czwartek, 20 listopada 2014

Majdan-srajdan [ w Polszcze ].


http://niezalezna.pl/61547-ekspert-ujawnia-kazdy-mogl-zmienic-wyniki-wyborow-i-dopisac-kandydatow

Sorry, ale ja temu Sokale nie ufam aczkolwiek doceniam gościa, tyle że nasz ''specjalista ds. bezpieczeństwa'' wykładający na świętokrzyskiej wszechnicy organizował w Kielcach spotkanie w ''centrum dialogu kultur'' z obermasonem Cegielskim - to może nic nie znaczyć a może jednak... Pozostaję także konsekwentnym majdanosceptykiem tak tam jak i tu : na początku zareagowałem impulsywnie jak pewnie większość, wkurwiłem się, że przez jakichś nieudolnych zjebów przerzuciłem furę kart do głosowania na darmo i znowu trza będzie tą farsę powtarzać ale na szczęście włączyła mi się moja paranoja, która dotąd nigdy mnie nie zawiodła i szybko ochłonąłem - jestem przekonany, że to ''chaos kontrolowany'' przez jakichś ''niewidzialnych zarządców'' i to na pewno grubo ponad poziomem wsiowych cwaniaków, oni są świetni w kręceniu lodów ale tu idzie na poważniejszą sprawę, gdzie mogą być co najwyżej podwykonawcami, kto wie czy w grę wchodzą jedynie czynniki krajowe ? Osobiście nie sądzę, a jak wczoraj podali jeszcze, że Biedroń gdzieś tam odniósł sukces w ''konserwatywnej Polsce'' ale miejscowy oddział LGTB odmówił mu poparcia bo dyskryminuje gejów wierzących w Boga... Sorry kurwa, to są jakieś jaja, przaśny Matrix, ktoś się tu brzydko zabawia naszym kosztem i ja nie zamierzam dawać mu satysfakcji nabierając się na te plewy. Reakcja PiS-u jest moim zdaniem prawidłowa, cóż z tego skoro jeszcze wczoraj sami dorzucali do pieca, więc na tym tle mimo że słuszna wygląda jednak na falstart, kompletny blamaż i kolejne potwierdzenie, że są opozycją wewnątrzsystemową, jak widzę patridioci mają przepisaną rolę w tym teatrzyku i grają na warunkach dyktowanych przez kogo innego, pytanie tylko czy robią to świadomie czy też wykładają się tak z własnej nieudolności ? By ktoś nie zarzucił mi gołosłowności parę wyrazistych przykładów jak ''niezależna'' kręciła dopiero co aferę a teraz próbuje pokryć to bełkotem publicystów o ''kwadraturze koła'' - na pierwszy ogień idzie rzecz jasna Wielki Mistrz Targalski :

http://niezalezna.pl/61551-warto-byc-polakiem

- podziwiam bezbrzeżną arogancję gościa każącą mu wyrokować, że ''należy z tym narodem skończyć'' bo nie dorasta do jego jakobińskich wyobrażeń - zaczynam rozumieć tych, których wkurwiają ''prawdziwi Polacy''... To jest jeszcze lepsze :

http://niezalezna.pl/61555-plaga-glosow-niewaznych-w-wejherowie-40-proc-jak-robiono-przekrety

- przepraszam bardzo ale to jest stawianie sprawy na dupie - jeśli ktoś siepie ot tak krzyżykami w cały świat [ a było tak spieprzonych kart całkiem sporo, sam odrzuciłem takich co najmniej z 10 tylko sejmikowych ] i równie podoba mu się Eryk Reczyński jak narodowcy-''homofoby'', LSD i korwinowska ''kanapa'', PiS i PO itd. to sam się dyskwalifikuje jako wyborca. To samo tyczy się kart wydawanych rzekomo już głosami - a kto mi zagwarantuje, że ktoś ten krzyżyk po pobraniu karty sam nie wstawił a później kręcił aferę ? To samo z poginionymi kartami do głosowania - dlaczegóż to zaraz członkowie komisji mają być za to odpowiedzialni a nie sami wyborcy je podpierdolili ? Niektórzy ludzie naprawdę są dziwni - skoro mogą wynosić se masowo flamastry i długopisy [ ze 3/4 nam ''poginęło'', dobrze, że mieliśmy spory zapas ] to dlaczego nie mogą wywinąć i taki numer ? I jak niby nad tym zapanować skoro nadchodzi ''tsunami pomszalne'' i nagle znikąd wyrasta wokół ciebie z 6-10 osób a drugie tyle tuż za nimi, które na wyprzódki dają ci dowód bo już już chcą mieć kartę w garści - ok, jest jeszcze przewodniczący lub zastępca ale gdy na sali jest z 20-30 i więcej osób trza by mieć chyba z sześć par oczu i podzielność uwagi komiksowego herosa albo stać nad każdym osobno aby nad tym zapanować. Albo taka sytuacja : baba bierze karty po czym drze japę, że ona nie ma na kogo głosować, rzuca nimi w pizdu i wychodzi - I CO TERAS ? Karty wydane i poświadczone okazaniem dowodu i podpisem a nie zostały wrzucone do urny, członkowie komisji przecież nie mogą tego zrobić za nią bo będzie skandal niesłychany, że ''fałszerstwo'' i w ogóle, więc co - szarpać się z nią, wzywać policję by przymusem doprowadziła ją do urny i oddała głos, choćby i nieważny ? Znowuż inny moher bucy, dlaczego pieczątka jest tylko na pierwszej stronie a nie na każdej ''bo ona słyszała'', że powinna być na wszystkich mimo, że jak byk ma wydrukowane ''miejsce na pieczątkę'' tylko na pierwszej itd. itd. Nie wiem czy aby nie zdradzę tu strasznej tajemnicy państwowej ani nie złamię prawa mówiąc jak przedstawiały się wyniki tam gdzie urzędowałem, ale niech tam, powiem jedynie, że PSL aczkolwiek zebrał sporo w sejmikowych na pewno nie tyle jak podano, wprawdzie to okręg miejski więc na wsi tradycyjnie mogło być nieco inaczej, ale nie aby uzasadniać tak olbrzymią różnicę, generalnie jednak zwyciężył PiS choć nie jakąś miażdżącą przewagą nad PO - zresztą czy to nie dziwne, że aferę ze sfałszowanymi wyborami kręci partia, która je wygrała ? ''Cudowne rozmnożenie'' było klasyczną prowokacją na którą jak zwykle nabrała się opozycja bo jak się rychło okazało PKW nie miał żadnych podstaw do ogłoszenia takich i jakichkolwiek wyników, gdyż jeszcze nie zebrano wszystkich protokołów w Kielcach i regionie i nie było nawet czego przesyłać do centrali - ciekawym czy ktoś zapytał leśnych dziadziów skąd taką razą wzięli te dane o triumfie PSL ? [ pewnikiem z d... ]

A teraz zajmijmy się ''wariantem majdanowskim'' - na początek rozważmy hipotezę putinowskiego kontr-majdanu skoro jak obwieścił organ chrześcijańskich syjonistów vel prawicowych hipsterów vel żuli politycznych typu Wildstein jr, że ''PKW zajęła kremlowska agentura'' :

http://www.fronda.pl/a/v-kolumna-putina-zajmuje-pkw-gdzie-jest-panstwo-polskie,44210.html

- no proszę, Stankiewicz też, tylko jak to świadczy o tych, którzy tak długo hodowali na piersi tą żmiję ? Niedługo okaże się, że tylko koty Prezesa i Targalskiego nie są ruskimi agentami choć cholera wi, może czekistowskie naczalstwo wczepiło im jakie czipy z nadajnikami. No dobra, niech tak będzie - narodowcy są raczej, bo nie wszyscy przecież, ''majdanosceptykami'' a to już myślozbrodnia, Braun hołubi wprawdzie Łukaszenkę a nie Putina ale niech tam, Qrwę wiadomo - taką razą stanowiłoby to część planu destabilizacji Polski przygotowującej być może grunt nawet pod militarną inwazję a przynajmniej radykalne osłabienie przeciwnika, uczynienie kompletnie niewiarygodnym tak w oczach świata jak i samych Polaków - kto niby będzie narażał kark za takie dziadowskie państwo ? Tyle że oznaczałoby to iż PiS dał się nabrać na te plewy żyrując przynajmniej na początku całą akcję a teraz, gdy zorientował się w grze i próbuje histerycznie wycofać jest już po ptokach, co więcej traci tym samym twarz a więc tak czy siak + dla Moskwy. Przyjmijmy jednak, że mamy do czynienia z radykalnie inną sytuacją : skoro można zgrywając radykalnego przeciwnika Moskali być de facto ich agentem lub ''pożytecznym idiotą'', a przecież jest multum na to przykładów to dlaczegóż nie założyć, że można i być agentem USA [ czy Izraela dajmy na to ] jawnie głosząc wobec nich wrogość, hę ? Skoro Amerykanie oraz ''syjoniści'' korzystają z usług islamistów, którzy odgrażają się, że zniszczą ''zgniły Zachód'' i poobcinają łby niewiernym z Żydami na czele [ nie gołosłownie bynajmniej ] to tym bardziej mogą posługiwać się jakimiś tam śmiesznymi ''rusokonserwatystami'' dla których kremlowski mafiozo jest ''katechonem'' [ już dawno zastanawiałem się, czy agitkę uprawianą przez Maxa Golonko nie należy raczej rozpatrywać w kontekście pucowania Putina ] nawet jeśli część z nich odgrywa tutaj rolę niczego nieświadomych pożytecznych idiotów. Coś chyba jest na rzeczy bo resortowy TVN przejmują właśnie Amerykanie, jedynie nie wiadomo jeszcze którzy - to jest dopiero rewolucja ! Pytanie tylko co to oznacza dla nas i o co [ im ] tu biega ?

wtorek, 3 grudnia 2013

Drang nach Osten czyli Unijny Lebensraum.

...albo prometeistyczna sraczka polskich elit. Parę obrazków w dzisiejszym ''Teleekspressie'' : uchwała w sprawie Ukrainy w polskim [ ? ] Sejmie przyjęta przy pełnej sali w ekspresowym tempie przez aklamację natomiast czytanie fundamentalnego dla naszej polityki wewnętrznej projektu ustawy o OFE przy świecących pustkami ławach poselskich... [ to pokazuje co jest istotne dla naszych [ ? ] parlamentariuszy i jak ''niepodległym'' krajem jesteśmy ] Do tego korespondencja na żywo Ziemca pod olbrzymim powiewającym nad Majdanem czerwono-czarnym sztandarem, jeszcze tylko tryzuba brakowało, rzygać się chce. A to co odstawił Kaczyński... nie wiem czy on nadal jest na tych proszkach czy jak, w każdym razie nie ma co się dziwić że przy takiej ''opozycji'' taka kreatura premieruje nam już któryś rok, jeszcze bardziej żałosny gajowy też może spać spokojnie, zresztą w tej akurat kwestii nie ma między nimi wszystkimi żadnych istotnych rozbieżności i to też powinno dawać do myślenia. Nawet jeśli nie jest prawdą, że Jarek dojebał z ''Herojam Sława !'' w zamian jedynie pohukując ''Niech żyje wolna Ukraina, niech żyje wolna Polska, niech żyje jedność naszych narodów !'' to i tak palnął głupotę - jaka ''jedność'' ? Ukraińcy sami ją podeptali i to wielokrotnie z niesłychanym okrucieństwem, nic zresztą dziwnego skoro na nienawiści wobec Lachów w dużej mierze oparli swoją tożsamość i żadne sentymentalne bzdety a la ''za waszą i naszą wolność'' tego nie zmienią. Czy Kaczyński nie widział z kim stoi na trybunie i jaki wiec firmuje swoją obecnością, jest daltonistą i nie dostrzegał czerwono-czarnych sztandarów ? Nie twierdzę bynajmniej, że ''protestujący=banderowiec'' ale chyba ma prawo zbierać mi się na mdłości, gdy widzę polskiego korespondenta na tle chorągwi rezunów ? Nie ma tu co wyjeżdżać z tekstem iż nie możemy odmawiać Ukrainie własnego nacjonalizmu - polscy narodowcy co by o nich nie mówić nie mają na sumieniu ludobójstwa innych nacji dokonanego jeszcze w tak bestialski sposób. Śmiem wątpić też czy tym zwykłym, normalnym Ukraińcom o których wspomina Wildstein jr uda się sanacja ich państwa oraz ''poprawa standardów obywatelskich'' z takimi kreaturami jak Tymoszenko, która jest ichnim odpowiednikiem Chodorkowskiego - Janukowycz to podobnie jak kremlowski satrapa oczywiście gangster ale robienie z w niczym im pod tym względem nieustępujących tych pierwszych jakichś ''więźniów sumienia'' to... Reprezentujący niestety Polskę politycy sami zamieniają nasz kraj w karykaturalnego, rodem z propagandowych plakatów ''psa łańcuchowego'' Berlina czy innych mocarstw w to umaczanych, już sam fakt zaangażowania w tą kabałę takich podejrzanych typów jak Kwaśniewski czy Kowal [ WSIowy współpracownik, ''bez wiedzy i zgody'' naturlich ] powinien wzbudzać pewien dystans, większość jednak postanowiła na złość mamusi odmrozić sobie uszy - bo Putin niet to my tak bo tak !  Faktem jest, że Rosja to mafijny kurwidołek więc nie ma co słuchać syreniego wycia o Moskwie jako ''ostoi tradycyjnych wartości'' na które nabierają się tu różni lumpenkonserwatyści, niemniej nie znaczy to, że na przekór carycy mamy pakować się zaraz w tłuste cyce frau Merkel czy inszej imperialnej megiery przyjmując na własne życzenie rolę frajera do specjalnych poruczeń, czy doprawdy nie stać nas na, nie mówię niepodległą bo to niestety mrzonki ale choćby autonomiczną politykę a nie nadgorliwe wyskakiwanie przed szereg ? Nikt nie lubi takich zarozumiałych a głupich, dających sobą ordynarnie wodzić lalusi i trudno się dziwić. Oto moja krótka polemika na temat z jednym błaznem na pewnym forum :

@ Łukasz Pol :

''Same Niemcy są przeciwne członkostwu Ukrainy w Unii. Są przeciwne ponieważ przyjęcie nowego czterdziestomilionowego kraju zaburzyłoby obecną hegemonię największych krajów Zachodu w Radzie UE.''

