antropolożki'' przeczy ''pogromowej'' hagadzie jednoznacznie wskazując na sprawstwo lokalnego resortu, niechby poobsadzanego ''faszystami'', i haniebne zaniechania władz komunistycznych jak i ich radzieckich włodarzy, czego zdaje się nie dostrzegać w zaślepionej tępocie, tuman z dyplomem. Skądinąd pożytek chociaż z tego taki przyznajmy, że mimowiednie rzuca pewne światło na gigantyczną hipokryzję reżimu, który gromko ustami swych decydentów głosząc ideologię pełną humanistycznych frazesów w rzeczywistości sprzyjał głównie najgorszej ludzkiej kanalii gotowej bez wahania robić karierę po trupach, dosłownie, zwłaszcza w owym czasie ''sturm und drang'', pierwszych latach ''instalowania władzy ludowej'', niemniej opaczne wnioski jakie z tego wyciąga autorka analizę tę całkiem unieważniają.

I w ogóle cóż to znaczy, że ktoś w rodzinie miał ONR-owca czy choćby partyzanta z NSZ ? Nie trzeba daleko sięgać - mamy takiego ostatniego ''niezłomnego'' w gminie albo nawet i całym powiecie co to przez 45 lat po wojnie bynajmniej w lesie nie siedział, choć teraz chrzani, że budował wtedy ''bazy przetrwania'', ciekawe gdzie, chyba we własnym tyłku, tkwił w tak głębokiej konspiracji iż sam o tym nie wiedział skubany. ''Faszysta'' ten całkiem dobrze sobie żył w PRL, bywało, że miał jedyny taki samochód w mieście bo też i stać go było skoro wyjeżdżał na dyrektorskie posady do demoludów z ramienia spółek z udziałem kapitału radzieckiego, dlatego jako komuszy pieczeniarz twardo obstawał przy władzy ''ludowej'' za Jaruzela tępiąc ''Solidarność'', ale gdy w poł. lat 80-ych inne wiatry z Moskwy zawiały przyszedł czas by wymyślić się na nowo - i wtedy przypomniał sobie, że ma w rodzinie żyjących jeszcze weteranów NSZ, jął tedy odwiedzać rodzinne okolice by spisywać ich świadectwa i na tej bazie budować własną hagadę. Dzięki temu dziś robi za obwoźnego chochoła od pomników i tablic ku czci, bajeruje też gówniary po szkołach wciskając im kit, że UB aż cztery razy zatrzymywało go, ale za każdym razem był puszczany wolno bowiem wedle sfałszowanej metryki urodzenia był nieletni - popacz pan jaka wtedy panowała ''socjalistyczna praworządność'', zapewne ubole obawiali się rzecznika praw dziecka a może i samego Bieruta, który jak wiadomo kochał dzieci i zwierzęta, zboczeniec jeden.