- taa, już przyjęli jeden blisko 40-milionowy kraj i bardzo to zaburzyło hegemonię Niemiec, Francji i Wlk. Brytanii, proszę nie rozśmieszaj mnie człeku...

''Oprócz politycznych sprzeczności na lini Kijów-Berlin, pojawiłyby się sprzeczności gospodarcze. Przypominam, że Ukraina posiada spory przemysł ciężki i emituje duże ilości CO2 co jest sprzeczne z obecną "ekologiczną" linią Brukseli i Berlina, który zlikwidował swoje elektrownie węglowe, likwiduje resztki kopalń i inwestuje gigantyczne kwoty w elektrownie wiatrowe.''

- spoko, jeden blisko 40-milionowy kraj też miał ''spory przemysł ciężki'', który ''emitował duże ilości CO2'' i proszę, nie ma rzeczy niemożliwych, a w zamian będą mogli se pobudować autostrady i aquaparki na kredyt i będzie gemutlich.

Przede wszystkim jednak czy nikt z tych krajowych pożytecznych idiotów, którzy tam jeżdżą agitować nie dostrzega iż w ten sposób sami pchają lawirującego dość umiejętnie dotąd Janukowycza wprost w łapy Putina ? A może właśnie o to w tym chodzi, że nie ma miejsca w tej części Europy na niezależną w skromnym choćby stopniu politykę względem imperialnych ośrodków, jakiekolwiek by one nie były ? Zapewne faktycznie mamy tu do czynienia z nową odsłoną starego konfliktu Mitteleuropa vs Wielka Ruś, jednak czy nasi [ ? ] politycy od prawa do lewa są w stanie coś na tym ugrać ? - bo gdy widzę jak niecierpliwie przebierają nogami, pocą się wykonując niezgrabne gesty i histerycznie tokują to śmiem wątpić. Wreszcie co do samych zwykłych Ukraińców, o których wbrew temu co się trąbi najmniej tu chodzi, i tak w każdym przypadku będzie nimi rządzić postsowiecka mafia a co to ostatecznie dla nich za różnica czy pod dyktando Moskwy czy Berlina-Brukseli ? Naprawdę to drugie przyniesie im realną poprawę ''standardów obywatelskich'' czy raczej, co już doświadczyliśmy na własnej skórze, zaserwuje ich atrapę w postaci ''tęczowych'' parad itp. ?

Jako puenta mógłby posłużyć jeden z niewielu rozsądnych głosów niezależnych od obecnego propagandowego amoku ale mam jeszcze wielce smakowitą ciekawostkę dotyczącą ideowych spadkobierców rezunów :

''- Radykalna nacjonalistyczna partia „Swoboda” Ołeha Tiahnyboka ma duże szanse wejść do parlamentu, jako że obecnie ta siła polityczna ma stabilne zaplecze finansowe, które zabezpiecza współwłaściciel grupy „Priwat” Igor Kołomojski. [...] Paradoksalnie, to właśnie pan Kołomojski jest prezesem Zjednoczonej Wspólnoty Żydowskiej na Ukrainie. Jeśli „swobodowcy” próbowali wszczynać postępowania prawne przeciw zarzutom komunistów o finansowanie z żydowskiego portfela, to sam Kołomojski przejawia zadziwiającą powściągliwość. Nigdy nie podniósł roszczeń z tytułu znieważających wypowiedzi dotyczących jego politycznej współpracy z antysemitami. [...] Obecnie Kołomojski zapewnia, że nowi banderowcy „wyraźnie odeszli od ultra nacjonalizmu bliżej centrum, stali się bardziej umiarkowani”. 31 października kolejny zjazd Zjednoczonej Wspólnoty Żydowskiej ponownie wybrał miliardera na swojego prezesa. Decyzja ta była w pełni przewidywalna, jednak największe emocje wzbudziła jego odezwa do Żydów, by nie panikowali z powodu „Swobody” w Radzie Najwyższej.''

http://www.kresy.pl/publicystyka,wydarzenia-tygodnia?zobacz/kto-zaplacil-za-triumf-banderowcow

p.s.  Niby egzotyka a coś jakby znajomo... :

http://www.polska-azja.pl/2013/11/29/m-chodownik-jesli-chodzi-o-demokracje-to-chodzi-o-pieniadze/

- dlaczegóż mamy ograniczać się tylko do naszego sąsiedztwa ? Wyślijmy naszych ''emisariuszy demokracji'' na drugi kraniec świata, niechże tam Kwaśniewski wespół z Kaczyńskim niosą pochodnię wolnośći i braterstwa, a i Tusek oraz Gajowy nie będą mieć nic przeciwko, może także się załapią [ jakby co to hufce niemieckich emerytów ciągnących tam po frukty ''wolnej miłości'' zapewne im pomogą ].

środa, 27 lutego 2013

Cycaty.

...i linki, ciekawe bardzo i mówiące za siebie, nie wymagające odautorskiego komentarza :

''System sowiecki był wspierany, finansowany na bardzo wiele różnych sposobów przez tych, którzy nominalnie pozostawali jego głównymi przeciwnikami. Przez tych samych kapitalistów, którymi politrucy straszyli grzecznych obywateli sowieckich. To tylko jeden spośród faktów spychanych do domeny teorii spiskowych. Związek Sowiecki nie utrzymałby się przez tyle dziesiątków lat, gdyby nie periodycznie ponawiane zastrzyki finansowe, których temu imperium udzielała międzynarodówka finansowa. Nie utrzymałby się, ponieważ systematycznie doznawał finansowej zapaści (przelewanie z pustego w próżne ma zawsze bardzo ograniczony horyzont czasowy). A zatem musiał szukać jakiejś terapii odmładzającej. Środków na nią udzielali zawsze jacyś ludzie interesu, który sami w Związku Sowieckim mieszkać by nie chcieli. [...] Czy Związek Sowiecki był autonomicznym i suwerennym projektem, którego twórcy, autorzy i budowniczowie oszukali i wykorzystali naiwność zachodu dla swoich celów, czy też Związek Sowiecki był projektem politycznym powołanym do istnienia przez ludzi, którzy nigdy nie mieszkali na Kremlu, wykorzystali ZSRS jako walec do zniwelowania gruntu pod budowę jeszcze większej wieży Babel. To jest pytanie, które, mam nadzieję, będzie się wyłaniać z tego cyklu.'' :

http://www.pch24.pl/od-lenina-do-putina,10716,i.html

http://www.pch24.pl/od-lenina-do-putina--cz--ii-,10810,i.html

 ''Ideologiczny i obyczajowy matriarchat już istnieje. Ale upowszechnianie się intelektualnego pozerstwa, do złudzenia przypominającego mentalność literackiej żony modnej, nie znaczy, że wkrótce nastanie matriarchat w sensie politycznym. Podobnie, jak nigdy nie będzie realnej pajdokracji. Zza pleców króla Maciusia I i jego rzeczniczek władzę będzie trzymać postkomunistyczna , postudecka albo inna mafia. Wagon czekolady dowolnie przekabaci bowiem wyśniony przez panią Łopatkową parlament dzieci, a urzędnicze honory zaspokoją apetyty feministek. Prawdziwa władza pozostanie jednak poza nimi – w rękach zręcznych graczy, którzy z pozoru tylko ustąpili pola łatwo sterowalnym harcowniczkom. Realizacja lewicowych idei byłaby ekstremalnie trudna z profesorem Wolniewiczem, Bronisławem Wildsteinem czy Ludwikiem Dornem – dużo prostsza z łakomą Zosią Samosią. Wyrażane na łamach prasy nadzieje Aleksandra Smolara na rządy kobiet mogą być odczytywane dosłownie tylko przez tych, którzy nie doceniają błyskotliwej inteligencji tego autora.'' :

http://www.prawica.net/node/18076

''Teraz także ceny artykułów przemysłowych są w Polsce dużo wyższe, zaś płace nieporównywalnie niższe. Na tym polega interes firm zagranicznych. Gdyby płace, żądaniem związków zawodowych, doprowadzono do poziomu wynagrodzeń za granicą, to koncerny przeniosłyby się do Rumunii, Bułgarii, na Białoruś, do Chin, a nawet do Afryki. [...] Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który kombinuje, by eksploatować kraje Europy Środkowej. To mają być neokolonie. Temu służy likwidacja polskich banków, ciężkiego przemysłu i handlu. To są ostatnie lata polskiego handlu. Tylko w tym roku Carrefour i Biedronka zamierzają otworzyć paręset nowych placówek.'' :

http://www.tygodniksolidarnosc.com/2011/12/5_pol.htm

'' Polacy stają się kafirami Europy. Pracujemy najwięcej na świecie, zaraz po Koreańczykach z Południa, a zarabiamy mało. Cały system edukacji jest nastawiony na kształcenie pracowników dla międzynarodowych korporacji. [...] Kacyk często wyprzedaje obcym kawałki swojej ojczyzny, a zdobyte środki przejada. I jeszcze się zadłuża u obcych, którzy mogą go kontrolować dzięki tym długom. Przez 20 lat elity w Polsce sprzedały kapitałowi zagranicznemu większość sektorów polskiej gospodarki, pieniądze przejedzono i jeszcze narobiono nowych długów na prawie bilion złotych. Kolejne przykłady można mnożyć…'' :

http://nczas.com/publicystyka/rybinski-polacy-kafirami-europy/

''Czy wobec tego Unia Europejska to współczesna wersja pomysłów sprzed II wojny światowej? - Jeżeli spojrzymy na wiek XX, to znajdziemy argument nowego porządku w Europie. Takie hasło pojawiało się też w polityce nazistowskiej.[...] Zdaniem Marka Cichockiego istnieje w tym zakresie pewne podobieństwo w koncepcji zbiorczego uporządkowania Europy. - Problem polega na tym, że naziści widzieli Europę, jako kontynent samowystarczalny, który sprostałby presji ze strony świata anglosaskiego, jak również ze strony świata komunistycznego i stalinowskiej Rosji. W tym sensie mieli koncepcję geostrategiczną [...] Czy suwerenność w czystej formie dzisiaj istnieje? – Myślę, że nie. Można ewentualne poszukać przykład w Chinach albo Ameryce Północnej. Być może to są najbardziej suwerenne formy w sensie zdolności działania samodzielnego, bez oglądania się na innych.'' :

http://www.polskieradio.pl/9/396/Artykul/771345,Suwerennosci-dzisiaj-nie-ma-No-chyba-ze-w-Chinach

http://wpolityce.pl/wydarzenia/45638-marek-cichocki-w-plus-minus-unii-europejskiej-ktora-znalismy-do-ktorej-wstepowalismy-juz-nie-ma-europejski-bal-sie-skonczyl

'' Po 1945 roku nie było Europy. Byli tylko zadomowieni na jej terytorium historyczni autorzy; nie Europejczycy, ale spadkobiercy rozmaitych narodowych imperializmów. Europa sprzed wojny była dziwacznym konglomeratem sześciu, może siedmiu imperializmów, zorganizowanych głównie na bazie państw narodowych. Były wśród nich imperializmy całkowicie zapomniane, jak belgijski. Kiedy dziś mówimy „Belgia”, myślimy tylko o czekoladzie i chaosie w ich parlamencie. Mało kto pamięta, że belgijski król w 1900 roku miał we władaniu dwa miliony kilometrów kwadratowych! W XIX wieku także Niemcy zapragnęli zbudować Imperium, podobnie postąpiła Katarzyna Wielka z Rosją i inni. Taka aglomeracja nie mogła zbudować żadnej koherentnej jedności, ani na gruncie politycznym, ani religijnym. Później dwie wojny światowe unicestwiły kontynent. Europa jest wynikiem eksplozji, jest klubem pokonanych imperiów. Jej psychopolityczną analizę należałoby zacząć od fundamentalnego słowa „upokorzenie”. :

http://kulturaliberalna.pl/2012/12/18/peter-sloterdijk-europa-to-klub-upokorzonych-imperiow/

''Skutki Rewolucji Francuskiej nie miały polegać na tym, że społeczeństwo zdobywa prawo zachowywania się jak kanalia; przeciwnie, lud miał zostać podniesiony do stanu szlacheckiego, niestety, udało się wypuścić na wolność kanalie, inne zamiary nie powiodły się. [...] Od dawna już żyjemy de facto w zintegrowanym przez massmedia, sfiskalizowanym do granic możliwości półsocjalizmie na bazie gospodarki napędzanej przez kredyt, którą wielu ludzi nazywa kapitalizmem; obecny system to pół-socjalizm, sprzymierzony z bankami, od których pożycza się w nocy, aby rano móc robić wielkie wrażenie na wyborcach. [...] Lewicowa krytyka kapitalizmu przeocza chciwe państwo; wynika to częściowo z tego, że w Niemczech czytano za dużo Hegla, a za mało Hobbesa; państwo nie jest wcieleniem rozumu jak sobie uroili antykapitaliści, jest często głupie i pożądliwe; i to w imię sprawiedliwości społecznej.'' :

http://www.tomaszgabis.pl/?p=1076

''EUROPA: „Historia to opowieść o eksploatacji gniewu” – pisali Marks z Engelsem. Wspólnota ogarniętych gniewem jest dziś liczniejsza niż zwykle. W wyniku kryzysu ludzie tracą domy, pracę, pieniądze. A mimo to prawie nikt nie wychodzi na ulicę. Jak doszliśmy do tego stadium: coraz więcej zagniewanych i nic się nie dzieje?
PETER SLOTERDIJK*: Nie dzieje się nic, ponieważ gniew utracił związek z nadzieją. To dla naszej epoki najbardziej charakterystyczna zmiana. Psychopolityczny związek gniewu i nadziei decydował o dynamice polityki przez ostatnie dwa stulecia. Dzisiejszy gniew bez nadziei zmienia się w ślepą wściekłość, w głuchy resentyment, w autyzm rozgoryczenia. [...] Dziś złość jest wszechobecna, ale utraciła polityczne znaczenie i zmieniła się w neurozę właściwą cywilizacji konsumpcyjnej. Wszyscy skarżą się na wszystkich, ale nic z tego nie wynika. Rozgorączkowani aktywiści dawnych czasów byli aż nadto pewni, że teraźniejszość jest pełna śladów tego, co dopiero nadejdzie. Dzisiejsi rozczarowani są pewni, że przyszłość już nadeszła i nie ma nam nic nowego do zaoferowania. Nikt nie ma ochoty na opowieści o kolejnym zwiastowaniu. [...]