Opublikowanie tego szajsu akurat teraz nie może być przypadkiem - poza oczywistym kontekstem międzynarodowym wygląda na podszytą desperacją próbę uwalenia na wstępie pewnych niepoprawnych politycznie wątków : ponieważ dłużej już nie dało się podtrzymywać kłamstwa o rzekomo ''spontanicznym'', ''oddolnym pogromie'', udział w zbrodni milicjantów i ubeków a właściwie ich sprawstwo stawały się oczywistym nade wszystko zaś pojawiało się coraz więcej istotnych poszlak wskazujących jednoznacznie na winę Moskwy należało więc zwłaszcza z tej ostatniej zdjąć odium, stąd hagada o onieśmielonych ''antysemickim motłochem'' czerwonoarmistach i sowietach wraz ze swoimi pachołkami z PPR nie potrafiącymi zapanować nad ''świętokrzyskim regionem autonomicznym'' rządzonym przez polskich komunistów-antysemitów wespół z podszywającymi się pod ubeków i członków partii NSZ-owcami, byłymi żołnierzami AK itd. Bezczelne babsko cynicznie czy ze zwykłej głupoty wykorzystuje ten smutny powtarzam po raz któryś fakt, że do ubecji ciągnęła najgorsza swołocz niestety przeważnie rodzimego pochodzenia mimo obsadzenia przynajmniej na początku kluczowych w niej stanowisk mniejszościami z ''koszerną'' na czele, lub tzw. POP-ami, całkiem zsowietyzowanymi ''pełniącymi obowiązki Polaka'' [ ostatnie szczególnie tyczyło wojskowej bezpieki, słynącej z bestialstwa Informacji Wojskowej, podobnie jak i armii jako takiej ], po to tylko by zwalić na miejscową kolaborującą z komuną hołotę i renegatów całą winę za mord w Kielcach skoro już nie sposób wciskać ordynarnego kitu o ''oddolnym pogromie'' w pełnym uzbrojonych po zęby sowieciarzy mieście, temu służą brednie o swoistej ''republice autonomicznej świętokrzyskiej endekoubecji'' nad którą rzekomo nie sprawowała kontroli zdominowana przez żydowskich komunistów centrala PPR oraz nade wszystko neurotycznych, nadwrażliwych krasnoarmiejcach jacy pochowali się po kątach obgryzając paluchy w obawie przed uzbrojonym w gołe pięści, kije i kamienie ''motłochem'' - rzeczywiście, istne ''faktysze narodowo-ideologiczne''. Mamy uwierzyć w absurdalny bzdet, że wszystko to jedynie porachunki lokalnego gangu z którymi takie niewiniątka jak Berman, Fejgin a zwłaszcza radzieccy towarzysze nie mieli nic ale to nic wspólnego - szkoda, że byłem chory i za późno wywiedziałem się o spotkaniu z ''antropolożką'' bo poszedłbym zapytać ją czy w ogóle podjęła choć próbę zweryfikowania w moskiewskich archiwach [ nieważne, że zapewne daremną, idzie o same intencje i wolę poznania ] wątku rosyjskiej inspiracji zbrodni, bo jeśli nie morda w kubeł, nie ma prawa kwestionować jej tak zdecydowanie jak to czyni bazując li tylko na dostępnych w kraju źródłach [ ja sam z braku sowieckich nie twierdzę tego a wnioskuję z ówczesnej sytuacji skolonizowanego faktycznie kraju ], nie mówiąc już, że skoro taki brat Bermana jest dla niej wiarygodnym źródłem to właściwie o czym tu gadać, choć w tym kontekście intrygująco brzmi informacja pochodząca z jego biogramu umieszczonego na jak najbardziej prosemickiej stronie, iż :

''Latem 1946 r. uczestniczył w rozmowach z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, Ministerstwem Sił Zbrojnych i Ministerstwem Obrony Narodowej, które doprowadziły do czasowego otwarcia granic Polski dla masowej emigracji Żydów.''

https://sztetl.org.pl/pl/biogramy/2220-berman-adolf-abraham

- hmm, co za niesamowita zbieżność wydarzeń:))) [ tylko ''paranoik'' i ''oszołom'' od ''teorii spiskowych'' może domyślać się w tym czegoś więcej ]. Rzecz jasna sprawstwo a co najmniej przyzwolenie Moskwy w niczym nie zdejmuje odium winy za mord z miejscowych kolaborantów, obojętnie polskich czy żydowskich, ale znaj proporcjum mocium pani.