Co pan sądzi o tych, którzy głoszą dzisiaj powrót Marksa?
– Że stracili rozum. Marksiści – których nie ma sensu czytać, bo ich teksty brzmią jak żywcem wyjęte z podręcznika dla przegranych – sądzili, że kapitalizm polega na tym, iż przedsiębiorca wyzyskuje pracowników. To absurd: wyzysk wcale nie stanowi koła zamachowego kapitalizmu. Każdy system ekonomiczny opiera się raczej na jakimś rodzaju systemowego stresu. W systemach feudalnych była to presja wywierana przez seniora na wasali. W kapitalizmie prawdziwym motorem gospodarki są długi. Chodzi o stres wywoływany przez widmo komornika wymuszający na przedsiębiorcy spłatę zobowiązań. Zaś sedno postmodernistycznej frywolności ostatnich lat polega na tym, że zneutralizowano bankructwo ekonomiczne. Dzisiaj wielcy bankruci śmieją się ludziom w nos i wyjeżdżają na wakacje.
 
To kolejna pozostałość dawnych podziałów klasowych. Jest lud, czyli dłużnicy spłacający długi, oraz nowe elity – ludzie, którzy nigdy nie płacą.
– A w samym środku skandalu znajdujemy nowoczesne państwo, które postanowiło, że nie spłaci swoich długów i anuluje je za pomocą inflacji. Jak choćby dzisiejsza Ameryka. Inflacja to najtańsza metoda pozbycia się długów. Robi się piękne bankructwo, a następnie pisze piękny list kondolencyjny do wierzyciela: „Pańskie pieniądze zniknęły. Łączymy wyrazy szacunku”. 

[...] Niezwykłe jest to, że na polu wartości przez ostatnie 20 lat obserwowaliśmy skryte odchodzenie od wolności ku bezpieczeństwu. Dziś polityka ma cechy właściwe instytucjom bezpieczeństwa publicznego. Klasyczna polityka oznaczała albo domaganie się praw liberalnych – liberalizm stosowany – albo domaganie się praw dla klas produkujących – socjalizm stosowany. Dzisiaj rewindykacje liberałów i klasy pracującej zostały w mniejszym czy większym stopniu zrealizowane, przez co mamy obecnie epokę obrony zdobyczy, politykę bezpieczeństwa. Ta polityka towarzyszyła nam zresztą przez całą erę neoliberalnej frywolności. Nic w tym dziwnego: istnieje oczywisty związek pomiędzy frywolnością a sekurytaryzmem. Na frywolność można sobie pozwolić jedynie wtedy, gdy w tle mamy bezpieczeństwo gwarantowane przez państwo i inne instancje życia zbiorowego.'' :


''O co chodzi tak naprawdę? O to, że nie ma w Polsce gdzie zarobić prawdziwych pieniędzy, albowiem te są pod kontrolą sitw i koterii, podobnie jak lukratywne miejsca i różne ambony z których mędrcy głoszą swoje światłe poglądy.[...] Jeszcze raz powtórzę: w Polsce muszą być możliwości zarabiania pieniędzy. Jeśli nie ma takiej możliwości, a nie ma, żadne gadanie nic nie pomoże. Żeby zaś była taka możliwość Polska musi odzyskać podmiotowość polityczną, czyli przestać się integrować z Unią. Po prostu., Gdyby integracja była lekarstwem na całe zło, nasze zarobki już dawno byłby tak duże jak unijne. Nie są. Nie ma więc co pokładać nadziei w dalszej integracji.'' :

http://coryllus.salon24.pl/486774,fikty-i-fakcje

O kolonialiźmie białych wobec białych - Polacy jako ''europejscy murzyni'' :

http://rzeczywspolne.pl/thompson-jeszcze-raz-o-polskim-sarmatyzmie/

''Polska w 2008 r., uzawodowiając swoje siły zbrojne, zdecydowała o przekształceniu Wojska Polskiego w małą armię ekspedycyjną, przeznaczoną do prowadzenia operacji w misjach międzysojuszniczych poza granicami Rzeczypospolitej. (W tym kształcie WP nie jest bowiem w stanie bronić terytorium własnego kraju). Postawiła więc przed swoimi żołnierzami zadanie polityczne, a nie militarne. Zadaniem tym jest budowa pozycji Polski w NATO i w UE oraz demonstrowanie zasady solidarności międzysojuszniczej z nadzieją na wzajemność w razie zagrożenia naszego państwa. Istotą polityki bezpieczeństwa narodowego RP jest zatem oparcie jej na protekcji silniejszych sojuszników. Wojsko Polskie, służąc ich interesom, ma przekonywać ich o wartości sojuszniczej Polski i tym samym pośrednio służyć bezpieczeństwu Rzeczypospolitej. Jest to polityka błędna, acz spójna i logiczna – warta osobnego artykułu.'' :

http://niezalezna.pl/38117-czy-polska-powinna-wesprzec-walczacych-w-mali-francuzow

''...znajdujemy się jako społeczeństwo niestety w tragicznej kondycji intelektualnej, a elity używają swego intelektu do zdobywania albo łatwej popularności, albo płytkiej krytyki („hańba, zdrada”). A nadchodzą nowe czasy, co już obserwujemy. Kryzys w strefie euro i całkiem prawdopodobny „eurogedon”, który zanegowałby sens wizji III RP w ostatnich 20 latach. Zmieniło się nasze położenie geopolityczne. Ameryka wycofała się nie tylko z Europy Środkowej, ale z Europy w ogóle. Ma miejsce zwrot w stronę Pacyfiku oraz last but not least wzrost znaczenia Chin, niezwykle zainteresowanych Polską, z którą w grudniu 2011 roku podpisały strategiczne partnerstwo i już wkrótce pojawią się w naszym kraju i regionie. [...] po latach straszenia Chinami jako krajem Orwella, łamiącym prawa człowieka, przechodzimy na kolejny etap – tym razem „bayerfullizacji” polskiego postrzegania Chin, w którym zdezorientowane społeczeństwo kupi każdą bzdurę, nawet taką, że Bayer Full sprzedał w Chinach 60 milionów płyt, podczas gdy tak naprawdę zagrał tylko w paru nocnych barach, a w Chinach rzadko słucha się muzyki na CD, a jeszcze rzadziej je kupuje. [...] Nie brak również głosów, że we współczesnym świecie mamy do czynienia z kryzysem średniej wielkości państw narodowych. Na scenie globalnej poza BRIC i G8 pozostanie tylko kilka z nich, np. Meksyk czy Turcja – inne, w tym Polska, będą posiadały jakieś godło, flagę i inne symbole, ale będą raczej naśladować większe kraje czy uzgadniać swoje stanowisko z organizacjami ponadnarodowymi.'' :

http://nczas.com/publicystyka/gangnam-style-po-polsku-jak-promowac-polske-w-takich-krajach-jak-chiny-indie-czy-brazylia/

 ''Wskazaliśmy wewnętrzne sprzeczności w teorii Marksa, które pokutują do dzisiaj w środowisku lewicowym. Tak zaczęła się moja przygoda z niewiarą w komunizm. Otóż komunizm jest utopią. Komunizm jest wiarą. Marksizm jest doktryną wiary. Posługując się radykalnym materializmem dialektycznym możemy z całym przekonaniem powiedzieć, że zapowiadany przez Marksa i Engelsa koniec historii nigdy nie nastąpi. Dlatego też fundamentalną kwestią filozofii rewolucyjnego interkomunalizmu jest zagadnienie wolności, jako tego celu, do którego społeczeństwa będą dążyć przez cały okres swojego pobytu na ziemi. Tyle i aż tyle. Uznaliśmy, że komunizm był ideologią nie tylko utopijną, niemożliwą do zrealizowania, lecz także ideologią, zrodzoną w wyniku walki europejskich robotników z burżuazją imperialistyczną o sprawiedliwy podział dóbr. Dóbr oczywiście zrabowanych z Trzeciego Świata. Komunizm więc od początku był ideologią konsumpcjonizmu, opartego na zasadzie sprawiedliwości, ale sprawiedliwości dla białych, kosztem kolorowych. Komunizm to utopia, marzenie, raj na ziemi dla białych, coś, co miało białej ludzkości zapewnić wieczne trwanie w dobrobycie, konsumpcję na ogromną skalę. To marzenie podnosi ciągle lewica, widząc zarówno socjalizm jak i komunizm jako systemy sprawiedliwej, nieograniczonej konsumpcji. Doszliśmy ostatecznie do tego, że marksizm się przeżył, a komunizm nie jest wcale celem, do którego chcemy dążyć.'' :


http://xportal.pl/?p=7742

''Sorel wraz z Bergsonem, u którego jest zadłużony, powraca jako alternatywa dla dziedzictwa strukturalizmu. Idzie o wyzwolenie twórczej energii społecznej, czy po prostu ludzkiej. O przezwyciężenie przekonania, że bez reszty kształtują nas zewnętrzne struktury, języki, urządzenia. Zarazem myśl Sorela pozwala zakwestionować pomysł, że siłą zmiany może być wyzwolone pragnienie. Zwolennicy tezy o rewolucyjnej sile pragnienia sądzili, że skoro system, w którym żyjemy, jest represyjny, odbiera ludziom przyjemność, to samo osiąganie przyjemności będzie siłą wyzwalającą zmianę. Dziś ta myśl wydaje się trudna do utrzymania.

Proces, o którym mówisz, znamy z roku ’68. Co z tego zostało?
Okazało się, że przyjemność wiąże nas z tym, co jest, i nie prowadzi do twórczości. Szuka wyłącznie zaspokojenia, obiektów, na których mogłaby się zaczepić. Dla Sorela istotna jest kategoria pracy, która wiąże się z przełamywaniem oporu rzeczywistości, z wysiłkiem, trudem, będącym warunkiem twórczości, a jednocześnie rodzajem heroizmu. Człowiek wyodrębnia się z rzeczywistości, poznaje siebie w akcie twórczym, w pracy, która pozwala mu cokolwiek o sobie powiedzieć, zbudować siebie poprzez doświadczenie, a nie pozbawione znaczenia wrażenia, i zarazem wykroczyć poza to, co jest, wyjść z przestrzeni konieczności w przestrzeń wolności. Oczywiście musi to być praca niewyalienowana, niebędąca towarem, praca, której wartość nie jest określona zapłatą. [...]

 Nie chodzi więc nawet o treść różnych decyzji, które zostały podjęte w Polsce po 1989 roku, tylko o sposób ich podejmowania. Chodzi o to, że ludzie stracili wiarę w to, że mogą nad swoim życiem panować. I zostali zepchnięci w otchłań desperacji. Jedni radzą sobie, starając się ze wszystkich sił zrealizować model, który został im zewnętrznie narzucony jako bezalternatywny. A ci, którzy sobie nie radzą, zostają zagospodarowani przez katolicką prawicę. Wydaje mi się, że polska choroba po ’89 polega na tym, że inteligencja stała się klasą panującą, dlatego też myśl Sorela wydała mi się atrakcyjna. Inteligencja polska z jej moralizującym językiem, z przekonaniem o koniecznych historycznie zmianach i ich nieuchronnych ofiarach, skompromitowała język wartości i utorowała drogę cynicznym specjalistom od zarządzania zasobami ludzkimi.'' :

http://www.funbec.eu/teksty.php?id=130

http://tygodnik.onet.pl/1,66308,druk.html

 ''Multikulti prezydent Obama stojąc na Kapitolu przed setkami tysięcy Amerykanów wymienił w mowie inaugurującej drugą kadencję miejsca upamiętnione walką o wolności kobiet i Murzynów. I po raz pierwszy został wspomniany przy tak wzniosłej okazji bar gejowski Stonewall Inn na Christopher Street w Nowym Jorku, prowadzony przez mafię. Zbierali się tam także transwestyci. W czerwcu 1969 roku w trakcie najazdu policji, rozżaleni śmiercią Judy Garland, zdjęli pantofle i zaczęli okładać policjantów. Rozruchy trwały kilka dni. [...] Większość barów gejowskich w Nowym Jorku należała do mafii. Opłacała policję za spokój. Stonewall był zwykłą restauracją z klubem nocnym, kiedy w 1966 roku kupili go człokowie rodziny Genovese na czele z „Grubym Tony" Lauria. Ważył 200 kg i wolał mężczyzn. Przerobił lokal na przybytek gejów, żeby łatwiej wyszukiwać partnerów i zaspokoić popyt środowiska na bezpieczne miejsce spotkań. Policjantom rejonowego posterunku płacił 2000 dolarów co tydzień, a i tak miał wielkie zyski.

Wielu mafiosów zarządzających klubami gejowskimi miało szczególną skłonność do transwestytów, bo przebieraniec w ciuszkach nie zagraża męskości samca alfa, jakim musi być gangster. Choćby bramkarz „Petey" w Stonewall miał mocny włoski akcent, nosił czarne koszule i krawaty. Był wcieleniem mafijnego zbira, lecz zadawał się z kolegami i klientami. Zaś najbardziej polubił „Desiree", włoskiego transwestytę, stałego gościa baru. Menedżer Ed „Czaszka" Murphy, zbój i były więzień, miał upodobanie do Murzynów i Latynosów. Dzięki temu Stonewall był najbardziej otwartym rasowo barem w całym Nowym Jorku.'' :

http://www.rp.pl/artykul/61991,981127-Mecenat-mordercow.html
 
Engels-homofob, Lincoln-rasista, Bismarck-rewolucjonista :

http://www.pch24.pl/engels---opowiesc-o-lewicowych-tradycjach,5562,i.html

http://www.pch24.pl/o-nienawisci-rasowej,2688,i.html

http://www.pch24.pl/prezydent---segregacjonista-i-przegrana-wojna-o-niepodleglosc,12246,i.html

http://www.pch24.pl/kulturkampf---krwia-i-zelazem-do-wolnosci-i-postepu,473,i.html

Sienkiewicz w Nju Jorku :

''Miasto zabłocone, brudne, źle wybrukowane; miejscami stoją małe kałuże czarnego błota, które nie może spłynąć przez zatkane ścieki ku morzu. Mnóstwo papierków, szczątków z gazet, podeptanych skórek z jabłek i pomarańcz leży wszędzie, tak na chodnikach jak i na środku ulicy, między pysznymi powozami, omnibusami – jeżdżą wozy ładowne ogromnymi pakami towarów lub przechadzają się świnie, nie wiadomo do kogo należące, z powystrzępianymi przez psy uszami. Świń tu mnóstwo.[...] Teraz jest zapewne już mniej tych stworzeń, niż było za czasów pana Dickensa, ale i teraz spotkać ich można więcej niż w dziesięciu europejskich miastach, zwłaszcza w dolnych ulicach New Yorku.''

''Między ludnością spotykamy coraz więcej Murzynów. Są to furmani, wyrobnicy, tragarze towarów itp. Ubrani są po największej części tylko w spodnie i flanelowe koszule. Wełniste głowy ich, nie znające grzebienia ani nożyczek, wyglądają jak kłęby czarnej wełny. Niektórzy z nich pracują, inni stoją przed domami, z rękoma w kieszeniach, nic nie robiąc, paląc krótkie fajki, poruszając szczękami wypchanymi tytuniem i gapiąc się na przechodzących. Wyglądają wszyscy brzydko i niechlujnie. Kobiety, jeszcze brzydsze, różnią się zresztą od mężczyzn, nie noszących zarostu, więcej ubiorem jak twarzą, mają bowiem takież same spłaszczone nosy, takież same krótkie wełniste włosy i czarną skórę. Czarne owe ladies również są brudne jak i ich dżentelmenowie i na głowach nie noszą kapeluszów, a natomiast noszą wszelkiego rodzaju pakunki, towary, naczynia, a nawet i zapasy żywności. Tam, gdzie biały człowiek posługuje się plecami i rękoma, czarny najczęściej używa głowy, która widocznie stanowi najtwardszą część jego organizmu. Widziałem Murzynkę, która kupiwszy pomarańczę, natychmiast zamiast nieść w ręku, umieściła ją w czuprynie. Pomarańcza chwiała się wprawdzie cokolwiek na prawo i na lewo, ale otoczona tęgą, pokręconą wełną, spaść nie mogła. Widząc że patrzę na jej głowę, czarna miss zaczęła podskakiwać wraz z pomarańczą, na koniec wykrzyknąwszy: “All right, sir!” – ukazała mi szereg białych wielkich zębów i oddaliła się, bardzo zadowolona ze swej zręczności.''

http://magazynzapisz.wordpress.com/2013/01/19/henryk-sienkiewicz-listy-z-podrozy-do-ameryki-1876/



wtorek, 10 stycznia 2012

Suplement.

Jakiś czas temu Jacek Sierpiński umieścił na swoim blogu obszerny fragment ciekawych rozważań prof. Leszka Nowaka o postępującej totalitaryzacji post-kapitalizmu [ na własny użytek nazywam to ''komunokapitalizmem'' ] od których to diagnoz zresztą autor odżegnywał się pod koniec życia - zaintrygowany jąłem sprawdzać kto zacz ten profesor i czytając spis jego prac w biogramie przypomniałem sobie że miałem kiedyś styczność z jego chyba opus magnum pt. ''Byt i myśl'', ale choć rzecz wyglądała na zajmującą odłożyłem ją na półkę zniechęcony  licznymi wykresami i specjalistyczną terminologią wymagającą ogromnej wiedzy nie tylko z zakresu filozofii, a nie dysponując nią nie mogłem przecież zweryfikować czy mam do czynienia z rewelacją czy też napuszoną hucpą. Ale w świetle tych rozważań pomyślanych jako dalszy ciąg poprzedniego wpisu demaskującego fałszerstwa socjalizmu mnie interesować będzie inny jego tekst, w którym pan profesor w osobliwy sposób broni marksizmu przekonując, że zbrodnie wynikające z praktycznej realizacji postulatów tej doktryny nie miały rzekomo nic z nią wspólnego a to przez jej programową impotencję, zacytujmy :

''Moc programowa marksizmu jest bowiem znikoma. Nie dlatego, że programował za wiele, a efekty praktyczne jego programu okazały się fatalne, lecz dlatego, że nie programował niemal w ogóle, a w każdym razie nic pozytywnego; co najwyżej tworzył programy walki, nie programy budowy. Marksizm programował zniesienie własności prywatnej, ale na temat "własności społecznej" nie mówił nic poza ogólnikami ("zrzeszenie wolnych producentów"). Programował zniesienie ograniczeń "demokracji burżuazyjnej", ale nie mówił nic na temat postulowanej formy ludowładztwa. I tak dalej. Programowo marksizm był negatywizmem, nie zaprojektował niemal nic.''

- nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie a bodaj jeszcze większe, dobijające wręcz oskarżenie bo jak inaczej nazwać głoszenie teorii ''walki klas'', która jest niczym innym jak stosowaniem kategorii militarnych wobec procesów społecznych z wszystkimi tego konsekwencjami, podsycanie naturalnych dla każdej ludzkiej wspólnoty konfliktów aż do paroksyzmu  rewolucyjnej przemocy nie mając w zanadrzu praktycznie nic poza pozbawionymi jakiejkolwiek treści frazesami w rodzaju ''każdemu według zdolności, każdemu według potrzeb'' - jak to nazwać powtarzam jak nie zbrodniczą, monstrualną głupotą ?! Zasłanianie się  rzekomą ''naukowością'' wykluczającą niby snucie bardziej konkretnych wizji przyszłej społeczności jest tylko bezczelną hipokryzją mającą zamaskować własne niedołęstwo i brak wyobraźni w tej kwestii - nikt przecież nie wymaga tutaj dopracowanych do najdrobniejszego szczegółu projektów bo rzeczywistość jest na to zbyt nieprzewidywalna, ale jeśli już podejmuje się tak śmiałą próbę przebudowy społeczeństwa, ba nawet człowieka i to jeszcze z nieuchronnie towarzyszącym jej okrucieństwem i cierpieniem czego wizjonerzy są doskonale świadomi, to trzeba dysponować chociaż zarysem jakiegoś programu tymczasem jak to przyznaje nawet postmarksistowski uczony a więc gość, który poznał tą doktrynę dogłębnie od środka niczego takiego w niej nie ma, dosłownie nic !!! Jak więc widać nie ma tak wielkiej różnicy między Kononowiczem a Marksem - z tym że ten pierwszy był nieszkodliwym i chyba nieszczęsnym pajacem natomiast drugi niestety do dziś jest ''świętą krową'' [ raczej świnią ] wokół której różni uczeni głupcy wciąż odprawiają swe rytuały w coraz to innym wydaniu. Jest to kolejne potwierdzenie prawdy, że wszelcy ideolodzy to takie duże bobo, infantylni gówniarze, którzy w imię swoich aroganckich rojeń rozpieprzają mozolnie przez kogoś wznoszone zamki z piasku - tylko że tutaj zamiast piaskownicy mamy cały świat. Nóż w kieszeni sam się otwiera...

Plugawa szarówa panująca tej ''zimy'' [ wieeeelki cudzysłów ] nie zachęcała do wychodzenia na dwór, więc przesiadywanie w domu ''umilałem'' sobie min. lekturą wypocin różnych pojebów, w tym dwóch ''dzieł'' Włodka Lenina : ''Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu'' oraz ''Państwo a Rewolucja'' - zwłaszcza to drugie jest godne polecenia tym wszystkim, którzy widzą w Iljiczu sentymentalnego dziadunia głaszczącego dzieci [ i koty ] po główkach, któremu wstrętny Stalin ''ukradł rewolucję'' ewentualnie szlachetnego idealistę i wizjonera zmuszonego przez reakcyjne kanalie i ''socjalzdrajców'' do zbudowania machiny terroru w obronie ''klasy pracującej'' przed ''białym terrorem''. Najlepszą odpowiedzią na tego typu złudzenia i brednie będzie taki zaczerpnięty zeń cytat :

''Obalenie burżuazji może być urzeczywistnione jedynie przez przeistoczenie się proletariatu w klasę panującą, zdolną do zduszenia nieuniknionego, rozpaczliwego oporu burżuazji oraz do zorganizowania dla nowego układu gospodarczego całego ogółu mas pracujących i wyzyskiwanych. Proletariatowi niezbędna jest władza państwowa, scentralizowana organizacja siły, organizacja przemocy, zarówno w celu złamania oporu wyzyskiwaczy, jak dla kierowania [ podkr. samego Lenina ] olbrzymią masą ludności: chłopstwem, drobnomieszczaństwem, półproletariuszami, przy „uruchomianiu” gospodarki socjalistycznej. [...] proletariatowi potrzebne jest państwo, jako specjalna organizacja przemocy przeciw burżuazji [...] A dyktatura proletariatu, tj. zorganizowanie się awangardy mas uciskanych w klasę panującą w celu zdławienia ciemięzców, nie może dać po prostu tylko rozszerzenia demokracji. Łącznie z olbrzymim rozszerzeniem demokratyzmu, po raz pierwszy stającego się demokratyzmem dla biedoty, demokratyzmem dla ludu, nie zaś demokratyzmem dla majętnych, dyktatura proletariatu wprowadza szereg wyłączeń z zasad wolności w stosunku do ciemiężycieli, wyzyskiwaczy, kapitalistów. Musimy ich zdławić, aby uwolnić ludzkość od niewoli najemnictwa, opór ich trzeba złamać siłą - rzecz jasna, że tam, gdzie jest dławienie, istnieje przemoc, nie ma wolności, nie ma demokracji. Engels wyraził to doskonale w liście do Bebla, powiedziawszy, jak to sobie czytelnik przypomina, że „proletariatowi potrzebne jest państwo nie w interesie wolności, lecz w celu zdławienia swoich przeciwników, a gdy będzie można mówić o wolności, państwa nie będzie”. Demokracja dla olbrzymiej większości ludu i zdławienie przemocą, tj. wyłączenie z demokracji wyzyskiwaczy, ciemiężycieli ludu - oto jaka jest przemiana demokracji w okresie przejściowym od kapitalizmu do komunizmu.''

- warto dodać, że słowa te pisane były jeszcze przed październikowym przewrotem, gdy ówczesna sytuacja i nieporadne represje jakie spadły na bolszewików po ich nieudanym lipcowym puczu nie usprawiedliwiały tak ostrych sformułowań, zresztą wypada żałować iż w tamtym czasie w Rosji na czele rządu stał nieudolny i pozbawiony wystarczającej woli Kiereński a nie znalazły się żadne inne siły zdolne z całą należytą wobec podobnej uzurpacji bezwzględnością powstrzymać nadchodzące nieszczęście, mówiąc wprost zabrakło wtedy Pinocheta - narażę się pewnie tym co teraz powiem, ale choć nie należę bynajmniej do jego bezkrytycznych chwalców, których niestety sporo na prawej scenie naszej sceny politycznej to jednak jeśli nawet prawdą jest iż jego siepacze stosowali tortury seksualne do których używali ponoć psów, wprawdzie słyszałem że to ściema, ale jeśli nawet powtarzam były one faktycznie stosowane wobec moskiewsko-kubańskich sługusów [ wyłączam z tego rzecz jasna niewinne apolityczne ofiary, które naraziły się osobiście generałom jakie zapewne były ] to wielka szkoda, że i w tamtych warunkach nie pojawił się ktoś kto całą tą bolszewicką zgraję z Leninem na czele nie potraktował tak jak oni później innych jeszcze przy tym nieodwracalnie uszkadzając im odbyty za pomocą psich a najlepiej oślich kutasów ! Prawo do wypowiadania takich anatem dają mi niezliczone ofiary spowodowane monstrualną głupotą tej kanalii, co dalej postaram się wykazać. Otóż nasz Wołodia - co godne uwagi zwłaszcza antykorporacyjnych alterglobalistów szukających w jego i spółki Marks&Engels pismach inspiracji - widział w ślad za swymi mistrzami właśnie szansę w nowej, monopolistycznej i imperialistycznej fazie kapitalizmu, jak to ujął dobitnie Fryc : ''W trustach [ dzisiaj powiedzielibyśmy : korporacjach ] wolna konkurencja przechodzi w monopol, a bezplanowa produkcja społeczeństwa kapitalistycznego kapituluje przed planową produkcją nadciągającego społeczeństwa socjalistycznego'', przyszły komunistyczny ład miał wynikać z kapitalizmu, być poniekąd ''logiczną'' konsekwencją kierunku w którym zmierza jego rozwój tzn. dalszej centralizacji i globalizacji produkcji a raczej miało to przygotowywać warunki do rewolucyjnego skoku w komunizm, dlatego pod żadnym pozorem nie należało się temu sprzeciwiać ani ten proces powstrzymywać, myk miał polegać na czym innym - oddajmy głos niezrównanemu w topornym tłumaczeniu marksistowskich sofizmatów Włodikowi :

''Pewien dowcipny niemiecki socjaldemokrata, w ósmym dziesięcioleciu zeszłego wieku, nazwał pocztę wzorem gospodarki socjalistycznej. Jest to bardzo słuszne. Obecnie poczta stanowi gospodarstwo, zorganizowane według typu monopolu państwa kapitalistycznego. Imperializm przeistacza stopniowo wszystkie trusty w organizacje takiego typu. Nad „zwykłymi” pracownikami, którzy są zawaleni pracą i cierpią głód, stoi tu ta sama biurokracja burżuazyjna. Ale mechanizm gospodarki społecznej jest tu już gotowy. Obalić kapitalistów, zgnieść opór tych wyzyskiwaczy żelazną ręką uzbrojonych robotników, zdruzgotać machinę biurokratyczną współczesnego państwa - i oto mamy przed sobą uwolniony od „pasożyta”, znakomicie wyposażony pod względem technicznym mechanizm, który doskonale mogą uruchomić sami zjednoczeni robotnicy, wynajmując techników, dozorców, buchalterów, opłacając pracę ich wszystkich, podobnie jak wszystkich w ogóle urzędników „państwowych”, w wysokości zarobku robotnika.''