Poniewczasie w związku z tym przyszła mi na myśl pewna niepokojąca refleksja : pies mordę lizał Żydom, dzięki temu przynajmniej tylko do skrajnych idiotów nie dotarło jeszcze, że nie gramy z Izraelem w tej samej drużynie i nawet jeśli z dilu z Putinem na Bliskim Wschodzie nic im nie wyjdzie nikt już poza skończonymi durniami nie da się tu nabrać na plewy o rzekomym ''sojuszu'' i ''partnerstwie''. Martwi mnie za to postawa USA, które najwidoczniej uparły się wraz z żydowskimi gangami wepchnąć nas w łapy ''matuszki Rassiji'', gdyż praktyczna realizacja u-roszczeń Koszer Nostry oznacza de facto ufundowanie nad Wisłą ''Judeopolonii'', nawet nie tyle w wersji lansowanej przez Brauna bo wątpię aby cały Izrael jakby zaczęło im grzać w tyłki się tu przeniósł, jeśli już będziemy robić za bezpieczny ''węzeł transportowy'' [ być może stąd ''rehabilitacja'' i ordynarny lans aferzystów z Art-B, czyżby podgotowka pod ''operację most 2'', tyle że w odwrotną stronę ? ] ale wystarczy, że obejmą ''pakiet kontrolny'' pozbawiając nas resztek suwerenności ekonomicznej i koniec - ''żydowski zarząd powierniczy'' i ''wasze ulice - nasze kamienice'', dosłownie a to stwarza jak słusznie zauważył Targal wyśmienitą koniunkturę dla recydywy neomoczaryzmu, ''narodowego komunizmu'' pod auspicjami Moskwy, i w tym sensie kocopoły ''antropolożki'' wyglądają niestety na antycypację możliwych zdarzeń niczym ''samospełniające się proroctwo''. Ewidentnie cuchnie skoordynowaną akcją bo tylko sterroryzowany politpoprawnością tuman może uważać opublikowanie tego syfu akurat teraz za przypadek powtarzam, popatrz pan co za ''koincydencja'' - babsko pracuje dobrych parę lat nad dwoma opasłymi tomiszczami na temat ''pogromu'', których promocja przypada na ''dziwną wojnę'' polsko-izraelską i rocznicę marca '68, normalnie ''zbiór zbioru przypadków'':))) Niestety teren jest już przygotowany - miałem niedawno okazję pogadać z pewnym NS-em, co ciekawe bardziej jeszcze niż po Żydach jechał po banderowcach, choć to przecież bliźniacza organizacja [ konkurencja do serca Adiego ? ] i ogólnie Ukraińcach mimo iż nie ma żadnych krewnych z Wołynia, natomiast Cimoszewicz był dlań ''patriotą'' i ''wybitnym politykiem'', nie cierpiał za to ''wyklętych'' jako rasowy narodowy socjalista pogardzając nimi jako ''paniczykami z dworu'' no i podziwem darzył Putina, żadne zdziwko. Co mnie jednak zaintrygowało, że wedle jego słów centrala podziemnego świata miejscowych nazioli znajduje się na Śląsku, tam jest ich matecznik a wiadomo iż - z całym szacunkiem dla zwykłych Ślązaków - ten region to gniazdo postsowieckich służb, przede wszystkim wojskowych [ ''banda na bandzie'' jak trafnie spostrzegła pani ''ale jaja'' ]. Wszędzie zresztą na świecie tego typu organizacje, podobnie jak neokomusze, są ''monitorowane'' a wręcz tworzone od podstaw przez bezpiekę - może to zbyt słaba przesłanka ale nader znamienny był widok trepów zdążających na koncert kultowej w tym środowisku skinowskiej kapeli ''Honor'' na pocz. lat 90-ych, który kiedyś widziałem na tubie, niestety znikł obecnie a przynajmniej nie mogę go znaleźć. W każdym razie to podludzkie ścierwo zapewne wypłynie ze swej niszy a stanie się to dzięki żydowskim gangom wyłudzaczy kasy i suflującym im z durnoty i za pieniądze neokomunistom, ''antyfaszystowskie'' represje będą jedynie podsycać patologię dorabiając jej niezasłużonej ''męczeńskiej'' legendy dopóki nie usunie się samych przyczyn. Martwi mnie to jako potomka tzw. ''robotników przymusowych'', tutejszych chłopów z dziada pradziada, którzy podczas okupacji przeżyli realny horror, jak wyznał mi z goryczą podczas jednej z ostatnich przed śmiercią rozmów ojciec miał takie dzieciństwo jak te dzieci w Syrii obecnie i ani na jotę nie przesadził, stąd nie mogę zachować emocjonalnego dystansu wobec ordynarnych bredni tępej baby, zwłaszcza jej ledwo skrywanej rasistowskiej pogardy wobec polskich ''gojów'' jakim odmawia uznania ich cierpień nie stosując żadnej taryfy ulgowej, w przeciwieństwie do kreowanych na jedyne i niepokalane niemal ofiary żydowskich ''ubermenschy''.