- Lenin podniecony swoimi masturbacyjnymi fantazjami przechodzi tutaj do porządku nad kwestią jak niby ma wyglądać ta ''demokratyczna kontrola'' robotników nad produkcją skoro jak to nawet zauważył Engels w przytoczonym przeze mnie w poprzednim wpisie artykule ''O autorytecie'' same wymogi nowoczesnego przemysłu niezależne od stosunków społecznych [ a więc danego ustroju ] powodują rosnącą specjalizację i istnienie hierarchicznej struktury koordynującej jej procesy - mówiąc wprost musi być k... jakiś szef czy kierownik a jego obieralność przez załogę danej fabryki i zależność od jej kaprysów nie sprzyja bynajmniej niezbędnej, wymuszonej przez samą naturę wielkoprzemysłowej produkcji dyscyplinie pracy [ zresztą wkrótce po bolszewickim przewrocie i Lenin obserwując opłakane w praktyce skutki tej ''pracowniczej demokracji'' rychło zastąpił ją ''jednoosobowym kierownictwem'' sprawowanym przez ''burżuazyjnych specjalistów'' a w końcu z braku innych, normalnych środków dyscyplinujących robotników po prostu terrorem i powszechną ''militaryzacją'' karzącą zwykłe spóźnienie się do pracy jak dezercję tzn. kulą w łeb ]. Problem wiedzy koniecznej do koordynowania tak złożonych zjawisk jak ogólnokrajowa gospodarka zbywa uwagą, że ''ewidencja pod tym względem i kontrola nad tym zostały niezwykle uproszczone przez kapitalizm, sprowadzone do zupełnie prostych, dla każdego piśmiennego człowieka dostępnych operacji nadzoru, zapisywania, znajomości czterech działań arytmetycznych i wydawania odpowiednich pokwitowań'' co zaowocowało później słynną ''kucharką mogącą rządzić państwem'' jak się jednak okazało nie jest ona do tego zdolna bowiem nie posiada np. znajomości języków obcych czy inteligencji niezbędnej w pracy jako dyplomata, natomiast umie za to dobrze obierać ziemniaki [ bynajmniej nie kpię - kiedy chodziłem do ''garów'' wsiowe ''bojcory'' nie raz uratowały mi tyłek pomagając obrać gar kartofli z czym sam nijak nie dałbym sobie rady bo gdy jako ''niedointeligent'' dłubałem się z jednym one w tym samym czasie kilkoma sprawnymi ruchami noża obrabiały z dziesięć za co im jestem dozgonnie wdzięczny ]. Ale pies pogrzebany jest jeszcze głębiej - sama wspomniana ''demokracja pracownicza'' to oksymoron, gdyż demokracja w jej mateczniku gdzie osiągnęła niemal doskonały i niedościgniony dotąd kształt czyli w starożytnych Atenach była możliwa - trzeba to wyraźnie podkreślić - dzięki niewolnictwu : to właśnie dzięki pracy niewolników i metojków [ takich jakby ''obywateli drugiej kategorii'' pozbawionych praw ] wykonywanej za wolnych obywateli miasta-państwa Aten mieli oni wystarczająco dużo wolnego czasu, który mogli przeznaczyć, poza rozrywkami i obrzędami religijnymi rzecz jasna, czy to na sprawowanie władzy czy choćby jej bezpośrednie i ciągłe kontrolowanie bez którego ustrój demokratyczny nie może się obyć jeśli ma nim być faktycznie. W świetle tego narzuca się oczywiście pytanie jak niby ma sprawować tą ''kontrolę nad procesem produkcji'' i to nie tylko na poziome swego zakładu, ale w skali całego kraju a może i globu robotnik zapierdalający po 8 czy nawet 10 godzin i marzący po tym, co najzupełniej naturalne, tylko o jakimś odpoczynku, aby zasiąść przed telewizorem ze szklanką piwa itp. - ? Postulowane w tym celu przez Kuronia i Modzelewskiego w ich ''Liście otwartym do partii'' wydzielenie ''w ramach ustawowego, płatnego czasu pracy pewnej ilości godzin tygodniowo na powszechną naukę robotni­ków'' podczas których ''robotnicy zgrupowani w zespołach produkcyjnych, będą dyskutowali nad zgłoszonymi przez poszcze­gólne partie wariantami planu gospodarczego kraju, zakładu, re­jonu'' a ''przedstawiciele poszczególnych partii politycznych [ oczywiście tylko tych, które reprezentują robotników w projektowanej przez nich ''demokracji proletariackiej'' ], biorąc udział w godzinach nauki robotniczej, będą zbliżać klasę robotniczą do swoich programów, a jednocześnie zbliżać swoje programy do klasy robot­niczej'' może budzić tylko śmiech - taa, już widzę tych ''uświadomionych robotników'' zażarcie dyskutujących o podziale swej wypracowanej w pocie czoła ''wartości dodatkowej'' i decydujących o ''celach, rozmiarach i kierunkach inwestycji, przeznaczeniu wydatków na świadczenia socjalne, służbę zdrowia, oświatę, naukę, kulturę'' etc., jednym słowem sprawujących ''władzę ekonomiczną, społeczną i polityczną w państwie'' : o ile ja znam obyczaje ''klasy pracującej'', a mam kilku ''sproletaryzowanych'' znajomych [ bez żadnej dla nich ujmy ] no i sam przecież wywodzę się z ''chłoporobotników'', to wołałaby ona raczej w tym czasie obalić kilka flaszek co bynajmniej nie budzi mojej pogardy bo nie jestem lewicowym świętoszkiem mającym jakieś wygórowane wymagania względem niej. Najśmieszniejsze, że ta autentyczna, niekłamana pogarda przebija właśnie z samego Lenina [ na jego przykładzie doskonale sprawdza się maksyma, że najgorszymi wrogami ludu są jego rzekomi ''przyjaciele'' ] - gość w ferworze udowadniania swojej [nie]świętej racji nie dostrzega nawet licznych sprzeczności w które co i rusz popada [ gdzie tu k... ta ''żelazna logika'' ? ], oto np. po powracających nieustannie niczym magiczne zaklęcia peanach na cześć ''hiperrobociarzy'' sprawujących już oczami jego wyobraźni ''hegemonię'' i ''żelazną wolą'' miażdżących wstrętne kapitalistyczne pijawki [ nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przy ich pisaniu musiał robić przerwy by zrobić sobie dobrze ] nagle niespodziewanie wyskakuje z jaśnie pańskimi fumami pod adresem rad robotniczych w których ''panowie ministrowie „socjalistyczni” okpiwają łatwowiernych kmiotków frazesami i rezolucjami'' i gdzie króluje ''rewolucyjno-demokratyczny frazes - dla ogłupiania wiejskich Maćków'' ! No to jakże, mógłby zapytać naiwny czytelnik, te głupie ''kmiotki'' i ''wsiowe Maćki'' mają sprawować tą nieszczęsna ''hegemonię'' zawiadując całym ''procesem produkcji'' skoro tak łatwo dają się dymać różnym ''socjalzdrajcom'' i innej burżuazyjnej kanalii ?! [ ale cicho sza, bo wyznawcy marksistowskiego polilogizmu już nam wytłumaczą, że mamy ''niewłaściwe klasowo pochodzenie'' - a więc i mózg pewnie - i to najlepiej kolbami, tak jak postulował jeden ''miszcz'' naszego noblisty i wieeelkiego poety, którego też kalać nie można ! ] A już apogeum absurdu osiąga, kiedy parę akapitów dalej stwierdza autorytatywnie z podniesionym miedzianym czołem :

'' My sami, robotnicy, zorganizujemy wielką wytwórczość [...] opierając się na swoim robotniczym doświadczeniu''

- k... mać, jacy ''MY'', co za ''robotnicze doświadczenie'' ?!? Jakie prawo ma mówić to ten bezczelny rosyjski szlachetka, który poza krótkim okresem prowadzonej na ''odpierdól się'' prawniczej praktyki w  rodzinnej Samarze praktycznie nie skalał sobie rączek pracą i przez całe dorosłe życie był ''zawodowym rewolucjonistą'' czyli nierobem i bandytą, infantylnym gnojkiem rojącym w swym chorym, może już wówczas przeżartym syfilisem umyśle i płodzącym te grafomańskie, koślawe, zbrodnicze bzdety ! Ta ''obszarnicza pijawka'' na utrzymaniu mamusi i partii, niedojrzały megalomański bubek żyjący z ''krwawicy'' należących do niego pańszczyźnianych chłopów czy tego, co udało się członkom jego ideowej mafii wyrwać uczciwym ludziom albo datków wyżebranych cwaniactwem od frajerów - pytam się, jakie ''MY'' ?!

Na końcu tego steku bredni szczytujący już najwidoczniej w malignie Wołodia rozsnuwa przed nami wizję swego upragnionego proletariackiego raju :

'' Wszyscy obywatele stają się tutaj najemnymi pracownikami państwa, którym są uzbrojeni robotnicy. Wszyscy obywatele są pracownikami i robotnikami jednego ogólnoludowego „syndykatu” państwowego. Rzecz cała polega na tym, żeby pracowali jednakowo, ściśle przestrzegając norm pracy, i by zarobki były jednakie.[...] Kiedy większość ludu zacznie wykonywać samodzielnie i wszędzie taką ewidencję i taką kontrolę nad kapitalistami (zamienionymi teraz w pracowników) i nad panami inteligencikami, którzy zachowali kapitalistyczne narowy, wtedy kontrola taka stanie się rzeczywiście uniwersalna, powszechna, ogólnoludowa, wtedy w żaden sposób nie podobna będzie uchylić się od niej, „nie będzie się gdzie podziać”. Całe społeczeństwo będzie jednym biurem i jedną fabryką z równą normą pracy i płacy. [...] Od chwili, kiedy wszyscy członkowie społeczeństwa, albo chociażby ogromna ich większość, nauczyli się sami zarządzać państwem, sami sprawę tę wzięli w swoje ręce, „zorganizowali” kontrolę nad znikomą mniejszością kapitalistów, nad paniczykami, pragnącymi zachować narowy kapitalistyczne, nad robotnikami, których kapitalizm głęboko zdeprawował - od tej chwili zaczyna znikać potrzeba jakiegokolwiek zarządzania w ogóle. [...] Albowiem, kiedy wszyscy nauczą się zarządzać i w rzeczy samej będą samodzielnie zarządzali produkcją społeczną, samodzielnie wykonywali ewidencję i kontrolę nad darmozjadami, paniczykami, oszustami i podobnymi im „opiekunami tradycyj kapitalizmu” - wówczas uchylanie się od tej ogólnoludowej ewidencji i kontroli stanie się siłą rzeczy tak niesłychanie trudne, tak rzadkim będzie wyjątkiem, pociągać będzie, prawdopodobnie, tak szybką i poważną karę (bo uzbrojeni robotnicy to ludzie praktycznego życia, a nie sentymentalne inteligenciki, i jest rzeczą wątpliwą, czy pozwolą kpić z siebie), że konieczność przestrzegania elementarnych, zasadniczych norm wszelkiego współżycia ludzkiego bardzo prędko stanie się przyzwyczajeniem.''

- od tych słów wieje przenikliwy ziąb chyba z samego dna piekła... W porównaniu z tą monstrualną manufakturą szczęśliwych niewolników, wszechogarniającym światowym kołchozem, ziemskim ogrodem koncentracyjnym dla cierpiących na pracofilię humanoidów nawet nasza marna, pełna banalnej krzątaniny, żenady i szczurzego strachu przed śmiercią egzystencja wygląda zachęcająco a nawet radośnie ! Nic mnie nie obchodzi, że dla Lenina ta ''fabryczna dyscyplina [...] nie jest bynajmniej ani naszym ideałem, ani naszym celem ostatecznym, lecz jedynie szczeblem, niezbędnym do radykalnego oczyszczenia społeczeństwa od nikczemności i ohydy wyzysku kapitalistycznego i do dalszego pochodu naprzód'' - to on właśnie był ''sentymentalnym inteligencikiem'' [ co bynajmniej nie wyklucza okrucieństwa ] kiedy roił, że ''ludzie oswobodzeni od kapitalistycznej niewoli, od niezliczonych okropności, potworności, niedorzeczności, nikczemności wyzysku kapitalistycznego, przywykną stopniowo do przestrzegania elementarnych, od wieków znanych, w ciągu tysiącleci powtarzanych we wszystkich przepisach, reguł współżycia, przestrzegania ich bez używania przemocy, bez przymusu, bez podlegania, bez specjalnego aparatu do przymuszania, który nazywa się państwem'' bowiem ''jedynie komunizm stwarza warunki, w których państwo staje się zupełnie zbędne, gdyż nie ma kogo dławić, - „nie ma kogo” w sensie Masy, w sensie systematycznej walki z określoną częścią ludności. Nie jesteśmy utopistami i bynajmniej nie negujemy możliwości i nieuchronności ekscesów poszczególnych jednostek, jak również konieczności tłumienia takich ekscesów. Ale, po pierwsze, do tego nie jest potrzebna specjalna machina, specjalny aparat dławienia, czynić to będzie sam uzbrojony lud z taką samą prostotą i łatwością, z jaką każde skupisko ludzi cywilizowanych, nawet w dzisiejszym społeczeństwie, rozłącza uczestników bójki lub nie dopuszcza do gwałtu nad kobietą. Po wtóre, wiemy, że podstawową przyczyną społeczną ekscesów, polegających na pogwałceniu zasad współżycia, jest wyzysk mas, ich ubóstwo i nędza. Wraz z usunięciem tej głównej przyczyny, ekscesy siłą rzeczy zaczną „obumierać”. Nie wiemy, jak szybko i w jakiej kolejności, ale wiemy, że zanikać będą'' - co de facto jest przyznaniem, że ''dyktatura proletariatu'' miała pełnić dlań rolę jakieś gigantycznej auto-tresury, okazało się jednak, że rewolucyjną przemoc trzeba było skierować właśnie przeciw ''klasom uciskanym'' bo to przede wszystkim chłopi i robotnicy, a nie ''biali'' generałowie, a także przedstawiciele pozaeuropejskich, skolonizowanych przez Rosję nacji stawili opór bolszewickiej tyranii : wystarczy wspomnieć, że tylko na pocz. lat 20-ych podczas tłumienia wewnętrznych buntów zginęło blisko ćwierć miliona czerwonoarmistów, największym z nich wówczas było powstanie w guberni tambowskiej w pacyfikacji którego Tuchaczewski posunął się do użycia gazów bojowych i zaganiania cywilnej ludności do obozów koncentracyjnych  [ walki na Syberii trwały zaś do poł. lat 20-ych a w Azji nawet jeszcze 30-ych ]. Jak więc widać komunizmu nie da się obronić nawet na jego własnych zasadach : dążenie do usunięcie państwa i przemocy zaowocowało niespotykaną w historii tyranią i terrorem, zniesienie wyzysku człowieka przez człowieka zastąpiono natomiast jeszcze straszniejszym wyzyskiem człowieka przez wszystkożerne, nienasycone państwo z nazwy ''ludowe'' ale faktycznie należące do kasty czynowników, partyjnych biurokratów coraz bardziej alienujących się od tych, których rzekomo mieli reprezentować i nad którymi sprawowali bezwzględną kontrolę w imię odsuwanego na ''święty nigdy'' nierealnego celu [ żadne nędzne wymówki w rodzaju ''stalinizmu'', ''kapitalistycznego okrążenia'' czy ''zaostrzania się walki w ramach postępu'' coś tam-coś tam tego nie usprawiedliwiają ]. Najgorsze zaś, że mimo oczywistego bankructwa doktryny opartej na fałszywych założeniach wciąż znajdują się nowe zastępy naiwniaków i potencjalnych morderców, którzy żerując na rzeczywistych czy urojonych mankamentach kapitalizmu widzą w tej kupie łajna złoto i przekonują że ''to nie tak'', ''mogło być inaczej'' itd. Dość mam tych kwaśnych, toksycznych pierdów wprost z cuchnącej, wypełnionej gazami czaszki Lenina, dlatego wołam - jeśli nie możemy już niestety wymierzyć mu sprawiedliwości to przynajmniej wydajmy jego mumię na pastwę nekrofilów !

Ponieważ widzę, że mimowiednie sprokurowałem kolejny wpis-monstrum gabarytami przypominający jakąś antyleninowską Godżillę więc tylko pokrótce zauważę iż co się tyczy wspomnianych wyżej rodzimych ''leninków'' Kuronia i Modzelewskiego, że praktyczna realizacja pomysłów tych ''humanistów'' zawartych w ich ''Liście otwartym do partii'' doprowadziłaby do lokalnej wersji ''rewolucji kulturalnej'' z właściwymi jej rzezią i zbrodniczym chaosem, gdyż postulowali tam min. ''militaryzację proletariatu'' oraz ''demokrację robotniczą'' [ ograniczoną właśnie tylko do stronnictw reprezentujących ''klasę pracującą'' bowiem jako ''przodująca'' reprezentuje właściwie wszystkie pozostałe i bez jej ''emancypacji'' nie jest możliwe ich wyzwolenie - ''logiczne'', nie ? ] nie zaprzątając sobie przy tym głowy, że tym samym powstaje z jednej strony niebezpieczeństwo terroryzowania przez uzbrojonych robotników pozostałych warstw społeczeństwa a z drugiej walka stronnictw politycznych choćby tylko w obrębie ''proletariatu'' wyposażonego w broń z samej militarystycznej i doktrynerskiej natury marksizmu musi doprowadzić do wojny domowej w której różne lewicowe sekty będą się wyniszczać za pomocą swych bojówek, milicji robotniczych tak właśnie jak to miało miejsce mniej więcej w tym samym czasie w Chinach, gdy maoistowscy hunwejbini, studenci i robotnicy, rychło podzielili się na wzajem zwalczające się zaciekle stronnictwa, na początku za pomocą pięści, noży i kamieni, później karabinów maszynowych a w końcu czołgów, dział przeciwpancernych a nawet samolotów i okrętów wojennych bo na taką skalę się to odbywało. Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś złudzenia co do ''opozycyjności'' czy, o zgrozo, ''patriotyzmu'' Kuronia powinien przeczytać poświęcony mu świetny tekst Jacka Bartyzela - nie wierzę tylko w lustracyjną niewinność przyjaciela profesora Leszka Moczulskiego, dlatego radzę raczej pominąć początkowy poświęcony mu fragment, wkradła się tam też drobna nieścisłość : Kuroń nie tyle postulował ''czuwanie ''straży robotniczej'' nad wyrzutniami rakietowymi, umieszczonymi w zakładach przemysłowych'' ile prowadzenie w pozostawionych ''ze względów technicznych'' specjalnych jednostkach wojskowych [ rakietowych, lotnictwie, flocie etc. ] rekrutacji doń robotników z ''wielkich zakładów przemysłowych którzy przez czas służby wojskowej powinni zachowy­wać związek ze swą załogą, oraz wszelkie prawa robotników'', no chyba że pan Bartyzel usłyszał to z ust samego miszcza będącego zapewne pod wpływem ''herbaty'' ze swojego słynnego termosu. Oburzonym tym szkalowaniem w ich oczach ''św. Jacka'', który przecież ''tyle wycierpiał'' chciałbym przypomnieć, że taki Świtoń wycierpiał jeszcze więcej czy to jednak znaczy, że nie mogę go krytykować i muszę przymykać oko na jego ekscesy ? Na szczęście Kuroń jako materialista rozproszył się bezpowrotnie we Wszechświecie egzystując jedynie jako wspomnienie wśród swoich coraz bardziej zidiociałych akolitów, choć zadając się pod koniec życia z Debillamą być może będzie mógł liczyć na łaskę reinkarnacji ? [ wprawdzie dla każdego prawdziwego buddysty nie jest to bynajmniej pocieszająca perspektywa, ale to już insza inszość ] Ale jako kto - złota rybka ? A może jest możliwe odrodzenie się jako tylko pewna część ciała ? Patrząc na spracowane od wchłoniętych w pocie czoła trunków oblicze naszego ''świeckiego świętego'' myślę, że najodpowiedniejsza tutaj byłaby dupa pawiana... [ Czekam na listy protestacyjne z ''GW'' przeciwko tym'' nikczemnym, faszystowskim kalumniom''. ]

...dodam tylko na koniec, że następny wpis zamierzam poświęcić innemu wybitnemu przedstawicielowi socjalizmu, tym razem narodowego, ukrywającemu się pod pseudonimem A.H. ... Tak jak ten dedykowany jest ''burżuazyjnym anarchistom'' z ''Kretynyki'' i inszej neobolszewickiej chorobie skórnej, tak następny wszelakim NOP-owcom i fasziolom od Danka brandzlującym się ''euroazjatyzmami'' i ''trzeciopozycjonizmami'' [ a co to za pozycja ? - Wisłocka nic o tym nie wspominała ] i piejącym peany na cześć Kim Dzong Ila bo zamiast żreć McDonaldowe gówno w żydowskim kapitaliźmie ludzie pod jego rządami byli na zdrowej, głodowej diecie robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych. Hail !

środa, 21 września 2011

''Empatia nie pomoże rewolucji''

- powyższe stwierdzenie pada w dyskusji pod wpisem na stronie rodzimych maoistów [ jak to kuriozalnie brzmi ! ] : dziękujemy za szczerość. Dedykuję je wszystkim lewicowym neofitom na których coraz częściej niestety się natykam [ to jakaś epidemia ? ] a którzy gorliwie przekonują mnie, że ''socjalizm to ujmowanie się za biednymi, pokrzywdzonymi, wykluczonymi'' itd. - ilekroć słyszę coś takiego chce mi się śmiać i to bynajmniej nie dlatego abym miał coś przeciwko tej szlachetnej przecież etycznej intencji [ na własny użytek nazywam to ''zlaicyzowanym chrześcijaństwem'' ], tym bardziej że jakby nie było sam zaliczam się do tych całych ''wykluczonych'', natomiast moją wesołość a nawet złośliwy cokolwiek grymas budzi komedia pomyłek, ironia jaka tu występuje : sorry chłopcy, ale niewłaściwie ulokowaliście swoje wzniosłe uczucia, macie rogi jak stąd do koziej d..., zaślepieni żarliwym rewolucjonizmem widzicie anioła w starej k... a nawet gorzej, znajdujecie się w sytuacji obłąkanego twórcy tak kapitalnie granego w ''Lśnieniu'' przez Nicholsona, któremu w majakach wydaje się, że całuje piękną kobietę po czym z przerażeniem odkrywa iż obejmuje rozkładającego się żywego trupa. Niestety, ale w tej doktrynie o co innego biega - aby się o tym przekonać wystarczy sięgnąć do źródła czyli wczesnych pism Marksa, gdzie następuje ''odkrycie'' proletariatu,  konkretnie ''Przyczynku do krytyki heglowskiej filozofii prawa'', zacytujmy :

''Gdzie tedy jest pozytywna możliwość emancypacji Niemiec?

Odpowiedź: w powstaniu klasy okutej w kajdany radykalne, klasy społeczeństwa obywatelskiego, która wcale nie jest klasą tego społeczeństwa; stanu, który oznacza rozkład wszystkich stanów; warstwy, która ma charakter uniwersalny przez swe uniwersalne cierpienia i nie rości sobie pretensji do żadnych praw szczególnych, dlatego że w stosunku do niej dokonuje się nie jakieś poszczególne bezprawie, lecz bezprawie w ogóle [ ... ] która wreszcie nie może wyzwolić siebie, jeżeli nie wyzwoli się od wszystkich pozostałych warstw społeczeństwa, a tym samym nie wyzwoli również i wszystkich pozostałych warstw społeczeństwa; słowem, takiej warstwy, która stanowiąc całkowite zaprzepaszczenie człowieka, może odzyskać samą siebie tylko przez całkowite odzyskanie człowieka. Tym rozkładem społecznym w postaci odrębnego stanu jest proletariat. [ ... ]

Głosząc zniesienie dotychczasowego porządku świata, proletariat wypowiada tylko tajemnicę swego własnego istnienia, gdyż jest on faktycznym zniesieniem tego porządku świata. [ ... ] Jak filozofia znajduje w proletariacie swą broń materialną, tak proletariat znajduje w filozofii swą broń duchową, a gdy piorun myśli uderzy w głąb owej naiwnej jeszcze gleby ludowej, dokona się emancypacja Niemców - przemiana ich w ludzi. [ ... ] Jedynym możliwym w praktyce wyzwoleniem Niemiec jest wyzwolenie dokonujące się na podstawie tej teorii, która głosi, że najwyższą dla człowieka istotą jest człowiek. [ ... ] Emancypacja Niemca jest emancypacją człowieka. Głową tej emancypacji jest filozofia, jej sercem - proletariat. Filozofia nie może się urzeczywistnić bez zniesienia proletariatu, a proletariat nie może znieść siebie bez urzeczywistnienia filozofii.''

- jak widać wyraźnie z powyższego nie jest to efekt jakiejś empirycznej obserwacji [ do której zresztą w ówczesnych warunkach nie było nawet okazji, w tymże ustępie Karol sam zauważa, że póki co ''W Niemczech proletariat zaczyna dopiero powstawać wskutek rozwijającego się ruchu przemysłowego'' ], etycznego wstrząsu na widok nędzy i śmierci oraz pragnienia niesienia pomocy potrzebującym jakiego doznał np. Budda, lecz rezultatem procesu czysto intelektualnego lub by rzec ściślej - bo trudno nazwać ten bełkot logicznym - dialektycznego, te wszystkie hocki-klocki, przewrotki umysłowe upstrzone pompatycznymi metaforami, pełne taniej poezji są skutkiem całkowicie arbitralnego zastosowania heglowskiego schematu do zjawisk społecznych o których ''pan filozof'' nie miał kompletnie żadnego pojęcia, poniekąd tak Marksowi ''wyszło z obliczeń'' i tyle [ skądinąd nie mogę wyjść ze zdumienia jak tylu intelektualistów mogło się nabrać na takie g... - ? ] ''Proletariat'' jest tutaj jedynie narzędziem rewolucyjnego woluntaryzmu, szansą urzeczywistnienia ''nowego wspaniałego świata'' natomiast moralne oburzenie niesprawiedliwością jakiej doznaje nie odgrywa tu żadnej większej roli dominuje zaś chłodne, abstrakcyjne podejście bowiem ''nie biedota powstała w sposób żywiołowy stanowi proletariat, lecz biedota wytworzona sztucznie.'' Aby przekonać się że Marksowi obcy był jakikolwiek sentymentalizm wystarczy poznać jego stosunek do niewolnictwa [ list do Annienkowa z gr. 1846, gdzie wywodzi iż niewolnictwo jest ''kategorią ekonomiczną o doniosłym znaczeniu'' bo bez niego nie ma bawełny a bez niej nowoczesnego przemysłu zaś pozbawiona niewolników ''Ameryka Północna - naród najbardziej postępowy - zamieniłaby się w kraj patriarchalny'', barbarzyński ], kolonializmu [ choćby artykuł ''Rządy brytyjskie w Indiach'', gdzie zauważając nawet wszystkie towarzyszące im zbrodnie i nieprawości oceniał wszakże ich skutek jako pozytywny i cenę wartą zapłacenia bowiem mimowolnie wyrywały Hindusów z ''mroków średniowiecza'' w jakich wcześniej tkwili ] czy pracy dzieci [ której postulat całkowitego zniesienia oceniał wręcz jako ''reakcyjny'' ! ] nie wspominając już o jego niewątpliwym rasiźmie, szczególnie niechęci do Żydów w czym nie przeszkadzało wcale, że sam był jednym z nich... tu na pewno jego wczesny tekst ''W kwestii żydowskiej'' [ zwłaszcza druga część zawierająca takie smaczki : ''Jaka jest świecka podstawa żydostwa? Praktyczna potrzeba, własna korzyść. Jaki jest świecki kult Żyda? Handel. Jaki jest jego świecki bóg? Pieniądz. Otóż właśnie! Emancypacja od handlu i od pieniądza, a zatem od praktycznego, rzeczywistego żydostwa byłaby autoemancypacją naszych czasów. Taka organizacja społeczeństwa, która by usunęła przesłanki handlu, a więc i samą możliwość handlu, uniemożliwiłaby istnienie Żyda'' dlatego ''Emancypacja Żydów jest w swym ostatecznym znaczeniu emancypacją ludzkości od żydostwa.'' - skądinąd jest to jak najbardziej naturalny efekt materialistycznego tłumaczenia istnienia religii ], ale na szczególną uwagę w tym względzie zasługuje mało znane dziełko ''Pan Vogt'' [ t. XIV ''dzieł'' zebranych, rozd. X zwłaszcza str. 261 - 269 ] zawierające typowe dla antysemickich paszkwili numery jak rozważania na temat nosa niejakiego pana Levy'ego, ujawnianie PRAWDZIWYCH nazwisk czy zwroty typu ''paryska synagoga giełdowa'' itp., ciekawy jest też cały rozdział poświęcony lustracji agenturalnych powiązań rzeczonego Vogta...