Na szczęście serwowany przez nią agitprop jest na tyle absurdalnie wręcz głupi a nade wszystko spisany mętnym, niekomunikatywnym nawet dla udających jedynie, że coś zeń pojmują ćwierćintelektualistów z KOD-u i okolic ''Haggadnika'' językiem, iż zakres szkód poczynionych tutaj i ubytków w mózgach jest wskutek tego nader ograniczony [ niemniej z opisanych wyżej powodów nie sposób było ostawić bezczelną chucpę bez komentarza ]. Na dowód z jakimi szczytami paraintelektualnego bełkotu mamy tu do czynienia  uraczmy się w finale typową postmodernistyczną sieczką, jej popłuczynami mentalnymi jakie serwuje ''antropolożka'', której najwidoczniej kiełbasi się już we łbie wszystko ze wszystkim, napuszona retoryka totalnie wyzutego z ''fallocentrycznej'' treści wywodu całkiem go unieważnia - i bardzo dobrze [ bo tak naprawdę nie idzie tu o nic innego jak tylko by gadać i wypisywać farmazony dla nich samych, no i dla kaski rzecz jasna, nagród etc. ] :

''W badaniach porusza ona również problem związany z udziałem dzieci i młodzieży w pogromie. Analizuje m.in. mimikę i mowę ciała uczestników pogrzebu ofiar pogromu na podstawie zdjęć oraz zeznania młodych uczestników złożone w czasie śledztwa. „W warunkach rozluźnienia zakazów kobiety i młodzież dopuszczają się ekscesów” – pisze badaczka.

Joanna Tokarska-Bakir w pracy opisuje również rolę, jaką w pogromie odegrały kobiety. Rozhisteryzowane kobiety mówiły, że Żydzi, którzy przyjeżdżają ze Związku Radzieckiego, są wyczerpani fizycznie i uprowadzają polskie dzieci w celu dokonania transfuzji krwi. „Ciekawe, że właśnie te dwa czynniki – na­pływ Żydów rosyjskich i porywanie dzieci ''na krew'' – pojawiły się w wa­tykańskim memorandum o genezie pogromu kieleckiego. Dokument tłu­maczył genezę pogromu ''koincydencją pomiędzy napływem rosyjskich Żydów do Polski i tajemniczym ginięciem dzieci chrześcijańskich''. Zu­pełnie jakby repatriacja była inwazją bodysnatchers – ''porywaczy ciał''. Kieleckie kobiety musiały poddać się tej sugestii, ale przy okazji poczuć także społeczne przyzwolenie na okazywanie agresji” – ocenia autorka.''

http://www.dzieje.pl/ksiazki/pod-klatwa-spoleczny-portret-pogromu-kieleckiego

- płyną z powyższego bardzo niepokojące w politpoprawnej optyce przybranej przez autorkę wnioski, bo wynika zeń, iż rozbestwione brakiem władczej męskiej ręki kobiety zwyczajnie głupieją i stąd chyba prawdą jest, że ''jak chłop baby nie bije to jej wątroba gnije'':))) Jakiś straceniec zainspirowany efekciarskim porównaniem Joaśki mógłby też nakręcić obraz pt. ''Noc żywych Żydów'', ale raczej nie w Hollywood...

W kontrze polecam wysłuchać znakomitej prelekcji historyka kieleckiego IPN Marka Jończyka o radzieckiej agresji militarnej zwanej do dziś przez takich durni jak Tokarska-Bakir ''wyzwoleniem'' [ każdy kto próbuje czerstwych szantaży moralnych powinien uderzyć się w tępy łeb a później przypomnieć sobie, że Sowieci ''wyzwalali'' nas od tych z którymi przed paru laty zaledwie wspólnie zniewalali i robili to w swoim interesie a nie naszym walcząc ''za Stalina i rodinu'', stąd wdzięczni być nie mamy im za co ] - godne podkreślenia, że jest on fachowcem w przeciwieństwie do ''antropolożki'' bo znamienne, iż za ''historyczny rewizjonizm'' biorą się u nas zwykle dyletanci tacy jak ona czy Gross a po prawej stronie Zychowicz i Ziemkiewicz, żadne z wymienionych nie jest zawodowym historykiem i dlatego chrzanią tak niemożebne farmazony [ zresztą będę musiał w końcu zabrać się za zaoranie na tym polu Rafała Aleksandrowicza, na drugą nóżkę dla równowagi ] :

http://rodm-kielce.pl/relacja-ze-spotkania-nt-styczen-1945-wyzwolenie-starachowic-czy-nowa-okupacja/