Tyle jeśli chodzi o Marksa natomiast co się tyczy jego nieodłącznego towarzysza herr Engelsa polecam lekturę jego publicystyki z czasu ''Wiosny Ludów'' publikowaną na łamach ,,Neue Rheinishe Zeitung" [ ''Nowej Gazety Reńskiej'', której ówczesnym redaktorem był sam Karol ], zwłaszcza dwa artykuły  : ''Walki na Węgrzech'' oraz ''Panslawizm demokratyczny'' - zaiste pouczające, działa jak kwas pruski na te komunały jakoby ''proletariat nie miał narodowości'' a nacjonalizm czy rasizm były całkowitym przeciwieństwem socjalizmu, aby nie być gołosłownym parę cytatów z tego ostatniego :

''Bolesne doświadczenie nauczyło ludzi, że „europejskie zbratanie ludów” stworzą nie puste frazesy i pobożne życzenia, lecz tylko radykalne rewolucje i krwawe boje; że chodzi nie o zbratanie wszystkich ludów europejskich pod jednym republikańskim sztandarem, lecz o sojusz ludów rewolucyjnych przeciw kontrrewolucyjnym, sojusz, którego nie tworzy się na papierze, a wykuwa się jedynie na polu bitwy. [ ... ]

''Na sentymentalne frazesy o braterstwie, oferowane nam tutaj w imieniu kontrrewolucyjnych narodów Europy, odpowiadamy, że nienawiść do Rosjan była i pozostaje główną rewolucyjną namiętnością Niemców, że od czasu rewolucji dołączyła się jeszcze nienawiść do Czechów i Chorwatów, i że wespół z Polakami i Madziarami możemy zabezpieczyć losy rewolucji tylko przez zastosowanie wobec tych słowiańskich ludów jak najbardziej zdecydowanego terroryzmu. Wiemy teraz, gdzie koncentrują się wrogowie rewolucji: w Rosji i w słowiańskich krajach Austrii; i żadne frazesy ani zapowiedzi jakiejś nieokreślonej demokratycznej przyszłości tych krajów nie powstrzymają nas od traktowania naszych wrogów jako wrogów.[ ... ] Wówczas walka, „nieubłagana walka na śmierć i życie” ze zdrajczynią rewolucji, Słowiańszczyzną; walka aż do wyniszczenia, bezwzględny terroryzm – nie w interesie Niemiec, lecz w interesie rewolucji!''

- doprawdy nie wiem co to za różnica dla ''małych słowiańskich narodzików'' wg określenia samego Engelsa czy są masakrowane w imię postępowych, demokratycznych Niemiec czy też zdobycia ''przestrzeni życiowej'' dla ''rasy germańskich nadludzi'' - ? Warto w tym miejscu dodać, że początkowo pozytywny, ale wynikający z czysto koniunkturalnych zapatrywań jego stosunek do Polaków zmienił się z czasem na korzyść Rosji... do końca żywota zachował jednak, jak na rasowego Fryca przystało pogardliwy stosunek do ''niższych, wschodnich nacji'', kto chce znajdzie w jego artykułach a zwłaszcza korespondencji pełno uwag o ''słowiańskim brudzie'' itp., w pierwszym z wyżej wymienionych tekstów nie pozostawiał też żadnych złudzeń co do ludobójczego charakteru mającej nadejść rewolucji :

''Najbliższa wojna światowa zmiecie z powierzchni ziemi nie tylko reakcyjne klasy i dynastie, lecz również całe reakcyjne narody. A to jest także postęp.''

- niecałe sto lat później pewien wybitny przywódca niemieckiego narodowego socjalizmu zacznie wcielać tą wizję w życie odnosząc przy tym niemałe sukcesy, myślę że Frycek byłby z niego dumny...

I w ten sposób dochodzimy do kluczowego w tym kontekście socjalistycznego zjeb..., przepraszam, ''myśliciela'' [ jakoś kurna nie mogę się powstrzymać przed wzięciem tego słowa w cudzysłów ] czyli Lenina a zwłaszcza jego bodaj najsłynniejszego utworu literackiego pt. ''Szto dziełat' '', gdzie wyłożył swoje postrzeganie relacji między ruchem robotniczym a partią i koncepcję jej organizacji na nowych zasadach - otóż inni marksiści np. Róża Luksemburg [ jak to kiedyś pięknie ujął poeta : ''Róża jest tylko różą, a Luksemburg luxemburgiem'' ] zarzucali mu ''blankizm'' tzn. rewolucyjny woluntaryzm w którym przewrót społeczny nie jest oddolnym i spontanicznym dziełem mas proletariatu lecz niewielkiej za to zdyscyplinowanej grupy spiskowców roszczących sobie prawo do występowania w imię tegoż ludu. Lenin zauważył jednak całkiem trzeźwo, że jakikolwiek autentyczny ruch robotniczy w krajach o najbardziej rozbudowanym przemyśle [ w czasach Marksa była to Wlk. Brytania, zaś Włodek Iljicz miał już okazję obserwować przemieszczenie się epicentrum kapitalistycznego rozwoju w Europie do post-bismarck'sowskich Niemiec ] wraz z biegiem czasu i nabywaniem przezeń różnych uprawnień a także polepszaniem kondycji materialnej samych proletariuszy nabiera nieuchronnie ''rewizjonistycznego'' charakteru tzn. rezygnuje z rewolucyjnych postulatów i retoryki odsuwając upragniony cel socjalistów, komunizm, nowy porządek społeczny powstały wskutek przewrotu poza ''horyzont historii''. Mówiąc wprost przyszły ''wódz światowego proletariatu'' spostrzegł z oślepiającą jasnością, że jeśli zostawi się robolom wolną rękę w tej sprawie to nigdy nie zrobią rewolucji bowiem kiedy urządzają strajki czy nawet zadymy w obronie swoich praw to nie dlatego bynajmniej jak to uważają wszelkiej maści naiwni lewacy ale też niestety korwinowskie KoLiby aby walczyć z ''sytemem'' lecz o swoje miejsce w systemie [ kapitalistycznym ] chcąc jak najwięcej od niego wyszarpać - ze stricte lewicowego punktu widzenia każdy prol jest potencjalnym ''burżujem'' : też chce mieć godną płacę, jakiś domek, samochód etc. i w d... ma ''rewolucję światową'' itp. mrzonki zbuntowanych inteligentów. Innymi słowy socjalizm nigdy nie był ''świadomością klasową'' robotników ale wg słów samego Lenina ''czymś z zewnątrz wniesionym do walki klasowej proletariatu, a nie czymś powstałym z niej żywiołowo'' oraz ''wypracowanym przez wykształconych przedstawicieli klas posiadających, przez inteligencję'' dlatego cel przyszłej partii stojącej na straży teoretycznego puryzmu ''naukowego socjalizmu'' definiował właśnie jako ''zaciekłą walkę z żywiołowością'' bowiem ''żywiołowy rozwój ruchu robotniczego zmierza ku poddaniu go ideologii burżuazyjnej'' a więc w ostateczności ''zupełnego wyrzeczenia się socjalizmu'' [ !!! ] Dosadniej ujął to tylko przewodniczący Mao [ ps. Wielki Sternik ] w swoim niepowtarzalnym, poetyckim stylu przemawiając podczas zjazdu komuszych partii z okazji okrągłej rocznicy październikowego przewrotu w Moskwie w '57 r. : ''Ludzie mówią, że bieda jest zła, ale w rzeczywistości jest dobra. Im ludzie są biedniejsi, tym silniejsze rewolucyjne nastroje. Wizja powszechnego bogactwa jest koszmarem [ ... ] Nadwyżka kalorii sprawi, że ludzie będą mieli po dwie głowy i cztery nogi.'' - ...

Powyższe uwagi rzucają światło na pewien paradoks totalitarnych XX-wiecznych ruchów politycznych : tak jak naziole powinni sami posłać się pierwsi do gazu bo który z nich był aryjskim blondynem [ może kurdupel i kuternoga Goebbels, opasły Goring czy wyglądający jak typowy żydowski inteligent Himmler, o samym Adolfie nie wspominając - ? ] tak również komuniści winni siebie samych na początku wystrzelać bowiem byli bandą parszywych wyzyskiwaczy, kapitalistów, arystokratów, duchownych wszelkich wyznań etc. począwszy od samego Marksa, burżuja do szpiku kości niesłychanie dumnego z posiadania błękitnokrwistej małżonki, który przez całe dorosłe życie tonął w długach nie dlatego bynajmniej iż jako prześladowany rewolucjonista ledwo mógł związać koniec z końcem lecz ponieważ żył ponad stan [ wynajmowana chata, prawdziwy pałac w najlepszej dzielnicy, obowiązkowe lekcje baletu i śpiewu dla córeczek, wakacje w luksusowych kurortach, wyborne wina - skądinąd kapitalny sposób kuracji, itd. ] zaś wszystko to finansowane z kasy którą Engels podkradał tatusiowi, wstrętnemu fabrykantowi bawełny [ pomijam już, że Frycek całkiem udatnie kręcił interesy natomiast Karol ze zmiennym szczęściem grał na giełdzie ] czy wspomniany wyżej Lenin, ohydny obszarnik, który potrafił wytoczyć proces swoim ubogim sąsiadom tylko dlatego, że śmieli wypasać krowy na jego ziemi, wieczny ''zawodowy rewolucjonista'' jaki poza krótkim okresem prawniczej praktyki w rodzinnej Samarze nie przepracował uczciwie praktycznie żadnego dnia, albo Trocki, syn ''kułaka'', bogatego żydowskiego chłopa [ owszem, istniała wtedy na Ukrainie taka grupa społeczna ] a zarazem jako entuzjasta kolektywizacji ich bezlitosny pogromca wyrzucający Stalinowi ''burżuazyjną recydywę'', gdy ten przymuszony ówczesnym straszliwym głodem na Ukrainie i w innych rejonach ZSRR łaskawie zgodził się zostawić niedobitym chłopom skromne działki przyzagrodowe aby kompletnie nie wyzdychali, czy może nasz - niestety - Dzierżyński, szlachcic pełną gębą, który do końca zachował pańskie maniery [ bo ten propagandowy szit o ''ascecie rewolucji'' można sobie w d... wsadzić ] wpierdalający kapłony i szparagi w czasie, gdy w ogarniętej rewolucją Rosji oszaleli z głodu ludzie wyjadali się wzajem, przyjeżdżający na Łubiankę aby podpisywać wyroki śmierci wprost z polowań z chartami, nie wspominając już o niedoszłym księdzu Josifie Wissarionowiczu... dlatego zredagowany przezeń osobiście ''Krótki kurs historii WKPb'' niebezpiecznie przypomina katechizm zaś i samemu Stalinowi niejednokrotnie zdarzało się w przemówieniu przywołać biblijną metaforę [ wszystkim, którzy powyższy passus nazwą paszkwilem replikuję iż skoro można wypominać rasiście jego ''niearyjskie'' często pochodzenie to dlaczegóż by nie można i zastosować podobnej metody w stosunku do komunistów - co, teraz nagle ''uwarunkowania klasowe'' przestają mieć znaczenie ?! ]

Wracając do Lenina : niestety nie wyciągnął on najzupełniej logicznych wniosków ze swoich spostrzeżeń [ jakżeby zresztą mógł to uczynić skoro był dialektykiem ] lecz wzorem patrona tego typu ''myślenia'' Hegla uznał że ''tym gorzej dla faktów'' i skoro przeczą teorii trzeba w takim razie nagiąć je przymusem do jej wymagań boć przecież jest ''naukowa'' a więc ''nieomylna'' ! - jakie to skutki przyniosło nie będę się w tym miejscu rozpisywał bo mniej więcej wiadomo [ przynajmniej dopóki na arenę historii nie wejdzie kolejne pokolenie kompletnie odmóżdżone dzięki ''reformom'' min. Hall ]. Jeśli ktoś nadal uważa że przesadzam i również naginam fakty dla potrzeb swej interpretacji niechże przeczyta w takim razie artykuł francuskiego post-komunistycznego intelektualisty Etienne Balibara pt. ''Gewalt'' [ aby przekonać się u źródła, że przemoc jest integralnym elementem lewicowej doktryny i praktyki a nie tylko ''usprawiedliwioną reakcją'' na gwałt i nierówności społeczne ] czy tekst neobolszewika, niejakiego Dawida Okularczyka, straszny zaiste, zawierający w skondensowanej postaci całą typowo komunistyczną, bolszewicką pogardę dla zwykłego robotnika lub choćby krótki a treściwy manifest wspomnianych na wstępie maoistów - tych ostatnich, choć są pojebani, doceniam przynajmniej za szczerość, mają wszystko w piździe i nie muszą już przed nikim udawać, że faktycznie obchodzi ich los jakiegoś ''Pana Romana, który pracuje na budowie i nie ma za co kupić dziecku iPoda na pierwszą komunię'' i mogą wreszcie otwartym tekstem wyznać iż mają głęboko gdzieś ''tych wszystkich, którym podniesiono czynsze, których bezwzględnie eksmitowano na bruk albo przeniesiono z domów komunalnych do kontenerów'' oraz ze wstrętem spoglądają na ''wesołych pedałów, jakże okropnie napiętnowanych przez skinów z młodzieży małopolskiej'' bowiem uważają, że to wszystko ''arystokracja pracy'', która wespół z burżuazją bezczelnie wyzyskuje ''Trzeci Świat'' w którym tylko wg nich egzystuje autentyczny ''proletariat'' [ z podobnych chyba powodów publikowali jeszcze w swym ''rewizjonistycznym'', ''trockistowskim'' okresie na ''Lewicy bez cenzury'' różne kompromitujące dla lewicy - ale nie dla nich - teksty i nadal to kontynuują za co im w tym miejscu mimo wszystko dziękuję ]. Najlepszą może jednak ilustracją lewicowej hipokryzji w tym względzie niech będzie świeża jeszcze skucha ''burżuazyjnych anarchistów'' z ''Kretynyki Politycznej'' związana ze stosowaniem przez nich tzw. śmieciowych umów o pracę [ a więc tak potępianą przez nich ''prekaryzacją'' ! ] w swoim lokalu na ''Nowym Wspaniałym Świecie'', który skądinąd dostali za pół darmo od świętojebliwej ''bufetowej'' czyli Hani Gie-Waltz, a konkretnie decyzją jakiegoś byłego UPR-owca... Gwoli sprawiedliwości przytaczam ich odpowiedź - szczególnie polecam tam komentarze, nie da się ukryć jednakże, iż przypierdalający się do nich pan Orliński to niestety typowa ''gazetowybiórcza'' gnida [ mam prawo go tak nazywać przez to jak traktuje swych adwersarzy na blogu - patrz gdzieś w połowie dyskusji pod wpisem wybitnie chamska jazda pod adresem ''Kataryny'' ] kompletnie ślepa, jak to słusznie mu wytknięto, na stosowanie podobnych praktyk w jego redakcji [ a także ''Rzepie'', ''Wprost'' i wszędzie indziej ] natomiast portal z którego pochodzi powyższy ''donos'' na nich to jakieś anarchokomunistyczne ścierwo - wystarczy porównać ''Mać Pariadkę'' z  dawnych, pięknych czasów ''dinozaurów okresu wypaczeń'' z ''Innym Światem'', mutacją pisma odzwierciedlającą obecną ''linię'' tego środowiska, którego nie da się czytać, tak to nudne i pompatyczne aż do zrzygu. Nie zmienia to oczywiście faktu, że cała sprawa mocno śmierdzi a obłuda jak widać nie jest, wbrew temu co lansują uporczywie media, tylko własnością prawej strony sceny politycznej.

Na okrutną ironię i paradoks zakrawa, że postulaty Marksa, który walczył [ przyznajmy mu to ] tak naprawdę o wyzwolenie od pracy [ jak słusznie zauważył : ''Królestwo wolności zaczyna się faktycznie dopiero tam, gdzie kończy się praca, którą dyktuje nędza i celowość zewnętrzna; leży więc ono z natury rzeczy poza sferą właściwej produkcji materialnej'' ] doczekały się materialnego spełnienia w postaci potwornych reżimów, które na swych sztandarach wypisały zbrodnicze hasła - ''kto nie pracuje ten nie je'' i ''arbeit macht frei''... Myślę jednak, że to nie były żadne ''błędy i wypaczenia'' bowiem, jak to wystarczająco już wykazałem, istotą socjalistycznej doktryny nigdy tak naprawdę nie była żadna ''sprawiedliwość'' [ nawet ''społeczna'' ] lecz, powtórzę to po raz setny bo nigdy dość, prometeizm czyli tytaniczna wizja Człowieka-Boga, Ludzkości która mocą swego rozumu i woli kreuje świat zaś te wszystkie moralne oburzenia i pomstowania na nierówność i nędzę były jedynie zasłoną dymną dla ''pożytecznych idiotów'', którzy jak widać do dzisiaj o zgrozo dają się na to nabierać, stosowanymi z takimi cynizmem i przebiegłością przez bolszewików w myśl dialektycznej zasady, że tayloryzm jest zły jako mechanizm wyzysku robotnika, ale doskonały jako ''socjalistyczna organizacja pracy'', strajki są użyteczne do rozsadzania kapitalistycznego systemu lecz po przejęciu przez komunistów władzy nagle okazują się ''kontrrewolucyjne'' oznaczając ''dezercję'' z ''frontu pracy'', którą należy bezwzględnie tępić itd. Stąd właśnie pochodzi ta ohydna fiksacja wszelkich totalizmów na punkcie PRACY jako jakiegoś ''bogoczłowieczego'' aktu stwarzania świata, który kazał tyranom zmuszać miliony nowoczesnych niewolników do zaharowywania się na śmierć na bezsensownych budowach, zdzierania rąk do krwi przy kopaniu kompletnie nikomu niepotrzebnych kanałów, wznoszenia absurdalnie wielkich fabryk na pustkowiach itd. Niech nie zwiedzie nas Marks odżegnujący się od utopijności słowami : ''Komunizm – czytamy w Ideologii niemieckiej – nie jest dla nas stanem, który należy wprowadzić, ani ideałem, którym miałaby się kierować rzeczywistość, my nazywamy komunizmem rzeczywisty ruch, który znosi stan obecny'', początkowy romantyczny woluntaryzm tkwił w jego myśli do końca mimo jej późniejszego pozytywistycznego poloru, doprawdy też nie wiem na czym miałoby polegać to przyszłe ''zrzeszenie producentów regulujących racjonalnie wymianę materii z przyrodą, poddających ją wspólnej kontroli'' lub postulowana przezeń ''społeczna własność środków produkcji'', choć i tak jak wspomniano wyżej stać go było w tej materii przynajmniej na pewien niuans całkiem obcy za to Engelsowi, który z właściwą rasowemu Frycowi prostacką dezynwolturą utożsamiał wolność z koniecznością - patrz choćby jego tekst ''O zasadzie autorytetu'', gdzie nie pozostawiał żadnych złudzeń iż w przyszłym socjalistycznym ustroju prol będzie musiał tak samo zapier...ć jak w kapitaliźmie gdyż takie są żelazne wymagania nowoczesnej produkcji przemysłowej całkowicie ''niezależne od stosunków społecznych'' panujących w danym momencie, albo pisząc : ''W trustach [ dzisiaj powiedzielibyśmy : korporacjach ] wolna konkurencja przechodzi w monopol, a bezplanowa produkcja społeczeństwa kapitalistycznego kapituluje przed planową produkcją nadciągającego społeczeństwa socjalistycznego'' [ - i co wy na to ''alterglobalistyczne'' zjeby ?! ] W niczym to jednak nie usprawiedliwia Marksa choćby i nie zdawał sobie sprawy z istniejących w jego doktrynie nierozwiązywalnych nawet ''dialektycznie'' sprzeczności bowiem konsekwencją XI tezy o Feuerbachu było iż stawały się w ten sposób poniekąd paroksyzmami historii : mówiąc wprost na gruncie marksistowskiego systemu nie jest możliwe spełnienie postulowanych przezeń celów i nie chodzi bynajmniej tu tylko o to, że nie sposób urzeczywistnić ''socjalistycznego raju'' dzięki krwawej rewolucji a więc cierpieniu i śmierci innych ludzi, choćby i ''wyzyskiwaczy'' [ niebagatelną rolę odgrywa tu też teoria ''walki klas'', która jest - jak to słusznie zauważył przywoływany wyżej Balibar - niczym innym jak przeniesieniem kategorii militarnych na grunt zjawisk społecznych z wszystkimi tego konsekwencjami ], rzecz tkwi głębiej w samej istocie, specyfice tej doktryny - cóż za przewrotność, dialektyka niczym gnostycki Uroboros pożera samą siebie ! [ zawsze ? ]

Najlepszą ilustracją tejże przewrotności i woluntaryzmu w kuriozalnej, groteskowej wręcz postaci niech będzie jeden z ostatnich tekstów Lenina powstały jako reakcja na krytykę jego socjaldemokratycznych adwersarzy co do niemożliwości zbudowania autentyczne socjalistycznego ustroju w tak zacofanym kraju jak ówczesna Rosja, oto pochodzące zeń takie smaczne zdanie :

''Jeśli do stworzenia socjalizmu potrzeba określonego poziomu kultury [ ... ], to czemu nie wolno nam zacząć najpierw od zdobycia w rewolucyjny sposób przesłanek tego określonego poziomu, a dopiero potem, opierając się na władzy robotniczo-chłopskiej i ustroju radzieckim, zabrać się do doganiania innych narodów.''

- innymi słowy skoro nie ma w Rosji warunków do przeprowadzenia rewolucji to należy rewolucyjnymi środkami te warunki stworzyć a więc coś co ma być skutkiem okazuje się tu przyczyną i to samego siebie ! - ... Nie ma sensu nawet próbować zastanawiać się nad tym bo wpadnie się wówczas w [a]logiczną czarną dziurę : doprawdy aż narzuca się w związku z tym satyryczny obrazek umieszczony wieki temu w ''Maci'', gdzie redakcja tegoż zacnego anarcholskiego periodyku przeprowadza seans spirytystyczny z ''wodzem rewolucji'' zadając mu tylko jedno, za to zasadnicze pytanie : ''I co Iljicz, nie wyszło ?'' a na to Lenin z chmur niczym Jahwe odpowiada w dymku - ''I ch..., że nie wyszło !'' - zaiste piękny i dosadny objaw ''nachuizmu'' czyli swoistej filozofii życiowej naszych wschodnich braci Słowian, zapewne jak widać przyświecającej początkom socjalizmu w Rosji...

I na koniec ostatnie nieporozumienie tyczące tych wszystkich ''teologii wyzwolenia'' jakoby można było pogodzić socjalizm z chrześcijaństwem boć przecież i tu i tu chodzi o to samo czyli sprawiedliwość, niesienie pomocy cierpiącym i ubogim itd. - najlepiej niemożność podobnej tożsamości i absolutne przeciwieństwo tych dróg ujął Dostojewski w alternatywie ''albo Bóg-Człowiek albo Człowiek-Bóg'', ale rzecz można przedstawić dosadniej : gdyby Chrystus faktycznie był ''pierwszym rewolucjonistą'' to zamiast umierać na krzyżu ofiarując się za grzechy innych stworzyłby z dziesięciu apostołów komórkę terrorystyczną albo zdyscyplinowaną partię na wzór bolszewicki, dokonałby przewrotu przejmując władzę nad Świątynią a nie tylko wypędzał z niej incydentalnie kupców, następnie zajebał wyzyskiwaczy-Saduceuszy i zgniłych liberałów-faryzeuszy, podpisał dla niepoznaki upokarzający pokój z Rzymianami [ tak jak Lenin w Brześciu z Niemcami ] po czym umocniwszy w międzyczasie terrorem swą władzę w Izraelu zaczął wysyłać odpowiednio przeszkolonych emisariuszy w tajnych misjach we wszystkie strony Imperium Romanum, aby za pomocą spisków, zamachów na jego dostojników z cesarzem na czele dążyć do jego destabilizacji a potem wznieciłby powszechną ''wojnę ludową'' wszystkich ciemiężonych przez Rzymian nacji doprowadzając do tegoż imperium upadku, wówczas zaś powołałby na jego gruzach krwawą teokrację szerzącą w najodleglejszych zakątkach świata czy to jawnie i brutalnie mieczem czy też podstępem przejmując ośrodki władzy świeckiej i religijnej ''rewolucyjne chrześcijaństwo'' - przedsmak tego czym taki ''mesjański komunizm'' mógł być dają ''Ustawy Kościoła Powszechnego'', osobliwy a straszny dokument programowy ''Gromad Ludu Polskiego'', pre-komunistycznej sekty powstałej wśród imigrantów po powstaniu listopadowym, polecam lekturę.

Najgorsze, że pisząc ten post towarzyszyło mi melancholijne poczucie daremności, bowiem lewicowcy to z reguły osoby infantylne, fantaści i konfabulanci [ właśnie przeczytana biografia Kapuścińskiego jest tego mimowolnym dowodem ] w swym fanatycznym zaślepieniu całkowicie odporni na jakiekolwiek racjonalne argumenty jak choćby wyżej przytoczone. Dlatego nie mam złudzeń, że robiłem to bardziej dla siebie aby na własne przynajmniej potrzeby obnażyć w końcu socjalistyczną obłudę, idiotyzm i bezczelną hipokryzję tych wszystkich ''miłośników ludu'' zachwalających nam ''szwecjalizm'' ew. Koreę Płn. jako niemal ''raje na ziemi''. A jeśli przy okazji tak się zdarzy jakimś cudem, że na ten mało komu znany blog zawita jednak lewicowiec, któremu będzie się chciało jeszcze to wszystko przeczytać i odblokuje to w jego mózgu jakąś klapkę... to tym lepiej.

Dobra, tyle na dzisiaj - idę jako wstrętny, bezlitosny prawicowiec wyjebać przynajmniej ze trzy rodziny na bruk, bo inaczej mi nie stanie, pa.


p.s. pozazdrościłem Nergalowi - chyba podrę publicznie ''Kapitał'' krzycząc : ''żryjcie to g... !''